[Seria II] #7#

13 Sierpnia 2021

Nie wierzył własnemu szczęściu, które uśmiechnęło się do niego tak promiennie i ciepło jak słońce, którego nie widział od połowy jesieni. Cieszył się niczym małe dziecko, nie wierząc, że jego idol osobiście go trenuje i chce przekazać swoje Quirk. Wciąż czuł ukłucie w sercu z żalu, że okłamuje Symbol Pokoju, nie mówiąc nic o swoim problemie z oczami, ale nie chciał stracić ostatniej nadziei na wyrwanie się z mroku beznadziei. Pożegnał się z All Might'em i ruszył w kierunku domu, ale...


- Au!


- Midoriya, mój chłopcze, nic ci nie jest?!


Potarł obolałą twarz i uchylił powieki, patrząc uważnie na murek, którego nie miał prawa dostrzec z miejsca, gdzie chciał skręcić. Problem z oczami nie zniknął, a on wciąż łudził się, że jest dobrze i da sobie radę. Dostanie się do U.A. i przebrnie przez wszystkie trudności świata, zostanie...


- Midoriya?


...bohaterem.


- Przepraszam, zagapiłem się i nie zauważyłem murku. - Zaśmiał się speszony.


- Czy ty przypadkiem nie przesadzasz z treningiem? - All Might założył ręce na swojej potężnej klacie. - Trzymasz się wytycznych, które ci dałem?


Spłoszony opuścił głowę i spojrzał w bok, a pokaźny rumieniec zakwitł na policzkach. Prawdą było, że dodatkowo trenował z Kacchan'em, ale starał się nie forsować bardziej niż to potrzebne, a blondyn go mimo to wspierał, choć uważał, że i tak idzie na pewną śmierć.


- W ten sposób nie zostaniesz bohaterem, Midoriya, mój chłopcze!


Drgnął na słowa bohatera numer jeden. Nie mógł z niego tak szybko zrezygnować. Nie mógł go tak zostawić. Nie mógł...


- Nie płacz, nie płacz, proszę! Źle mnie zrozumiałeś!


...przestać w niego wierzyć.


- Midoriya, mój chłopcze, proszę zaprzestań płaczu... - Biała chusteczka przysłoniła mu świat, gdy All Mgiht wycierał jego zapłakane oczy. - Chciałem powiedzieć, że jeśli się przeforsujesz, to zrobisz sobie krzywdę, a wtedy nie będę mógł ciebie trenować i nie zdobędziesz mojego Quirk przed egzaminem w U.A., a zależałoby mi, żebyś się jednak dostał.


- Przepraszam... - Szepnął cicho. - Po-Pomagam jeszcze Kacchan'owi z jego treningiem i... - Poruszył się niespokojnie pod czujnym wzrokiem All Might'a. - Nie mam czasu na płakanie nad swoim bólem mięśni. Jeżeli mam być twoim następcą, a czasu jest niewiele, to... to... - Podniósł żałosne spojrzenie w górę. - To chcę się stać godnym następcą i nie zawieść twojego zaufania, ani ludzi, których w przyszłości uratuję.


- To prawdziwe oblicze przyszłego bohatera! - Zakrzyknął. - Jutro rozpiszę dla ciebie nowy format ćwiczeń, które będziesz mógł również trenować z przyjacielem. - Klepnął Izuku mocno w plecy, przez co niemal nie stracił równowagi. - Wyśpij się chłopcze, od jutra czeka ciebie cięższy trening!


- Oczywiście, All Might! Nie zawiodę ciebie!


Mówił te słowa z całą swoją pewnością...


- I to rozumiem, Midoriya, mój chłopcze! Do jutra!


- Do jutra! Miłego wieczoru!


...a pętla kłamstw niemal go już dusiła.


??? szpilka wbita w serce...


Kiedy tylko mężczyzna zniknął z jego pola widzenia, stanął przy murku i czekał. Szurał chwilę butami, patrząc na piach na chodniku. Dziś był wyjątkowo chłodny dzień, a egzamin do U.A. już za...


- Izuku~!


Świat nagle zawirował, gdy został gwałtownie pociągnięty za ręce. Stanął nieco koślawo, gdy blondynka go puściła i spojrzała z zachwytem swoich złotych oczu, w których kryło się coś jeszcze, co zwiastowało niedalekie kłopoty.


- Hej, Toga-Chan.


