+Bungou Stray Dogs+ Dazai Osamu
Bycie młodą panią kapral nigdy nie było przyjemne. Zebrania, planowania, ćwiczenia, pilnowanie swoich ludzi, dbanie o swoją reputację oraz nie pozwalanie innym na wchodzenie sobie na głowę. W dodatku ta cholerna wojna... (Imię) była szczerze wyczerpana a zwłaszcza kiedy nadchodziły te bolesne dni raz w miesiącu. Wtedy była prawdziwą zołzom dla wszystkich dookoła. Często zmieniał jej się charakter, który musiała zawsze trzymać na krótkiej smyczy wśród żołnierzy.
Kiedy wiedziała, że sytuacja jest krytyczna zamykała się w swoim pokoju, za biurkiem nad kupom map i dokumentów o wrogiej stronie konfliktu. Nie zawsze aby szukać rozwiązania. Po prostu, aby dać upust bólu.
Tej nocy właśnie tak wyglądał jej czas. Odłożyła długopis na bok aby jej dłonie powędrowały na brzuch. Och, jak on okropnie bolał... Czoło oparła o biurko błagając w myślach Boga o współczucie. Powinna być jutro w doskonałym stanie a zamiast tego pogarsza jej się z każdą kolejną chwilą.
- Nienawidzę okresu... Nienawidzę... - warknęła pod nosem cicho. Miała ochotę zwinąć się w kulkę na posłaniu, ale za każdym razem, kiedy chciała to zrobić nawet najmniejszy ruch sprawiał jej kolejne bolesne skurcze.
- A więc to jest powód twojej nieswojej miny! - gdzieś za jej plecami rozbrzmiał znajomy, męski głos. Drgnęła nerwowo zaskoczona. Odwróciła się do osobnika leżącego na łóżku.
- Nie powinieneś spać? - spytała zdziwiona żołnierza. Szatyn posłał jej uroczy uśmiech. Przeciągnął się jak kocur po polowaniu i energicznie wstał na dwie, równe nogi.
- Bez słodkiej pani kapral? Jakbym mógł? - wzruszył ramionami robiąc w jej stronę leniwe, ale szybkie kroki. Kiedy znalazł się przy niej odgarnął z biurka papiery siadając na drewnianym meblu. Podniósł jej podbródek tak, aby spojrzała na niego. - Wiesz, że noce bez ciebie u mego boku są strasznie samotne - wymruczał pochylając się, aby skraść jej usta.
- Dazai jesteśmy na wojnie. Każdy kolejny dzień czy godzina może być naszą ostatnią chwilą. Powinieneś nie przywiązywać uwagi do uczu--
- Oj (Imię)! Jak mógłbym? Ukrywanie naszych uczuć jest dla mnie ogromnym wyzwaniem a co dopiero myślenie o ich zakończeniu - przerwał jej szybko kciukiem rozmasowując jej dolną warge na której znajdowały się dwie rany po ostatniej potyczce.
- ... Przepraszam. Chciałabym tego nie ukrywać, ale sam rozumiesz. Nie przyniosłoby to nic dobrego dla ciebie i mnie - westchnęła wywracając oczami. Zastanawiała się co takiego wzbudziło w niej miłość do tego samobójcy. Kilka razy próbował się zabić podczas walki, był nieposłuszny, niedojrzały momentami i straszny kiedy musiał. Ale musiała go pokochać za to jaki po prostu był.
- Wiem, wiem - zgodził się kiwając delikatnie głową. - Co powiesz na to, abym ci nieco pomógł z twoim małym problemem? - spytał zerkając wymownie na jej dłonie na brzuchu. Skuliła się zauważając to. Potem prychnęła pod nosem.
- Jesteś facetem. Jakbyś miał mi niby pomóc? Nie wiesz jak to jest znosić okres dwanaście razy na rok - mruknęła z pogardą. Mężczyźni mieli zdecydowanie za łatwo w życiu bez miesiączki. Świat jest doprowady niesprawiedliwym miejscem.
- To prawda, nie wiem jak to jest. Ale wiem, że nie lubię żadnej formy bólu, w tym takiego na jaki muszę patrzeć. Dlatego daj mi z tym coś zrobić - ostatecznie zdołał ją pocałować w leniwym i powolnym pocałunku zjeżdżając dłońmi na jej ramiona. Masował je ostrożnie, z należytą delikatnością oraz uwagą. Ona z drugiej strony wyprostowała się nieco, aby pogłębić pocałunek, ale zamiast tego dostała kolejny, niechciany atak skurczy. Mruknęła niezadowolona z wykrzywioną miną. Dazai przestał ją całować analizując jej twarz.
