Rozdział 3
Obudziłem się ze strasznym bólem głowy. Sięgnąłem dłonią do twarzy od razu przypominając sobie, co jest tego powodem. Usiadłem na łóżku przecierając delikatnie zaspane oczy. Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Do pomieszczenie wszedł wesołym krokiem mój współlokator.
- Nareszcie się obudziłeś- powiedział siadając na skraju łóżka.- Jak się czujesz?
- Głowa mnie strasznie boli.
Po wczorajszej nocy czułem się dość niepewnie w jego towarzystwie. Cały czas miałem się na baczności.
- Przyniosę ci zaraz śniadanie i jakąś tabletkę przeciwbólową- powiedział wychodząc z pokoju i nie zamykając za sobą drzwi.
Po paru minutach przyszedł jedzeniem i piciem na tacce. Położył ją koło mnie na łóżku i stał wpatrując się we mnie. Na śniadanie przyrządził mi naleśniki, które wyglądały naprawdę smakowicie. Na tacce znajdował się również sok oraz tabletka.
- Dziękuję.
- Nie ma za co- powiedział z szerokim uśmiechem.- Dobra, to ty jedz, a ja idę trochę posprzątać, bo możliwe, że dzisiaj będę miał gościa.
Skinąłem głową i patrzałem jak znika za drzwiami mojego pokoju. Czułem się lekko zdezorientowany. Wczoraj próbował się do mnie dobierać, a dzisiaj zachowuje się jakby nigdy nic. Może tylko mi się śniło? Nie! To działo się naprawdę. Westchnąłem w bezradnym geście i wziąłem się za przygotowane dla mnie śniadanie. Najpierw połknąłem tabletkę na coraz trudniejszy do zniesienia ból, a następnie wziąłem się za naleśniki. Były one jeszcze lepsze niż myślałem. Grube i ani trochę nieprzypalone. Mi zawsze wychodziły albo za cienkie, a jak już były grubsze to jedna strona zawsze się trochę przypalała. Moje umiejętności kulinarne nie były jakoś specjalnie wysokie, ale wystarczająco dobre, by móc się samemu wyżywić.
Po skończonym śniadanie udałem się do łazienki. Nie było to zbyt łatwe zadanie, ponieważ czułem się cały obolały. Podpierając się ścian jakoś udaje mi się tam dojść. Wziąłem szybką kąpiel, która była dla mnie jak balsam na bolące ciało. Ubierając się spojrzałem szybko w lustro. Nie wyglądałem najlepiej, ale spodziewałem się gorszego widoku. Śliwa pod okiem nabrała już różnych kolorków i ładnie komponowała się z moimi niebieskimi oczami. Przeczesałem ręką mokre blond włosy i wróciłem do pokoju.
Czekał tam na mnie wylegujący się Masami. Gdy tylko zauważył moją obecność chwycił mnie pod ramię i pomógł mi iść. Ostrożnie położył mnie na łżóku i usiadł na jego skraju.
- Potrzebujesz czegoś?- Spytał troskliwie.
- Nie- odpowiedziałem odwracając się do niego tyłem i przykrywając kołdrą.
- Jakbyś czegoś potrzebował to wołaj.- Wstał i w milczeniu opuścił pomieszczenie.
Leżałem dziwiąc się jego zachowaniem. Wczoraj próbował się do mnie dobrać, a dzisiaj jakby tego nie było. Zacząłem się poważnie zastanawiać czy czegoś sobie nie ubzdurałem. W końcu w natłoku myśli poczułem silne zmęczenie i zasnąłem.
Przeciągnąłem się leniwie i otworzyłem zaspane oczy. Rozglądnąłem się po pokoju. Koło mnie na łóżku znajdowała się butelka alkoholu i liścik. Chwyciłem go i przeczytałem.
Spałeś, więc nie chciałem cię budzić.
Tak jak prosiłem wcześniej: nie wychodź, mam gościa.
Nie ważne, która będzie godzina, pewnie trochę nam zejdzie.
Zostawiłem ci resztę alkoholu, którego wczoraj nie dopiłeś.
Może posłużyć, jako środek przeciwbólowy.
Możesz wypić całe, jeśli masz ochotę, tylko proszę:
NIE WYCHODŹ!
Masami
Muszę przyznać, że ma bardzo ładne pismo jak na chłopaka. Odłożyłem karteczkę na stoliku nocnym i spojrzałem na zegar. Była druga w nocy. Przespałem niemal cały dzień i nadal odczuwałem zmęczenie. Usiadłem na łóżku opierając się plecami o ścianę. Wziąłem do ręki butelkę i pociągnąłem z niej spory łyk. Smak wydał mi się nieco przyjemniejszy niż poprzedniego dnia.
