Rozdział 2
Stałem pod prysznicem delektując się ciepłem wody spływającej po moim ciele. Miałem nadzieję, że zmyje ona ze mnie wspomnienia dzisiejszego ranka. Nagle rozległo się pukanie do drzwi łazienki.
- Zajęte. Jeszcze chwilę!- Odkrzyknąłem w odpowiedzi.
Po chwili ktoś pociągnął za klamkę. Drzwi otworzyły się, a do środka weszła jakaś postać. Przysiągłbym, że zamykałem drzwi! Przez szyby kabiny nie widziałem dokładnie kto kręci się po łazience, ale prawdopodobnie był to mój współlokator, bo któż by inny...
- Masami, możesz wyjść, jeszcze nie skończyłem- powiedziałem licząc na to, że posłucha.
Lecz on zbliżał się w moją stronę. Gdy chciałem zakręcić wodę, drzwi kabiny otworzyły się ukazując Masamiego. Chwyciłem w pośpiechu ręcznik przewieszając go sobie przez biodra.
- Co ty robisz?! Wyjdź stąd!
On zamiast mnie posłuchać wszedł do środka zasuwając za sobą drzwi. Woda moczyła jego ubranie sprawiając, że przylegał do niego ukazując dobrze zbudowane ciało.
- Co ty robisz?!
On tylko uśmiechnął się w odpowiedzi jednocześnie zmniejszając przestrzeń między nami. Chciałem się odsunąć do tyłu, lecz moje plecy dotykały już kabiny prysznica. Chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Na podbrzuszu czułem jego nabrzmiałą męskość.
- Co ty...
- Ćśś...- uciszył mnie zbliżając swoją twarz do mojej.
Nasze usta dzieliła coraz mniejsza odległość. Serce waliło mi jak oszalałe. W końcu nasze wargi się złączyły. Jego pocałunki były delikatne i czułe. Na początku próbowałem stawiać opór, lecz z czasem stwierdzałem, że jednak nie miałem ochoty tego przerywać. Kiedy odwzajemniłem pocałunek, on wplótł swoją dłoń w moje mokre włosy. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne.
- Osamu!- Usłyszałem nagle jak ktoś woła moje imię.- Osamu! Osamu!- Nie przestawał.
W jednej chwili wszystko wokół znikło, czułem się jakbym spadał w przepaść, a w następnej leżałem na swoim łóżku. Usiadłem przecierając zaspane oczy, a po chwili zorientowałem się, że nie jestem sam. Po mojej prawej stronie na brzegu łóżka siedział Masami.
A więc to był tylko sen... tylko sen.
- No, w końcu się obudziłeś- powiedział uśmiechając się.- Nie mogłem cię dobudzić.
- Przepraszam. Która godzina?
- Już prawie pierwsza po południu. Sam niedawno wstałem, ale sądziłem, że gdy się obudzę to ty już będziesz na nogach. O której zasnąłeś?
- Po północy, leciał jakiś film w telewizji i jakoś tak wyszło.
- Aha, spoko. Jak się już ubierzesz to przyjdź na śniadanie, chociaż w sumie to już na obiad. Ja w tym czasie zajmę się jego przygotowywanie- powiedział wstając z łóżka i zmierzając w stronę
Wstałem zabierając się za ubieranie. Wyciągnąłem z szafy jasne spodnie, zieloną koszulkę i udałem się z nimi do łazienki. Wchodząc do niej upewniłem się, że drzwi są zamknięte. Patrząc na prysznic stojący w rogu przeszedł mnie lekki dreszcz.
Gdy już się ubrałem udałem się do salonu, gdzie czekał na mnie Masami z obiadem. Jeszcze nie ruszył swojej porcji czekając na mnie.
- Siadaj- powiedział poklepując miejsce koło siebie.
Usiadłem koło niego na kanapie i oboje wzięliśmy się za jedzenie.
- Pewnie nie wiesz, o której wróciłem, co?
- Była gdzieś czwarta w nocy, nie pamiętasz?
- Tak wcześnie?!- Powiedział zdziwiony.- Właśnie nie pamiętam nic od godziny... drugiej? Jakoś wtedy ostatni raz sprawdzałem zegarek.
A wiec nie pamięta nic z powrotu do domu. W sumie to się nie dziwię, czuć było, że sporo wypił. Nie wiedziałem czy mam się z tego cieszyć czy ubolewać nad tym. Może gdyby pamiętał mógłby mi to jakoś wyjaśnić.
- Mówiłem może coś?
- Nie- odpowiedziałem odwracając wzrok.
- Co takiego powiedziałem?- Spytał chwytając mnie za ramię.
