Niegłupi Podstęp - Rozdział 1
Izuku patrzył się za Ochako, która nagle od niego uciekła. Westchnął zrezygnowany.
Świetnie. Pierwsze wyjście z większością klasy i już został sam. Znowu. Był pewien, że gdyby bardziej przyjrzał się tej sytuacji, czuł by się jeszcze bardziej urażony.
"Och, ty jesteś z U.A.! Super, daj mi twój autograf!" Spojrzał w górę akurat, gdy czyjeś ramie owinęło się w okół jego szyi. Spiął się na tak nagłą inwazje na jego przestrzeń osobistą, ale pomimo tego próbował pozostać uprzejmy. "To ty zostałeś zbity na kwaśne jabłko podczas festiwalu sportowego w U.A., nie?
"...Ta," odpowiedział próbując ze wszystkich sił nie zarumienić się na bliskość czy atencje jaką ten drugi mu dawał, wewnętrznie też nie chcąc zrobić z siebie idioty przed widocznym fanem.
"I nie byłeś też czasem jednym z tych kolesi co wpadli na Hero Killera podczas incydentu w Hosu?" Osoba dopowiedziała na co Izuku zastygł na chwilę w bezruchu.
"... z pewnością wiele wiesz..." wymamrotał.
"Kurcze, naprawdę nie mogę w to uwierzyć..." powietrze w okół nich wydawało robić się gęstrze. "Nie mogę uwierzyć, że widzę cię znowu w takim miejscu jak to."
Izuku zamarł, powoli rozpoznając głos, który mówił.
"Mam wrażenie jakby coś za tym stało. Jak na przykład los..."
Zimne palce owinęły się powoli w okół jego szyi i nareszcie odważył się by spojrzeć w górę.
"... albo przeznaczenie."
O cholera o cholera o cholera o cholera.
"Ale z twojej perspektywy zgaduję, że nie spotkaliśmy się od czasu ataku na U.A., huh?"
Mógł je teraz dobrze zobaczyć. Te znajome niebiesko-szare włosy i czerwone oczy na twarzy szczerzącej się do niego, zakrytej odciętą dłonią.
"Co powiesz na herbatę, Izuku Midoriya?"
Tomura Shigaraki.
Wciąż stali na środku ruchliwej galerii, ludzie przechodzili obok nich jakby byli niewidzialni. Izuku bardzo się starał by nie wpaść w panikę, nie zacząć krzyczeć czy próbować wywalczyć sobie drogi ucieczki.
"Zachowuj się naturalnie," Shigaraki mówił niskim głosem, "jakbym był twoim starym dobrym znajomym. Nie rób zamieszania, okej?" trzymając go litościwie luźno za szyję. "Uspokój się i złap oddech. Chcę z tobą porozmawiać. To wszystko."
POROZMAWIAĆ ze mną?! Izuku krzyknął w myślach. Wziął jednak Shiragakiego za radę i rozluźnił się trochę, nie zmieniło to faktu, że jego umysł wciąż gnał by znaleźć wyjście z tego wilgotnego uścisku. "Tylko SPRÓBUJ coś odwalić," mężczyzna odezwał się ponownie jakby czytając mu w myślach. "To proste. W momencie, gdy wszystkie pięć palców dotknie twojej szyj zaczniesz się rozpadać zaczynając od skóry aż po gardło." Izuku mógł poczuć jak ostatni, piąty palec będący odchylony od jego szyj, porusza się giętko jakby kuszony dotknięciem jego ciała. "Zamienisz się w górę popiołu w mniej niż minutę."
CHOLERA.
Izuku przełknął gulę, która ustała mu w gardle czując jak palce zaciskają się na jego szyj i bez wątpienia czuły jego puls, gdy on w tym czasie próbował zwalczyć atak paniki na groteskową przypomnienie tego co się stało z łokciem Aizawy w U.S.J. wyobrażając sobie przy tym, że to samo dzieje się z jego gardłem.
