Rozdział 1
Po usłyszeniu dźwięku który dał znać o zaczęciu testu wszyscy ruszyli pędem w kierunku atrapy miasta, w której znajdowały się roboty. Osobiście udało mi się przemknąć obok całego tłumu i zobaczyłam już pierwsze stwory, które szybko wyeliminowałam przy użyciu mojej mocy, którą jest żywioł wody, powodując zwarcie ich systemu.
-85 punktów w dwie minuty, nieźle..- mruknęłam do siebie biegnąc pomiędzy konstrukcjami i "zabijałam" dalej.
Po dłuższym czasie byłam już dość zmęczona, władanie tym żywiołem jest dość trudne i potrzebuje wkładu dużej ilości siły i energii od użytkownika. Ilość 356 punktów chyba wystarczy, prawda?
Gdy powoli udałam się w kierunku większego zamieszania biegnąc po dachach, w dali dojrzeć można było jeszcze kilka tworów. Nie chciało mi się już ich atakować, więc zeszłam na normalny poziom - ulice.
Nagle zza budynku wysunął się ogromny mechanizm z niezwykłą szybkością. Większość osób uciekała, ale dwie osoby zostały. Dokładnie jakiś zieloni włosy chłopak i brunetka. Najwyraźniej byli zszokowani zaistniałą sytuacją. Chłopak skoczył wręcz z niezwykłą prędkością w kierunku robota, którego trafił, jednak najwyraźniej stracił panowanie i spadł na ziemię. Nie wiedząc kiedy, podbiegłam do nich tworząc zasłonę wodną od robota, którego bezwładne części opadłyby inaczej na nas.
Rozejrzałam się chwilę aby zobaczyć co mam zrobić dalej. Zielony leżał nieprzytomny na ziemi, na dodatek miał powykrzywiane nienaturalnie nogi i rękę. Postanowiłam, że najpierw zajmę się dziewczyną, która ma prawdopodobnie o wiele mniejsze obrażenia.
-W porządku?!- zapytałam zbliżając się w kierunku brązowo włosej leżącej na części zniszczonej maszyny. Była zdezorientowana co się właściwie stało. Nie dziwiłam jej się.
-T..tak, ale ten chłopak ma dość straszne obrażenia..- odpowiedziała cicho w moim kierunku wskazując na wcześniej wspomniany obiekt. Podbiegłam teraz do niego, z bliska wyglądało to o wiele gorzej, był cały poobijany i połamany, ale oddychał. Co sobie Ci egzaminatorzy myślą?!
Wzięłam głęboki oddech i przyłożyłam dłonie do jego barku. Chłopak powoli zaczął wracać do poprzedniej formy i odzyskiwał przytomność. Skupiłam się jeszcze na jego energii czy aby na pewno wszystko wyleczyłam. Gdy już było po wszystkim wstałam i odeszłam nie zwracając uwagi na przyglądających mi się, zafascynowanych ludzi stojących w około. Po prostu wróciłam do siebie do domu, bo i tak był to koniec egzaminu.
Nie śpiesznym krokiem udałam się samotnie na spacer do parku. Tam posiedziałam przez jakiś czas aż do momentu jak zaczęło się ściemniać. Wróciłam w końcu niechętnie do mojego domu. Otworzyłam cicho drzwi nie chcą dawać znać o swojej obecności, jednak to nie zadziałało. U progu stała już moja rodzicielka.
-A Ty gdzie się szwendasz moja panno?- spytała się mnie wyczekująco. -Dzwonili nawet z twojej przyszłej szkoły, że wszystkich zaskoczyłaś swoją postawą i bez zbędnych formalności od razu ciebie przyjmują.
-..Byłam na egzaminach a następnie powoli wróciłam do domu..- mruknęłam w odpowiedzi na co jej twarz od razu przyozdobiła wściekłość. Po chwili poczułam pieczenie na prawym policzku a moja twarz przekrzywiła się wraz z uderzeniem.
-Na pewno tak było.- warknęła z ironią. -Te twoje egzaminy skończyły się z samego rana a mamy wieczór! Powtórzę pytanie: Gdzie się szlajałaś?
-Odpowiedziałam już, po prostu byłam jeszcze na spacerze..- syknęłam ze złością spoglądając się kobiecie w oczy. Była bardzo zła. Poczułam ponownie uderzenie, jednak było ono na tyle silne, że straciłam równowagę i lekko zatoczyłam się w tył wpadając na ścianę. Po chwili poczułam ciepło na twarzy, które pojawiło się z powodu rozciętej brwi od siły zderzenia. Ciepła krew w odcieniu ciemnej czerwieni powolnie spływa przez moją twarz a następnie skapywała na koszulę, którą miałam na sobie. Gdy matka podnosiła po raz kolejny rękę, nade mną w celu uderzenia, zatrzymała ją w idealnym momencie kolejna smukła, blada dłoń.
-Odpuść jej.- odezwał się miły głos zza zdezorientowanej kobiety a ja przez poczucie bezpieczeństwa osunęłam się po ścianie na podłogę. -Akina już dorasta i siedzenie na dworzu w jej wieku jest jak najbardziej wskazane.
-Może i masz rację.- fuknęła ciemno-niebiesko włosa kobieta, odwróciła się na pięcie i poszła do swojego pokoju. Wzięłam głęboki wdech ulgi i wytarłam w rękaw ubrania krew.
-W porządku Aki..?- spytał się mnie chłopak, który wyszedł z cienia i podszedł do mnie po czym wyciągnął w moim kierunku dłoń abym wstała.
-T..tak, dziękuję..- odpowiedziałam prawie szeptem łamiącym się głosem. Miałam już tego wszystkiego dosyć. W moich oczach powoli zaczęły się pojawiać łzy, które następnie ściekły po poliku mieszając się z czerwonym płynem. Niebiesko-biało włosy widząc moją reakcję bez zastanowienia przytulił mnie. -D..dziękuję Onii-san.. *tłum. Starszy brat*
-Nie przejmuj się, jakoś damy radę.- powiedział głaszcząc mnie po plecach w celu uspokojenia a ja jedynie wybuchnęłam większym płacze mocząc łzami jego czarną koszulkę. -..Mam taką nadzieję..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej kochani, przepraszam za długi brak rozdziałów ale niestety najpierw wyszłam z fandomu a teraz gdy wróciłam nie mam wcale czasu, ale na szczęście pozmieniałam fabułę i uważam, że powinny Wam się spodobać kolejne rozdziały, a teraz spadam pisać dalszy rozdział ^^
~Shiro
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top