3. "Rezydencja Phantomhive"

Rano obudziły mnie jak zwykle promienie słoneczne, które zawsze musza mi świecić w twarz, nieważne gdzie jestem. Chyba tym razem Matthias pozwolił mi dłużej pospać, co nie jest zbyt dobre dla mnie teraz, patrząc na to, że spałam przez dwa dni z krótkimi przerwami. Przetarłam oczy i wstałam, od razu się prostując, słysząc jak moje plecy trzaskają. Nie przyzwyczaiłam się do tego łóżka po jednej nocy, choć to nic nowego.

- Dzień dobry, Panienko. - powitał mnie swoim ciepłym uśmiechem.

- Skąd taka pewność, że będzie dobry? - chwyciłam za tacę obok mnie, leżącą na stoliczku nocnym.

- Takie moje przeczucie. - zachichotał. - Kiedy zasnęłaś, pozwoliłem sobie wyjść z twojego łóżka i odnowić rezydencję. - podszedł do mnie, siadając na łóżku i patrząc na mnie. 

Właśnie kończyłam śniadanie, popijając Earl Grey. Umiem szybko jeść, zachowując przy tym maniery, kulturę i elegancję. Matthias wziął ode mnie tacę i odstawił na stoliczek.

- Co tym razem?

- Czerń, fiolet i odrobina bieli. - zaśmiał się. Było to nawet oczywiste. Zdjął ze mnie moje ubranie do snu i  założył czarną  koszulę. Tego samego koloru spodnie, fioletowe botki i marynarkę, białą wstążkę pod szyje i opaskę na lewe oko.

- Mamy coś dzisiaj w planach? - zapytałam wstając i odbierając od Matthiasa moją czarną, drewnianą laskę.

- Godzinę temu dostała Panienka zaproszenie do rezydencji Phantomhive. - podał mi list, gdzie na kopercie widniało nazwisko "Phantomhive", napisane ładnym, eleganckim pismem. Westchnęłam ciężko, po czym otworzyłam list i szybko przeczytałam.

- Na godzinę trzynastą powinniśmy się zjawić.

- "My"? - zapytał i spojrzał na mnie zdziwiony.

- W liście pisze, że "ja" mam się zjawić, ale nie myśl, że pojadę tam sama i to jeszcze do innego demona. - powiedziałam z kpiną w głosie.

- Skąd ta pewność, że to demon? - położył swoją rękę na moim ramieniu.

- Przeanalizuj sobie jeszcze raz jego historię. - delikatnie zabrałam jego rękę i wyszłam z pokoju.

Przechodząc przez korytarz, spojrzałam na zegar. Było już prawie wpół do jedenastej. Ale jak?! Cały cholerny dzień przespałam! Wczoraj tak samo! Do jasnej cholery! Skrzywiłam się i przyłożyłam rękę do skroni.

- Nowy powoź Panienki czeka przed rezydencją. - przede mną ukłonił się Matthias.

- To jedziemy. 

Pięknie! Dopiero co wstałam, a już muszę gdzieś jechać! Cholera! Razem z Matthiasem ruszyliśmy do powozu. Mam dzisiaj zły humor i nie będę tego ukrywać. Matthias zamknął wszystkie drzwi i przyszedł do mnie. Otworzył drzwiczki od czarno-białego powozu. Teraz to on robi za woźnice, czyli wie gdzie jechać. Po chwili ruszyliśmy i znając życie i moje podróże, będę się wpatrywać w okno. I miałam racje.

Kiedy powoź się zatrzymał, przez okienko mogłam dostrzec wielką rezydencje i niesamowity ogród. Miło, że Hrabia umie zadbać o wizerunek. Matthias zatrzymał powóz i po chwili otworzył mi drzwiczki. Wyszłam bez jego pomocy. Aż tak leniwa i paniusiowata nie jestem, by we wszystkim mi pomagał. Ruszyliśmy schodami do głównych drzwi, obserwując dokładnie otoczenie, by nie dać się zaskoczyć innemu demonowi.

- Zakład o "to"? - zapytałam, na co Matthias pokiwał głową. 

W naszym małym zakładzie chodzi mi o to, czy otworzy nam demon, czy nie. Oboje wiem, że na pewno nam otworzy, jednak on wie, jak bardzo lubię z nim wygrywać w naszych zakładach. Jednak przegrany zawsze musi robić to, co najbardziej nienawidzi. Ja muszę chodzić w sukienkach przez tydzień, a Matthias... no cóż, to nasza tajemnica.

