Część 11

Jake

Razem z Kate przysuwamy ciężką drewnianą komodę pod ścianę i gdy kończymy, oboje dyszymy ze zmęczenia.
Przyglądam się jej przez chwilę jak stoi zarumieniona, z włosami upiętymi w niedbały kok, ubrana w jasne dżinsy i błękitną koszulkę na ramiączkach.
Wygląda świeżo i tak uroczo, gdy marszczy swój nosek, myśląc, czy dobrze wygląda pokój.

Jest już wczesny wieczór, a słońce zaczyna zmieniać swoją jasną barwę w pomarańczową. Czas na odpoczynek, więc wychodzę na chwilę z pokoju i szybko zmierzam do swojej sypialni. Chwytam dwa browary i wracam do Kate, która już siedzi na podłodze oparta o ścianę.

Podaję jej butelkę, którą chętnie przyjmuje z uśmiechem na twarzy. Mógłbym usiąść na krześle, ale postanawiam usadowić się tuż naprzeciwko szefowej.
Siadam, opierając łokcie na ugiętych kolanach i otwieram piwo. Kate robi to samo i równocześnie pociągamy spory łyk boskiego trunku.

- Jesteś silna Kate.

- Ta komoda cholernie dużo waży.

- Nie o to mi chodziło. Masz na głowie cały pensjonat i świetnie sobie radzisz- mówię, a Kate przytakuje z uśmiechem.

- Dziękuję, staram się wszystko ogarnąć jak najlepiej.

- Zdecydowanie to ci wychodzi .

- Cóż, tutaj się wychowywałam, to mój dom. Przy okazji przyglądałam się jak robią to moja babcia i mama. One mnie wszystkiego nauczyły.

- Mogę zapytać, co się stało z twoim ojcem?

Kate traci uśmiech, ale nie wygląda na to, że przeszkadza jej ten temat.

- Nie wiem, co się z nim stało Jake. Nigdy go nie poznałam.

Nie wiem co powiedzieć. Czułem, że coś jest nie tak , bo nigdy go nie wspomina, ale nie sądziłem, że nawet nie zna faceta.

- Moja mama zaszła ze mną w ciążę jak była bardzo młodziutka. Zakochała się w młodym chłopaku, który przyjechał tutaj na wakacje ze znajomymi. Jak możesz się domyślać, zaufała nie temu, co powinna. Kiedy wyjeżdżał, obiecywał , że będą utrzymywać kontakt, jednak tak się nie stało. A kiedy moja mama dowiedziała się , że jest w ciąży, postanowiła go odwiedzić i go powiadomić. Nie liczyła na to, że z nią wróci, ale myślała, że będzie chciał w jakiś sposób uczestniczyć w życiu dziecka.

- I nie chciał - stwierdzam ponuro.

- Nie chciał.

- A ty chciałaś go poznać?

- Kiedyś tak, jak byłam nastolatką. Z jednej strony chciałam zobaczyć, jaki jest, jak wygląda, a z drugiej strony miałam ochotę wykrzyczeć mu jego nieodpowiedzialność i brak serca. Jak byłam mała wiele razy , kiedy przyjeżdżał do pensjonatu samotny gość, moja pierwsza myśl była "to on, przyjechał mnie poznać!".

Kate uśmiecha się smutno, a ja dostrzegam łzy w jej oczach.

- Może wcale nie jest wart poznania. Może byłby tragicznym ojcem? Ja takiego miałem i wierz mi, lepiej jakbym go w ogóle nie znał- stwierdzam, a Kate przygląda mi się z zaciekawieniem, dlatego kontynuuję...

- Lubił hazard i alkohol. Moja mama pracowała na dwa etaty , a on się tylko obijał. Nie wiem, dlaczego nigdy nie wyrzuciła go z domu. Tylko rozpierdalał naszą rodzinę.

- Przykro mi Jake.

- Stare dzieje.

- Utrzymujesz z nimi kontakt?- pyta mnie ostrożnie.

- Z mamą, czasami. Starałem się jej pomóc, ale...

Nie kończę zdania, bo nie mam na to sił. Nie chcę wracać wspomnieniami do mojego domu rodzinnego, to sprawia, że tylko się wkurzam.

Lekko zażenowany , przesuwam dłonią po włosach i zerkam na Kate. Nadal na mnie patrzy z łagodnym uśmiechem i jestem jej cholernie wdzięczny, że nie zadaje dalej pytań.
Podoba mi się jej empatia, podoba mi się w niej to, że zawsze wie jak się zachować.