- Nic takiego. Nieważne.- Nie miałem ochoty teraz wracać do tych kilku minut.- Właściwie, czemu szukałeś współlokatora?
- Czułem się samotny. Poza wychodzeniem na imprezy, całe dnie spędzałem samotnie w domu.- Powiedział opuszczając wzrok.
- A czemu napisałeś, że musi to być mężczyzna, a nie kobieta.
- To dosyć osobiste. Nie chce teraz o tym mówić. Może innym razem.
- Okej, nie ma sprawy.
Po dokończeniu "śniadania" udałem się do swojego pokoju przeszukać ponownie Internet w nadziei, że ukarzą się jakieś nowe ogłoszenia w sprawie pracy. Siedziałem już chyba godzinę na laptopie, lecz nic nie znalazłem. Było parę nowych, ale jeszcze gorszych od poprzednich, więc ich nawet nie brałem pod uwagę.
-Co tam przeglądasz?- Pytam nagle Masami zarzucając mi ręce wokół szyi.
Podskoczyłem zaskoczony czując jak serce zaczyna bić w szalonym tempie.
- Nie strasz mnie tak. Patrzałem ogłoszenia w sprawie pracy, ale nic ciekawego nie ma.
- Jak chcesz to możesz pierwszy miesiąc mieszkać gratis. Wiem jak ciężko tutaj z pracą.- Mówił kładąc się na łóżku.
- Dzięki, ale jeśli uda mi się jakąś znaleźć to normalnie zapłacę.
Wyłączyłem laptopa i przyglądałem się czarnookiemu. Wyglądał jakby spał, miał zamknięte oczy i spokojny oddech.
- Co się tak przyglądasz?- Zapytał uśmiechając się.
Wyprostowałem się zaskoczony. Skąd on wie, że mu się przyglądam, przecież cały czas ma zamknięte oczy?!
- Dzisiaj też będziesz szedł na imprezę?
- Raczej nie.
Nastąpiła chwila ciszy.
- Wiesz może gdzie tutaj jest biblioteka?- Spytałem w końcu przerywając zalegającą ciszę.
- Wiem. Jak chcesz to mogę cię zaprowadzić.
- Byłbym wdzięczny.
- Chcesz teraz iść czy kiedy indziej?
- Teraz- odparłem wprost.
- No to ruszajmy- powiedział wstając z łóżka i ruszając w stronę drzwi.
Wstałem z krzesła i ruszyłem za nim. Jak się okazało biblioteka znajdowała się niedaleko budki z lodami, przy której się wczoraj zatrzymaliśmy. Była ona naprawdę ogromna. Przed wejściem Masami otrzymał telefon. Rozmawiał nerwowo przez chwilę, po czym schował telefon z powrotem do kieszeni.
- Słuchaj, muszę iść w jedno miejsce. Nie wracaj zbyt późno do domu, wieczorem nie jest tu najbezpieczniej. Naprawdę cie przepraszam, ale naprawdę muszę iść.
- Nie ma problemu. Do zobaczenia w domu.
- Do zobaczenia.- Pożegnał mnie i odszedł.
Wszedłem do holu biblioteki. Był on okrągły, a wokół niej, na dwóch piętrach za oszklonymi drzwiami rozciągały się regały książek. Wiedziałem, że spędzę tutaj trochę czasu.
Po dłuższym pobycie w bibliotece poczułem, że w kieszeni wibruje mi telefon. Zerknąłem na wyświetlacz. Dzwonił Masami. Miałem jeszcze jedną nieodebrane połączenie od niego. Odłożyłem właśnie czytaną książkę na półkę i wyszedłem z budynku by oddzwonić do współlokatora. Kiedy znalazłem się na zewnątrz spostrzegłem, że dookoła panuje ciemność. Ulice oświetlały jedynie nieliczne lampy. Spojrzałem na zegarek. Była już dziewiąta wieczorem. Oddzwoniłem do Masamiego. Odebrał po pierwszym sygnale.
- Gdzie jesteś?!
- Przy bibliotece. Trochę się zaczytałem i nie zauważyłem, że jest już tak późno. Już wracam.
- Nie ruszaj się stamtąd. Już po ciebie idę.
- Sam mogę wrócić.
- Mówiłem ci, że po zmroku jest tu niebezpiecznie! Zaraz będę- powiedział i rozłączył się.