Albo gorzej, że to dzieję się z ludźmi w ogóle z nimi nie związanymi, pomyślał. Będzie musiał zagrać swoją rolę zakładnika i modlić się, że wszystko czego Shigaraki chciał to pogadać, tak jak też mówił. To było oczywiste, że nie chciał zostać zauważony bo wtedy pewnie zaprowadziłby go gdzieś nie dając mu nawet możliwości uspokojenia się.
Zachowuj się naturalnie, jakbyście byli starymi przyjaciółmi.
Cóż jego jedynym 'starym przyjacielem' był Kacchan...
Nie. Muszę to zrobić.
Przygotował się na tą 'rozmowę'.
Shigarali chciał właśnie coś powiedzieć zastanawiając się czy aby młodszy chłopak jakimś cudem nie zemdlał na stojąco z przerażenia i prawie podskoczył, gdy poczuł ramię owijające się w okół jego talii. Zmrużył oczy gotowy by postawić Izuku kolejne ultimatum kiedy to chłopak podniósł twarz z wielkim promienistym uśmiechem na ustach.
Co.
"Oh Tomu, prawie cię nie poznałem!" zaświergotał, jego uśmiech zbyt szeroki żeby uważać go za szczery, nawet jak na standardy Midoriyi. "Herbata powiadasz? Znam świetną kawiarenkę tutaj, niedaleko. Chodźmy!"
Co?
Shgaraki mrugnął i mógłby przysiąść, że w następnej chwili stali już w kolejce w małej kawiarence. Czuł jak ramię Izuku sztywnieje w okół jego talii. Nie zdążył jednak nawet warknąć na niego żeby zakończył już tę farsę ponieważ przyszła kolej na nich. Izuku zrobił krok do przodu i zwyczajnie zamówił mrożoną Mache i kanapkę.
"A ty co chcesz Tomu?" mały debil spytał swoim bardzo optymistycznym tonem, w którym było słychać nutkę desperacji. Shigaraki oparł się potrzebie stworzenia chaosu z wzrokiem absolutnej śmierci i zacisnął mocno zęby. Czuł, że jego palce robią to samo.
Baristka spojrzała na dwójkę widocznie zmartwiona, "...młody człowieku, czy wszystko w porządku?" zapytała Izuku, a jej oczy powędrowały do palców wciąż zaciśniętych na szyj chłopaka.
Kurwa, Shigaraki pomyślał. Rozmyślając szybko nad tym czy lepiej będzie puścić chłopaka czy zamienić go w pył tu i teraz i zrobić sobie przerwę-
"Och, oczywiście." Izuku zaświergotał. Jego głos podniesiony o kilka tonów wyższy by zamaskować panikę, która w nim wezbrała, gdy powiedział pierwszą rzecz jaka przyszła mu na myśl: "Tylko takie zboczenie na punkcie rąk, proszę Panią, nie ma się czym martwić!"
Ty skurwy-
Shigaraki posłał Izuku spojrzenie, które aż kipiało WTF, ale Izuku oddał je z miną mówiącą...to był CHALLANGE?!
"Mocniej, Tomu, proszę," zaintonował.
Shigaraki i Baristka mieli wypisane na twarzy to samo, patrząc się na Izuku jakby właśnie wypatroszył przed nimi królika. Policzki Izuku były nadal różowe, ale patrzył się twardo na Shigarakiego, bez krztyny skruchy.
Starszy chłopak czuł się jakby właśnie umarł trochę w środku wiedząc, że wszechświat właśnie przypiął kolejny punkt dla Izuku na tablicy korkowej i niechętnie zdjął palce z jego szyj.
Kurwa.
"...czarna herbata. Gorąca. I sezamki." odpowiedział opierając się ochocie wydrapania sobie gardła, czując się przy tym nie opisywalnie brudno. W złym tego słowa znaczeniu.
