7.
-Yato zawołaj nas! -Krzyczał zdyszany Yukine biegnąc w stronę Boga pochylonego nad ogródkiem z wielkimi nożycami. Bóg obrócił się w naszą stronę ocierając czoło rękawem bluzy po czym zaklął siarczyście pod nosem dostrzegając sunącego za nami Ayakashi.
-Przybądź Sekki! Przybądź Shiriki! -Wrzasnął a my momentalnie znaleźliśmy się w jego dłoniach.
Yato złapał Yukine w zęby i naciągnął cięciwę po czym w stronę zjawy pomknęły trzy strzały. Potwór był jednak ogromny i strzały tylko go osłabiły. Yato zarzucił mnie na plecy po czym wziął miecze w obie dłonie w momencie gdy potwór był już blisko. Podskoczył do góry lądując bestii na plecach i wbił jej miecze a ta rozpłynęła się w powietrzu.
-Wróć Yuki, wróć Hoshi. -Powiedział Yato a my zmaterializowaliśmy się koło niego.
-To chyba nie był dobry pomysł by się rozdzielać. -Mruknął Yukine sapiąc ciężko.
-Masz racje, tak mało brakowało bym was stracił. Jak mogłem być tak głupi. -Warknął Bóg spuszczając głowę.
Zerknęłam na zaskoczonego Yukine. Patrzył na Yato w szoku. Spojrzałam znów na Pana dostrzegając jak po spuszczonej w stronę ziemi twarzy płynął łzy. Ale dlaczego? Zdziwiłam się. Dlaczego on płacze?
-Panie... -Odezwałam się widząc, że Yukine jest w zbyt wielkim szoku by zareagować. Dotknęłam jego ramienia a jego kolana się ugięły i zderzyły z ziemią.
-Panie czemu płaczesz? -Zapytałam czując jak i w moich oczach zbierają się łzy.
-Jestem głupcem. Nie powinienem was zostawiać samych. Nie chce nawet myśleć co by się stało gdyby was dopadł ten Ayakashi. Nie przeżył bym tego. Jestem beznadziejnym Bogiem. Powinienem was chronić a nawet nie jestem w stanie uzbierać na dom dla was. Każdego dnia boje się, że w końcu stwierdzisz, że masz mnie dość i będziesz chciał bym cię uwolnił. Po nocach śni mi się jak idziesz do Tenjina czy Bishamon prosząc by cię przyjęli. Byś mógł być ich shinki. -Yato klęczał na ziemi i mówił cicho a po policzkach lały mu się łzy jednak wypowiadając ostatnie zdanie spojrzał na Yukine.
Chłopak podszedł bliżej boga i opadł przed nim na kolana po czym wtulił się w niego. Widziałam jak po policzkach blondyna też ciekną łzy.
-Głupi... Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. Nie zamierzam iść do nikogo innego. -Chlipnął Yukine w ramię boga.
-Jesteś dla mnie jak ojciec, nie zmienisz tego, choćbyśmy znów mieli spać na ulicy. Kocham Cię Yato. -Mówił a ja zagryzłam wargę rozczulając się. Już wczoraj zorientowałam się, że Yato jest dla chłopaka jak ojciec, ale nie przypuszczałam, że Yukine się do tego przyzna.
-Dziękuje... Dziękuje ci Yukine za to, że jesteś tak cierpliwy, za to, że tyle ze mną wytrzymałeś. -Jęknął Yato.
-Ja dziękuje, że pozwoliłeś mi żyć. Za to, że nie pozwoliłeś mnie zabić wtedy gdy cię tak strasznie skaziłem. -Powiedział chłopak uspokajając łzy i odsuwając się od niego nieznacznie. Yato wytarł rękawem bluzy policzki i uśmiechnął się do niego delikatnie.
-Nie masz za co, to normalne, że ojciec nie da skrzywdzić swojego dziecka. -Uśmiechnął się do niego po czym spojrzał na mnie.
-Nie pozwolę nikomu skrzywdzić moich dzieci. -Złapał mnie za dłoń i delikatnie przyciągnął do siebie a ja wtuliłam się w nich dziękując w duchu, że to właśnie Yato, a nie żaden inny Bóg, nadał mi imię.
