Rozdział 4

Kiedy się obudziłem Masamiego nie było przy mnie, a drzwi pokoju były uchylone. Rozejrzałem się wokół. Moje ubrania leżały poskładane na brzegu łóżka. Założyłem je szybko i wyszedłem z pokoju czarnookiego diabła. Rozglądnąłem się po korytarzu.

Cisza i pustka.

Udałem się do prosto do siebie. Stamtąd wziąłem ciuchy na przebranie i poszedłem do łazienki. Przeglądnąłem się w lustrze. Wyglądałem jak siedem nieszczęść. Włosy w totalnym nieładzie, lekki zarost, oraz nadal zmieniające kolory limo pod okiem. Najpierw kąpiel, później reszta. Wszedłem do kabiny i odkręciłem wodę z zadowoleniem czując jak ciepłe krople spływając po moim ciele. Kiedy już kończyłem się myć usłyszałem pukanie do drzwi.

- Jeszcze chwila!- Krzyknąłem w odpowiedzi na pukanie.

Ktoś szarpnął za klamkę, lecz z ulgą stwierdziłem, że są zamknięte.

- Pośpiesz się!

Szybko skończyłem się myć , wysuszyłem się i ubrałem. Wychyliłem się z łazienki by zobaczyć, czy ktoś pod nią czeka. Nikogo nie było.

- Masami, co chciałeś?- Krzyknąłem w głąb mieszkania.

- No nareszcie. Zajmę tam tylko chwilę- powiedział wchodząc i zamykając za sobą drzwi.

Po chwili czekania mogłem z powrotem wrócić do łazienki, by się ogolić. Kiedy skończyłem udałem się do salonu, zobaczyć co robi mój współlokator. Czarnooki siedział wpatrzony w telewizor z pustym talerzem po śniadaniu na kolanach. Czyli, on jest już po jedzeniu, zostałem tylko ja. Udałem się więc do kuchni. Tam przygotowałem sobie kanapki i tam je zjadłem. Nie miałem ochoty siedzieć z Masamim w jednym pomieszczeniu. Po odłożeniu brudnych naczyń do zlewu, ze smutkiem stwierdziłem, że w salonie została książka, którą wczoraj zacząłem czytać. Jednak będę musiał tam iść.

Kiedy wszedłem od razu wzrok Masamiego z telewizora skierował się na mnie.

- Masz ochotę wyjść dzisiaj gdzieś na miasto?

- Nie za bardzo- odpowiedziałem chwytając książę.

- Acha, żebym nie zapomniał. Później wpada do mnie trzech kolegów. Pamiętaj również o tym, że samego cię nigdzie nie puszę, więc jak chcesz gdzieś iść to teraz mam na to czas.- Powiedział, jakby miało mnie to zachęcić.

- Niech ci będzie- powiedziałem i odłożyłem książkę z powrotem na stół.

- No to chodźmy- odpowiedział wesoło.

Wyszliśmy z domu i udaliśmy się w stronę miasta. Będąc już w centrum zatrzymaliśmy się przy budce z lodami. Tej samej, przy której stanęliśmy kiedy pierwszy raz mnie oprowadzał po mieście.

- Witaj Masami, te co zawsze?- Spytała ekspedientka widząc czarnookiego.

Była to kobieta w średnim wieku. Wyglądała na miłą osobę. Widać Masami przychodził tutaj często, skoro sprzedawczyni go znała. Warto wiedzieć, że mój współlokator chodzi gdzieś indziej niż tylko do klubów.

- Tak poproszę- powiedział z uśmiechem.

- A co dla kolegi?- Spytała spoglądając na mnie.

Spojrzałem szybko na dostępne smaki.

- Waniliowe poproszę.

- Proszę bardzo- powiedziała podając nam wafelki z lodami.

Usiedliśmy przy stolikach poustawianych przed budką i ze smakiem konsumowaliśmy swoje lody. Masami również wziął waniliowe. Myślałem, że nikt oprócz mnie ich nie je. Mało osób woli standardowe smaki od nowości, jakie nam teraz oferują.

- Lubisz waniliowe?- Spytałem przerywając ciszę.

- Tak. Jakoś nie przekonywają mnie te nowości jak smak gumy balonowej itp. Jestem za standardowymi smakami.

Kurczę. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałem. Patrzałem na niego osłupiałym wzrokiem.