- O to, co zwykle? - zapytał z chytrym uśmieszkiem, na co się skrzywiłam.

- Zgoda. - podaliśmy sobie ręce, a po tym Matthias zapukał do drzwi z chytrym uśmiechem. Długo nie czekając, a w wejściu pojawił się czysty ideał. Przydługie czarne włosy, ciemne oczy, ubrany w podobny strój lokaja co Matthias.

- Witam, w czym mogę pomóc? - zapytał z miłym uśmiechem. Czuć od niego na kilometr ideał i ciemność. Demon na bank. Matthias wyjął zaproszenie i pokazał mu.

- Mamy zaproszenie na godzinę trzynastą. - powiedział tak samo z uśmiechem.

- Rozumiem, więc zapraszam do środka, Pani Cheshire. - otworzył szerzej drzwi, a my weszliśmy.

- Wygrałam. - powiedziałam beznamiętnie, patrząc dookoła, podpierając obie ręce na główce laski.

- Niestety. - chyba się załamał, choć wiem, że tego nie lubi, to sam się zgodził i wiedział, że on jest demonem zanim go zobaczył.

- Przepraszam za śmiałość, jednak czy można wiedzieć co Panienka wygrała? - stanął obok mnie i spojrzał przelotnie.

- Wygrałam zakład, demonie. - spojrzałam na niego obojętnie, a jego uśmiech momentalnie zszedł i przybrał bardziej złowrogi wyraz.

- Matthias, przywitaj się z kolegą. - spojrzałam na niego znudzona, za to Matthias podszedł do tego lokaja normalnym krokiem.

- Matthias Cruz, nawet mi miło. - podał mu dłoń z lekkim uśmiechem.

- Sebastian Michaelis. - przyjął jego dłoń również z uśmiechem.

- Z tego co widzę, ty nie jesteś Hrabią. Gdzie on? Mam jeszcze kilka spraw do zrobienia.- skrzyżowałam ręce na piersi i się sama skrzywiłam.

- Powinien zaraz się zjawić. W tym czasie zaprowadzę Państwa do salonu. - ruszył przodem, a my za nim, bo nie spieszy mi się gubić w tej wielkiej posiadłości. Weszliśmy do salonu, który był typowy, nawet podobny do tego w mojej rezydencji, oczywiście prócz tego, że rozmieszczenie mebli było inne.

- Pójdę zaparzyć herbatę. - jak tylko usłyszałam te słowa, Matthias szybko go zatrzymał.

- Moja Pani uwielbia Earl Grey, posiadacie tę herbatę? - zapytał, przybierając swój normalny wyraz twarz. Za to ja usiadłam na jednym z foteli, nie zwracając na nich zbytnio uwagi.

- Oczywiście, to również ulubiona herbata Panicza. - powiedziawszy to wyszedł, zostawiając nas samych. Czyli chwila odetchnięcia od nadmiaru demonów w moim towarzystwie.

- Czemu tu przyszliśmy? - zapytałam znudzona i oparłam twarz na pięści, założyłam nogę na nogę i rękę z laską zostawiłam jak była. Wyglądałam pewnie jak znudzona królowa.

- Dostałaś zaproszenie, a to nie ładnie odmówić. - zaczął delikatnie głaskać mnie po głowie, ale nadal stał wyprostowany obok.

- Racja. - westchnęłam, ciesząc się skrycie z jego dotyku. Nawet jeśli czuję się jak pies, to w tym wypadku mi to nie przeszkadza.

Po kilku minutach dało się usłyszeć kroki zza drzwi na korytarzu, a po sekundzie do pomieszczenia wszedł Sebastian z herbatą. Podszedł do nas i postawił ją tackę z nią na stoliczku i podniósł jedną filiżankę.

- Panienka z cukrem? - zapytał się mnie, trzymając specjalne szczypce do nabierania kostek cukru.

- Bez. - po tym podał mi filiżankę, od której biło to przyjemne ciepło. Pierwsze co zrobiłam to lekko powąchałam, żeby nacieszyć się tym cudnym zapachem, ale tym razem, coś tu nie grało. Skrzywiłam się lekko, czując inny zapach, pomieszany z typowym dla tej herbaty.

- Co jest w tej herbacie? - zapytałam groźnie patrząc na Sebastiana.