Ciekawe, co to za gość, że Masami nie chciał, żebym wychodził z pokoju. Wstydził się mnie? Może przyprowadził dziewczynę? Siedziałem tak biorąc kolejne łyki alkoholu i zastanawiając się, co może być powodem mojego szlabanu. W końcu odłożyłem butelkę, nie chcąc się upić. Postanowiłem ukradkiem zajrzeć, co porabia mój współlokator. Uśmiechnąłem się niczym rozrabiające dziecko. Wstałem i podpierając się o ścianę ostrożnie ruszyłem na zakazany teren.
Starając się być jak najbardziej bezgłośnym ruszyłem w stronę drzwi prowadzącym do przedpokoju. Powoli poruszałem się wzdłuż pomieszczenia zauważając uchylone drzwi do pokoju Masamiego. Od mojego przybycia tutaj zawsze były zamknięte. Widziałem ten pokój tylko wtedy, kiedy byłem oprowadzany po mieszkaniu.
Czując się niczym ninja, który musi ukrywać się w cieniu i pozostawać bezgłośnym, podszedłem do uchylonych drzwi. Powoli i ostrożnie starałem się dostrzec wnętrze pokoju. Światło było zgaszone, jedynie blask księżyca wpadający przez okno oświetlał pomieszczenie. W końcu znajdując odpowiedni kąt udaje mi się kogoś dostrzec. Niestety nie mogę rozpoznać, czy to mój współlokator czy też tajemniczy gość.
Po chwili przypatrywania się dostrzegam, co tak naprawdę się tam dzieje. Czułem jak moje serce zaczyna szybciej bić. Nie mogłem w to uwierzyć. Masami znajdował się na łóżku z jakimś facetem, chociaż to chyba mało powiedziane. Masami kochał się z jakimś facetem! Czułem jak poziom adrenaliny w mojej krwi wzrósł. Jeśli czarnooki przyłapałby mnie na podglądaniu to, aż się boje pomyśleć, co by zrobił. Nie chcąc być zauważonym odsunąłem się jak najciszej umiem od drzwi i również cicho ruszyłem w drogę powrotną do swojego pokoju. Poczułem ogromną ulgę docierając do swojego bezpiecznego pokoju. Leżałem wpatrzony w sufit nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Już rozumiałem, dlaczego nie chciał, bym wychodził z pokoju oraz co miał na myśli pisząc, że może im to zająć trochę czasu. Ogólnie nie mam nic przeciw homoseksualistom, ale nie chcę, by któryś się do mnie dobierał, a w przypadku Masamiego to jest jednak jakieś ryzyko.
Postanowiłem zostawić te rozmyślania na jutro, a raczej na dzisiaj, i położyć się spać.
Kiedy się obudziłem w domu panowała cisza. Wstałem z łóżka, tym razem bez większych problemów i podszedłem do szafy poszukać czegoś na przebranie. Wyciągnąłem niebieską koszulę, ciemne spodnie i przelotnie spojrzałem na zegarek. Było dziesięć po dziesiątej. Idąc do łazienki również nikogo nie słyszałem. Czyżby Masamiego nie było w domu?
W łazience wziąłem gorący prysznic, który zadziałał na mnie relaksująco. Przeglądając się w lustrze spoglądałem uważnie na swoją twarzy. Byłem ciekaw po ilu dniach zejdzie ta śliwa spod oka. Wyglądało jakbym się z kimś pobił, a rzeczywistość była całkiem inna. Przeczesałem szybko wilgotne włosy i udałem się do salonu. Tam również nikogo nie było. Czyli jestem sam w domu. Zrobiłem sobie pośpiesznie jakieś śniadanie i wróciłem do salonu włączając telewizor. Nie miałem zbyt wiele do roboty. Pracy jeszcze nie znalazłem, więc ogólnie całe dnie mogłem siedzieć w domu lub iść gdzieś na miasto, chociaż w obecnym stanie nie miałem ochoty ruszać się nigdzie poza teren domu.
Skończywszy śniadanie umyłem naczynia, których się trochę nazbierało. Następnie udałem się do pokoju po pozostawioną tam butelkę z alkoholem. Raczej nie miałem zamiaru jej wypijać, więc nie było sensu, by leżała u mnie. Zabrałem ze sobą jeszcze jakąś książę i poszedłem z powrotem do salonu na kanapę poczytać. Oderwałem się od niej tylko dlatego, że zrobiłem się głodny i chciałem obejrzeć wiadomości. Przygotowawszy sobie coś na obiad usiadłem na kanapie i włączyli telewizor.