- Co?- Spytał widząc moją minę.

- Nie, nic.

- Słuchaj, jak chcesz to możesz dzisiaj z nami posiedzieć. Trochę wypijemy, pogadamy i to chyba tyle- mówił zaczynając zjadać już wafelek.

- Nie jestem pewien czy mam ochotę.- Naprawdę nie byłe pewien czy chcę jakkolwiek spędzać czas w jego towarzystwie.

- Jak chcesz.

W ciszy dokończyliśmy swoje porcje lodów i poszliśmy się przejść. Udaliśmy się do jednego z trzech parków. Było w nim naprawdę pięknie. Jedna z dróżek była otoczona przez kwitnące wiśnie tworząc malowniczą alejkę. Przeszliśmy dokoła znajdujące się tam oczko i ruszyliśmy w stronę domu. Nie było miejsca do którego chciał bym zajrzeć, więc nie było sensu chodzić bez celu po mieście.

Wracając zaszliśmy na chwilę do niewielkiej kwiaciarni, w której Masami uciął krótką pogawędkę ze sprzedawcą. Widać, że się znali.

- Cześć, jak się masz?- Spytał czarnooki witając się.

Sprzedawcą był wysoki mężczyzna o długich białych włosach i intensywnie zielonych oczach. Miał jasną karnację i dobrze zbudowane ciało. Moją uwagę przykuła blizna, która ciągnęła się po skosie od kącika oczu w stronę ucha. Mimo tej blizny był naprawdę ładny.

- Tak jak zawsze- odpowiedział sprzedawca.- Jakieś kwiaty?

- Nie, tak przyszedłem w odwiedziny.

- Miło, dzięki.- Na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Słuchaj, a co tam u...- Mina białowłosego nagle posmutniała.

- Nadal bez zmian...

- Słuchaj, zanieś mu ode mnie kwiaty- powiedział z pocieszającym uśmiechem.

- Dobrze.- Na twarzy zagościł mu lekko wymuszony uśmiech.

- Dobra, ja już muszę lecieć. Mam nowego współlokatora i oprowadzałem go po mieście- mówił ruchem głowy wskazując na mnie.- I tak pomyślałem, że zajdę. To do zobaczenia.

- Do zobaczenia. Dzięki, że zaszedłeś.

Wyszliśmy z kwiaciarni i udaliśmy się do domu. Po drodze zastanawiałem się, o kim takim wspomniał Masami, że na samo wspomnienie jego białowłosy tak zesmutniał. Zastanawiało mnie jeszcze skąd miał tą bliznę przy oku. Na pewno było to nieprzyjemne zdarzenie. Milimetr w bok i mógłby stracić oko.

W domu zasiadłem na kanapie i zacząłem dokańczać czytaną wcześniej książkę, Masami natomiast zaszył się w swoim pokoju. Mi to było bardzo na rękę. Kiedy nadszedł czas obiadu czarnooki diabeł wypełzł ze swej kryjówki na wspólny posiłek, by po nim znów zaszyć się na swoim terytorium.

Książkę skończyłem czytać około godziny dwudziestej pierwszej. Wtedy również Masami przyszedł oznajmiając, że za parę minut przyjdą koledzy.

- Jeśli chcesz z nami posiedzieć, to proszę bardzo.

- Nie dzięki.

- Jakbyś zmienił zdanie to wpadaj.

Z książką pod ręką udałem się do swojego pokoju. Poczułem się w nim od razu bezpieczniej. Odłożyłem ją na miejsce i położyłem się wygodnie na łóżku. Po chwili usłyszałem dzwonek do drzwi, a następnie głośne powitania. Leżałem chcąc samotnie w pokoju odpocząć od tych wszystkich wydarzeń.

Nim się obejrzałem zasnąłem. Kiedy się obudziłem była godzina jedenasta w nocy.

- No to mi się trochę przysnęło- powiedziałem sam do siebie.

Nagle w pokoju rozległo się burczenie, którego źródłem był mój brzuch. Racja, przecież nie jadłem kolacji. Chyba nic się nie stanie jak teraz wyjdę sobie coś zrobić. Wstałem, przeciągnąłem się i udałem się w stronę kuchni.

- Ej, Osamu! Nie chcesz do nas dołączyć?!- Zawołał Masami z salonu, widząc mnie idącego do kuchni.