Nie zamierzałem na niego czekać. Jestem dorosły i sam mogę o sobie decydować. Poza tym wątpiłem, żeby po drodze do domu miało mi się coś stać. Ruszyłem w drogę powrotną. Ulice były puste. Tylko co jakiś czas można było dostrzec samotnego przechodnia. W pewnym momencie spostrzegłem przede mną grupkę osób. Lekko zaniepokojony przeszedłem na drugą stronę ulicy. Gdy zauważyłem, że oni również przechodzą na tę stronę chodnika i podążają za mną, przyśpieszyłem kroku. Niestety w pewnym momencie udało im się mnie dogonić.
- Ej, nie jesteś czasem tym nowym współlokatorem Masamiego?- Spytał jeden z nich zachodząc mi drogę.
- Czego chcecie?- Spytałem jąkając się.
- Tak czy nie?!- Pytał inny blokując mi drogę ucieczki.
- Tak.- Wiedziałem, że zrobiłem błąd, mówiąc prawdę, lecz nie umiałem kłamać.
Stałem otoczony jakimiś nieprzyjaźnie wyglądającymi osobami. Za moimi plecami była tylko ściana. Mogłem jednak zaczekać na Masamiego. Właściwie, to ciekawe, dlaczego mnie pytają czy jestem jego współlokatorem.
- Przekaż jemu, że jego banda ma więcej z nami nie zdzierać, zrozumiałeś?!
- Tak.- Odpowiedziałem jąkając.
- Ale chyba nie puścimy go ot tak?- Spytał z uśmiechem najmniejszy z nich.
Co on miał na myśli?!
- Racja- odpowiedział największy spoglądając na pozostałych.
Reszta uśmiechnęła się i spoglądnęła na mnie. Miałem co do tego złe przeczucia. Nagle poczułem jak któryś z nich uderza mnie twarz. Zatoczyłem się lekko do tyłu. Po chwili, kolejny chwycił mnie za koszulę serwując nieco mocniejszy cios. Zobaczyłem czarne plamki przed oczami, które po chwili zamieniły się w pochłaniającą ciemność.
Widziałem tylko biel. Obróciłem głowę w lewo. Stało tam biurko, a na nim laptop. Jestem w swoim pokoju. Chyba...
- Nareszcie się obudziłeś! Martwiłem się o ciebie- powiedział ktoś z słyszalną ulgą.
Spojrzałem w prawo. Na brzegu łóżka siedział Masami uważnie mi się przyglądając.
- Mówiłem ci, żebyś się stamtąd nie ruszał!
- Przepraszam.
Podniosłem jedną rękę do twarzy. Poczułem przeszywający ból. Delikatnie zacząłem błądzić palcami po swojej twarzy próbując określić, w jakim jest stanie. Miałem śliwę pod okiem, rozciętą wargę i jeszcze kilka zadrapań, poza tym całe ciało mnie bolało. Musiałem wyglądać nie najlepiej.
- Poczekaj chwilę- powiedział i wybiegł z pokoju.
Po chwili wrócił z workiem z lodem na ramieniu, wodą utlenioną oraz miską z wodą oraz wacikami. Widziałem, że pod ręką trzyma coś jeszcze, lecz nie mogłem dostrzec, co to było. Podszedł do łóżka, poustawiał wszystko na podłodze i podał mi woreczek z lodem.
- Przyłóż sobie, powinno trochę pomóc.- Powiedział podając mi lód.- Mam coś jeszcze, co powinno uśmierzyć ból.- Mówiąc to podniósł z podłogi butelkę alkoholu.
- Nie piję- odpowiedziałem.
- Wypij trochę. Uwierz mi, pomoże.
Westchnąłem tylko i spróbowałem się podnieść. Widząc, że mam problemy Masami natychmiast pomógł mi usiąść, następnie podał mi butelkę z alkoholem. Spojrzałem na niego jeszcze raz i pociągnąłem spoty łyk. Nie był to najprzyjemniejszy smak, ale trudno. Miałem tylko nadzieję, że to rzeczywiście przyniesie ulgę, bo w tej chwili byłem cały obolały.
Po wypiciu jednej trzeciej zawartości Masami wszedł na łóżko i klękną przy mnie z wacikiem nasączonym wodą utlenioną.
- Pokaż mi się- powiedział chwytając moją twarz i obracając w swoją stronę.
Syknąłem z bólu, gdy wacik zetknął się z raną.
- Musisz wytrzymać- powiedział kontynuując.
Po chwili przyzwyczaiłem się do tego uczucia i siedziałem spokojnie. Później zaczął mi przemywać twarz zwykłą wodą. Gdy skończył zaczął mi się uważnie przyglądać. Kciukiem zaczął przesuwać po rozcięciu na wardze. Ten gest sprawił, że moje serce zaczęło mocniej bić. Spojrzałem na jego twarz. Jego wzrok był wlepiony w moje usta. Nagle jego wzrok na krótką chwilę przeniósł się na moje oczy, a później z powrotem na usta.
