Rozdział 6
Shinsou dawał sobie jeszcze pięć minut. Wątpił, aby Ayuzawa zaspała na zajęcia. Czekał na nią, aż ta łaskawie zejdzie, by mogli razem pójść do szkoły. Minęły go dwie koleżanki z klasy, które zaczepił mimo niechęci do tego działania. Jak się dowiedział Inori wyszła już dawno z Miyazono i dwiema innymi dziewczynami. Nie poinformowała go tym, nic... Po prostu zignorowała. Nie po to czekał jak ostatni idiota, aby go wystawić. Wypełniał powierzone obowiązki przez Aizawę, a ta leciała za dziewczynami, zupełnie go ignorując? Cóż, to miało trochę sensu. Hitoshi nie plotkował, nie mówił za wiele, przez co mógł uchodzić przed Ayuzawą za nudnego. Nie przeszkadzało mu to.
Wszedł do sali, odruchowo spoglądając na zajęte przez Inori miejsce w ławce. Uśmiechała się. Wydawała się taka szczęśliwa. Otoczyła ją pokaźna grupka, wesoło żartująca. Czy oni zdawali sobie sprawę, jakimi potworami byli? Jeszcze wczoraj obrażali Inori za plecami, wyrażając swoją wielką niechęć wobec niemowy, a teraz zachowywali się jak dobrzy przyjaciele? Żałosne. Brzydził się tym zachowaniem, ale nie wtrącał się. Pozwalał, aby Ayuzawa czuła się akceptowana w grupie i lubiana. Nie zamierzał sprowadzać ją na ziemię. Na następnej przerwie Inori dopadła go, pokazując nowy telefon. Machała mu nim energicznie przed twarzą, na co zmęczony westchnął.
— Udało ci się go naprawić? — zapytał, choć znał odpowiedź. Grał tylko pozory. Inori pokręciła głową, gestykulując jak małe dziecko. — Sawashiro ci odkupiła telefon? Fajnie z jej strony.
Jaką radość sprawił jej tak zwyczajny gest, aż Shinsou poczuł dziwne ciepło w sercu. Udało mu się doprowadzić ją do takiego stanu. Po części był z siebie dumny. Teraz swoje kwestie zapisywała na telefonie i pokazywała mu je, przez co już mógł się z nią łatwiej porozumieć. Jednak dziewczyna miała nabyty nawyk używania migów.
,,Muszę iść, widzimy się potem''.
Przeczytał, a potem skinął głową. Następna lekcja angielskiego z Miciem zaskoczyła uczniów z profilu ogólnego. Mic często brał do odpowiedzi, ale dziś po prostu im odpuścił. Może za sprawą chęci wdrożenia nowej uczennicy do codzienności klasy? Tak zleciało im czterdzieści pięć minut, aż nadeszła pora na przerwę obiadową. Hitoshi, zdając sobie sprawę, że nie jest już potrzebny do niańczenia Ayuzawy, zajął miejsce przy oddalonym stoliku, ciesząc się wyłącznie własną obecnością. Z tego też miejsca miał dobry widok na stolik swojej klasy. Przez długi czas Inori się przy nim nie pojawiała, co zaczęło go zastanawiać. Na stołówce rozległ się głośny huk. Ktoś się zderzył, prychnął Shinsou. Złe przeczucia zmusiły go do wstania, aby przyjrzeć się temu, co się działo. Westchnął, widząc Inori w środku całego zajścia. Już chciał do niej podejść, ale zatrzymał się.
— Hej! Uważaj jak... chodzisz — zaczął szarowłosy chłopak z dziwną twarzą. — Hm? Pierwszy raz cię widzę. Jesteś nowa? Powinnaś przeprosić za wpadnięcie na mnie.
Inori kłaniała się, zdając sobie sprawę, że i ten uczeń nie zrozumiałby jej migów. Źle się czuła z tym, że cała szkoła ich obserwowała. Nikt z jej klasy nie postanowił wybawić ją z opresji. Kątem oka zerknęła na stolik klasy C, zabolał ją widok roześmianych twarzy, patrzących na nią. Bawiła ich? Była ich rozrywką? Shinsou także jej nie pomógł, nie potrafiła odnaleźć go w tłumie. Zaczęła bać się chłopaka przed sobą, bo wyglądał jej zdaniem groźnie.
— Oi! Co tam, Tetsutetsu?—- Do szarowłosego podszedł znajomy chłopak ze swoim uśmiechem.
— Cześć, Kirishima. Ta dziewczyna wpadła na mnie i nie potrafi przeprosić — powiedział, krzyżując ręce na piersi.
Zaraz przy Inori pojawiła się Mina i Momo, pomagające posprzątać ten bałagan. Ayuzawa stała jak zaklęta nie bardzo wiedząc, co powinna począć. Wszyscy patrzyli. Jednak obecność uczniów klasy 1-A stojących za nią, podniosła ją na duchu.
— To Ayuzawa Inori z klasy 1-C — przedstawił ją Kirishima, pokazując szereg rekinich zębów. — Z pewnością przeprosiła. Widzisz, Ayuzawa jest niemową.
— Niemową?! — pisnął Tetsutetsu, szybko podchodząc do dziewczyny i samemu się przed nią kłaniając. - Przepraszam za moje zachowanie! Nie chciałem cię urazić! Dziękuję za twoje przeprosiny! — Zaczerwienił się, gdy dostrzegł na przestraszonej twarzyczce cień uśmiechu. Urocza, pomyślał. Nerwowo podrapał się po karku. — Może przyniosę ci drugą tacę albo...