Na stole stały już dwie puste butelki alkoholu. Brakowało tylko tego bym siedział w pijanym towarzystwie.

- Nie dzięki- odpowiedziałem i wszedłem do kuchni.

Zrobiłem sobie szybko kanapki, zjadając je na miejscu. Nie było sensu ich nieś do mnie, bo później musiał bym wracać odnieść talerz. Włożyłem brudny talerz do umywalki i ruszyłem w stronę swojego pokoju. W połowie usłyszałem czyjeś kroki za mną. Zatrzymałem się i odwróciłam by sprawdzić, kto za mną idzie. Był to jeden z gości Masamiego. Był nieco niższy od niego, miał ciemnobrązowe włosy i brązowe oczy.

- Osamu, prawda?- Zwrócił się do mnie.

- Tak- odpowiedziałem niepewnie.

Wyczuwałem, że nic dobrego z tej rozmowy nie wyniknie.

- Ładnego sobie Masami współlokatora sprawił.- Stał coraz bliżej mnie.

Nie miałem za bardzo jak uciec. Musiałem czekać i patrzeć jak potoczą się dalej wydarzenia. Czy wszyscy znajomi czarnookiego to geje?!

- Nie miałbyś ochoty się zabawić w jednym z pokoi?- Mówił podpierając się ręką o ścianę koło mojej głowy.

Błagałem w myślach, żeby ktoś mnie teraz w jakiś sposób uratował od niego.

- Coś ty powiedział?!- Usłyszałem czyjś wściekły głos i po chwili brązowooki walnął plecami o ścianę obok mnie.

Spojrzałem w prawo by sprawdzić, co się dokładnie stało. Doznałem lekkiego szoku, gdy to zobaczyłem. Masami dusił brązowookiego pod ścianą. Przyciskał przedramię do jego szyi. Wyglądało to dość strasznie, szczególnie, że jego twarz zaczęła powoli zmieniać kolor.

- Coś ty powiedział!- Krzyczał do niego. Patrzał na niego wzrokiem zabójcy.

- Ja nie... ja, przepraszam- mówił z trudem.

Patrzałem na to wszystko z szeroko otwartymi oczami nie dowierzając. W tej chwili sam bałem się Masamiego, a co dopiero miała powiedzieć jego ofiara. Wyglądał przerażająco. W jego oczach widać było furię. Obawiałem się trochę czy nie wyrządzi on jakiejś poważnej krzywdy brązowowłosemu, bo w tej chwili wyglądał jakby był w stanie zrobić wszystko.

- Coś ty Aki powiedział?!- Krzyczał.- On jest mój, rozumiesz?!

- Tak- powiedział słabo.

Masami gwałtownie go puścił i wpatrywał się w klęczącego na ziemi Akiego, który łapczywie wdychał powietrze do płuc.

- Zjeżdżaj mi stąd!

Brązowooki natychmiast zerwał się do biegu i po chwili zniknął za drzwiami domu. Jeszcze przez chwilę czarnooki wpatrywał się w drzwi, po czym przeniósł swój wzrok na mnie. Pod wpływem jego spojrzenia poczułem się taki bezbronny i przerażony. Nagle podszedł do mnie i przewiesił sobie mnie przez ramię. Czułem się niczym upolowana zwierzyna.

- Puszczaj mnie!- Krzyczałem próbując się oswobodzić.

- Cicho- powiedział ruszając w stronę salonu.

- Masami, odłóż mnie na ziemie!

Ignorował mnie kierując się w stronę salonu. Kiedy weszliśmy pozostałych dwóch gości już zajmowało się sobą. Jeden z nich siedział drugiemu na kolanach z rękami przewieszonymi przez jego szyję. Wzrok obydwu był skierowany na nas.

- Puszczaj mnie!- Nie przestawałem się wyrywać.

- Cicho, bo każe im cię dodatkowo przelecieć.

Na te słowa i uśmiechy obojga gości, zamilkłem. Masami zaśmiał się cicho pod nosem.

- Jak chcecie to możecie tu siedzieć, tylko nie ubrudźcie kanapy.- Powiedział i odwrócił się w stronę wyjścia.- I jeszcze jedno. Nie wchodźcie do mojego pokoju.

