Rozdział 5 Ethan Ritester
Nightcore - Armor
— Sabina —
— Nie będę ryzykować utraty swojego życia! — fuknęłam, na tyle cicho by tylko ona mogła mnie usłyszeć.
Sara przekręciłam oczami, po czym zbliżyła się do mnie i popchała — przez co zaczęłam jechać prosto przed siebie. Mój oddech przyśpieszył. Może potrafiłam, jako tako jeździć, lecz zatrzymywanie się to całkiem inna bajka. Przecież, Sara doskonale zdawała sobie z tego sprawę, więc dlaczego to zrobiła?! Zamknęłam oczy, myśląc, że za chwilę ponownie spotkam się z lodem, lecz myliłam się. Przed upadkiem uchroniły mnie czyjeś ramiona. Z zawahaniem otworzyłam oczy, a wtedy ujrzałam nieznanego mi czarnowłosego mężczyznę. Jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie z iskierkami radości. Nie rozumiałam tego. Twarz nieznajomego przybliżyła się do mojej, a ja odruchowo go odepchnęłam. Co ten mężczyzna chciał zrobić?
— Dziękuje... — szepnęłam, chcąc odejść. Jednak on mi na to nie pozwolił, łapiąc mnie za dłoń. Spojrzałam w jego oczy, a po moim ciele przeszedł dreszcz. W jego niebieskich tęczówkach widziałam coś na kształt gniewu i radości. Jak można czuć w tym samym momencie dwa tak sprzeczne uczucia? Wyrwałam dłoń z jego uścisku i przybliżyłam ją do swojej piersi. — Coś się stało?
Przez chwilę wyglądał jakby nie zrozumiał mojego pytania.
— Nie — oznajmił, przybliżając się do mnie. — Jesteś słodka... — mruknął, chcąc dotknąć mojego policzka. Cofnęłam się nim zdążył to zrobić.
— Nie dotykaj mnie! — syknęłam chłodno. Może powinnam być milsza dla osoby, która mnie uratowała, lecz z tym facetem jest coś nie tak. Nikt, nigdy nie mówi czegoś takiego nowo poznanej osobie.
W odpowiedzi na moje zachowanie usłyszałam śmiech. Śmiech, w którym nie było ani odrobiny wesołości. Poczułam jak moje ciało ogarnia strach. Prawie, że dwumetrowy mężczyzna przybliżył się do mnie, a ja musiałam zadrzeć głowę do góry by na niego spojrzeć. Przełknęłam z trudem ślinę. Czego on ode mnie chce?
— Odsuń się — zażądałam, cofając się.
Moje serce przyśpieszyło. Bałam się tego mężczyzny. Wyglądał jak osoba, która ma nad wszystkim władzę. Dodatkowo wokół niego roztaczała się aura niebezpieczeństwa. Tak, jakby mógł zabić każdego samym skinięciem palca. Czarnowłosy złapał mnie za ramie. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Odruchowo spojrzałam w miejsce, gdzie powinna stać moja przyjaciółka. Była tam, lecz nie patrzyła na mnie, a rozmawiała z jakimś brązowowłosym mężczyzną. Miałam ochotę ją udusić. Dlaczego kiedy jest mi koniecznie potrzebna, ona podrywa jakiegoś gościa?!
— Nie — odpowiedział, skupiając całą moją uwagę na nim. Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze spowodowane strachem. — Chciałbym cię poznać — oznajmił z wymuszonym uśmiechem. Wyrywałam ramie z jego uścisku, po czym spojrzałam na niego. — Nazywam się Ethan, a ty? — zapytał, a ja myślałam, że się przesłyszałam. Przed chwilą zachował się jak jakiś psychol, a teraz chce bym się z nim zapoznała.
Westchnęłam, kręcąc przecząco głową. Jestem zbyt wrażliwa. Moje zachowanie zapewne jest spowodowane tymi groźbami i listami. Nie powinnam tak reagować — zauważyłam. — On mi pomógł i wypada bym mu się przedstawiła.
— Nazywam się Sabina, wybacz mi za moje zachowanie. Jestem odrobinkę zestresowana — przeprosiłam, a on uśmiechnął się.
— Nie, to ja powinienem przeprosić. Moje zachowanie mogło cię trochę przerazić.
Zapadła cisza, a ja nie wiedziałam, co mam zrobić. Kątem oka zauważyłam machającą do mnie Sarę, więc uznałam, że powinnam się z nim pożegnać i wrócić do przyjaciółki.
— Ano... Ja już będę szła... — szepnęłam i nie czekając na jego odpowiedź podjechałam do blondynki.
Czułam na sobie jego wzrok, przez co na moich policzkach pojawiła się zdradziecka czerwień. Ten gość jest jakiś dziwny... Mam nadzieję, że już nigdy go nie spotkam...
— No, czyżby moja droga przyjaciółka znalazła sobie chłopaka? — zapytała słodko, a ja przewróciłam oczami.