- Nie spodziewałem się, że Panienka to wyczuje. Dodałem odrobinę mięty. - podałam laskę Matthiasowi, by chwycić za uszko i wypić mały łyk. Na prawdę mięta dodała trochę smaku.

- Matthias, zapamiętaj, Earl Grey z miętą jest dobre. - upiłam kolejny łyk, przymykając oczy.

- Zasmakowało Panience? - spytał Sebastian ze swoim chyba typowym uśmiechem, ktory jest podobny do tego Matthiasa.

- Oczywiście. - spojrzałam na niego lodowatym wzrokiem. W takich chwilach chowam wszystkie, co do jednego uczucia, głęboko w sobie.

- Panicz powinien zaraz przyjść i również skończyć tymczasową rozmowę. - ukłonił się, a mi na jego słowa zaczęła lekko drgać brew. Nie obchodzi mnie z kim i o czym gada! Obchodzi mnie jego przyjście tutaj!

- Spokojnie, Panienko. - wyszeptał mi do ucha po francusku. Zawsze wie kiedy się denerwuję, ale w rezydencji Cheshire, daje mi wolną rękę.

- Dobrze wiesz, że nie mogę. - zaczęliśmy rozmowę po francusku, to mnie czasami uspokaja, no i jestem do niej bardziej przyzwyczajona.

- Powinnaś przestać o tym myśleć. 

- Racja. - czasami nie lubię tego, że tyle razu przyznaję mu rację.

- Dziękuję, Panienko. - wyszeptał z chytrym uśmiechem.

Przez następne piętnaście minut ciszy, popijałam znudzona herbatę. Muszę przyznać, że dość długo mu to zajmuje, ale nareszcie, drzwi do salonu się otworzyły, a przez nie wszedł, jak dobrze pamiętam, czternastoletni chłopak. Hrabia Ciel Phantomhive. Niski, chudy i z opaskom na oku, nadal z dziecięcą buzią, którą pewnie nienawidzi. Widząc jego wyraz twarzy, jestem zdolna powiedzieć, że ma już na dzisiaj dość całego świata.

- Przepraszam, że musieliście tak długo czekać. - trochę spóźnił się z francuskim, dopiero co skończyliśmy naszą rozmowę.

- Dla twojej wiedzy, jestem z Anglii, więc znam Angielski. - przewróciłam oczyma i znowu położyłam policzek na pięści.

- Dobrze. - usiadł na przeciwko mnie w podobnej pozie co ja. - Z tego co widzę, zaczęliście herbatę beze mnie. - westchnął i wziął jedno z ciastek i zaczął jeść.

- Z tego co wiem, królowa pragnie mojej pomocy. Czemu, jeśli można wiedzieć? - zapytałam, a w tym samym czasie wyprostowaliśmy się z Hrabią i położyliśmy ręce na udzie.

- Od jakiegoś czasu w Wielkiej Brytanii dochodzi do masowych zniknięć dzieci. Królowa nie daje rady i powołałam mnie do rozwiązania tej zagadki, ale od tygodnia niczego się nie dowiedzieliśmy. Dlatego poprosiła ciebie. - o to to całe zamieszanie? Niezbyt ciekawe. Nie za bardzo mnie interesuje. Ale nigdy jeszcze nie zostawiłam nieskończonego zadania.

- Nic się nie dowiedziałeś? - dopytałam, by mieć pewność.

- Nic. - patrzyliśmy na siebie znudzonymi i lodowatymi spojrzeniami.

- Przypomniała mi się sytuacja sprzed roku, Panienko. - wyszeptał mi na ucho Matthias.

- Z tymi kobietami. - parsknęłam śmiechem, przypominając sobie co on musiał w tym czasie robić, by dostać informacje. Matthias się skrzywił, pewnie wiedząc od razu o czym pomyślałam i samemu nadal pamięta jakie upokorzenie musiał przeżyć.

- Tak, ale sytuacja o której Panienka pomyślała, nie ma nic z tym wspólnego. - zaczęłam sama analizować sprawę, gdy tylko się uspokoiłam, pamiętając jedynie jedną ważną sprawę.

- Chodzi Ci pewnie o te "przypadkowe" przyjazdy tego niby magika?

- Zgadza się.

- Są jakieś przypadkowe zjawiska w miejscach zaginięć? - spytałam Hrabię, dając mu w końcu możliwość dołączenia do naszej rozmowy.

