3.
-Granica! Granica! -Krzyczałam raz po raz przesuwając dwoma palcami przed sobą próbując odgrodzić siebie od Yukine, na marne.
-Musisz mocniej się skupić. Wyobraź sobie, że jesteś sama i atakuje cię Ayakashi. Postaw miedzy wami mur. -Powiedział blondyn zachęcająco.
-Nie nauczę się tego. To zbyt trudne. -Jęknęłam opierając dłonie na kolanach i ciężko sapiąc.
-Yato jest nieprzytomny! Ja jestem nieprzytomny! Tylko ty możesz nas uratować przed pędzącym w naszą stronę Ayakashi! Granica! -Krzyknął chłopak tworząc przed sobą błękitny mur. Wyprostowałam się. Nie pozwolę ich skrzywdzić! Przeszło mi przez głowę.
-Granica! -Krzyknęłam a przede mną pojawił się cienki błękitny mur.
-Tak! -Pisnęłam szczęśliwa a Yukine się uśmiechnął szeroko. Usłyszałam jak ktoś za mną bije brawo. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam uśmiechniętą Hiyori, Panią Kofuku i Pana Daikoku. Każde z nich klaskało w dłonie. Poczułam ciepło na policzkach.
-Świetnie Hoshine! Spróbuj jeszcze raz. -Powiedziała Bogini a ja skinęłam głową.
-Granica! -Przede mną pojawił się mur odgradzając mnie od trójki stojącej na werandzie.
-Dobra robota Hoshi. -Poczułam na ramieniu dłoń Yukine.
-Yato będzie z ciebie dumny. -Uśmiechnął się do mnie a ja skinęłam głową.
-Dziękuję za pomoc Yukine. Z ciebie też będzie, że mnie tego nauczyłeś. -Powiedziałam.
-Chodź do środka. Zasłużyłaś na odpoczynek. -Blondyn pociągnął mnie delikatnie za rękę w stronę pokoju gdzie spałam wcześniejszej nocy.
-Odpocznij. Jak wstaniesz to poćwiczymy coś innego. -Powiedział po czym wyszedł a ja opadłam na mój materac i odpłynęłam.
-Dlaczego ją!? Nic jeszcze nie potrafi! -Ze snu mnie wybudził krzyk Yukine.
-Prosiła mnie to ją zabrałem. Nie chciałem cię budzić! Wiem, że Hiyori męczy cię z nauką chciałem dać ci odpocząć. -Tym razem do moich uszu dobiegł głos Pana Yato.
-To niebezpieczne! A jak coś zchrzani i ci się coś stanie!? -Powietrze znów przeszył głos Yukine.
-Myślałam, że mnie lubi... -Powiedziałam cicho do siebie.
-Po co Pan Yato zrobił ze mnie Shinki? Nie chce tego. Nie chce im przeszkadzać.
-Yukine zamknij się. -Powiedział Pan Yato stanowczo jednak ten nie posłuchał.
-Nie zamknę! Wiesz jakie to nie mądre!?
-Yuki przestań! -Głos Boga tym razem był na prawdę ostry. Usłyszałam twarde kroki a po chwili do pokoju wszedł Bóg a zaraz za nim jego Shinki.
-Już spokojnie mała. Wcale nie przeszkadzasz. -Yato pogładził mnie po włosach.
-Po prostu ostatnio mało mu poświęcałem czasu i jest zazdrosny to moja wina, nie twoja. -Mówił Bóg ocierając moje łzy ciurkiem płynące po policzkach.
-Teraz ci głupio? -Pan Yato odwrócił się w stronę blondyna.
-Przepraszam Yato. -Powiedział spuszczając głowę.
-Nie mnie powinieneś przepraszać. -Westchnął Bóg.
-Ja.. Wybacz mi Hoshine. To było głupie. Nie chciałem byś przez moje słowa się źle poczuła. -Powiedział Yukine. Skinęłam tylko głową uspokajając się. Widziałam jak Pan Yato pociera kark.
-To przeze mnie boli? -Zapytałam niepewnie.
-Nie przejmuj się tym zaraz przejdzie. Już ci lepiej prawda? -Zapytał Bóg a ja skinęłam głową.
-Oj dzieciaki, dzieciaki co ja z wami mam. -Westchnął i przyciągnął nas oboje do uścisku. Tym razem chłopak nawet nie próbował się wyrywać jak wczoraj mimo nieprzyjemnego zapachu Boga.