- Widziałam jak All Might z tobą trenował, niesamowite! - Pisnęła rozochocona. - Przyszłam ledwie chwilkę temu i nie widziałam w sumie całego treningu, ale byłeś bardzo zdeterminowany i trochę zaryczany, ale to nic! Wyrobisz się, prawda?


- Oczywiście. W końcu chcę być bohaterem, a dostanie się do U.A. to nie lada wyzwanie dla kogoś takiego jak ja. - Odparł podekscytowany, ale zaraz zauważył jak jej uśmiech nieco przygasł. - Toga-Chan, w porządku?


- Wiesz Izuku... - Zamilkła na chwilę, jakby coś rozważała. Opuściła głowę nisko. - Zrobiłam coś strasznego i wszyscy mnie o to osądzają teraz... 


- Nigdy bym ciebie nie osądził, Toga-Chan! Cokolwiek to nie jest, możemy temu zaradzić!


- Heh, jesteś uroczy i przezabawny... 


- Toga-Chan...


- Hej, Izuku? Chcesz być bohaterem, prawda? Kimś pokroju All Might'a. - Spojrzała na horyzont, a dłonie zaplotła za plecami. Wiatr delikatnie poruszył jej kosmykami. - Zrobiłam coś przez co twoje marzenie może być zgubne, Izuku. Jeżeli nadal będziesz się mnie trzymał blisko, to w końcu stracisz wszystko, co jest ci drogie. Nie nadaje się na kogoś takiego jak ty, Izu-chan. - Spojrzała na niego z dziwną nutą szaleństwa, a cień otaczający jej połowę twarzy dodał dziwnie niepokojącego wyrazu. - Dziś nie wytrzymałam i dźgnęłam mojego ukochanego Senpai'a~! Wypiła jego krew, wylizywałam z razy jak krwiożercza bestia łaknąca pożywienia! Nie chcę takiego świata, Izuku! Nie chcę kryć się cieniu i udawać, że jestem jakimś cudownym dzieckiem! - Rozłożyła ręce na boki, uśmiechając się szeroko. - Jestem potworem, hahaha!


- T-Toga-Chan... To... To można jeszcze naprawić! Mo-Możemy im wyjaśnić, na pewno zrozumieją, że ty...!


- Izuku. - Wtrąciła, podchodząc do niego. - Jesteś światłem, a ja ciemnością. Nie możemy być jednością, bo ja pociągnę na dno twoje marzenie i ciebie wraz z nim. Nieświadomie zniszczę ciebie, Izuku. - Chwyciła w obie dłonie jego bladą twarz. Uśmiechnęła się uroczo jak miała w zwyczaju. - Ty posiadasz coś cennego, o co masz szansę zawalczyć, a ja nie. Nie zmarnuj tego, Izuku Midoriya. Walcz za nas oboje. Bądź bohaterem, na którego jesteś przygotowywany! Bądź bohaterem, którego pokocha świat! 


Ostatni raz wtulił się w swoją najlepszą przyjaciółkę. Osobę, która nie jednokrotnie wyrwała go z okowów śmierci i nic nieznaczącymi słowami, dawała nadzieje. Była jego światłem nadziei, które pielęgnował każdego dnia. Światłem, które bezpowrotnie właśnie tracił...


- Bądź bohaterem - Uśmiechnęła się blado, składając całusa w jego policzek. - który zdobędzie siłę i wyrwie moją ciemność na światło...


Nie pamiętał jak wrócił do domu, tym razem uważając na swoje otoczenie najlepiej jak potrafił. Zdjął buty i ruszył do swojego pokoju, gdzie niemal natychmiast padł zmordowany na łóżko. Przytulił chibi pluszaka All Might'a, rozważając czy dobrze robi okłamując Symbol Pokoju? Czy Toga miała rację zostawiając go? W jednej chwili jego świat stanął w miejscu, z którego nic i nikt nie mogło go ruszyć. Prawda musiała w końcu wypłynąć, a ta cała otoczka wątłego bezpieczeństwa, którą sam stworzył, niczym pętla stryczka dusiła go, odbierając oddech.


- Cześć Allure... - Szepnął cicho, gdy kociak wspiął się na niego i położył tuż obok brzucha. Pogłaskał malucha za uszkiem. - Chociaż ty nie masz takich problemów, co mały?


Tamtego dnia pierwszy raz zabrakło dla niego światełka nadziei...


Słone łzy cicho spływały po jego twarzy, wnikając w poduszkę i maskotkę. Tę noc zasnął przy akompaniamencie cichego mruczenia kota i własnej bezsilności.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top