9.
Dzień doberek kochani. Przepraszam za tą przerwę, ale nie miałam możliwości żeby dodawać rozdziały. Na szczęście już wróciłam i zaczynam dodawać. Dziś rozdział wynagradzający przerwę a jutro jak w każdą sobotę będzie kolejny. Życzę Wam miłego czytania!
***
Stanęłam przed sklepem w którym był Yukine. Nie miałam pojęcia jak powinnam się zachowywać. Westchnęłam głęboko i nacisnęłam na klamkę. Chłopak stał tyłem do mnie wykładając na półkę napoje z palety, ale gdy zadzwonił dzwoneczek przywieszony u góry drzwi odwrócił się w moją stronę z uśmiechem.
-Dzień dob... Ahh to ty. Fajnie, że jesteś. -Powiedział odkładając na półkę kartonik z napojem który trzymał w dłoniach.
-Przepraszam. -Powiedziałam niepewnie uciekając od niego wzrokiem.
-Za co? -Zapytał zdziwiony podchodząc do mnie pomału.
-Za wczorajsze zachowanie, alkohol nie jest chyba dla mnie. Wygłupiłam się wczoraj. -Powiedziałam przygryzając wargę.
Poczułam delikatną dłoń na moim podbródku. Yukine zmusił mnie dłonią bym spojrzała na niego. Przejechał kciukiem po mojej wardze.
-Miałaś jej nie gryźć. Będzie cię boleć. -Szepnął a ja rozchyliłam delikatnie usta.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie, przysunął się do mnie jeszcze bliżej oblizując wargi po czym złączył je z moimi. Poczułam jak przeszywa mnie przyjemny prąd. Zamknęłam oczy. Nie było tak jak opisują to w większości książek. Nasze języki nie walczyły ze sobą o dominacje. Po prostu delikatnie muskały o siebie jakby każdy dotyk mógł zranić drugą stronę. Gdy po chwili odsunęłam się do chłopaka otwierając oczy dostrzegłam, że jego bursztynowe tęczówki nigdy wcześniej nie błyszczały tak jak teraz.
-Zakochałem się Hoshine. Wpadłem po uszy jakieś pół roku temu i nie mam pojęcia jakim cudem udało mi się utrzymać to w tajemnicy tyle czasu. -Powiedział cicho.
-Ja... Też się w tobie zakochałam Yuki. -Powiedziałam uśmiechając się. Chłopak odetchnął z ulgą i przyciągnął mnie do siebie obejmując. Oparł głowę na moim ramieniu.
-Dobrze, że wczoraj się upiłaś i puściły ci hamulce. Przynajmniej Yato się zorientował co się dzieje i zmusił mnie bym się w końcu przyznał do tego co czuje. -Powiedział w moje ramię. Uśmiechnęłam się do siebie.
-Chyba musimy mu za to podziękować co? -Zapytałam odsuwając się od niego delikatnie i spoglądając mu w oczy.
-Wiem nawet jak. -Powiedział łapiąc moją dłoń i ciągnąc za kasę gdzie były dwa krzesła.
-Przed pracą wstąpiłem do Hiyori i policzyłem pieniądze. Myślę, że można szukać ziemi pod budowę świątyni. -Uśmiechnął się.
-Żartujesz? Już? -zdziwiłam się.
-Pracowaliśmy praktycznie dzień w dzień przez prawie rok. Ani razu nie wzięliśmy choćby jena z tych pieniędzy, dodatkowo Hiyori dość często dorzucała nam część swojego kieszonkowego. Może na całą świątynie nie starczy, ale znalazłem butelki w których Yato trzyma pieniądze i jest ich na prawdę sporo wiec razem będzie akurat. -Powiedział uśmiechając się.
-To cudownie! W takim razie znajdę Hiyori i razem poszukamy miejsca. -Powiedziałam szczęśliwa.
-Dobrze. Ja muszę zostać tu do siedemnastej, ale we dwie na pewno znajdziecie idealny kawałek ziemi. -Powiedział i cmoknął mnie w policzek.
-Do zobaczenia wieczorem. -Uśmiechnęłam się do niego po czym ruszyłam szukać przyjaciółki.
Razem z Hiyori znalazłyśmy piękne miejsce. Nie było w centrum miasta, ale tu znaleźć coś graniczyło by z cudem, jednak miejsce to było na prawdę piękne. Z jednej strony polany stały trzy duże wiśnie a po drugiej stronie był las. Na środku była mała ścianka skalna po której spływała woda do małego strumienia znikającego gdzieś w głębi lasu.
-Yato będzie zachwycony. -Powiedziałam szczęśliwa.
-Została tylko kwestia jak ją kupimy. Wiesz niepełnoletniość to dość spory problem. -Westchnęła Hiyori.