Udał się za mną w stronę swojego pokoju. Wiedziałem co mnie tam czeka. Kiedy znaleźliśmy się w jaskini smoka, jedyna droga ucieczki została zamknięta na klucz. Stałem wpatrzony w mojego oprawcę. Kiedy zaczął się zbliżać, za wycofywałem się ostrożnie do tyłu. Niestety, w końcu dotarłem do skraju łóżka, a za nim znajdowała się już tylko ściana. Nie miałem gdzie uciekać.

- Nie opieraj się, bo będzie gorzej- powiedział znajdując się metr ode mnie.

Nie miałem już gdzie uciekać. Stałem czekając na to co nieuchronne.

- Jeśli będziesz grzeczny, to może nawet tobie pozwolę się zadowolić- powiedział chcąc mnie chyba zachęcić, ale nie do końca mu to wyszło.

Stał już przede mną, a jego ręce wędrowały w stronę mojego ciała. Obie dłonie znalazły się na moich biodrach przyciągając mnie do niego. Następne zajęły się pozbywaniem ze mnie koszulki. Po chwili stałem przed nagi od pasa w górę.

- Rozbierz mnie.- Chwycił moje ręce i poszył na swoich biodrach.

Niepewnie chwyciłem brzeg jego koszuli i zacząłem ją z niego ściągać. Wylądowała ona po chwili na ziemi niedaleko mojej.

- Spodnie też.

Spojrzałem na niego, lekko przestraszonym wzrokiem i chwyciłem pasek od jego spodni. Zacząłem go rozpinać i pozbywać się również tej części garderoby. Kiedy już stał w samych bokserkach to samo zrobił z moimi spodniami. Pewnymi siebie ruchami pozbył się ich wraz z bokserkami. Pchnął mnie na łóżko w tym czasie pozbywając się swojej bielizny. Leżałem nie wierząc, że to się znów dzieje.

- Odwróć się.- Patrzał na mnie złaknionym wzrokiem.

Niechętnie wykonałem jego polecenie i po chwili poczułem jego chłodne ręce na swoich biodrach. Gładził mnie po pośladkach i udach. Oddychałem głęboko chcę się uspokoić. Nagle poczułem jego męskość przy wejściu do mnie.

- Nie, proszę.- Chciałem go jakoś zatrzymać, lecz za późno.

Poczułem ja zaczął się w nie zagłębiać. Było to bardziej bolesne niż ostatnim razem. Zacisnąłem pięści na pościeli starając się krzyczeć. Z zaciśniętych powiek poleciała mi jedna samotna łza. Z niecierpliwością wyczekiwałem końca tego wszystkiego. Kiedy Masami zagłębił się we mnie w całości wziąłem kilka głębszych wdechów.

- Rozluźnij się to będzie lepiej- powiedział niczym dobrą radę.

Łatwo mówić: rozluźnij się. Ciekawe czy kiedyś ktoś był w nim. Jak dotąd to zawsze widziałem jak on kogoś wykorzystywał. Nagle poczułem kolejną falę bólu, kiedy czarnooki zaczął się we mnie poruszać. Tym razem z czasem nie robiło się wcale lepiej. Znaczy, z czasem ból był minimalnie mniejszy, lecz poprzednim razem po pewnym czasie niemal go nie czułem. Gdy zacząłem słyszeć ciche pojękiwania wiedziałem, że zbliża się koniec. Po kilku mocniejszych pchnięciach Masami doszedł we mnie jak ostatnim razem. Wyszedł ze mnie, a ja opadłem na łóżko obolały na łóżko. W środku próbowałem się jakoś pozbierać do kupy.

- Osamu.- Jego ręka znalazła się na moich plecach.- Odwróć się- poprosił łagodnym tonem.

Niechętnie odwróciłem się na plecy i wlepiłem rozgniewany wzrok w Masamiego.

- Co to za rozgniewana mina?- spytał z lekkim rozbawienie.

Nie wiem z czego był taki zadowolony. Mnie w tej chwili nie było do śmiechu. Miałem go serdecznie dosyć. Tych jego zachcianek seksualnych i wykorzystywanie mnie by je zaspokoić. Mogłem bardziej przemyśleć sprawę nim z nim zamieszkałem. Z rozmyślań wyrwał mnie dotyk dłoni czarnookiego na moim brzuchu.

- Wiem co ci poprawi humor.- Pochylił się nade mną i złożył nam mych ustach pocałunek.