- Nie wziąłem tego pod szczególną uwagę. - zastanowił się. - Mam kilka papierów i gazet, możemy je przejrzeć. - przytaknęłam głową i w tym samym czasie wstaliśmy, nie odrywając od siebie spojrzeń.

- Prowadź. - Hrabia ruszył, a ja za nim. - Zostań i pilnuj. - zwróciłam się jeszcze do Matthiasa, by na wszelki wypadek słuchał czy coś się dzieje.

- Yes, my Queen. - ukłonił się w pół z ręką za sercu.

Ruszyłam za Hrabią, a Sebastian został razem z Matthiasem. Ciekawe czy się pozabijają? Oby nie, przydadzą mi się jeszcze i Ciel'owi pewnie też. Hrabie zaprowadził mnie do swojego biura. Tak sądzę, że to biuro, gdyż na takie wygląda. Pełne regałów z mnóstwem książkami i kilku bibelotów.

- Wybacz za bałagan, ale mam wiele obowiązków jako "Pies królowej". - usiadł za biurkiem, a ja na przeciwko.

- Wygląda czyściej niż moje, dzień przed wyjazdem. - westchnęłam ciężko, przypominając sobie to co zostawiłam i że nikt z mojej służby tego nie ogarnie.

- Racja, ty też pracujesz dla królowej. - skierował krótkie spojrzenie na mnie.

- Mimo iż tego nie chciałam. - wymruczałam sama do siebie.

Hrabia wyjął z szuflady biurka mnóstwo papierów i kilka wycinków z gazet, rzucając je przede mnie. Czekając pewnie na jakakolwiek reakcje z mojej strony. Chwyciłam za pierwszą gazetę, która była pod ręką.

- Wycinki z gazet nic nie dadzą, lepsza byłaby cała. - oglądałam wycinki z każdej strony, zwracając uwagę na każdy szczegół.

- Sebastian powinien mieć jeszcze te gazety. Zawołam... - przerwałam mu, gdyż coś znalazłam.

- Czekaj. - przyjrzałam się kilku gazetom z tylnej strony. Były wzmianki o cyrku, na kilku wycinkach o tym samym. - Na tych wycinkach jest wzmianka o cyrku. Tym samym cyrku. - pokazałam mu wycinki na których znajdowały się fragmenty, z wzmiankami o tym.

- Racja, ale to wszystkiego nie wyjaśnia. Po co im dzieci? - dopytywał dla pewności.

- Znając cyrki, do pokazów. Ale jeśli nie, mogą być też różnego rodzaju handlarzami.

- Skąd takie przypuszczenia?

- W zeszłym roku miałam zadanie złapać porywacza młodych kobiet. Przyjeżdżał do różnych miast pod przykrywką znanego komika. Okazał się handlarzem organów i wielbicielem czarnej magii. - założyłam nogę na nogę, przypatrując się zdjęciom cyrku, szukając przynajmniej jednego dziecka.

- Ciekawe. Więc uważasz, że ten cyrk może stać za porwaniami? - położył podbródek na splecionych palcach.

- Zgadza się. Ale dla pewności wolałabym zobaczyć całe gazety. - od czasu do czasu, wymachiwałam lekko ręką.

- Zawołam Sebastiana. - nie musiał długo czekać, gdyż po chwili po pomieszczeniu rozniosło się pukanie. - Wejść! - powiedział głośniej, a do środka wszedł Sebastian z gazetami i Matthias z herbatą i ciastem. Moje ulubione ciasto z truskawkami! Wszystko położyli w milczeniu i wyszli bez słowa.

- Dziwne. - powiedzieliśmy razem z Hrabią.

- Trudno, chce to skończyć i wrócić na noc do rezydencji. - zaczęłam przeglądać gazety, a Hrabia zrobił to samo.

- Przepraszam, ale jak powinnam się do Hrabi zwracać? - nie oderwałam wzroku od gazety.

- Ciel powinien wystarczyć. - przewrócił na drugą stronę. - A jak ja powinienem się do Panienki zwracać?

- Isabelle. - przewróciłam na następną stronę. Moje stwierdzenia można było potwierdzić. W każdej gazecie była wzmianka o cyrku i zaginięciu dzieci. Nawet nie wiem, kiedy minęły kolejne godziny.

- Powinnam się już powoli zbierać. - spojrzałam na zegar ścienny.