- Nie przejmuj się to tylko kolejny skurcz. I daj mi skończyć pracę, proszę. Kierownictwo mnie dobije jak na jutro nie będzie nic zrobione - złapała jego dłoń rozmasowując ją nieco. Trudno było jej odrzucać jego zaloty, ale nie miała innego wyboru.
- Och (Imię)! Jesteś kapralem! W dodatku oplotłaś sobie wszystkich wokół palca, nic by ci nie zrobili jakbyś przyniosła dokumenty o kilka godzin później - zawył w miarę cicho, aby nikt nie usłyszał go poza pokojem. - Chcesz abym przekazał ci trochę mojego lenia? Powinnaś przynajmniej trochę odpocząć w takim stanie - nie dawał za wygraną.
- Dazai... - westchnęła zmęczona. Wywróciła przy okazji oczami wiedząc, że mężczyzna nie pozwoli jej tak łatwo wrócić do pracy. Spojrzała na niego ulegle. W końcu i tak chciała sobie zrobić przerwę. - W porządku. Pół godziny leżenia, jasne? - zaproponowała podnosząc się z krzesła powoli. Osamu zwlekł się z biurka podążając przy swojej ukochanej do łóżka. Położyli się wygodnie na dość małym, skrzypiącym łóżku, mężczyzna zadbał o najlepszy komfort dla swojej partnerki.
- Ból brzucha jest najgorszy - wyjąkała w poduszkę leżąc na boku.
- Dlatego powinnaś bardziej dbać o siebie. Jeśli nie zadbasz o takie sprawy jak odpoczynek, ból może stać się gorszy - odparł spokojnie szatyn odgarniając z czoła kapral włosy, gdzie złożył słodkiego całusa. Zdecydowanie wiedział jak zająć się kobietą, kiedy tego wymagała. - No dobrze a teraz przewrócił się na plecy, skarbie - cierpliwie poczekał, aż (Nazwisko) wypełni jego prośbę.
Wyobrażał sobie jaki to musi być ból i że każda zmiana pozycji bywa górą nie do pokonania. Dlatego za każdy podobny wysiłek postanowił dać jej w prezencie pocałunek. Mały, słodki, ale podnoszący na duchu całus prosto w usta cierpiącej pani kapral. Jej usta były najlepsze, nawet z tymi przecięciami. Na pewno nie zamieniłby ich na żadne inne.
- Pozwól mi na masaż brzucha. Obiecuję, że moje dłonie są ciepłe - uśmiechnął się do niej z zaufaniem.
- Nie, to zbyt... - urwała oblewając się lekkim rumieńcem. - Intymne - dodała jeszcze ciszej.
- Oj nie przesadzaj. Poza tym to ty zajęłaś się opatrywaniem mnie po przedostatniej bitwie - przypomniał jej incydent sprzed dwóch tygodni kiedy został poważnie ranny w bok i zamiast iść do lekarza przyszedł do niej. Była zła, ale nie miała czasu do stracenia. Gdyby nie ona Osamu wykrwawiłby się w agonii. To jedynie pogłębiało ich relację.
- Masz rację...
- Widzisz? Dobra dziewczynka - rozgrzał w międzyczasie swoje dłonie i wreszcie podniósł nieco jej koszulę pod którą umieścił jedną ze swoich rąk. Masował jej brzuch powoli, tworząc na nim okręgi. Czuł, jak jej mięśnie są napięte. - Hej, masz jedno zadanie, (Imię). Leż i zrelaksuj się, dobrze? - aby złagodzić jej stres postanowił zająć ją całusami. Po dłuższej chwili zadziałało.
- Skąd w tobie tyle doświadczenia z kobietami, hm? - spytała głaskając go po włosach i policzku.
- Powiedzmy, że mam dobry instynkt i nos do takich spraw - odpowiedział kiedy wzięła jego włosy za ucho. Przez ten cały czas dalej masował jej brzuch. Musiała przyznać, że efektownie pozbywał się z jej ciała bólu. Osamu na moment przeleciał wzrokiem po jej ciele. Od stóp do głowy. Zaśmiał się pod nosem. - Wiesz co to przypomina?