Siedzieliśmy we trójkę na werandzie rozmawiając o wszystkim i o niczym. Po sytuacji z atakiem Ayakashi wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że musimy ochłonąć i wróciliśmy do Kofuku.
-Yato... Dlaczego bierzesz tylko pięć jenów za swoją pracę? Szybciej byśmy uzbierali gdybyś brał tyle ile biorą normalni ludzie. -Zapytałam w pewnym momencie przerywając chwilową ciszę pytaniem które nurtowało mnie już od długiego czasu.
-Tyle płaci się bogom. Widziałaś by ktoś w świątyni zostawiał więcej niż pięć jenów? -Zapytał kładąc się na werandzie.
-No niby nie, ale jeszcze nie masz świątyni mógł byś brać więcej żeby ją zbudować. -Powiedziałam zerkając na Yukine z nadzieją, że mnie wesprze.
-Strata czasu. Próbowałem mu to wyjaśnić, ale nie słucha. -Wzruszył ramionami chłopak.
Zapadła chwila ciszy. Przeniosłam wzrok patrząc na niebo zastanawiając się jak pomóc Bogu w zdobyciu większej ilości pieniędzy. Ciszę przerwał dźwięk telefonu który Bóg pośpiesznie odebrał znów podnosząc się do siadu a po krótkiej wymianie zdać znów wsunął go do kieszeni.
-Mam zlecenie, wy zostańcie. Wrócę za parę godzin. -Powiedział i nie czekając na nic zniknął.
-Yuki... A gdybyśmy tak sami zaczęli zarabiać? -Zapytałam zerkając na chłopaka.
-Kiedyś pracowałem ale Yato zabierał mi wszystkie pieniądze i wydawał na amulety i stwierdziłem, że mi się nie opłaca. -Westchnął, chciałam już się odezwać, ale mnie uprzedził.
-Jednak... Teraz się zmienił. Może faktycznie warto mu trochę pomóc... -Spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem. Poczułam jak pod wpływem jego spojrzenia policzki zaczynają mnie piec.
-Ale nie chciałbym by cały czas włóczył się bez broni. To niebezpieczne. -Westchnął.
-To może będziemy się wymieniać? Jednego dnia ja pracuje ty idziesz z nim, a drugiego na odwrót.
-To w sumie dobry plan. -Delikatny uśmiech nie schodził chłopakowi z ust.
-Tylko nie mówmy mu. Wyobrażasz sobie jak będzie się cieszył gdy powiemy mu, że uzbieraliśmy na świątynie dla niego? -Zapytałam szczęśliwa.
-Tak. Gdy Hiyori zrobiła mu mini świątynie z drewnianych desek rozpłakał się ze szczęścia, a co dopiero gdy dostanie pełnowymiarową świątynie. -Zaśmiał się chłopak.
-Szkoda że tego nie widziałam. -Zachichotałam.
-Dobrze... W takim razie jutro pójdziesz z nim a ja znajdę nam pracę. -Powiedział blondyn a ja skinęłam głową.
-Dobrze by było też znaleźć schowek na pieniądze, żeby nie zepsuć mu niespodzianki. -Mruknął Yukine po chwili.
-Może poprosimy Panią Kofuku by nam je schowała? -Zapytałam ale chłopak pokręcił głową.
-Lubię Kofuku, ale ma długi język i mogła by się wygadać, poza tym to bogini nędzy wiec mogły by znikać. Myślę, że lepsza będzie Hiyori.
-Masz rację. Hiyori będzie lepsza. -Powiedziałam zgadzając się.
-W czym będę lepsza? -Usłyszeliśmy przed sobą głos dziewczyny.
-Hiyori! Dobrze, że jesteś! -Zawołałam patrząc w różowe tęczówki.
-Usiądź. Mamy do ciebie prośbę. -Dodał Yukine i zaczęliśmy mówić dziewczynie w czym rzecz.
Gdy skończyliśmy mówić Hiyori z początku była bardzo zdziwiona, że Yukine chce iść do pracy by pomoc w zbieraniu na świątynię dla Yato, ale zgodziła się nam pomóc. Obiecała też, że jeśli tylko będzie miała trochę wolnych pieniędzy będzie nam dorzucać byśmy szybciej uzbierali. Byłam szczęśliwa. Marzyłam o tym by przyśpieszyć czas i zobaczyć już stojącego przed swoją własną świątynią Yato.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top