Spodziewałem się tego, co miało niedługo nastąpić, lecz siedziałem niczym sparaliżowany. Jego twarz zaczęła się powoli zbliżać do mojej. Usta czarnookiego zatrzymały się kilka milimetrów od moich. Czułem na wargach jego gorący i niespokojny oddech. Serce waliło mi w oszałamiającym tempie.
Nagle jego usta złączyły się z moimi. Na początku miałem zamiar zaprotestować, lecz z każdą kolejną chwilą stwierdzałem, że właściwie to mi się podoba. W końcu odwzajemniłem pocałunek. Jego dotąd delikatne pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Ignorowałem ból, który sprawiał jego dotyk.
Masami klęknął nade mną powoli mnie kładąc, nie odrywając się zarazem od moich warg. Leżałem poddając się temu. Jedną ręką podpierał się na łokciach przy mojej głowie palce wplątując w moje włosy, a druga powędrowała wzdłuż mojej koszulki powoli wślizgując się pod nią. Moja mniej obolała ręka powędrowała w jego włosy. Były takie miękkie w dotyku. Jego usta powędrowały na moją szyję omijając obolałe miejsca. Ręką podciągając koszulkę do góry przyszykował sobie kolejne miejsce na pocałunki.
Nawet gdybym upierał się, że to wszystko sprawa alkoholu, to nie mogę zaprzeczyć, że podniecało mnie to, w jaki sposób Masami mnie dotykał i całował. W tej chwili po prostu poddawałem się temu uczuciu. Gdy jego wargi znalazły się na moim podbrzuszu jego ręce powędrowały do rozporka moich spodni. W tej chwili wróciło mi trochę dawnego zdrowego rozsądku.
Podniósł wzrok na mnie i przybliżył się do mojej twarzy. Wpatrywał się prosto w moje oczy, a na jego twarzy gościł łobuzerski uśmiech.
- Nie mówi mi, że tego nie chcesz- mówiąc to jego ręka przez materiał spodni gładziła moją męskość.
Czując to wziąłem gwałtowny wdech i zamknąłem oczy.
- No, właśnie- powiedział widząc moją reakcje.
Czułem, że się uśmiecha jak również to że powrócił do moich spodni.
- Masami, przestań!- Chwyciłem jego rękę, która zdążyła już rozpiąć guzik.
Westchnął przeciągle i spojrzał na mnie. Patrzałem na niego z nadzieją, że odpuści, on natomiast patrzał z nadzieją, że zmienię zdanie. W końcu westchnął po raz drugi i wstał z łóżka. Poprawił ciuchy i sięgnął po miskę z wodą oraz po pozostałe rzeczy.
- Niech ci dzisiaj będzie. Ale tylko, dlatego że jesteś poobijany.- Z grymasem na twarzy wyszedł z mojego pokoju zostawiając mnie samego.
Kiedy wyszedł zapiąłem spodnie i ostrożnie przekręciłem się na prawy bok. Moje myśli krążyły wokół ostatnich kilkunastu minut. Serce nadal waliło mi jak młot. Dlaczego od razu go nie odepchnąłem?! Dlaczego odwzajemniłem jego pocałunek?! Dlaczego ta cała sytuacja mnie podniecała?!
W mojej głowie tworzyło się coraz więcej pytań, na które nie do końca mogłem lub nie chciałem znać odpowiedź. Na pewno część z tego, to wina mojej słabej głowy do alkoholu i wypicie w szybkim tempie na pusty żołądek jednej trzeciej butelki. To nie było zbyt mądrym posunięciem. Ale dlaczego w ogóle Masami mnie pocałował?! Przecież to nie jest normalne, żeby facet całował się z innym facetem! Czyżby on był gejem?! Będę musiał się jego jutro o to zapytać, ale jak znam siebie, to nie starczy mi odwagi i pozostanę w błogiej nieświadomości.
Moje myśli cały czas krążyły wokół mojego współlokatora, dopóki nie ogarnęło mnie zmęczenie i odpłynąłem w kojący sen.
_________________________________________
Mamy już drugi rozdział. Mam nadzieję, że jak na razie się podoba. Jak sądzicie, czy między tą dwójką dojdzie do czegoś poważniejszego? Czy Osamu dobrze zrobił, zamieszkując u Masamiego?
Dla tych, którzy czytali „Tenshi", mam jedną wiadomość. W późniejszych rozdziałach znajdzie się nawiązanie do tego opowiadania ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top