- Niańczenie chorego kota? - prychnęła z uśmiechem, który odwzajemnił jeszcze bardziej.
- Blisko, ale nie o to mi chodziło. Przypomina mi to coś, co ludzie robią, kiedy oczekują dziecka - odparł nie przestając masować jej brzucha.
- Że co?! Ty głupku! - zdenerwował się zawstydzona pani kapral. Poderwała się nieco z poduszki uderzając szatyna w ramię.
- Hej, hej! To tylko żart! - zaśmiał się zasłaniając się przed kolejnymi ciosami. - Nie miałem nic przez to na myśli - bronił się starając utrzymać swój głos w miarę cicho. Po kilku kolejnych uderzeniach kobieta uspokoiła się. - Poza tym nie możesz zajść w ciążę przez moje dłonie, prawda? - dodał kontynuując masowanie jej brzucha. Rzuciła mu ostrzegające spojrzenie.
- Głupek...
- Nie zrozum mnie źle, (Imię). Była byś super mamą, ale nie jestem do końca pewny jakim ja byłbym tatą, jasne?
- Byłbyś szalonym tatą... Ale na pewno opiekuńczy z twoim "instynktem i nosem do takich spraw" - zacytowała jego ostatnie słowa.
- Oo, urocze (Imię) - wydukał całując jej czoło. - Wiesz co jeszcze pomaga na ból brzucha oprócz masażu? - łóżko zaskrzypiało pod nim, kiedy zaczął zmieniać swoją pozycję. - Brzuchocałusy! - (Nazwisko) pękła ze śmiechu.
- Brzuchocałusy? Jesteś nie normalny, Osamu.
- Sama zobaczysz - zaświergotał pozwalając sobie odpiąć kilka guzików jej koszuli u dołu. Rozmasował nieco jej boki przy okazji nie pozwalając jej uciec. - A więc. Pokaż gdzie cię boli najbardziej. Spokojnie, nic nie będę próbował i będę bardzo, bardzo delikatny - zapewnił czekając na reakcję ze strony kobiety. Westchnęła zrezygnowana. Nie ma już wyjścia z tej sytuacji. Niepewnie wskazała miejsce największego bólu jaki odczuwała. Żołnierz wymruczał ciche podziękowania za współpracę po czym zaczął obsypywać jej brzuch całusami.
Powoli, stopniowo pani kapral relaksowała się pod wpływem jego pieszczot. Nigdy nie pomyślała, że doświadczy takiego uczucia podczas wojny, ale cóż. Wyglądało na to, że przyjemność nie jest wcale zakazana na polu bitwy. Myśląc tak co by zrobiła gdyby nie Dazai przymknęła oczy i zasnęła.
Po pewnym czasie Osamu spojrzał na jej twarz. Dopiero wtedy zauważył, że jego miłość usnęła spokojnie. Uśmiechnął się dumny z siebie oraz rozczulony jej miną. Gdyby nie znał jej nigdy by nie powiedział, że ta kobieta jest częścią wojska. Ale cóż, ona nie miała zbytnio wielkiego wyboru. Jej rodzina zawsze służyła w wojsku niezależnie od płci. Była skazana na to miejsce.
Ostrożnie pocałował jej czoło i zerknął na dokumenty. Ten jeden raz może się wysilić na jakąś pracę. Tylko ze względu na ciebie, nie chciał, abyś jutro została okrzyczana przez generałów dlatego wstał z łóżka, usiadł przy biurku i jak najszybciej potrafił wypełnił dokumenty i zrobił całą, pozostałą pracę za ciebie.
Cóż nawet na wojnie można sobie pozwolić na takie chwilę między zakochanymi... Tak na początek fluff, bo potrzebuję miłości w moim życiu.
Przepraszam, że zamówienia nie pojawiają się zgodnie z kolejką z jaką zamawialiście. Wena nie chce współpracować i pisać wszystkiego po kolei :/ Ale wszystkie zamówienia zostaną zrealizowane.
Dalej możecie zamawiać. To, że zaczęłam publikować zamówienia nie oznacza, że czas na nie się skończył. Im więcej waszych zgłoszeń tym więcej zabawy, prawda? ^^
Ten one - shot został zamówiony przez Tajemnicza-M . Podoba się?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top