- Zaleca się, aby mieszkańcy nie wychodzili z domów po zmroku w związku z rosnącym napięciem między ulicznymi gangami- mówił monotonny głosem prezenter.
- Tak, szkoda, że dopiero teraz o tym wspominacie- powiedziałem do ekranu i wróciłem do lektury.
Dzień mijał mi powoli, a Masamiego jak nie było, tak nie ma. Zaczynałem się poważnie martwić o niego. W końcu odłożyłem książę. Oczy zaczynały mnie już boleć od czytania. Od niechcenia spojrzałem na butelkę pozostawioną przeze mnie na stole. Mniej niż połowa flaszki czekała, aż ją ktoś wypiję. Z westchnieniem wziąłem ją do ręki i odkręciłem. Miałem dylemat wewnętrzny czy też wypić troszeczkę, czy też może odłożyć ją na miejsce. Po długich wewnętrznych monologach postanawiam skusić się na zakazany trunek. Biorę najpierw mały łyk, a później z każdym kolejnym staje się on coraz większy. Kiedy jednak bierze nade mną rozsądek zostawiam butelkę. Wypiłem może jedną trzecią tego co zostało.
Nagle rozległ się dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Po chwili do mieszkania wkroczył Masami. Widać, że nie był w najlepszym humorze. Kiedy zauważył mnie siedzącego w salonie, uśmiechną się nie chcąc dać po sobie pokazać złego humoru. Dołączył do mnie na kanapie i zapadła niezręczna cisza. Czułem się dosyć nie swoje w jego towarzystwie po wczorajszej nocy. Z każdym dniem dowiaduję się o nim coraz to nowych rzeczy.
- Gdzie byłeś? - Odezwałem się przerywając ciszę...
- Nieważne- odpowiedział przeczesując włosy będące w artystycznym nieładzie. Następnie przeniósł wzrok na butelkę na stolę.- Myślałem, że nie pijesz.
- To twoja wina.
Zaśmiał się cicho pod nosem i wyszedł. Dokąd on znów poszedł? No nic, chyba pójdę do swojego pokoju tam posiedzieć. Wstałem i ruszyłem powolnym krokiem, gdy dotarłem już prawie na miejsce przypomniałem sobie o książkach pozostawionych w salonie.
- Gdzie się wybierasz- usłyszałem głos Masamiego, gdy tylko się zatrzymałem.
- Nie zakradaj się tak do mnie.- Powiedziałem lekko zaskoczony jego obecnością.
- Tak. Ty chyba wiesz sporo o skradaniu się.- W tym momencie znieruchomiałem.
Czyżby jednak zauważył moją obecność wczorajszej nocy? Mam przechlapane.
- Co masz na myśli?- Zapytałem mając nadzieję, że nie chodzi mu o coś całkiem innego.
- Dobrze wiesz, o czym mówię- powiedział z uśmiechem na twarzy i wrogością w oczach.
Teraz wiedziałem, że pożałuję wczorajszej nocnej wędrówki. Masami zbliżył się do mnie o krok, znacznie zmniejszając odległość między nami.
- Przepraszam- powiedziałem w zakłopotaniu.
On znów tylko zaśmiał się cicho pod nosem, nie przestając się do mnie zbliżać. Z drżeniem serca cofałem się do tyłu z każdym jego kolejnym krokiem. W końcu napotkałem za plecami ścianę. Patrzałem na niego z przerażeniem w oczach. Stał niebezpiecznie blisko mnie. Nie wiedziałem, jakiej reakcji się od niego spodziewać w takiej sytuacji.
- I co ja mam teraz z tobą zrobić.- Mówił kręcąc kłową.
Co on ma teraz ze mną zrobić?! Zostawić mnie spokoju oczywiście!
- Dobra, chodź- powiedział beznamiętnym tonem i chwycił mnie za nadgarstek.
Szedł w stronę swojego pokoju ciągnąc mnie za sobą. Próbowałem się mu opierać, lecz był ode mnie dużo silniejszy. Wchodząc do środka popchnął mnie do przodu i zajął się zamykaniem drzwi.
- Masami, otwórz drzwi- powiedziałem jąkając się.
- Nie ma takiej potrzeby.
Zaczął się do mnie zbliżać powolnymi krokami. Panicznym wzorkiem rozglądałem się po pokoju w poszukiwaniu jakiegoś schronienia lub czegoś co by mi mogło w tej chwili pomóc. Masami był coraz bliżej mnie, a ja stałem sparaliżowany strachem. W końcu stanął przede mną. Na jego twarzy gościł uśmiech zadowolenia, a w oczach tańczyły ogniki. Jedną ręką chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie, a drugą ujął moją brodę kierując ją w jego stronę. Pocałował mnie delikatnie i czule.
