Rozdział nr.2

  Gabinet był skąpo urządzony - masywne biurko, trzy fotele, lampa, komputer i pusty regał na segregatory. Za biurkiem siedział on. Eren wstrzymał oddech.

Erwin Smith.

Chłopak czuł się, jakby jednocześnie dostał zawału, skoku adrenaliny i czegoś pomiędzy ekstazą przecenową a histerią po wyprzedaniu całego towaru. A Erwin - szef szefów - tylko na niego patrzył. W końcu postanowił przełamać ciszę.

- Eee.. eh... Dzień dobry?

- Dzień dobry. Proszę usiąść.

Eren spełnił polecenie.

Erwin był niemal niewidoczny zza gór papierów zawalających jego blat. Mimo to patrzył Erenowi prosto w oczy.

- Proszę mi powiedzieć, panie Jaeger, jakie ma pan doświadczenie w zarządzaniu?

Żadne.

- Pracowałem kiedyś na stanowisku managera restauracji.

W grze komputerowej.

- Jakie ma pan doświadczenie związane ze stanowiskiem managera finansowego?

- Pracowałem trzy lata w samorządzie, gdzie byłem skarbnikiem.

W podstawówce.

Erwin wziął jakiś dokument ze sterty po lewej.

- Widzę, że studiował pan na uniwersytecie Tokijskim...

- To prawda.

Wylano mnie z niego rok temu, dyplom wydrukował mi po znajomości nauczyciel. Miło, że to przeszło.

- Pana przemyślenia związane z naszą firmą?

Co to za rozmowa?

- Jest to jedna z najlepszych firm na rynku, byłoby zaszczytem móc stać się częścią niej.

Smith patrzył na Erena. Eren patrzył na Smitha. Cisza nieznośnie się przeciągała.

- Gdzie pan dotychczas pracował, panie Jaeger?

Wszędzie, tylko nie jako finansista.

- Dotychczas nie miałem żadnej stałej pracy. Liczę, że ta rozmowa to zmieni.

Oby, ta gadka działa na innych, tu też musi przejść.

- Dobrze, panie Jaeger. Kontynuujmy. Dlaczego wybrał pan akurat naszą firmę? Gdzie się pan w niej widzi za dwa lata?

Dwa pytania. Przemknęło Erenowi przez głowę. Jednak ta myśl uleciała, wraz ze wszystkimi innymi, pozostawiając pustkę między uszami. Za dwa lata? Nie pięć, nie siedem? Już myślą o moim wydaleniu? I czy pierwsze pytanie nie powinno paść na początku?

- Widzę siebie jako starszego managera, panie Smith.

Znów zapadła cisza.

- Niech mi pan powie, panie Jaeger. - Zaczął Smith, obrzucając go spojrzeniem zza papierowych twierdz. - Chce pan u nas pracować?

Eren niespokojnie poruszył się na krześle.

- No... tak, bardzo cenię pracę tej firmy i-

- Domyślam się. Ale nie zamierzam cię zatrudniać. - Cały spokój ulotnił się z Erena w jednym momencie.

- Jak to? Co to ma znaczyć?

- To, że nie spełniasz moich kryteriów, Jaeger. Jesteś niekompetentnym pracownikiem, kłótliwym, na dodatek próbowałeś mnie oszukać. - Wziął w ręce jego dyplom i go podarł. - Masz tupet, wysyłając do mojej firmy fałszywe dokumenty. Policja pewnie by się tym zainteresowała, prawda?

Eren poczerwieniał z gniewu.

To nieporozumienie.

- Tak? Idziesz w zaparte. Godne pochwały, jednak w twojej sytuacji bym tak nie ryzykował. - Pochylił się lekko w jego stronę. - Radzę ci dzieciaku zmywać się stąd jak najszybciej, zanim będziesz mieć prawdziwe kłopoty.

Eren zacisnął pięści i nie ruszył się z miejca. Erwin pokręcił głową.

- Jeśli stąd nie wyjdziesz, wezwę ochronę. - Eren dalej siedział. Erwin z westchnieniem sięgnął po telefon i zaczął stukać w klawiaturę.

- Moment, czekaj! - Ręka Erena wystrzeliła jak z procy i odłożyła telefon z powrotem na widełki. Erwin zmrużył oczy. Trwali tak z Erenem, jeden z wygiętą ręką, drugi z determinacją w oczach.

- Niech mnie pan zatrudni w tej firmie... proszę. - Obaj mężczyźni mierzyli się gniewnym wzrokiem. W końcu Erwin zdjął rękę z telefonu.

- Zastanowię się. Proszę wyjść, pani Blouse odprowadzi pana do windy.

- ...dobrze.

Eren wyszedł. Zamknął cicho drzwi i ruszył korytarzem, gdzie natychmiast dopadła go Sasha.

- Gratulacje! Przeżyłeś spotkanie z szefem! - Posłała mu promienny uśmiech. Znów szli razem korytarzem. Im dalej od gabinetu Smitha, tym Eren czuł się gorzej, zupełnie, jakby jakaś niewidzialna siła zaciskała mu się wokół płuc. Co miało miejsce w biurze Erwina?

Winda przyjechała szybko. Sasha machała mu ręką, gdy do niej wsiadał.

- Zadzwonię, jak tylko się dostaniesz. - Obiecała.

Telefon nie odezwał się przez tydzień.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top