- Nie wiem, czy w taką pogodę powinniście jechać tak długo. - spojrzałam za okno, gdzie padało jak diabli. Nawet tego nie zauważyłam. - Zostańcie najlepiej tutaj na noc. - miło z jego strony, choć dobrze wiem, że to tylko dla wizerunku. Życie szlachcica.

- Będę zaszczycona. - lekko się uśmiechnęłam.

- Tylko będę musiał cię ostrzec, że pewnie kilku moich znajomych się tu zjawi. - nie wiem czemu, ale myślę o jakiejś jego grze. To chyba przez moje uzależnienie od nich, a może i nie?

- Nowa gra? - zapytałam i zaśmiałam.

- Można to tak nazwać. Szybko rozgryzłaś mój plan.

- Plan i rozgrywającego, nie zasady i pionki. - powiedziałam z fascynacją i tajemniczością.

- Lubisz gry. Miło poznać, kogoś z podobnymi zainteresowaniami. - razem się chytrze uśmiechnęliśmy.

- Mnie również. - przyznałam szczerze.

- Może zagramy kiedyś w szachy? - zaproponował.

- Powinniśmy. - wstaliśmy razem z naszych miejsc, kończąc na ten czas nasza rozmowę o grach, choć oboje dobrze wiemy, że wrócimy do tego tematu.

- Sebastian pokaże ci twój pokój. Teraz powinnaś poznać gości. - ruszyliśmy razem do wyjścia, by spotkać się z jego mniemanymi znajomymi, którzy będą jego pionkami w tej jakże ciekawej grze.

Chwile szliśmy w ciszy przez pół jego rezydencji, by dojść do pomieszczenia, w którym byłam jeszcze kilka godzin temu, jak tu przyjechałam. Weszliśmy do salonu, gdzie było już kilka osób, w tym pewna znana śpiewaczka, handlarz i ciekawy, według mnie, sprzedawca diamentów. Ciel przedstawił mi ich wszystkich i czym się zajmują, choć sama w większości ich znałam z gazet czy plotek.

- Może się czegoś napijemy? - zaproponował Ciel po chwili. Przytaknęłam i ruszyliśmy do piramidy z kieliszków z szampanem. Sebastian podał nam dwa, a ja przyjęłam swój, pijąc powoli.

- Nadal wolę herbatę. - przyznałam ze skrzywioną miną.

- Panienko, nie jesteś jeszcze głodna? - zapytał Matthias.

- Na ten czas nie. - ruszyłam w stronę krzeseł i zajęłam jedno z miejsc.

Obserwowałam wszystko co się dzieje. Po tym całym gościu głównym, było widać, że jest mocno pijany. Głównie dlatego, że zaczął przytulać do siebie pokojówkę May-Lin i siostrę Lau, będąc czerwonym na twarzy i z krawatem zawiązanym na czole. Kilka osób trzymało się od niego z daleka, za to inni próbowali pomóc w uwolnieniu kobiet.

- Matthias, chciałabym pójść spać. - zwróciłam się do stojącego obok mnie Matthiasa.

- Tak jest, Panienko. Sebastian wcześniej zdążył pokazać mi Panienki pokój.

Kiedy weszliśmy do sypialni, pierwsze co zrobiłam, to zaczęłam się rozbierać. Wstążkę rzuciłam byle gdzie, tak samo buty. Na szczęście koszula nocna leżała poskładana na łóżku.

- W co się jutro ubiorę. - westchnęłam i zdjęłam marynarkę, rzucając ją gdzieś. Matthias zaczął zdejmować moje spodnie, kiedy je zdjął zasiadłam na łóżku. Wtedy zaczął rozpinać koszule, po czym założył mi koszulę na noc. Sama zdjęłam sobie opaskę i rzuciłam na mały stolik obok.

- Mam zostać? - zbierał moje ubrania, ładnie je odłożyć na bok i poskładać.

- Głupie pytanie. - weszłam pod grubą pierzynę i odsunęłam kawałek, robiąc miejsce. Matthias nie wchodząc pod nią położył się obok. Wtuliłam się w niego i wdychałam jego lawendowy zapach.

- Śpij już, Panienko. - objął mnie ramieniem. Nie trzeba było długo czekać, a już oddałam się w objęcia demona.