Opierałem się jego pocałunkom próbując się wyswobodzić, lecz moje starania spełzły na niczym. Dziwiąc się sam sobie odwzajemniłem jego pocałunek. Kiedy to zrobiłem, ręka Masamiego powędrowała do guzików mojej koszuli i zaczęła je zwinnie rozpinać. Po chwili wylądowała ona na podłodze. Zaczął napierać na mnie biodrami i kierować nas w stronę łóżka. Gdy znaleźliśmy się na jego krawędzi, pchnął mnie i szybkim ruchem zrzucił z siebie koszulkę. Z uśmiechem na twarzy położył się na mnie i powrócił do moich ust. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne i zachłanne. Zatopiłem place w jego miękkich i gęstych włosach. Jego ręce błądziły po moim ciele, kiedy na dłużej zatrzymały się przy krawędzi moich spodni poczułem lekki niepokój. Po chwili palce Masamiego zaczęły brać się za rozpinanie mojego rozporka.
- Masami, nie.- Wydyszałem odrywając się od jego ust.
- Dzisiaj to już ci nie odpuszczę- powiedział rozpinając mi rozporek.
- Masami, proszę.- Chwyciłem jego rękę chcąc go zatrzymać.
Czarnooki usiadł na moich udach, pochwycił obie ręce i unieruchomił mi je za głową. Poczułem jak wokół nich zaciska się coś chłodnego. Spojrzałem na nie, chcą się dowiedzieć co to takiego. To były kajdanki przełożone przez szczeble łóżka. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Zacząłem się szarpać, lecz nic z tego nie wyszło.
- Przestań, to nie jest zabawne!
On tylko uśmiechnął się w odpowiedzi. Podniósł się z moich ud i wziął się za ściągani mi spodni. Po chwili leżałem w samych bokserkach, a nade mną klęczał Masami z wygłodniałym spojrzeniem. Czarnooki pochylił się zbliżając swoją twarz do mojego ucha.
- Chcesz wiedzieć, dlaczego szukałem współlokatora i dlaczego to musiał być mężczyzna?- Wyszeptał i wyprostował się.
Patrzałem na niego z pytającym wzrokiem.
- Dla tego- powiedział przejeżdżając dłonią po mojej męskości przez materiał bokserek.
Wziąłem gwałtowny wdech czując przyjemne dreszcze rozchodzące się po moim ciele pod wpływem jego dotyku.
- Widzisz, może to być przyjemne dla nas obydwu- mówił nie przestając mnie dotykać.
Dlaczego sprawia mi przyjemność dotyk jakiegoś mężczyzny?! Mój oddech stawał się coraz bardziej płytki i przyśpieszony.
- Uwolnię cie, jeśli obiecasz, że nie będziesz sprawiał problemów.- Przestał na chwilę wyczekując odpowiedzi.
- Dobrze- odpowiedziałem po chwili namysłu.
Pochylił się do kajdanek i oswobodził moje ręce. Potarłem lekko obolałe nadgarstki i spojrzałem na Masamiego. Właśnie wstawał z łóżka i pozbywał się swoich spodni wraz z bielizną. Moim oczom ukazała się nie małych rozmiarów męskość.
- Czas na ciebie- podszedł i zwinnym ruchem pozbył się bokserek z moich bioder.
Nasze ciuchy leżały porozwalane na podłodze. Masami wszedł z powrotem na łóżko i powrócił do moich ust. Nasze języki splatały się razem w tańcu. Powoli schodził ustami coraz niżej; na szyję, obojczyk i brzuch wywołując tym samym falę przyjemnych dreszczy. W końcu dotarł do mojego członka. Jęknąłem kiedy poczułem dotyk jego rozgrzanych warg na nim. Ich dotyk sprawiał mi tak wielką przyjemność. Muszę przyznać, że był w tym o wiele lepszy od mojej byłej. Czuć było, że ma w tym nie małą wprawę. Z moich ust wydobywały się co jakiś czas jęki zadowolenia. Będąc już na skraju wytrzymałości poczułem, że Masami przestał mi dogadzać. Spojrzałem na niego. Klęczał koło mnie z uśmiechem.
- Czas, abym to ja się zabawił.- Zaniepokoiły mnie lekko jego słowa.- Chodź- powiedział wyciągając rękę w moją stronę.
Chwyciłem ją i ukląkłem przed nim.
- Odwróć się- nakazał.
