12.Mistrz Fu

Marinette biegła przez zaludniony Paryż w stronę domu mistrza Fu. Musiała z nim jak najszybciej porozmawiać. Nie dość, że jakimś cudem oczyściła akumę bez użycia swojego yo-ya to jeszcze dowiedziała się o istnieniu całkiem nowych miraculów! Nie wiedziała czemu, ale ufała Felixowi.

-Marinette, zwolnij!-krzykną Adrien, który biegł za dziewczyną-ja nie wyrabiam!

-Zaraz będziemy!-odkrzyknęła i jeszcze bardziej przyspieszyła, widząc znajomy budynek.

-Zawsze tak biegasz?-wysapał dorównując jej kroku.

-Nie, to pierwszy raz-odpowiedziała zatrzymując się tuż pod domem mistrza.

-To dobrze-Adrien oparł się łokciami o swoie kolana-bo nie wytrzymałbym biegnąc tak za tobą przez całe miasto.

-Nie marudź tylko chodź-rozkazała chwytając jego dłoń.

Marinette zastukała lekko w czarno-czerwone drzwi. Słysząc zaproszenie do środka otworzyła je. Jej oczom ukazał się niewielki pokój. Ściany miały kolor bieli. Tuż przy granicy ściany z sufitem był pasek ciemnoróżowego koloru w czarne wzory. Podłoga była jasnoróżowa. Na środku stał biały stolik, przy którym znajdowały się czarne poduszki do siedzenia. Kilka centymetrów za nim stały drewniane szafki. Na jednej z nich stał gramofon. Właśnie obok niego stał niski staruszek z miłym uśmiechem na ustach.

-Witaj, mistrzu-przywitała się dziewczyna, kłaniając się w chińskim stylu-mam nadzieję, że nie przeszkadzamy.

-Witaj, Biedronko. Witam też ciebie, Czarny Kocie-Adrien popatrzył na niego zdziwionym wzrokiem-proszę, usiądźcie.

Marinette natychmiast wykonała jego polecenie. Zajęła miejsce przy stole, na przeciwko mistrza. Adrien chwilę stał, nadal w kompletnym szoku, jednak szybko się otrząsnął i usiadł obok dziewczyny.

-Cóż się stało, że do mnie przyszliście?-spytał starzec pijąc swoją malinową herbatę (Sorki MAS&MAS, nalewka będzie innym razem-A)

-Mistrzu dzisiaj oczyściłam akumę, ale bez przemiany-wyjaśniła dziewczyna drżącym głosem-jak to w ogóle jest możliwe?

-Czyli to już-szepną do siebie i wstał z miejsca-obawiam się, że nadeszła pora.

-Na co?-spytali się chórem bohaterowie.

-Każda Biedronka i Czarny Kot po pewnym czasie pochłaniają część mocy ze swojej biżuterii-wyjaśnił drapiąc się po brodzie-zawsze jest to coś innego. Biedronka z Egiptu potrafiła stworzyć dowolny przedmiot z piasku. Ty-zwrócił się do dziewczyny-potrafisz oczyścić każdą rzecz, która została zaatakowana przez złe moce.

-A co ze mną, mistrzu?-spytał blondyn-co mi może się trafić?

-Dowiemy się wkrótce-odpowiedział i znów usiadł na swoje miejsce-w każdym razie, gdy wasze moce się ujawnią całkowicie, będziecie musieli opuścić swoje rodziny na okres kilku miesięcy.

-Wybacz mistrzu, że przerywam-odezwała się Marinette-ale po co mamy je opuszczać?

-Dobre pytanie-dodał swoje trzy grosze Adrien.

-Cóż, trzeba będzie was wyszkolić-odparł mistrz Fu-wiele musicie się jeszcze nauczyć, dlatego będziemy musieli wyruszyć w wyprawę do miejsca, w którym narodziły się miracula. Do starej świątyni, wysoko położonej w Chinach. Tam będzie was szkolił najlepszy mędrzec jakiego kiedykolwiek widział świat.

-Ale mistrzu, a co z Paryżem?-spytał blondyn patrząc ukradkiem na zdziwioną dziewczynę-przecież go nie zostawimy!

-Spokojnie, sprowadzę na ten czas zastępstwo-zapewnił starzec uśmiechając się lekko-będzie dobrze.

-Mistrzu, mam jeszcze jedną sprawę-odezwała się nieśmiało Marinette-po lekcjach zaczepił mnie Felix, Felix Agreste-Adrien gwałtownie zacisnął dłonie w pięści-mówił, że istnieje jeszcze pięć innych miraculów niż te, które teraz masz. Mówił też coś o jednorazowym miraculu. Czy to prawda?

-Kto zagadki zadaje, ten sam musi odpowiedź na nie znaleźć-starzec znów wstał-na was już pora. Do zobaczenia, superbohaterowie.

-Do widzenia-odpowiedzieli i wyszli z mieszkania.

***
Adrien szedł wolno w stronę swojego domu. Czół złość i radość. Wszystko razem. Złościł się, bo jego "wspaniały braciszek" znów zaczął mieszać mu w życiu. Już raz to zrobił, zaraz po śmierci ich matki. Wmówił mu, że to jego wina, a on, jako mały chłopiec uwierzył mu. Przez dobry tydzień siedział zamknięty w swoim pokoju obwiniając się o wypadek jego matki, Alice Agreste. Dopiero po wyjeździe Felixa, Nathalie udało się go uspokoić. Od tamtej pory przyrzekł sobie, że jego brat nie będzie mącił mu w głowie. Niestety, znów to zrobił.

Z drugiej jednak strony cieszył się. Zniknie z domu na kilka miesięcy i będzie miał spokój od wszystkiego. Od ojca i jego czerwonych rurek. Od Felixa. Od sesji zdjęciowych. Od szkoły. Tylko on, Marinette i ich kwami. Do tego nowe moce, które ma niedługo otrzymać. Jak tu się nie cieszyć? Niestety, Marinette nie podzielała jego entuzjazmu.

Nie miała najmniejszej ochoty zostawiać tu wszystkiego i od tak sobie wyjechać do Chin. Dodatkowy problem polegał na tym, że gdy była mała mieszkała w tym mieście i niektórzy mogą ją tam poznać, mimo iż wyprowadziła się stamtąd w wieku trzech lat i kompletnie zapomniała jak brzmi jej ojczysty język. Zresztą, co się dziwić. Jej rodzice zawsze mówili do niej po francusku.

Naszym bohaterom szybko mijały kolejne dni. Nie było żadnych ataków, a oni sami przestali martwić się o nadchodzącął wyprawę. Jednak nie wiedzieli, że Władca Ciem planował coś wielkiego.
***
Witajcie.
Rozdział krótki i beznadziejny, wiem. Ale mam do was sprawę więc błagam, przeczytajcie, bo ważne.

1. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że ludzie obserwują mnie tylko dla tego, że ja daje fllow za fllow. Ja rozumiem, że każdy chce mieć ich dużo, ale nie w tym rzecz. Zaraz po tym, jak dam fllowa, osoba przestaje mnie obserwować i cieszy się z liczby obserwujących. Według mnie to jest po prostu chamskie. Jak wy byście się czuli, widząc że ktoś docenił waszą prace i dał fllowa, a zaraz później go zabrał. To nie jest fajne. Dlatego informuje, że jeśli ktoś da mi fllowa, ja go nie zaobserwuję.

Dostałam też kilka nominacji, ale zrobię je innym razem i uwaga, szantażyk.

25 gwiazdek-nowy rozdział

Do napisania 😉

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top