Kończymy pić piwo i każde z nas odkłada butelki z dala od siebie.
Nasze spojrzenia się spotykają, a gdy się ponownie uśmiecha, tym razem promiennie, ja ciężko wzdycham.
Między nami powstało napięcie i ona musi również to wyczuwać.
Jej uśmiech znika i teraz oboje patrzymy sobie głęboko w oczy.
Muszę coś zrobić, bo inaczej wybuchnę!
Przysuwam się szybko do niej i chwytam ją za kark, by przyciągnąć ją do swoich ust.
Moje ciało napiera na nią , więc musi rozsunąć kolana i wsuwam się między jej nogi, nadal klęcząc.
Całuję ją pospiesznie , zawzięcie i z całą pasją, jaką mam w sobie.
Kate wsuwa swoje palce w moje włosy i z równą determinacją oddaje pocałunek. Nasze języki tańczą w rytm pożądania, a jej smak doprowadza mnie do szaleństwa.

Nie potrzebuję dużo czasu, by poczuć, jak mój kutas twardnieje w reakcji na dotyk tej niesamowitej dziewczyny.
Moje dłonie lądują na jej biodra i nie przerywając pocałunku, odsuwam ją od ściany, by następnie położyć ją na podłodze.
Wygodnie moszczę się między jej nogami i okrywam ją swoim ciałem.

Tym razem to jej dłonie opadają na mój kark i przyciąga mnie jeszcze bliżej siebie.
Nie mam zamiaru skarbie nigdzie odchodzić...
Moje całe ciało przechodzi ten zajebisty dreszcz podniecenia , a serce wali mi jak szalone.
Dotykam jej ud i daję jej znać , by zarzuciła nogi wokół mojego pasa.
I dokładnie tak robi.

Zaczynam się poruszać w ten szczególny sposób , a z jej ust wydobywa się jęk.
Moja twardość ociera się o jej centrum i cholernie żałuję, że dzielą nas warstwy ubrań.

Pocałunkami wytyczam ścieżkę do jej szyi, obojczyków, a na koniec, gdy tylko odsuwam ramiączka jej koszulki, całuję wypukłości jej piersi. Ma na sobie biały, koronkowy stanik, a ja mogę dostrzec, jak odznaczają się na nim małe twarde kamyczki. Przysuwam usta do jej zakrytego sutka i zasysam.
Ale dla mnie to za mało, więc odsuwam materiał z obu piersi i przez chwilę patrzę co mam przed sobą. Kate jest wspaniała, jej ciało kręci mnie, jak żadne inne. A ja głupi myślałem, że nie jest w moim guście.

Zerkam na nią i widzę na jej twarzy chytry uśmieszek, który postanawiam odwzajemnić.

- I co chcesz, żebym teraz zrobił?

- Jak myślisz geniuszu? Poliż.

- Jak szefowa sobie życzy.

Zachwycony jej odpowiedzią, przykładam język do jej prawego sutka i utrzymując z nią kontakt wzrokowy, zaczynam lizać jak najlepszy smakołyk, jaki miałem w buzi. To samo robię z drugim sutkiem, a widok mokrego śladu wokół brodawki doprowadza mnie do jeszcze większego podniecenia.
Gdy zasysam w ustach jej sutek, Kate odchyla głowę do tyłu z jękiem, a jej ciało wygina się w łuk.
Między nasze ciała wsuwam rękę i zaczynam odpinać jej dżinsy. Gdy guzik odpuszcza, zsuwam rozporek i następnie gładzę jej podbrzusze.
Jej skóra jest delikatna i ciepła. Już nie mogę się doczekać, by sprawdzić, jaka jest w dotyku tam na dole.
Powoli wsuwam dłoń i wyczuwam materiał majteczek. Odchylam je palcami i gdy mam już zjeżdżać na dół, zatrzymuje mnie niespodziewany krzyk...

- Ciociu Kate! Ciociu Kate!

Zaskoczony patrzę na dziewczynę, która otwiera szeroko buzię. Zaczyna się poprawiać, a ja kładę dłonie na jej biodrach, by ją unieruchomić.

- Zamknę drzwi na klucz, nikt nam nie przeszkodzi- mówię szybko, ale ona jest zajęta zakrywaniem swoich boskich cycuszków.

- Dzieciaki zaraz tu będą Jake, dalej musimy się ogarnąć!

Niechętnie odsuwam się od niej i gdy siadam na podłodze, Kate szybko powstaje i zapina dżinsy. Kuźwa , a było tak blisko!

- Mało brakowało, a by nas przyłapali. Lepiej zejdźmy na dół- mówi i zaczyna się śmiać.

- Teraz nie mogę...

- Dlaczego?

Wtedy wskazuję palcem na swoją ewidentnie widoczną i niezbyt stosowną wypukłość w spodniach . Kate jeszcze głośniej się śmieje, a ja mam ochotę ponownie powalić ją na podłogę i pokazać jej, jak ja potrafię się dobrze bawić czyimś kosztem.

