2
[Nie wiem co uważacie za spoilery, a co nie, ale ostrzegam, że mogą tu być. Tak w razie czego, żeby nie było]
Ja nie byłam na tym filmie? Ja? Ha, wolne żarty.
Tym razem nie żałowałam i pojechałam od razu na premierę. Ah, jaki był mój ból, gdy nie mogłam sobie pozwolić na kupienie dziecięcego zestawu z figurką. Oh, płakałam.
(Ale teraz sobie pomyślą Bez: Stare babsko, a zestawu dziecięcego jej się zachciało)
A film? Oprócz tego, że fabuła była nieco naciągana (chociaż powiem, myślałam, że rozgryzłam fabułę od razu, a jednak nie było tak samo). Osobiście, pierwsza część była i będzie dla mnie tą najcudowniejszą. Miała swój urok i oryginalność, a w reszcie głównym tematem była skupiona głównie na tej walce ze złym.
Dwójka z kolei wywołała we mnie chyba najwięcej emocji (płakałam na każdej scenie, to smutnej to radosnej).
Trójeczka była... nie wiem dlaczego, nie zdołałam uronić ani łzy (to przez tą maturalną depresję. Za dużo płakałam przy zadaniach z matmy zapewne. I oczka mi wyschły). Moje oczy były tylko mokre przy ostatnich scenach (powinnam płakać jak dziecko). Cieszyłam się w duchu, że ta dwójka, mimo że osobno i tak będzie miała naprawdę szczęśliwe życie.
Wracając, Valka i Cloudjumper byli moimi numerami jeden, mimo że mało było ich w filmie. Jej relacja ze Stormcutterem jest urocza. Po słowach "Mój Chmuroskoczku kochany" wręcz zawyłam od nadmiaru słodyczy. Animacja i zachowanie Chmurka sprawiało, że kochałam i czekałam na tego smoka bardziej niż na interakcję Szczerba i Białki.
Czkawka i Szczerb zachowywali się prawie tak samo (no cóż, to naprawdę rodzinne). Ja się dziwiłam, jak ta dwójka może być najważniejszymi figurami na Berk. Jakoś dawali radę, ale za często się coś tam rozwalało.
Ereta również polubiłam jeszcze bardziej. Szybko się zaaklimatyzował skurczybyk, nawet udało mu się trafić na stołek prawie_prawej_ręki_wodza™. Był pocieszny, próbował być poważny i dumny, rzucał dobrą radą (zbroja Czaszkochrupa, aaaaaa).
Mieczyk i Szpadka również od rszu zdobyli moje serduszko. Poznajcie doktora ds. sercowych, który pomagał Czkawce z jego "problemami". A Szpadzia jako jedyna z grupki sprawiła, że Grimmel się nam zezłościł (nie zdradzę w jakich warunkach, zobaczycie). Zresztą, rajciu, jaka ona była w tej zbroi piękna, aaaaa.
Śledzik zachowywał się jak rasowa mamcia z tym maluchem, a Sączysmark... no wiecie, jak to on. Tylko Valka potrafiła go opanować, a dlaczego, to sami się dowiecie.
Pyskacz wychodził nam z szafy chyba w trzech momentach. Robił za dobrą swatkę, rzucając tekstem "No ożeńcie się w końcu".
A co do tego, rany, jacy oni wszyscy byli namolni na punkcie tego tematu. Nic dziwnego, że Czkawka znów zaczął znikać i uciekać.
Astrid była piękna. Po prostu, nie potrafię tego wyrazić inaczej. Ta pewność siebie z młodości, ta kobiecość ze starszej siebie. Just, kocham tą postać.
Białka, oh Białcia. Ta cudna Furia była, aaaa. Mam słabość do kotków, naprawdę. Wielką, ogromną. Kiedy słyszałam jej pomruki, jej sposób bycia i poruszania się. Zdobyła nie tylko serce Szczerba.
Ale wracając do wcześniejszych filmów:
Kocham jedyneczkę, kocham. Od dziś stwierdziłam, że co tydzień narysuje przynajmniej jedną scenę z JWS. Na początek poszła ta, co najbardziej zapadła w pamięć. Moment okazania sobie zaufania.
Nadal kuleje w tła, ale staram się to nadrabiać. I przyznaje, Szczerb ma chyba za wysokie czoło, ale no już nie zmienię.
Ave!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top