-Kurcze... W ogóle o tym nie pomyśleliśmy. -Powiedziałam załamując się.
-Może by poprosić Kofuku? -Zapytała dziewczyna.
-Nie ma opcji. Wygada się Yato i nie będzie niespodzianki. -Powiedziałam i na chwile miedzy nami zapadła cisza.
-Ale może mogłabym poprosić Panią Bishamon. Myślę, że ona potrafi dotrzymać tajemnicy.
-W sumie to nie jest zły pomysł. -Iki uśmiechnęła się.
-W takim razie idziemy z nią porozmawiać. -Klasnęłam w dłonie zadowolona.
-Czekaj czy dobrze rozumiem, chcesz żebym kupiła ziemie żeby Yato miał gdzie wybudować swoją świątynie? -Zapytała bogini marszcząc brwi.
-My mamy pieniądze szanowna Bishamon tylko jesteśmy za młodzi, nie sprzedadzą nam tej ziemi. -Powiedziałam błagalnie.
-Tak z ciekawości czemu nie poprosiłaś o to Kofuku?
-Pani Kofuku ma dość długi język i mogła by mu wszystko powiedzieć, a nam bardzo zależy żeby to była dla niego niespodzianka.
-No tak Kofuku nie umie dotrzymać tajemnicy. -Uśmiechnęła się Bishamon.
-No dobrze, pomogę wam z tym. Myślę, że najwyższy czas by Yato miał swoją świątynię.
-Bardzo pani dziękuję. Na prawdę wiele to dla na nas znaczy. -Schyliłam głowę w podziękowaniu.
-Nie masz za co. Każdy zasługuje na to by mieć swój własny dom.
Następnego dnia z pomocą Pani Bishamon kupiliśmy ziemię. Yukine załatwił nam tydzień wolnego w pracy dzięki czemu mogliśmy się skupić wyłącznie na świątyni. Rodzice koleżanki Hiyori byli architektami. Dziewczyna poprosiła ich by zaprojektowali świątynie a oni, ze względu na to iż ich córka była z nią blisko zgodzili się to zrobić za połowę ceny.
Projekt nie był jakoś mocno rozbudowany. Świątynia miała mieć sto trzydzieści metrów kwadratowych, ale stwierdziliśmy z Yukine, że nie musi być wielka jak ta pani Bishamon czy pana Tenjina. Najważniejsze, że będzie nasza. Trzy dni po kupieniu ziemi mogliśmy zacząć budować. Podzieliliśmy pieniądze na pół. Za pierwszą połowę kupiliśmy rzeczy potrzebne do postawienia świątyni a drugą połowę odłożyliśmy na wypłaty dla pracowników.
Pani Bishamon spędziła z nami na prawdę dużo czasu podpowiadając jakie materiały będą lepsze, gdzie na podłogę położyć deski a gdzie lepsze będą kafelki i ogólnie pilnując pracowników. Razem z Yukine i Hiyori z podziwem patrzyliśmy jak świątynia z dnia na dzień nabiera kształtów. Byliśmy niesamowicie szczęśliwi i coraz trudniej było opanować emocje na tyle by Yato się nie zorientował że coś się dzieje.
Po pięciu dniach zaczął narzekać, że odkąd zaczęliśmy być parą, co odkrył tego samego dnia, przestaliśmy się nim przejmować, że sam musi chodzić do zleceń i nie ma się nawet jak obronić gdy atakują go Ayakashi. Wtedy razem z Yukine stwierdziliśmy, że musimy znowu z nim chodzić bo prawdę mówiąc jest narażony na niebezpieczeństwo gdy chodzi sam. Ustaliliśmy że jednego dnia jedno jest z Yato, drugie na budowie a następnego na odwrót. Dokładnie tak samo jak to było w przypadku pracy.
Tydzień minął jak pstryknięcie palcami a świątyni brakowało już tylko wykończeniówki na którą już nie mieliśmy pieniędzy. Zgodnie stwierdziliśmy, że jest najwyższy czas by pokazać ją Yato.
-Brakuje tylko jednej rzeczy. -Powiedziała Hiyori patrząc na budynek. Wyjęła coś z plecaka po czym przybiła nad drzwiami.
-Yato... -Patrzyłam na tabliczkę chwilę a później wciągnęłam gwałtownie powietrze.
-Czy to jest... -Zaczęłam ale Yukine mi przerwał.
-Dokładnie taka sama jest na miniaturowej świątyni którą dawno temu mu zrobiłaś. -Powiedział zszokowany a dziewczyna skinęła głową.
-Dokładnie taka. -Powiedziała z uśmiechem po czym przyciągnęła nas oboje do uścisku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top