Gdy mnie mija, zatrzymuje się na chwilę , mierzwi moje włosy i z szyderczym uśmiechem wychodzi z pokoju.
Zostaję sam...z sinymi jajami, bolesną twardością i ze smakiem jej skóry na ustach i języku.
Dopadnę ją, teraz już się nie wycofam...

***

Kate

Co to było?
Aż nie wierzę, że do tego doszło. Cholera , facet wie co robić i jak!
Już dawno nie czułam takiego rozpalenia w całym swoim ciele.
Nie było na nim skrawka, które nie reagowałoby na jego dotyk.

Zanim rzuciliśmy się na siebie, dzieliliśmy bardzo intymny moment. Oboje zwierzyliśmy się sobie z przykrych doświadczeń dotyczących naszych ojców. I choć nie lubię mówić o moim pseudo ojcu, przy nim poczułam się swobodnie.
Myślę, że to zaważyło na tym, iż odwzajemniłam jego pocałunek.
A gdy już to zrobiłam, nie potrafiłam się zatrzymać, tak samo, jak on.
Gdyby nie dzieciaki, myślę, że zrobilibyśmy to na podłodze.
Nie sądzę, by w innych okolicznościach potrafiłabym się zatrzymać.
Zdrowy rozsądek i moralność w takich chwilach gdzieś uleciały. Poza tym nie mam czego żałować. Oboje jesteśmy singlami, więc niż złego nie zrobiliśmy.
Wręcz przeciwnie, było gorąco!

Przy wspólnej kolacji, wszyscy rozmawiamy i śmiejemy się z żartów Alice i Eleonore.
Jednak wyczuwam spojrzenia Jake'a. A gdy na niego patrzę, puszcza mi oczko. Karcę go wzrokiem, a ten w odpowiedzi zerka na mój biust i sugestywnie oblizuje usta.
Co za gość!
Wcześniej byłabym zła na niego, ale teraz kiedy lepiej się poznaliśmy , uznaję to za zabawne.

Po kolacji, oboje zaczynamy sprzątać kuchnię, ale pomaga nam Alex, który cały czas o czymś opowiada. Przysięgam, że ten chłopak nigdy nie przestaje mówić.
Tym razem Jake nie wyszedł jak ostatnio, więc cały czas spoglądamy na siebie ukradkiem.
A gdy mnie mija, ociera dłoń o moją pupę. Znów czuję dreszcz, widocznie nie wiele mi potrzeba do podniety, albo zwyczajnie już dawno nikt mnie tak nie dotykał.

Nie chcę , by Alex czy ktokolwiek o tym wiedział, ale nie mogę się powstrzymać.
Przybliżam się do Jake'a, który wyciera naczynia,  otwieram dolną szafkę, gdzie trzymam kosz ze śmieciami i wrzucam pusty kartonik po śmietance.
Jednak gdy tylko zamykam szafkę, moja dłoń bardzo delikatnie muska jego krocze.
Patrzę na Jake'a, który aż się wyprostował i wiem, że w spodniach ma małą rewolucję.

- A mówiłem wam, jak poznałem bezdomnego surfera...

- Tak!- oboje głośno mówimy równocześnie, a Alex na nas dziwnie patrzy.
My zaczynamy się śmiać, więc chłopak jest nieco zmieszany naszym zachowaniem.

Alex wychodzi na chwilę z kuchni, a ja w tym samym momencie patrzę na Jake'a, który rzuca ścierkę na blat kuchenny i uśmiecha się szeroko.

- Nie tutaj- mówię stanowczo, co sprawia, że jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerza.

- Dzisiaj w nocy. U ciebie czy u mnie?- pyta mnie i powolutku rusza w moją stronę. Ja natomiast się cofam .

- Na nic się nie zgodziłam panie Miller- mówię z uniesionym podbródkiem, choć w duszy głośno się śmieję.

- Przed chwilą dotknęłaś mój sprzęt, zgodziłaś się.

- No wiesz co? To żadna zgoda! Nic nie muszę.

Moje plecy napotykają lodówkę i nie mam już gdzie się oddalić.
Jake opiera ręce po obu stronach mojej głowy i nachyla się do mojej twarzy.

- Masz rację, nic nie musisz, ale chcesz i ja również. Tak naprawdę to ja muszę. Muszę cię posmakować i dotykać. Muszę być w tobie, bo zwariuję.

Ostatnie zdanie szepcze mi do ucha, a ja znów przeżywam mini orgazm. Ustami muska moje ucho, a jego prawa dłoń dotyka mojego brzucha. Wodzi palcem tuż przy krawędzi spodni, a ja mam ochotę nakazać mu, aby ściągnął je ze mnie i kontynuował swoje pieszczoty.

Po chwili odsuwa się ode mnie i z uśmiechem mówi...

- Dzisiaj w nocy.

Następnie wychodzi z kuchni, a ja w końcu mogę zaczerpnąć powietrza. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że wstrzymuję oddech.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top