Nie zamierzałem w żadnym wypadku go odwzajemnić, lecz on nie poddawał się. Kiedy jego ręka spoczęła na moim członku wziąłem gwałtowny wdech. Masami wykorzystał to i wdarł się swoim językiem do środka. Z zachłannością penetrował wnętrze moich ust. Jego ręka sprawnie pobudzała moją męskość, a wargi powoli zaczęły schodzić coraz niżej. Obcałowywał moją szyję, obojczyk, brzuch nie przestając schodzić coraz niżej. Serce waliło mi jak oszalałe. Miałem do tego wszystkiego mieszane uczucia. Z jednej strony powinienem go powstrzymać, przecież oboje jesteśmy mężczyznami oraz po tym wszystkim co mi dotychczas zdążył zrobić powinienem uciekać stąd gdzie pieprz rośnie. Z drugiej strony natomiast nie miałem ochoty go powstrzymywać, kiedy jego wargi zaciskały się na moim członku wywołując tym samym falę przyjemnego ciepła. Już dawno nie czułem takiej rozkoszy. Jego wprawne usta stymulowały mojego członka sprawiając, że co jakiś czas z moich ust wydobywały się zduszone jęki. W pewnym momencie poczułem, że przestał. Podniosłem się na łokciach i spojrzałem na niego.

- Jesteś na coś chory?- Spytał nagle.

Patrzałem na niego pytającym wzrokiem.

- AIDS i tym podobne- dodał widząc mój wyraz twarzy.

-Nie... Nie wiem.

Nie wiedziałem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Jakoś nie przyszło mi do głowy by przebadać się pod kontem chorób wenerycznych.

- No dobra.- Wstał i podszedł do stolika stojącego przy łóżku.

Tym razem sięgnął po coś z innej szuflady niż ostatnio. Usłyszałem dźwięk rozrywanej foli, a po chwili czarnooki znalazł się znów na łóżku klękając między moimi nogami, trzymając w dłoni prezerwatywę. Założył ją na mojego członka i powrócił do jego pobudzania.

Mój oddech z powrotem przyśpieszył. Zamknąłem oczy i oparłem się głową o poduszkę. Oddawałem się tej rozkoszy czując zarazem, że powinienem jednak to jakoś wszystko powstrzymać. Gdy tym razem zaprzestał sprawiania mi przyjemności nie spojrzałem co było tego powodem. Po chwili poczułem jak Masami nakierowywał moją męskość na wejście do siebie. Podniosłem lekko głowę i nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, czarnooki zaczął się powoli na mnie nabijać.

Jego wnętrze ciasno oplatało mojego członka. Było takie przyjemne uczucie. Pierwszy raz byłem w mężczyźnie i muszę przyznać, że było to całkiem miłe. Mimo to resztki zdrowego rozsądku podpowiadały mi bym to jakoś przerwał.

- Masami, przestań- odezwałem się niepewnie.

Słysząc to czarnooki gwałtownie opadł na mnie, a moje ciało przeszyła fala przyjemnych dreszczy.

- Spójrz mi prosto w oczy i powiedz mi, że chcesz abym przerwał.- Wpatrywał się we mnie wzrokiem pełnym powagi.

Nie wiedziałem za bardzo, co odpowiedzieć. Nie kręcili mnie faceci, ale to uczucie, którego doświadczałem będąc w nim było niezwykle przyjemne.

- Tak też myślałem- powiedział z zadowoleniem.

Ponownie zaczął się na mnie porusza, a ja przyglądałem się jemu spod półprzymkniętych powiek. W pewnym momencie zauważyłem, że czarnooki wyciągnął w moją stronę rękę. Niepewnie podałem mu swoją dłoń. Chwycił ją i pociągnął, zmuszając mnie bym podniósł się do pozycji siedzącej, a następnie ciągnąc mnie za sobą płożył się na łóżku. Rękoma podpierałem się z obu stron Masamiego.

- No dalej- powiedział zachęcająco.

Zacząłem się w nim powoli poruszać. Przez moje ciało znów zaczęły przechodzić przyjemne dreszcze. Starałem się stłumić jęki przyjemności, ale nie zawsze mi się to udawało.

- Śmiało, szybciej.