Baristka trzęsąc się wypisała ich zamówienie; to był jej drugi dzień w pracy, dlaczego musiało się to dziać TERAZ? "...To będzie 2079 yenów."
"Pójdę zająć nam stolik Tomu!" zaświergotał zostawiając złoczyńce samego i dla Shigarakieo zdumienia siadając właśnie przy pobliskim stoliku, uśmiechając się i machając do niego ręką i-
Ta mała kurwa zostawiła go z rachunkiem.
Cholera jasna.
Shigaraki wpakował rękę, zostawiając kciuk na wierzchu, do kieszeni i wyjął z niej trzy banknoty po 1000 yen po czym położył je na ladzie. "Zatrzymaj resztę." warknął i odwrócił się by podejść do stolika, przy którym siedział Izuku, ignorując tym samym biednego baristę wołającego, że ich zamówienie jest priorytetowe i ma zostać dostarczone migiem. Wysunął krzesło z na przeciwka Izuku i ciągnąc je za sobą postawił je na rogu zaraz obok chłopaka. Opuścił się na nie posłał Izuku mordercze spojrzenie.
Izuku udawał, że nie widział i siedział z rękoma złożonym jakby żywcem ściągnięto je z obrazu perfekcyjnej niewinności. Gówno. Prawda. "Chciałeś rozmawiać Tomu?" zapytał z uśmiechem i odrobiną napięcia w głosie żeby podtrzymać podstęp.
BOŻE, Shigaraki chciał opleść palce obu rąk w okół tej szyj żeby dać mu powód do żałowania, ale z herkulańską siłą powstrzymał to uczucie i zamiast tego wziął sprawy w swoje...... mniejsza z tym. Złapał za nadgarstek Izuku trzymając środkowy palec w górze i trudził by wrócić swój pociąg myśli tam skąd się wykoleił.
"...tak" powiedział zbierając myśli i przechodząc do konkretów. "Więc, w gruncie rzeczy nienawidzę wszystkiego i wszystkich, ale w chwili obecnej to Hero Killer jest tym co denerwuje mnie najbardziej." warknął patrząc się groźnie na nic konkretnego.
Izuku uniósł brew. "Nie pracował czasem dla ciebie?" zapytał widocznie zaciekawiony. Tomura prychnął poprawiając lekko ramiona czując nagle w nich upiorny ból zadany przez przeszywające go na wylot ostrza.
"To MYŚLI społeczeństwo pomimo, że żaden z nas się na to nie zgodził," odpowiedział." I to mój cholerny problem-"
"Proszę bardzo!" barista pojawił się prawie przestraszając tym Shiragakiego, który odruchowo chciał położyć piąty palec na nadgarstku Izuku, gdy kładziono przed nimi zamówienie. Izuku poderwał głowę z wielkim promiennym uśmiechem na twarzy mówiącym dziękuję.
"Dziękuję bardzo!" zaświergotał biorąc swoją mrożoną mache. Baristka klasnęła w dłonie patrząc się na dwójkę dając też tym Shigakiemu zagwozdkę czy lata spędzone w pracy w handlu detalicznym rozbełtały jej mózg tak bardzo żeby myślała, że kulka słońca z piegami mogła być razem z trupio-bladym mężczyzną wyglądającym jak włóczęga. "Jaką cudowną parę tworzycie!"
Och na litość bosk-
Izuku odstawił swoją herbatę i pomimo wzroku absolutnego NIE WAŻ SIĘ jaki posyłał mu Shigaraki spod swojego kaptura, położył dłoń na tej trzymającej jego nadgarstek i odezwał się głosem zbyt ociekającym słodkim syropem. "Och, dziękuję. To nasza pół roczna rocznica!" poklepując rękę Shiragakiego, którą ten nagle poczuł nieodpartą ochotę złamać.
