Niegłupi Podstęp - Rozdział 7

Izuku domyślał, że w pewnym momencie musiał stracić przytomność, ponieważ przysiągłby, że mrugnął raz i nagle nie był już w barze, a w ciemnej sypialni oświetlanej jedynie przez płaski ekran telewizora spauzowanego na grze.

Jego oczy ruszyły się przed czymkolwiek innym, oglądając najpierw małe łóżko na którym leżał, gdzie prześcieradła i jedna większa pluszowa kołdra ledwie dały radę się na nim zmieścić. Reszta pokoju była prawie pusta za wyjątkiem kilku worków na śmieci leżących w pobliżu, paru konsol do gier leżących na komodzie i biurka z komputerem. Wyglądał bardzo jak typowy pokój NEET'a, ale dlaczego mieliby go zamknąć w takim miejscu?

Zesztywniał, gdy poczuł rękę wślizgującą się w jego włosy, paznokcie drapały delikatnie jego skórę głowy w sposób który nie był nieprzyjemny na dłuższą metę, ale z pewnością upiorny biorąc pod uwagę okoliczności. Nie pomagał też fakt że jakiś czas temu w jednym z jego najświeższych wspomnień miał swoją głowę i włosy trzymaną przez - prawdopodobnie - pedofila morderce. Przełknął ciężko, starał się być tak subtelny jak się tylko dało włączając Full Cowla by się stąd wydostać-

"Jesteś do bani a nie subtelny, Midoriya."

Shigaraki.

Nie wiedział czy mu ulżyło czy był w jeszcze większym gównie.

Palce w jego włosach drapały wciąż delikatnie go w głowę a postać, która z początku była nie do wykrycia przez najzwyklejszą ciszę, poruszyła się, Izuku zrozumiał, że Shiragaki siedział obok niego cały ten czas czekając aż odzyska przytomność. Przełknął ślinę i odważył się wyjrzeć przez ramię.

Shigaraki patrzył na niego w dół z uśmiechem, który niemal wyglądał łagodnie, co wyglądało bardziej nie na miejscu niż cokolwiek innego w tej okropnej sytuacji. Jeśli już, sprawiało, że wyglądał bardziej przerażająco. "Chociaż dobrze widzieć, że się już obudziłeś," powiedział brzmiąc rozmownie. "Chciałbym cię spytać osobiście, co te bydle ci zrobiło."

Izuku zadrżał przypominając sobie jak paskudnie się czuł, gdy Muskular na niego patrzył, sugerując zboczone rzeczy dopóki Shigaraki-

O Boże, TAMTO.

Przełknął głośno walcząc z nudnościami na myśl o bałaganie jaki Shigaraki zrobił z drugiego złoczyńcy, używając tych samych rąk, które właśnie teraz głaskały go po głowie. O Boże proszę powiedz mi, że umył po tym ręce-

"Oczywiście, że je umyłem dlaczego chciałbym mieć TAKI rodzaj świństwa na nich?" Shigaraki prychnął słysząc podświadome mamrotanie Izuku. "Jesteś tak samo pogmatwany jak twój głupi notes." podniósł swoją drugą rękę. "Który mam przy sobie jako dowód."

Izuku odruchowo sięgnął po niego, ale był zbyt wolny i Shigaraki zdążył unieść go poza jego zasięg i odłożyć po czym odwrócił się z powrotem do Izuku i pochylił się nad nim. Izuku przełknął głośno widząc Shiragakiego niczym niezasłonięte oczy patrzące się na niego prawie wygłodniałym wzrokiem i przypominając mu gorzko gdzie był i z kim. Shigaraki był, po pierwsze i najważniejsze, złoczyńcą. Tym który zaatakował w USJ, zniszczył łokieć Aizawy, trzymał go jako zakładnika w galerii, znał jego adres i konto na messengerze, i właśnie Rozłożył jedno z jego przedstawień w najbardziej makabrycznym pokazie jaki Izuku kiedykolwiek widział.

Więc dlaczego Shigaraki znosił jego głupi wybryk w galerii? Wrócił żeby porozmawiać w kawiarence? Aktywnie FLIRTOWAŁ z nim przez video czat? Nie groził mu w parku żeby trzymał w sekrecie ich spotkanie? Powiedział innym by przyprowadzić go żywego?

"Czego ode mnie chcesz?"

Shigaraki mrugnął powoli, jego uśmiech rozszerzył się do tego bardziej znanego Izuku, podniósł rękę by dotknąć jego twarzy. "Masz taką miękką skórę," wymamrotał gładząc Izuku kciukiem po policzku. Zauważając jak chłopak nagle zbladł podniósł do góry drugą rękę pokazując tym samym opaskę na nadgarstek z przyłączonym materiałem zakrywającym tylko jego mały palec. "Nie tak idealnie jakbym chciał, ale pozwala mi dotykać ile tylko chce."

Schował obie dłonie we włosach Izuku, głaszcząc i drapiąc jego skórę w taki sposób, że Izuku nie mógł nic poradzić tylko się zarumienić. Pochylił się jeszcze niżej, chowając twarz w Izuku lokach.

"Jesteś pierwszą osobą, która kiedykolwiek pozwoliła mi się tak bardzo do siebie zbliżyć," powiedział z roztargnieniem, jakby mówił bardziej do siebie niż Izuku. "Nawet jeżeli to był jakiś głupi podstęp, który do tego doprowadził za pierwszym razem. Ale nie mam wyjaśnienia dla innych razy chyba ze CHCIAŁEŚ żebym był tak blisko." Położył swój policzek na Izuku miękkich kręconych włosach rozkoszując się uczuciem na jego skórze. "Nikt kogo znam mnie nigdy nie dotknął... a co dopiero POCAŁOWAŁ... i to musiałeś być TY, nie?