Niestety długo to nie trwało, bo po całej rezydencji rozniosły się krzyki. Nie wiem kto tak hałasuję, ale obiecuje, że kiedyś go zamorduje. Szybko się podniosłam, Matthias tak samo, będąc gotowi na sprawdzenie tego. Nie mam na prawdę ochoty tam iść, ale to by wzbudziło zbyt wielkie podejrzenia.

- No to idziemy. - westchnęłam. 

W koszuli nocnej i z Matthiasem u boku, pobiegłam w miejsce krzyku, czyli nie tak daleko. Okazał się to pokój Lorda Simensa, oddalony od mojego zaledwie kilka metrów. W pokoju byli wszyscy zebrani tego dnia. Patrick zdążył zemdleć na widok martwego ciała jednego z gości. Simens nie żyje? Patrzyłam na wszystko moim prawym okiem, drugie mając zamknięte. Nie wiem czemu, ale po chwili wszyscy spojrzeli na mnie. Później wynieśli jego ciało z naprawdę dusznego pokoju. Chyba się zamyśliłam, bo wiele osób zaczęło wskazywać na mnie i na Ciel'a palcem. Zwykle mi się to nie zdarza, co pewnie może być spowodowane moim zaburzeniem snu przez moje przybycie tutaj.

- Jakie jest wasze alibi?! - Grimsby naprawdę się denerwuje.

- Spałem/Spałam. - powiedzieliśmy równocześnie.

- Ktoś może to potwierdzić?! - dopytywał. 

Matthias był przy mnie, ale jest moim lokajem i zawsze trzyma moją stronę, więc dla nich to nie wystarcza. Potrzebują kogoś, kto nie jest ze mną w takich relacjach jak on, ktoś mniej mi znajmy. W moim wypadku nie ma zbyt wielu takich osób.

- Nie. - oboje się lekko skrzywiliśmy.

Nie wiem jak, ale skończyło się tym, że mam, a raczej muszę, dzielić posłanie z Ciel'em. Zaprzeczałam ile można, nawet poruszyłam fakt bycia młodą kobietą. Nic to nie dało. Teraz, przez tego Charles'a, muszę nosić łańcuch. Jeden koniec na moim ręku, drugi na ręku Ciel'a. Przede mną na szczęście jest Matthias. On ma klucz do tych kajdan.

- Niech Panienka przestanie o tym tyle myśleć. Panienka powinna pójść już spać. - skuł kajdany i schował klucz.

- Za to dzisiaj Cię nienawidzę. - wyrwałam rękę i przykryłam się kołdrą. Wiem, że nie przepada za tym, kiedy tak mówię.

Ciel nadal coś tam rozmawiał z Sebastianem. Nie słuchałam o czym, nie interesuję się tym. Mam własnego demona, który mnie bardziej interesuje. Nie mogłam jednak od dłuższego czasu zasnąć. Jestem pierwszy raz w tej rezydencji, w innym łóżku i z inną osobą. To normalne, że nie mogę zasnąć.

- Czemu tak się wiercisz? - odwróciłam się do niego przodem, słysząc jak do mnie mówi.

- Nie mogę zasnąć. - wtuliłam się bardziej w poduszkę.

- Dziwne, ja jakoś umiem. - lekko prychnął.

- Ty może tak, ale ja nie. Jestem przyzwyczajona dzielić łóżko z kimś innym. - wymruczałam z niezadowoleniem.

- Z kim, jeśli można wiedzieć? - jakby się zainteresował. Czyżbym obudziła jego zainteresowanie?

- Z Matthiasem. 

- Śpisz z demonem? - zdziwił się i to chyba bardzo, słysząc jego głos.

- Oczywiście. 

Do pomieszczenia ktoś wszedł, pewien demon, ale nie mój. Sebastian przyszedł z świecznikiem i poduszką, choć był zgaszony. Po co mu on, skoro nie daje światła i sam może widzieć w ciemnościach?

- Przyniosłem Panicza poduszkę. - powiedział, a ja wyczułam dobrze znany mi zapach. Zbyt, dobrze znany mi smród.

- Czemu krwawisz? - zapytałam lodowatym głosem, a oboje spojrzeli na mnie z szeroko otwartymi oczami.

- Jak Panienka to wyczuła, będąc prawie dwa metry dalej?

- Jak taki smród towarzyszy ci przez długi czas, zapamiętasz go i wyczujesz, zawsze i wszędzie. - odwróciłam się. Muszę spróbować zasnąć.

Na szczęście udało się po następnych kilku minutach, gdy nasz gość nas opuścił.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top