Baristka klasnęła w dłonie prawie podskakując w miejscu. "Och jak słodko! Ach zakochani." obróciła się w miejscu i wróciła za ladę. Tym czasem Shigaraki musiał docisnąć zaciśniętą mocno dłoń do stolika żeby nie wylać za nią gorącej herbaty.
"W każdym razie, co mówiłeś Tomu?" Izuku zapytał jak gdyby nigdy nic, biorąc łyka swojej herbaty przez słomkę. Shigaraki czuł jak mu drgnęło oko i nadchodzącą migrenę. Wziął więc łyka swojej herbaty mając nadzieję się tego pozbyć.
"Nasze ataki na U.A. i U.S.J. zostały przyćmione przez niego," kontynuował przysięgając każdemu bogowi, którego zna imię, że jeżeli jeszcze JEDNA OSOBA MU PRZERWIE to zrobi sobie morderczą bibę, walić konsekwencje. "Nikt nie patrzy na mnie. Jak myślisz że czemu tak jest? Co nas różni?"
Izuku patrzył na się na niego po czym wziął długi łyk herbaty nieprzyjemnie rozważając i wydłużają moment zanim odpowie tylko po to żeby go bardziej wkurwić. Chłopak pomyślał przez chwilę po czym wzruszył ramionami. "Tak więc," mówił. "Po pierwsze, pomimo że nie mogę wybaczyć mu tego co zrobił, potrafię zrozumieć jego powody. Mimo wszystko mają jakiś sens."
Wziął kolejny długi łyk.
"Z TOBĄ natomiast jest inaczej, nie mogę wybaczyć ANI nie rozumiem co robisz albo dlaczego. Jesteś jak... cóż, jesteś takim dziecinnym złamasem, będąc szczerym."
PRZEPRASZAM bardzo?!
"Co."
Izuku czuł jak ręka na jego nadgarstku zacieśnia się, ale mimo tego mówił dalej. "On ma POWÓD dla którego to robi. Nie robi tego dla zabawy ani się przy tym nie wygłupia. Jego metody są złe, ale żyje według tego w co wierzy, czy jest to złe czy dobre. Ty natomiast poddałeś się i odwróciłeś ogonem zaraz po tym jak przestało ci się to podobać." Jego oczy stały się nadzwyczajnie bystre. "Nikt nie lubi gnębicieli, ale ludzie mogą chociaż szanować człowieka z przekonaniami."
Shigaraki patrzył się na niego łącząc wszystkie kropki by poślizgnąć się na chwilę na jego rozumowaniu. Gnębiciel? Co?
"Kurwa, jesteś denerwujący." warknął, mrużąc oczy. "Ty mnie wkurwiasz, Hero Killer mnie wkurwia, All-pieprzony-Might mnie wkurwia! Zachowujecie się tak jakby wszystko co robicie było sprawiedliwe i tak niesamowicie właściwe, jakby nie było niczego złego w tym co robi-"
Uciął go w pół zdania sezamek, który wepchnął mu do ust Izuku. Zamarł piorunując Izuku spojrzeniem i poruszając swoim uniesionym palcem nad nadgarstkiem w geście zastraszenia, dopóki Izuku nie podniósł swojej wolnej ręki i nie przyłożył wskazującego palca do ust.
"Jesteś za głośno," Izuku wymamrotał jego wzrok powędrował do małej grupki ludzi siedzącej przy stoliku obok, którzy zaczęli na nich ukradkiem spoglądać. Uśmiechnął się promieniście i oparł głowę na dłoni. "Och, Tomu, gryź dobrze jedzenie, ty głupia fasolko!"
Głupia fasolka? Co do CHOLERY...
Shigaraki zmusił się do gryzienia gdzie tylko uzasadniona pyszność sezamka trzymała jego gniew na wodzy przed przejściem przez czerwoną cienką. Ugryzł kawałek a resztę wyjął z buzi. Posyłając Izuku mordercze spojrzenie podczas żucia i połykania (zapamiętał też sobie żeby wziąć parę na drogę). Koniec końców dało mu to trochę czasu na ochłonięcie i przemyślenie tego co powiedział mu Izuku.