Posłusznie wykonałem polecenie. Jego ręce oplotły moje ciało, a usta zaczęły składać pocałunki na szyi i ramieniu.
- To twój pierwszy raz z mężczyzną, prawda?- Spytał, a ja skinąłem potwierdzająco głową.
Zszedł z łóżka i podszedł do stolika nocnego. Z szufladki wyciągnął jakąś tubkę z żelem i wylał jej sobie trochę na dłoń. Większą część wsmarował w członka, a resztę w palce. Po chwili powrócił na swoje miejsce za mną.
- Pochyl się.
Zrobiłem jak kazał opierając się na rękach. Dłonią chwilę gładził moje pośladki, a później chwycił gwałtownie biodra. Nagle poczułem jego place w sobie. Wziąłem głęboki oddech i starałem się jakoś to znieść.
- Rozluźnij się- polecił zataczając palcami małe okręgi.
Postarałem się rozluźnić tak jak mi polecił. Po pewnym czasie poczułem jak wyciąga ze mnie palce. Wiedziałem, że teraz będzie dużo gorzej.
- Na początku może trochę boleć, lecz z czasem będzie lepiej.- Powiedział i przystawił swojego członka do mnie.- Rozluźnij się.
Czując napierającą na mnie męskość Masamiego starałem się rozluźnić. Kiedy jego główka zagłębiła się we mnie zacisnąłem pięści na kołdrze. Powoli zagłębiając się we mnie odczuwałem coraz większy ból. Schowałem głowę między ramionami zaciskając oczy. Kiedy znajdował się już cały we mnie, zaczął się powoli poruszać. Brałem głębokie wdechy, starając się jakoś to wytrzymać. Z czasem ból stawał się mniejszy. Po pewnym czasie Masami pochylił się nade mną i złączył swoją dłoń z moją, drugą zaś położył na moim członu. Zaczął powoli poruszać dłonią sprawiając mi tym samym przyjemność.
Znów kiedy byłem już na skraju wytrzymałości Masami przerwał. Wyprostował się i położył obie dłonie na moich biodrach.
- Czas kończyć- powiedział równocześnie przyspieszając.
Jego ruchy stawały się coraz szybsze, a oddech coraz głośniejszy. Co jakiś czas można było dosłyszeć tłumione jęki. Wykonał jeszcze kilka głębszych pchnięć i doszedł we mnie z głośnym jękiem. Gdy wyszedł ze mnie położyłem się na łóżku, a od ułożył się koło mnie. Leżał próbując uspokoić oddech. Chwyciłem za brzeg kołdry i przykryłem się nią odwracając się tyłem do czarnookiego.
Czułem się zgwałcony. Z pewnej strony pozwoliłem mu na to, lecz z drugiej nie miałem innego wyboru. I tak by to zrobił. Różnica była taka, że mogło być tak jak było lub mogłem być przyczepiony kajdankami do łóżka.
- Osamu?
- Co?- Spytałem gniewnym tonem.
- Aż tak źle było?- Spytał słysząc mój ton.
Nic nie odpowiedziałem. Miałem go już na dzisiaj dosyć!
- Będziesz musiał się do tego przyzwyczaić
Że niby co?!
- Jak to? O co ci chodzi?- Byłem bardzo zaniepokojony jego słowami.
- Nie myśl sobie, że to był twój pierwszy i ostatni raz ze mną- mówił z rozbawieniem w głosie.- W szczególności, że będziesz siedział teraz cały czas w domu, bo pracy z takim limem pod okiem to ty nie znajdziesz.
Leżałem załamany. W co ja się wpakowałem?! Z kim ja zamieszkałem?! Starałem się jakoś uspokoić, lecz jak miałem to zrobić wiedząc, że Masami będzie mnie zmuszał do uprawiania z nim seksu?!
- Kim był ten facet z wczoraj?- Spytałem w końcu.
- Widziałem go parę razy w klubie. W normalnych okolicznościach, to poszedłbym do klubu i to tam się zabawił.- Mówił wędrując palcami po moim ciele.- Możesz mi nie wierzyć, ale martwiłem się o ciebie. Nie chciałem cię zostawiać samego w domu w takim stanie.
On, martwił się o mnie? Ma racje, nie za bardzo mu wierzę. Chciałem, żeby teraz to wszystko okazało się snem. A co do tego faceta, to widział go parę razy i już się z nim przespał?! Już chyba wiem co miał na myśli mówiąc na początku, że jego związki nie były trwałe.
- Śpij- powiedział całując mnie w kark i przytulając się do mnie.
I taki miałem zamiar. Liczyłem, że szybko ogarnie mnie słodki sen i zabierze mnie daleko stąd.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top