Rozdział 5
- Czemu patrzysz na mnie taka zdziwiona, myślałaś że Cię nie poznam, Amy? - Odzywa się do mnie, a ja swoję nadal niezdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu.
Kurwa.
Przechylam kieliszek i czuję jak trunek wypala mi gardło zmierzając gorącą falą do mojego żołądka.
- Ja.. Po prostu wyglądałeś jakbyś nie wiedział, że to ja.
- Myślisz, że kiedykolwiek mógłbym zapomnieć o Tobie? Przeżyłem szok, ale nie mogę dać nic po sobie poznać, robię poważne interesy. Muszę umieć ukrywać emocje. - Wyjaśnia.
- Tak.. - Odchrząkuje. - Muszę wracać do Michaela. - Chcę odejść jak najszybciej, ale Harry łapie mnie za nadgarstek.
- Nie uważasz że musimy pogadać? - Pyta.
- Mam o czym? Nie sądzę.
- Przestań grać królową lodu, Amy i chodź ze mną porozmawiać. - Niemal warczy do mojego ucha, a w moim brzuchu wszystko się zaciska.
- Nie jestem już Amy. Jestem Amandą. - Kłócę się.
- Nie wydaje mi się. A teraz idź do Michaela i powiedz mu, że czujesz się źle. Pojedziesz do domu, a ja będę jechał zaraz za Tobą.
- Co? A gdy ktoś zobaczy, że nie ma naszej dwójki?!
- Skoro Michael mnie nie poznał to znaczy ze nic mu nie powiedziałaś i nie wie, że mnie znasz. A Margaret nawet nie pomyśli o tym że mnie nie ma dopóki jest tutaj tak dużo alkoholu. Idź. Spotkamy się u Ciebie. - Popycha mnie delikatnie do przodu.
Wywracam oczami w duszy na jego apodyktyczność. Chcę mu zrobić na złość, ale w tym samym czasie chcę być w jego towarzystwie, moje zdradzieckie ciało już na niego reagowało. Czuje przyspieszone bicie serca i niemal mogę z pewnością stwierdzić, że jestem już wilgotna. Podnieca mnie tak bardzo jak 4 lata temu, jak nie bardziej. Jego zapach nie zmienił się prawie wcale, za go tembr jego głosu pogłębił się i wywołuje dreszcz w dole mojego kręgosłupa.
Michael stoi w towarzystwie jakiś starszych mężczyzn i zwraca się do mnie z uśmiechem zaraz kiedy staję przy jego boku.
- Wszystko w porządku, kochanie? - Jest taki troskliwy.
- Tak.. To znaczy nie, nie za bardzo. Czuję się trochę słabo, nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli pojadę wcześniej do domu? - Gram najlepiej jak potrafię.
- Oczywiście, jedź. Potrzebujesz mnie?
- Nie skarbie, baw się dobrze do zobaczenia w domu. - Cmokam go w policzek i odchodzę.
Łapię pierwszą lepszą taksówkę i podaje kierowcy adres. Co jakiś czas odwracam się do tylnej szyby, żeby zobaczyć czy Harry faktycznie jedzie za nami, nie jest jestem w stanie tego stwierdzić. Opieram głowę o siedzenie i czekam, aż dojedziemy.
- Ładna okolica. - Słyszę głos Harrego i podskakuje, kiedy otwieram drzwi mieszkania.
- Dzięki. - Czuję się trochę skrępowana. Nie widziałam go przez 4 lata, a teraz jesteśmy w jednym pomieszczeniu.
Wręcz wyczuwalne jest napięcie seksualnie między naszą dwójką i nic nie mogę na to poradzić, że czuję jak mięśnie mojego brzucha zaciskają się w przyjemnych skurczach, tak - jakby nic się nie zmieniło.
Harry bez żadnego zaproszenia idzie do salonu i usadawia się na kanapie, odwraca się i patrzy kiedy ja stoję zaszokowana w korytarzu.
- Idziesz? - Pyta, a ja kiwam głową i siadam obok niego przygryzając wargę.
- Nie rób tak. Dobrze wiesz, co się stanie jeśli będziesz tak robić Amy. - Natychmiast puszczam wargę.
- Amanda. Nie ma już Amy i nigdy nie będzie, umarła kiedy Ty postanowiłeś pieprzyć inną laskę. - Prycham, a jego szczęka się zaciska.
Wkurwiłam go? Oj.
- Wiec masz do mnie żal? - Masuje swoje skronie.
- Żartujesz? - Śmieje się. - Nie, to całkiem spoko, że zostawiłeś mnie nie dając znaku życia po tym co było między nami. Myślałeś że nie dam sobie rady? No to patrz, skończyłam z ułożonym życiem i mężem, a Ty masz narzeczoną która nawet nie wie gdzie teraz jesteś. Ironia losu, prawda?
- Nie mogłem pozwolić iść temu na przód Amando! Miałem interes do porwadzenia, to pochłaniało mnie całkowicie! Nie było miejsca na miłość czy związek. Czy naprawdę tego nie rozumiesz?
- Jesteś bezczelny.
- Dlaczego nie powiedziałaś nic Michaelowi?
- A jak myślisz? Co miałabym powiedzieć? Że byłam laską do pieprzenia dla Harrego Stylesa? Hej, robiłam dla niego wszystko, ale postanowił pieprzyć kogoś innego, a kiedy go przyłapałam nigdy więcej sie do mnie nie odezwał. Wciąż nie wyleczyłam się z ran po nim, ale jasne przyjmę Twoje oświadczymy. Jesteś absurdalny.
- Może jestem absurdalny, ale widzę jak na mnie reagujesz. Twoje źrenice się rozszerzają, masz gęsią skórkę, domyślam się jak bardzo podniecona jesteś. Chciałbym być w Tobie, nadal pamiętam jakie to uczucie.
- Wyjdź. - Wstaję, a Harry wygląda na zaskoczone. - Czemu tak na mnie patrzysz? Wynocha.
Harry posłusznie wstaje i kieruje się w stronę drzwi, a ja podążam zaraz za nim. Na chwile odwraca się do mnie i mierzymy się wzrokiem. Wzdycha.
Cholerną chwilę potem jestem przyszpilona do ściany przez ciało Harrego, a moje nadgarstki uwięzione są w jego dłoni, kiedy nasze wargi brutalnie się poruszają. Czuję, jakbyśmy się pożerali.
***
Dodaję rozdział dziś, ponieważ jutro chyba nie będzie mnie w domu, a nawet jeśli będę to pewnie utknę gdzieś pomiędzy podręcznikiem do matematyki, a jeszcze czymś innym :) Rozdziały bedą pojawiały się pewnie z lekkim opóźnieniem, mam na myśli do 3-4 dni, ponieważ musze przywyknąć do nowego stylu życia. Mam pewne problemy zdrowotne i kiedy wracam do domu nie mam siły nawet się podrapać i od razu idę do łóżka zasypiając :) Kiedy prawdopodobnie zmienię leki oraz wdrożę się w szkołę to moja energia wróci do mnie :) Dziękuję za wszystko i pozdrawiam. x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top