Trudne Początki

Matthew POV.

Po długich namowach, dostałem pracę w kawiarni mamy jako kelner. Nie jest to moje wymarzone stanowisko, ale trzeba sięgnąć dna, żeby potem się odbić i znowu żyć, jak normalny człowiek.

Wszedłem na zaplecze, przebrałem się w struj i wyszedłem na kawiarnie podchodząc do pierwszego stolika.
- Można przyjąć zamówienie? - nachyliłem się do klienta.
- Poproszę Espresso i sernik.
- Dobrze, za momencik podam. - poszedłem w kierunku lady, włączyłem ekspres do kawy i wyciągnąłem kawałek sernika. Zrealizowałem zamówienie i wróciłem za ladę czyścić filiżanki.
Byłem obrucony tyłem do lokalu i nagle usłyszałem znajomy głos...
- Cześć Matt... - powiedziała to cicho, niepewnie, z nutką chęci powiedzenia czegoś jeszcze, lecz nastała cisza.
Obróciłem się do osoby, która wypowiedziała te słowa.
- Juliet?! - byłem zaskoczony. Minęło kilka miesięcy od ostatniego, nie miłego spotkania - Co ty tutaj robisz?
- Chłopak mnie rzucił - westchnęła z żalem - dlatego wróciłam w rodzinne strony.
- Współczuję, naprawdę. Zrobię ci gorącą czekoladę na poprawę humoru, co?
- Nie dzięki... Umówiłam się z Emily, chcę ją przeprosić i pogodzić się z nią.
- To dobrze - uśmiechnąłem się - Jedź, powodzenia!

Dziewczyna wyszła i odjechała w kierunku centrum, a ja wróciłem do czyszczenia zastawy. Po południu przyszła mama wraz z tłumem klientów, a ponieważ była to pora lunchu nie mogłem iść do domu, tylko musiałem pomóc reszcie obsługi z wydawaniem zamówień.

***
Emily POV.

Siedziałam w biurze przeglądając materiały budowlane, korespondując z klientem na temat jego działki, do tego zadzwonił pracownik, że sprzęt geodezyjny uległ uszkodzeniu, a gdy udało mi się go spławić dzwonił Matthew. Po kilku minutach poprosiłam Miki o pomoc, ponieważ nie potrafiłam robić kilku rzeczy naraz. Ona znowu zaśmiała mi się prosto w twarz i z łaską wzięła materiały budowlane. - I to ma być mój wspólnik? - pomyślałam. Niestety Matt'a też spławiłam, gdyż klient był w tym momencie najważniejszy. Po południu znalazłam chwilę dla siebie. Zrobiłam sobie kawę, usiadłam w fotelu przy telewizorze i odpoczywałam. Tylko życie przedsiębiorcy nie jest takie piękne w tej dziedzinie, dlatego, że po dziesięciu minutach znowu zadzwonił telefon. Lecz tym razem była to Juliet. Troszeczkę obleciał mnie wstręt, ale uznałam, że trzeba się już pogodzić, bo zbyt długo cała paczka znajomych była w rozsypce przez nas. Odebrałam, zaprosiła dziewczynę do siebie, a gdy przyszła wszystko zostało wyjaśnione. Teraz trzeba znowu umówić się na spotkanie klasowe, no cóż... z tymi "kolesiami" płci męskiej też.

Po powrocie do mieszkania rzuciłam torebką w kąt, usiadłam przy stole w kuchni i napisałam do Matthew'a.

Do Matt'a
Hej, przepraszam za moją ignorancję, ale miałam urwanie głowy w pracy. Coś się stało?
Matt
Hej ^^
Nic się nie stało, chciałem zapytać, jak leci, bo u mnie ciężko... Wiesz o czym mówię :/
Do Matt'a
Tak wiem,ale nie możesz się poddawać!

Chłopak, a może lepiej zabrzmi MĘŻCZYZNA odpisał mi, ale nie odczytałam, ponieważ zasypiałam ze zmęczenia. Takie dni męczyły mnie najbardziej.

***
Matthew POV.

Siedziałem w pokoju. Laptop chodził na oparach baterii. Ja, wpatrzony w zdjęcie, na którym byłem z Mary na tle Monte Carlo, wspominałem tamte momenty... Te cudowne, wspólne chwile... Które w pewnym momencie przetrwały mi myśli o własnym przedsiębiorstwie. Otrząsnołem się i poszedłem wziąć prysznic. Gdy wróciłem do pokoju chwyciłem telefon i położyłem się do łóżka.
Nie wiem kiedy zasnąłem, ale po obudzeniu przez mamę dowiedziałem się, że jest późno. Szybko wstałem, ubrałem na siebie co wpadło mi w ręce i zszedłem na dół na śniadanie, żeby potem iść do pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top