Rozdział 22

Od jakiegoś czasu w związku moim i Harrego jest coraz lepiej. Minęły dwa miesiące od traumatycznego przeżycia związanego z Michaelem, a ja wciąż układam swój świat na nowo. Wyprowadziłam się z tamtego mieszkania, za bardzo mi przypominało mojego męża. Mieszkam teraz z Harrym i jeśli powiedziałabym że jest źle to kłamałabym. 

Wydaje mi się, że nie może być lepiej. Harry jest cudowny - opiekuńczy, troskliwy, wyrozumiały i niezwykle kochany. Już zapomniałam jak bardzo potrafi być uroczy.

- Cześć kochanie. - Silne ramiona obejmują moją talię przyciągając mnie bliżej.

- Dzień dobry. - Harry nachyla się u muska swoim nosem mój.

- Masz jakieś plany na dziś? 

- Nie, a Ty jakieś konkretne propozycje?

- Powiedzmy. - Mruczy, a w jego oczach widzę iskierki rozbawienia.

- A co to takiego? 

- Muszę wrócić do klubu, zobaczyć co się tam dzieje. Dawno mnie nie było, mam nadzieję, że coś jeszcze z niego zostało. - Harry nas czas mojego wyjścia z dołka pozostawił całą odpowiedzialność swojemu wspólnikowi. Wiem jakie to poświęcenie, ponieważ przez niedoszłe bankructwo Harry pilnuje biznesu niczym skarbu.

- Co ja mam z tym wspólnego?

- Pomyślałem, że może zechciałabyś mi towarzyszyć? Z pewnością dawno nie widziałaś się z Monic i może chciała by spotkać Cię po tylu latach? Poplotkujecie i te wszystkie babskie sprawy. - Uśmiecha się i nakreśla niezidentyfikowany ślad ręką. 

- Babskie sprawy! Faceci i ich podejście. - Prycham i chcę się wyrwać z jego ramion, ale skutecznie mnie uspokaja przytrzymując w miejscu i mocno całując.

- Idź się przygotuj, za 15 minut wyjeżdżamy. 

Kilkanaście minut później siedzimy już w samochodzie Harrego i gnamy przez ulice Seattle prosto do jego klubu. 

- Wiesz, że nie będę widziała się z Monic pierwszy raz od 4 lata? - Nawiązuje do naszej poprzedniej rozmowy.

- Nie? - Jest zaszokowany. - Utrzymywałaś z nią kontakt?

- Nie. Któregoś dnia odważyłam się wejść do klubu. Chciałam zobaczyć co się zmieniło, czy nadal pracuje tutaj ktoś znajomy.

- Kiedy to było? 

- Na pewno jeszcze wtedy się nie spotkaliśmy. Ale widziałam Cie wtedy w klubie, przez chwilę. Zaraz po tym uciekłam. - Przyznaje lekko zażenowana. 

- Skoro się nie spotkaliśmy, to znaczy że myślałaś o mnie? - Kładzie swoją rękę na mojej, a ja przewracam ją i splatuje nasze palce.

- Nigdy o Tobie nie zapomniałam. - Harry spogląda na mnie i błyska uśmiechem. 

Wygląd jest nadal taki sam, a kiedy wchodzimy znajomy zapach przyprawia mnie niemal o zawrót głowy. Harry trzyma swoje ramię owinięte wokół mojej tali i prowadzi mnie do wejścia za bar, od strony kuchni. 

Nie zauważyłam jeszcze Monic, ale skoro Harry zaproponował mi przyjście tutaj, to znaczy że na pewno musiała mieć obecnie zmianę.

- Uciekam do gabinetu, gdybyś czegoś potrzebowała to wiesz gdzie to jest. - Uśmiecha się. - A jeśli nie pamiętasz tego dostatecznie mocno, to zawsze mogę przypomnieć Ci co lubiłaś tam najbardziej. - Mruczy mi uwodzicielsko do ucha. Odpycham się od niego i patrzę z rozbawianiem.

- Chyba poradzę sobie na dole. 

- Moja strata. - Harry nachyla się i łączy nasze usta w pocałunku. Niemal natychmiast słyszę pisk. Odrywam się od niego i patrze na rozszalałą Monic.

- O. Mój. Boże. Chyba oszalałam. - Mówi głosem pełnym przejęcia. 

- Zostawię Cie sama z tą wariatką. Uważaj na nią. - Szepcze mi do ucha i odchodzi. - Do roboty, Monic. - Krzyczy przez ramię. 

- Dupek. - Kiedy już odwraca głowę Monic wystawia środkowego płaca w jego kierunku.

- Nie myśl, że tego nie słyszałem. - Krzyczy, a Monic zaszokowana opuszcza palec.

- Amy! Musisz mi zaraz opowiedzieć co jest do cholery między wami! Słyszałam że zerwał z ta suką, ale zabijcie mnie, nie wiedziałam że dla Ciebie. Jezu, napijesz się czegoś?

- Spuść parę, Monic. Nie chcę nic do picia, siadaj i słuchaj, to dość długa historia. 

Po streszczeniu wszystkiego pokrótce Monic patrzy na mnie zaszokowana i wydaje mi się jakby jej szczęka miała potoczyć się daleko od nas.

- Czy Ty sobie ze mnie żartujesz?

- Wyglądam jakbym żartowała? - Ocieram kilka łez, które jeszcze wylało się z moich oczy na dość świeże wspomnienia mojego męża. 

- Tak bardzo Ci współczuję, a jednocześnie ciesze się, że Ty i Harry znaleźliście do siebie drogę. - Monic wstaje i mnie przytula. 

- Myślę, że po prostu Harry jest moją lepszą połową. - Wtulam się w Monic szepcząc jej w ramię. A kiedy unoszę wzrok napotykam przepełnione miłością zielone tęczówki.

***

troche bezsensu jest ale nie mam czasu na napisanie nic innego dziś, a naprawdę chciałam dodać coś przed początkiem tygodnia, ponieważ wtedy już na pewno nie będę miała czasu. wracam do przepisywania notatek z zajęć i jadę do babci. buziak! :)) może dodam jeszcze ambitions wieczorem, zobacze. :))

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top