— Nie, ten mężczyzna uratował mnie przed upadkiem po tym jak mnie popchnęłaś! — syknęłam, a ona zrobiła minkę niewiniątka.
— No nie przesadzaj. — Machnęła lekceważąco dłonią.
Złapałam się załamana za głowę.
— Ty naprawdę jesteś stuknięta — stwierdziłam, a ona zaśmiała się.
— Mówisz, że ja jestem stuknięta? — zapytała z rozbawieniem. — Jednak to nie ja odpuściłam sobie najbogatszego i najprzystojniejszego mężczyznę na ziemi. — Spojrzałam na nią zaskoczona.
— O czym ty mówisz?
Sara spojrzała na mnie jak na wariatkę.
— No jak, to o czym? O tym, że przed chwilą rozmawiałaś z Ethanem Ritesterem! — oświadczyła podekscytowana, a ja nie nadal wiedziałam, o co jej chodzi.
— A kim jest ten mężczyzna? — zapytałam, a ona spojrzała na mnie jak na wariatkę.
— Ty nie wiesz, kim jest Ethan Ritester?! — wrzasnęła, a ja byłam pewna, że wszyscy obecni na lodowisku domyśleli się, o kim rozmawiamy — a w tym on. Pokręciłam przecząco głowa zawstydzona, a jej źrenice się rozszerzyły. — Gdzieś ty się uchowała dziewczyno?! — zapytała ciszej, a ja byłam wdzięczna jej za to. Nie chciałam by ludzie wszystko słyszeli.
— Mogłabyś przejść do sedna? — poprosiłam niemiło, a ona westchnęła.
— On jest najbogatszą osobą, jaka kiedykolwiek istniała — oświadczyła z iskierkami w oczach. Ach, to dlatego był ubrany w tak drogie ciuchy... — Jest też strasznie przystojny... — mruknęła pogrążając się w swoich fantazjach, jednak nie minęła chwila, a ona wyrwała się z swojego zamyślenia. — Jest nawet plotka, że ma powiązania z mafią, ale ja w to nie wierzę. Ktoś tak cudowny nie mógłby być gangsterem — zawołała, a ja spuściłam głowę. Dlaczego ona musi tak głośno mówić? Niespodziewanie chwyciła mnie za ramie i zmusiła mnie bym na nią spojrzała. — Powiedź mi! — zażądała, wskazując na mnie palcem. — Jak to możliwe, że nie wiedziałaś, kim on jest?!
Wzruszyłam ramionami.
— Wiesz, że nie interesują mnie rzeczy tego typu.
Blondynka spojrzała na mnie jak na chorą umysłowo, po czym przewróciła oczami.
— Ta... Wiem...
Nie czekając na nic, powróciłam do jazdy, po chwili dołączyła do mnie Sara. Blondynka była pochłonięta przez swoje myśli, lecz mi to nie przeszkadzało. Lubiłam cisze. Jednak nie minęła nawet minuta, a ja poczułam czyjś wzrok na sobie. Zatrzymałam się, lustrując wzrokiem całe otoczenie. Szukałam osoby, która mnie obserwowała. W chwili, kiedy natrafiłam na te niebieskie tęczówki, byłam pewna, że coś z tym gościem jest nie tak. Dlaczego on nie może dać mi świętego spokoju? Przecież, już mu podziękowałam! Spuściłam głowę, zawstydzona zainteresowaniem z strony czarnowłosego. Zaczynam się go bać...
— Ej, Sabina! — zawołała moja przyjaciółka, dotykając mojego ramienia. Delikatnie podskoczyłam, co nie uszło jej uwadze. — Wszystko okey? — Pokiwałam w odpowiedzi głową. Nie byłam na siłach by z nią rozmawiać. Byłam wykończona tym wszystkim. Pierw te listy, a teraz jakiś nieznany mi facet przypatruje mi się jakbym była jakimś cudem świata. — Na pewno?
— Tak... — Westchnęłam. — Ja... Chyba będę już szła... Boli mnie głowa — wyjaśniłam widząc jej żądające wyjaśnień spojrzenie.
— Dobra, niech będzie, że ci wierzę — oświadczyła, przytulając mnie. Ucieszyłam się, że nie żąda ode mnie żadnych wyjaśnień.
Pożegnałam się z nią, po czym opuściłam lodowisko i skierowałam się do domu. Muszę to wszystko dokładnie przemyśleć, bo jeśli tego nie zrobię to będę w każdym napotkanym mężczyźnie widzieć zagrożenie, a tak być nie może.
CDN
Sabina ma mętlik w głowie i niczego już nie rozumie. Poznaliście odrobinę Sarę i powiedźcie mi co o niej sądzicie? I kim jest nasz Ethan Ritester? Kimś ważnym, czy też nie? Kolejny już w poniedziałek!
(Data opublikowania tego rozdziału: 24.02.17r)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top