Spojrzałem na Masamiego szukając potwierdzenia jego słów. Na jego twarzy widniał uśmiech, a jego czarne oczy pociemniały jeszcze bardziej. Zacząłem poruszać się szybciej w jego wnętrzu. On lekko wypchnął biodra do góry sprawiając, że zgłębiałem się w nim jeszcze bardziej.

Czułem, że długo już tak nie wytrzymam. Wykonałem jeszcze kilka mocniejszych pchnięć i poczułem jak ogromna rozkosz rozchodzi się po moim ciele. Doszedłem w nim z głośnym jękiem.

Wyszedłem z niego i opadłem zmęczony na łóżko.

- Przyznaj, że było lepiej niż z dziewczyną.

Odwróciłem się do niego plecami. Było bardzo przyjemnie, ale nie kręcą mnie faceci. To była jednorazowa akcja.

- Nie- burknąłem w odpowiedzi.

- Powinieneś się cieszyć, że byłeś we mnie.

- Niby czemu?

- Bo rzadko kto ma okazje mnie przelecieć, być we mnie- wyszeptał mi do ucha.

Czułem jego gorący oddech na sobie. Ciekawe czy chodzi do klubów tylko po to by się zadowolić oraz czy to są kluby tylko dla homoseksualistów? Czy on im płaci, żeby się z nim przespali?

- Płacisz im za to?

- Nie- powiedział jakby z lekki rozbawienie.

- Tyko po to chodzisz na imprezy?

- Zależy do jakich. Są kluby, gdzie ludzie podobnie jak ja szukają jednorazowej przygody, a są takie, do których idę się po prostu wyszaleć- wyjaśnił.

Poczułem jak czarnooki chwyta mnie za ramię i pociąga za nie odwracając mnie na plecy. Jego ręce ściągnęły prezerwatywę z mojej męskości i zawiązał ją u góry. Kiedy skończył ponownie odwróciłem się do niego plecami.

- Mógłbyś otworzyć drzwi?- Miałem wielką nadzieję, że się zgodzi.

- Nie. Nie chce przypadkiem przeszkodzić chłopakom w salonie.

Westchnąłem i siadłem zacząłem się rozglądać w poszukiwaniu swojej bielizny. Kiedy odnalazłem ją wzrokiem wstałem i poszedłem po nie. Ubrałem je i usiadłem w nogach łóżka. Nie miałem ochoty, leżeć w nim wraz z czarnookim.

Czułem wściekłość. Byłem zły na Masamiego, na tę dwójkę zabawiającą się w salonie, na gościa, który dzisiaj próbował się do mnie dobrać i jeszcze na samego ciebie. Chciałem teraz posiedzieć sam w ciszy we własnym pokoju. Miałem już tego wszystkiego dość. Jeszcze raz Masami mnie wykorzysta to nie wytrzymam. Naprawdę, obiecuję sobie, że następnym razem za wszelką cenę będę się starał by do tego nie doszło.

- Osamu.- Położył mi dłoń na ramieniu. Ruchem ramienia dałem mu do zrozumienia, że nie chcę by mnie dotykał.- Coś ty taki zły?

- Zostaw mnie w spokoju- burknąłem.

On tylko westchnął bezradnie i poruszył się na łóżku.

- Przykryj się chociaż, bo będzie ci zimno.- Powiedział wyciągając w moją stronę rękę z kocem w dłoni.

Wziąłem od niego koc i otuliłem się nim.

- Dobranoc.

Nie odpowiedziałem. Nie miałem zamiaru się do niego odzywać. On znów westchnął i położył się spać. Ja jeszcze przez chwilę pozostawałem przytomny, lecz po chwili ogarnął mnie słodki sen. Dobrze chociaż, że sny miałem spokojne i mogłem na chwilę uciec od przygnębiającej rzeczywistości.

Miałem nadzieję, że jutro przyniesie mi coś dobrego.

__________________________________________

Jak się podoba? Ktoś wie kim był nasz białowłosy sprzedawca w kwiaciarni? Jeśli tak, to sądzę, że pozna również gościa, który pojawi się w następnym rozdziale, który pojawił się już w rozdziale drugim. 

 Wiem, że nie jest to opowiadanie wysokich lotów, lecz chciałam by było to coś krótkiego i niewymagającego. Za dwa rozdziały kończymy. Bardziej poważne opowiadania są zapowiedziane na przyszły rok ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top