4. Szkolenie Akiry i krok w przyszłość

Poprzedniczka Akiry w festiwalowym tańcu Drogi, Momiko, zmarła w noc pierwszego występu Akiry. Akira podejrzewała, że tylko dlatego pozwolono jej zatańczyć.

Teraz, jedząc późne śniadanie, inaczej patrzyła na jej zazdrość. Gdyby się zaprzyjaźniły, może ta by jej powiedziała, że jest chora. Może by jej powiedziała, że nie zazdrości młodszej siostrze tego, że zostanie przez nią zastąpiona, a tego, że czekało Akirę jeszcze tyle wspaniałych festiwali, kiedy droga Momiko dobiega kresu.

Akira zaspokajała głód, nie czując smaku.

Następnego dnia przyszedł Zen. Zastał ją w ogrodzie, gdzie kontemplowała śmiertelność duszy. Ten, którego cień przed trzema laty goniła w pierwszy dzień zimy, cudem unikając choroby, sam przyszedł do niej. Nie wiedziała, co ma mu odpowiedzieć, gdy przedstawił się i złożył jej propozycję w takich słowach:

"Jestem Zen z Białego Zamku. Wojownik i Strażnik. Pójdź ze mną, a nie zaznasz więcej chłodu, biedy, głodu ani upokorzenia."

"Nie szukam męża", odpowiedziała Akira dawnym powtórzonym echem z dna umysłu, choć zaraz poczuła, że słowa jej są chybione.

"Nie będę ci się narzucać, Pani. Ale pochodzisz z Białego Zamku i tam powinnaś wrócić."

"Więc po co to było?", zwątpiła Akira. "Dlaczego trzy lata temu w zimowy poranek, zwabiłeś mnie w to miejsce, zamiast zabrać mnie tam, skąd pochodzę?"

"Kto nie posiada mocy, nie może przekroczyć progu Białego Zamku. Twoje moce zostały uśpione, gdy urodziłaś się człowiekiem. Wczoraj wkroczyłaś na drogę śmierci, o czym świadczy twój głód. Teraz możesz wrócić tam, gdzie czeka na ciebie miejsce, wśród tych, którzy będą cię strzec."

"Okiku i Pająk służą ci?", dopytywała Akira, starając się zrozumieć postawę srebrnowłosego Lisa. Zrazu wydawało jej się, że traktuje ją z niezwykłym szacunkiem, by wnet dojrzeć pod powierzchnią, że respekt ten nie był nakierowany wprost na jej osobę.

W jego oczach mogła być kimś ważnym, wręcz królewskim, a zarazem czymś słabym i godnym pogardy. Nie tak wyobrażała sobie ich spotkanie.

"Służymy sprawie większej, niż Soul Society i strzeżemy przysięgi starszej niż Król Dusz.", odpowiedział zagadką, której nie mogła zrozumieć. 

W zawstydzeniu odwróciła wzrok. 

Odmówiła mu zaś tak:

"Nie mogę odejść. Czemukolwiek służysz, przedstawienie trwa. Za rok festiwal, a matka okiya nie ma dla mnie zastępstwa."

"Więc za trzy lata wrócę i spytam cię ponownie", oświadczył, po czym odszedł, jak sen, zostawiając po sobie nostalgię.

Matka okiya przyjęła nową uczennicę, a Akira zatańczyła w dwóch kolejnych festiwalach. Z każdym dniem jej apetyt rósł, aż w końcu musiała jeść codziennie, jakby była żywa. Bywało, że o tym zapominała, a potem mdlała z wyczerpania. W przeddzień swojego czwartego festiwalu ubrała najprostsze ubranie, upięła skromnie włosy i wymknęła się przed świtem z okiya. Wieczorem, gdy przekraczała granice miasta, prześladowała ją pieśń festiwalu, rozbrzmiewająca na ulicach:

"Wszystkie dzieci południa

Zbierzcie się wokół, odchodzimy

do kwitnącej w mroku sakury

do sakury kwitnącej w mroku"

Odeszła, ale świat był sceną i przedstawienie trwało.