Inori chwyciła go za rękę, kręcąc głową. Wykonała kilka gestów, a Yaoyorozu przetłumaczyła je, na co chłopak jeszcze bardziej się zaczerwienił. Skinął im głową i popędził w stronę swojej klasy. Shinsou nie ruszał się, patrząc jak ten bohaterek podchodzi do Ayuzawy i pokazuje jej kciuk do góry, na co ta uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Obejrzał się na swoją klasę. Nikt nie ruszył się z miejsca, z zamiarem pomocy koleżance. Bawił ich widok przerażonej niemowy, nie mogącej wytłumaczyć swoich działań albo przeprosin. Zirytowało go to. Niby od festiwalu starali się integrować, każdego w klasie traktować z szacunkiem jak swojego dobrego znajomego, a ją odepchnęli przez inność.
Ciemnowłosa podążyła ramię w ramię z Kirishimą do stolika klasy 1-A, usiadła pomiędzy Kirishimą i Ashido. Poza nimi byli tu także Sero, Kaminari i Bakugou, w ogóle nie zwracający na nich uwagę. Denki ciągle próbował rozśmieszyć nową koleżankę, co podobało się także Kirishimie. Na widok Inori potrzebującej pomocy od razu ruszył na ratunek. Jako bohater, ale także jako kolega. Lubił, gdy Inori uśmiechała się. Tak samo czuł się jak w przypadku Eri. To jego zdaniem było piękne, kiedy ktoś, kto wycierpiał swoje w końcu może się uśmiechnąć i wyczekiwać lepszego jutra.
— Jak ci jest w klasie ogólnej? — zapytała Mina.
Nastolatka pokazała kciuk do góry, ale zawahała się, co nie uszło uwadze przyszłym bohaterom. Widzieli jak smutek wpływa okrutnie na twarz różowookiej, oznaczało to, że wcale tak dobrze w ogólniaku nie było. Zachodzili w głowę: dlaczego? Próbowała przekazać im to gestami, ale bez Yaoyorozu wydawało się to trudniejsze, dlatego użyła telefonu do napisania długiej notatki i pokazała ją Minie, a ta przeczytała ją na głos:
— ,,Było super na początku! Wydawało mi się, że nikomu nie przeszkadz to, że nie mówię, a jednak widzę ich spojrzenia. Bawię ich. Śmieszy ich moja cisza. Bawiło ich zajście sprzed chwili. Udawali chyba, że się dobrze dogadujemy, a wytykają mnie palcami'' — odczytała dziewczyna, mocno obejmując Inori. — Nie martw się tym! Jesteś cudowna! To czy mówisz, czy nie nie odzwierciedla tego, co masz w sercu.
— Właśnie! My cię polubiliśmy, bo wydajesz się spoko dziewczyną! — dodał radośnie Kaminari.
— Jesteś bardzo męska — odezwał się Kirishima, na co Inori zarumieniła się. Zakręciło jej się w głowie, kiedy chłopak chwycił ją za dłon w geście wsparcia. - Jeżeli źle się czujesz w swojej klasie, na przerwach i posiłkach możesz przecież być z nami! Prawda, Bakubro? —zwrócił się do milczącego chłopaka.
Ten tylko warknął w odpowiedzi, zajmując się tylko posiłkiem, na co pozostali zachichotali.
— Zgadza się — powiedział jej na ucho czerwonowłosy.
Resztę przerwy obiadowej spędziła z pierwszymi uczniami U.A., jakich tu poznała. Do stolika często podchodzili inni uczniowie jak Uraraka, Yaoyorozu, Asui, Midoriya czy nawet Iida. Każdy serdecznie witał ją w nowej szkole. Przedstawiali wzorowe zachowanie uczniów tej szkoły, czym pochwalić się klasa C nie mogła. Hitoshi'ego wcale nie dziwiło, że szybko zorientowała się, jaki stosunek ma do niej większość klasy. Wsparcie znalazła w klasie A, pełnej bohaterów. W klasie, w której on powinien się znaleźć już dawno. Na jego szczęście od przyszłego roku mógł oficjalnie dołączyć do klasy A albo B. Sam jeszcze nie wiedział.
Ze swojego stolika dostrzegał oddaloną sylwetkę dziewczyny. Z jakiegoś powodu przy każdym czuła się wspaniale, oprócz niego. Przy nim się tak nie uśmiechała. Ekscytowała, zagadywała, owszem. Nie potrafił jej rozbawić, ba, nie próbował tego zrobić. Tylko ją niańczył, czy zamiast do klasy nie polazła przypadkiem do sali gamma. Dwa pierwsze dni, a czuł ogromne zmęczenie tym niańczeniem. Na wychowczej obiecywał sobie porządną drzemkę. Przestał jeść drugie danie, czując przy sobie obecność drugiej osoby. Podniósł leniwie wzrok, napotykając błyszczące różowe oczy.
— Ayuzawa? Chcesz czegoś? — Dziewczyna wskazała na wolne krzesło obok niego, a potem na siebie, na końcu łącząc ze sobą dłonie w błagalnym geście. — Chcesz tu usiąść? Dlaczego? — Ta wzruszyła ramionami. — Nie siedzisz z cudowną klasą A. — Wyjęła komórką, prędko coś zapisując. — Idź sobie — odparł na wiadomość. — Nie potrzebuję twojej litości, siedzę sam, bo mi tak wygodnie. Nasza klasa jest za głośna, a wolę ciszę i spokój. To, że zrobiło ci się mnie szkoda, bardziej mnie irytuje.
,,Nikt nie powinien być sam''.
Pokazywał wyświetlacz jej telefonu, który zaraz szybko zmienił swoją treść.
,, Gdy ludzie są sami, źle się wtedy dzieje''.
Z jakiegoś powodu te słowa go zabolały, odsunął krzesło, kiwając na nie głową.
— Więc siadaj.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top