Ale Izuku BYŁ trochę w błędzie; miał przekonania i powód od samego początku. Potrzebował po prostu jakiegoś pomysłu JAK do tego przystąpić.
"O co ja się tak w ogóle wściekłem?" wymamrotał z sezamkiem przyciśniętym do jego ust by po chwili ugryźć jego kawałek. Jego ręka zacisnęła się na nadgarstku chłopaka gdy poczuł, że ten próbuje go cofnąć. "Cieszę się, że porozmawialiśmy Midoriya. IDĘ właściwą dla mnie ścieżką-"
"Cieszę się twoim szczęściem, a teraz mógłbyś już puścić mój nadgarstek? Potrzebuję obu rąk by zjeść tą kanapkę."
Shigaraki spojrzał na niego nie ufnie, ale poluźnił uchwyt na tyle żeby Izuku mógł ją wyjąć i chłopak rzeczywiście złapał za swoją kanapkę i zaczął ją jeść. Shigaraki powstrzymał się od komentarza i wziął kolejnego gryza swojego sezamka popijając go herbatą.
"Deku!"
Podniósł wzrok na chłopaka, który patrzył ponad stoliki i krzesła na plac poza kafejką. Wyglądnął zza swojego kaptura i zobaczył dziewczynę, z którą był Izuku zanim się spotkali, rozglądającą się. Obok niego Izuku dopił resztę swojej herbaty i wstał.
"Cóż pora na mnie" powiedział głosem klarownym i trochę głośniejszym niż powinien był użyć obwieszczając swoje odejście. Shigaraki po chwili domyślił się, że zrobił to żeby uniknąć zrobienia przez niego awantury.
Mądry mały skurwiel, przynajmniej dostał to czego chciał.
"Ooooch zostawia swojego chłopka dla dziewczyny!" zesztywniały mu ramiona, gdy usłyszał ten zbyt głośny na szept, komentarz ze stolika obok. "Co za SKANDAL!"
Och Boże święt-
Prawie zmiażdżył kubek trzymany w dłoni, gdy poczuł rękę na ramieniu i nadchodzący zaraz po niej POCAŁUNEK w GŁOWĘ. "Idę na zakupy z moją bestią!" Izuku zaświergotał jakby nie słysząc grupy obok nich mówiącej o nim opuszczającym jedną 'randkę' dla drugiej. "Do zobaczenia Tomu!" Złapał swoją kanapkę i pospiesznie wyszedł spotkać się z Uraraką.
Shigaraki oglądał jak Izuku macha rękoma przed brązowowłosą dziewczyną prawdopodobnie mówiąc coś o tym, że nie musi przepraszać za jej nagłe odejście i o tym jak poszedł złapać jakiś lunch przed ich wyjściem. Nie był na tyle głupi by myśleć, że Izuku nie zaraportuje tego co się wydarzyło i zdecydował, że kupi sobie kolejne sezamki i pójdzie-
Tylko by zdać sobie sprawę, że wydał całe swoje pieniądze na tą 'randkę'.
Cholera.
------------------------------------
Shigaraki nie wyglądał ani trochę lepiej niż, gdy wychodził; był bardziej zmieszany i Kurogiri zauważył, z nutą wyczerpania psychicznego. Mądrze wybierając, że nie będzie tego komentował, obserwował tylko jak Shigaraki opadał na jedno z krzeseł barowych i wpatrywał się w ladę przez palce swego Ojca.
"... Kurogiri?"
"Tak?"
"Zabiję tego bachora."
Zdecydowanie nie trzeba tutaj pytać kim 'ten bachor' jest, odpowiednim pytaniem natomiast było by co 'ten bachor' zrobił by doprowadzić Shiragakiego do takiego stanu.
"I nigdy więcej nie idę na żadną randkę."
Czekaj, co?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top