Akira szła na północ. Następnego dnia zgłosiła się na pierwszym napotkanym posterunku shinigamich, którzy zgodnie z jej wolą, objaśnili jej zasady rekrutacji do Akademii.

Lata treningu sztuk walki, kiedy była żywa, przyzwyczaiły ją, że inni postrzegali ją jako silną i nie mogła się pogodzić, że teraz jest inaczej. W Soul Society inaczej postrzegano jednak siłę i według tych kryteriów była po prostu słaba. Nie chciała, by za taką miał ją Zen, kimkolwiek był dla niej w jej życiu przed życiem. Nie czuła się z tym dobrze. Postanowiła więc stać się silna.

Załapała się na przejazd wozami z zaopatrzeniem, a ponieważ shinigami szóstej dywizji mienili się ludźmi honoru, traktowano ją przyzwoicie. 

Jeszcze tego samego roku rozpoczęła szkolenie. Choć była uparta, dość szybko stało się dla niej jasne, że nie będzie tym, kim chciała zostać: shinigami. Nie była jedyną, która przybyła do Akademii bez Zanpakutou, ale nieuchronnie stawała się jedyną na swoim roczniku, która nie potrafiła go przywołać. Zanjutsu trenowała czysto fizycznie, z drewnianym mieczem. Podczas zajęć medytacyjnych, kiedy zagłębiała się w swoim wnętrzu, trafiała w pustkę. Uważano, że ma za słabe reiatsu. Śmiano się, że ma słaby charakter. Z premedytacją zostawiono ją w tyle. Ponieważ większość znajomych celowała w Gotei 13, a ta droga pozostała dla niej zamknięta, Akira po raz pierwszy poznała smak odrzucenia. 

Skupiła się na treningu. Pocieszała się, że ma lepszą sytuację: mogła skupić się na dwóch spośród trzech technik. Z Kidou po prostu sobie radziła. Zakochała się zaś w Hakudzie.

Żyjąc, uważała, że w treningach ogranicza ją wątłe, dziewczęce ciało. Teraz była duchem i choć męczyła się, czuła ból mięśni po treningach, a nawet krwawiła - czuła się wolna. Czuła ruch powietrza na skórze, gdy tańczyła między fantomami. Czuła pot spływający z czoła. Czuła twardą ziemię pod stopami. Czuła strukturę świata wokół siebie, to wiatr przyspieszał jej kroki, a ziemia wzmacniała ciosy. Była szybka i precyzyjna. Trenowała, aż nie miała sobie równych.

Od swych nauczycieli dostała dziesięć promocji do Onmitsukidou i trzy do Korpusu Kidou. W przeciwieństwie do swych mentorów, Akira nie miała wątpliwości co do jej dalszej drogi.

Dzień przed zakończeniem nauk znalazła w swoim pokoju list - bez posłańca, bez możliwości odpowiedzi czy wyjaśnienia.

"Nie wiem, czym obraziłem cię, że odeszłaś bez słowa, Pani. Nie znam słów, które mogłyby zawrócić Cię z tej drogi i nie znam sposobu, by uchronić Cię przed skutkami Twoich decyzji.

Zechciałaś urodzić się człowiekiem, Pani, i ponieść tego wszelkie konsekwencje.

Niech więc będzie Twoja wola.

Nie zabraniaj jednak Pająkom snuć swych sieci,

Nie zabraniaj Dziewicy czerpać wody o północy,

Nie odpędzaj Zalotnika.

Serca nasze są proste, ale wierne.

Podpisano: ci, którzy zawinili"

Następnego dnia, podczas Ceremonii Zakończenia, Akira zapisała swoje nazwisko na liście rekrutów Tajnych Służb, powierzając im tym samym swoją przyszłość i stawiając pierwszy krok w kierunku swojego grobu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top