Izuku nie miał nawet czasu odpowiedzieć, gdy poczuł spierzchnięte usta przyciśnięte do jego własnych.

Nie rozumiał nawet co on wyprawia, pomyślał. Nie tylko całował, ale też pozwalał siebie całować. Dlaczego to robił? Czemu się nie opierał? Pozwalając jego myślą zamglić się wraz z bliskością jakiej doznawał, ręce w jego włosach zjechały niżej, by teraz trzymać blisko jego twarz.

Shigaraki również nie wiedział co wyprawia, w każdym tego słowa znaczeniu. Przed Midoriyą nigdy nie został pocałowany, nigdy nie pozwolił sobie by dotykać tak starannie od kiedy był jeszcze dzieckiem. Nie wiedział dlaczego pozwalał sobie poczuć takie zadowolenie z jego zdobyczy, w każdy możliwy sposób. Bohater dla jego podłości; miękkość dla jego opierzchłości, niewinność dla jego duszy tak przesiąkniętej jadem.

Ale widząc jak Midoriya nie planował Shash go wprost do nicości, nie miał zamiaru przestawać w najbliższym czasie. Zbyt wiele lat łaknął dotyku drugiego żywego człowieka, zamierzał POCHŁONĄĆ Midoriye aż do kości.

Pocałował Midoriye mocniej słysząc jak chłopak prawie pisnął uroczo i poczuł jak ręce po obu stronach zaciskają się na jego koszulce, trzymając go niemal desperacko wciąż jednak nie robiąc żadnych kroków w stronę ucieczki.

Czy w takim razie to możliwe, że Midoriya czuł to samo co on? Nienawidził wszystkiego za czym stał drugi ale pragnął tego kontaktu tak desperacko, że byłoby głupstwem zmarnować te szanse?

BOŻE, miał taką nadzieję.

Shigaraki przycisnął opuszek kciuka do kości policzkowych Midoriyi, gładząc delikatnie robił małe kółeczka i rozkoszując się miękkością pod jego rękoma i ustami, pozwalając chwili zajść tak długo jak tylko mógł. Powoli, jak gdyby rezygnując z akceptacji szczęka Midoriyi rozluźniła się, powietrze wyleciało, ręce na jego koszulce docisnęły się bardziej do jego boków.

Podporządkowuje się mi, Shigaraki pomyślał drżąc. Sensei mógłby na to pozwolić. Zawsze powtarzał, że mógł mieć cokolwiek tylko chciał tak długo, jak na to zapracował i w tej chwili WIEDZIAŁ, że zapracował na cały ten dotyk, ten pocałunek, to UCZUCIE-

"Hej zasrańcu, mamy tego szczyla Bakugo, co-" Dabi otworzył drzwi na oścież - które wciąż nie miały klamki, kto by pomyślał - i zastygł w bezruchu, gdy zobaczył Shiragakiego klęczącego nad Midoriyą, a tego drugiego trzymającego się kurczowo Shiragakiego. Oboje z identycznymi twarzami zawstydzenia z horrorem na byciu przyłapanym, które powoli zmieniły się w absolutne upokorzenie dla Midoriyi i FURIĘ dla Shiragakiego.

Dabi rozsądnie postanowił trzymać gębę na kłódkę i wycofał się w stronę, z której przyszedł zamykając za sobą drzwi, słabe "Oż w MORDĘ" było słychać z głębi korytarza.

Izuku ukrył twarz w rękach wydając z siebie stłumiony jęk zażenowania, gdy w tym czasie Shigaraki usiadł, ręce zaciśnięte w pięści myśląc o tysiącu i czterech sposobach żeby później Dabi żarł gówno. Opornie zsunął nogi z łóżka wstając.

"Achhh, cholera," wymamrotał podnosząc dłoń by ze złości podrapać się po szyi. "No właśnie, jebana PRACA..." spojrzał na Midoriye zanim sięgnął do kieszeni swojej bluzy wyciągając 'ojca'. położył go na twarzy wzdychając, czując jak jego gniew stłumił się odrobinę a ramiona opadły. "Bakugo jest tutaj," ogłosił widząc jak Midoriya podnosi gwałtownie wzrok. "Pozostanie cały i zdrowy. Chce go z nami." przerwał wyciągając rękę i kładąc ją na głowie Midoriyi. "Chce CIEBIE z nami."

Izuku zmrużył delikatnie oczy, "... wiesz, że żadna z tych rzeczy się nie wydarzy." powiedział prawie krzywiąc się, gdy palce Shigarakiego zacisnęły się na jego włosach.

"Możliwe," odparł nieobecny. "Ale Ale to jest to czego chce." zacisnął rękę raz jeszcze po czym puścił pozwalając jej opaść wzdłuż ciała. "Nie krępuj się, możesz jak na razie pograć w gry, które mam dopóki pracuje... i nie próbuj wzywać pomocy przez mój komputer, jest zabezpieczony hasłem... po prostu nie opuszczaj pokoju." zobaczył wznoszącą się iskrę buntu w Midoriyi oczach i przemówił ponownie by ją natychmiast zgasić. "Nie chciałbyś chyba żeby Bakugo wiedział, że tu jesteś, hm? Mógłby...coś źle zrozumieć." drapał się nie świadomie po szyi. "Nie to żebym go poprawiał."

Midoriyi oczy rozszerzyły się, szczęka opadła słysząc tę BEZCZELNOŚĆ "Ty DUPKU."

Spojrzenie w oczach Shigarakiego było prawie sympatyczne. "A myślałeś kiedyś o mnie mniej?" odpowiedział zanim wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top