Gdy Pan się od nas odsunął usiedliśmy wszyscy razem na podłodze i długo rozmawialiśmy. Yato powiedział blondynowi, że nikt nie będzie w stanie go zastąpić, że to właśnie dla tego, że jest dla niego taki ważny, znikał ostatnio na całe dnie.
Powiedział, że dużo pracuje żeby wybudować świątynie, nie tylko dla samego siebie, ale też dlatego, że chce dać blondynowi miejsce które będzie mógł nazwać domem. A teraz ma dwie osoby którym musi zapewnić to miejsce.
-Wiem, że nie jestem dobrym panem Yukine. Chodzę w śmierdzącym dresie, pocą mi się ręce i długi czas wydawałem większość pieniędzy na bzdury. Ale zrozumiałem jak ważny dla mnie jesteś. Ty i Hiyori a teraz doszła Hoshine i wiem, że nie chcę byś mieszkał na garnuszku u innego boga dlatego pracowałem całymi dniami nie myślałem, że poczujesz się odrzucony. Na prawdę tego nie chciałem. -Powiedział pan Yato. Yukine potarł nos i przytulił Boga. Widziałam jak oczy Yato rozszerzają się w szoku po czym na twarzy pojawia się uśmiech. Czy Yukine nigdy wcześniej nie przytulił Pana Yato sam z siebie?
-Wcale nie jesteś złym panem Yato. Ja po prostu... Sam nie wiem po prostu bałem się, że już mnie nie potrzebujesz. -Wychlipał Yukine w ramię Boga.
-Zawsze, na prawdę zawsze będę cię potrzebował Yuki. -Odpowiedział Yato wtulając się w chłopaka. Poczułam, delikatne ukłucie w piersi, ale szybko mi przeszło. Może nigdy nie będę dla Pana Yato tak ważna jak Yukine, ale wiem, że i mnie nigdy nie opuści.
Następne trzy dni uczyłam się wiązania z panem Daikoku. Yukine razem z Panem Yato wychodzili o świcie i wracali późnymi wieczorami więc nie spędzałam z nimi za dużo czasu, ale rozumiałam, że Pan Yato chce odzyskać stracony z nim czas. W końcu zaniedbywał chłopaka ostatnio a od dawna są ze sobą bardzo blisko. Nie czułam się samotna rano się uczyłam tego co każdy shinki powinien umieć a po południu, gdy Hiyori wracała ze szkoły, próbowała mnie nauczyć różnych szkolnych rzeczy co niestety bardzo słabo mi wychodziło. Jednak czas spędzony w domu Pani Kofuku nie był złym czasem.
Granice opanowałam do perfekcji i prawie przy każdej próbie udawało mi się związać pana Daikoku. Trzeciego dnia udało mi się też poznać panią Bishamonten i jej błogosławione regalia pana Kazumę który też podpowiedział mi kilka rzeczy jak być dobrym shinki.
-Wiem, że Pani Bishamon ma wielu shinki. Jak sobie radzą gdy nie wzywa ich imienia? Nie czują się niepotrzebni? -Zapytałam Kazumy gdy siedzieliśmy we dwoje na werandzie. Mężczyzna westchnął.
-Prawdę mówiąc nie jestem pewien. Nigdy nie zostawałem w domu gdy Veena chodziła walczyć z Ayakashi. Ja z moją mocą byłem jej potrzebny zawsze. Nie mam pojęcia jak czuły się nie wzywane shinki, ale myślę, że to nie było tak, że czuły się nie potrzebne. Każde z nich wiedziało, że z ich mocą nie mają możliwości jej zbyt wiele pomóc, jednak zawsze w domu były traktowane tak jak na to zasługiwały. Jak rodzina.
-Rozumiem. -Westchnęłam.
-Nie martw się on też cię tak traktuje i nawet jeśli nigdy nie będzie miał cię wezwać to na pewno będzie cię kochać całym sercem. Tak jak Veena kocha wszystkie swoje shinki mimo, że ma ich tak dużo.
-Masz rację. Dziękuję Kazuma-san -Powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Nie ma za co Hoshine.
* * *
Hejka kochani!
Mamy kolejny rozdział ^^
Co o nim myślicie?
Miłego weekendu ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top