20. Ratunek przybywa, ale czy aby na pewno?

Yuro

Widok, który w tej chwili miałem przed sobą, był co najmniej niecodzienny, ponieważ pięść chłopaka, z niewiadomych przyczyn, zatrzymała się tuż przed moją twarzą. Zaś on sam dopiero po chwili zrozumiał, co jest tego przyczyną, gdyż wykrzywił się w zirytowanym grymasie.

- Co ty tu robisz Shikamaru? To nie twoja sprawa.- wydaje mi się, że w tym momencie chciał odwrócić się w stronę wspomnianego wcześniej, jednak jedyne co zrobił to zwrócił spojrzenie w jego kierunku.

Za to ja miałem na niego nieco lepszy widok. Był to chłopak również trochę starszy ode mnie. Włosy miał spięte w wysokiego kucyka, a spojrzenie miał na wpół spokojne i opanowane, ale gdzieś w tle czaiła się również ciekawość, przechodzodząca w nieufność. Wiedziałem, że ta druga część była przeznaczona dla mnie, przez co poczułem niemiły ucisk w żołądku. Czy naprawdę z powodu jednej niewyjawionej tajemnicy muszę pakować się w takie kłopoty i znosić te spojrzenia?

- Tak się składa, że mam z nią więcej wspólnego niż mogłoby ci się wydawać.- odparł spokojnie przykucnięty chłopak i dopiero teraz zwróciłem uwagę na ciemny kształt, który łączył go z tym, który mnie trzymał. Zaś po chwili Inuzuka puścił mnie i cofnął się w tył, jednak nie wydawał się tego robić z własnej woli. Czyżby ten czarny cień go do tego zmusił? Te rozważania musiałem zostawić na później.

W tej chwili byłem bardziej ciekawy czy powinienem się cieszyć z obecnego przebiegu wydarzeń, czy właśnie wręcz przeciwnie. To się miało za niedługo okazać.

Zaś narazie mogłem jedynie czekać i przysłuchiwać się rozmowie tamtych dwóch.

- O co ci znowu chodzi Shikamaru? I co ty w ogóle tutaj robisz?- brunet nadal był widocznie zły, ale rozmawiał już spokojniej. Wynikało to pewnie z niejednej przygody jakie razem przeżyli i w związku z tym, nabył do niego swojego rodzaju szacunku i zaufania co do jego działań.

- Wiem co przytrafiło się Akamaru i naprawdę ci współczuję.- odezwał się Shikamaru jednocześnie zwalniając swoją technikę oraz podchodząc do przyjaciela i kładąc mu rękę na ramieniu.- Jednak nie możesz się przez to wyżywać na naszym gościu.

Mimo iż mówił on spokojnie i niejako stał po mojej stronie, to cały czas wzrastało we mnie uczucie niepokoju. Nie mogłem odgonić od siebie uczucia, że zmierza do czegoś co mi się nie podoba. To wyglądało jedynie na jakąś chorą grę.
A przez dotychczasowe przeżycia nauczyłem się ufać moim przeczuciom, gdyż praktycznie nigdy mnie nie zawodziły.

- Proszę cię, tylko mi nie mów, że ty też mu uwierzyłeś?- po tych słowach wymierzył we mnie oskarżycielsko palcem. A ja jednyne co mogłem zrobić to spuścić wzrok w dół i czekać na jak najszybsze zakończenie tej rozmowy.

- Co konkretnie masz na myśli?- spytał Shikamaru, patrząc na swojego towarzysza ze spokojem.

- Chcesz wiedzieć co mam mu do zarzucenia? Powiem ci. Zostaje tu sprowadzony przez ANBU w jakichś tajemniczych okolicznościach, robi zamieszanie odrazu po wybudzeniu, a dzisiaj poszczuł Akamaru jakąś wielką bestią, której teraz nawet nie chce przyzwać. On jest jakiś podejrzany!

- Uspokój się. Rozumiem twoje obawy, ale jestem pewny, że jest na to rozsądne wyjaśnienie. Wystarczy go tylko na spokojnie zapytać.- dopiero teraz po raz pierwszy od początku tej rozmowy zwrócił się bezpośrednio do mnie.- Mam rację?

Ale ja nie byłem pewny, co powinienem teraz odpowiedzieć. Nie chciałem im wszystkiego wyjawiać, ale z drugiej strony chyba w tej chwili już nie miałem większego wyboru. Pozostało mi jedynie zaufać słowom Naruto o zaufaniu wobec wioski i jej mieszkańców. Może rzeczywiście za bardzo panikuję?

Jednak w tej chwili poczułem, że ktoś staje za mną i zanim zdążyłem wykonać jakikolwiek ruch, poczułem dwie dłonie chwytające mnie za ramiona. Nie był to co prawda mocny uścisk, ale stanowczy i jasno dający do zrozumienia, żebym nie próbował się wyrywać. Już po twarzach tamtych dwóch zdążyłem wywnioskować, że są tym tak samo zdziwieni jak ja.

Zaś kiedy odwróciłem głowę, aby zobaczyć kto ich tak zaskoczył, sam zrobiłem podobną minę do nich. W zasadzie nie wiem kogo spodziewałem się tam zobaczyć, ale raczej nie było to dwóch dorosłych i zamaskowanych mężczyzn.

- Co tutaj robią członkowie ANBU? To twoja sprawka?- spytał przyciszonym głosem ten z klanu Inuzuka, ale ja już go nie słuchałem.

W tym momencie całkowicie zamarłem. Słyszałem o tych ludziach co nieco i z pewnością nie było to nic pochlebnego. Przeraźliwie się bałem co ze mną zrobią i czego właściwie chcą. Nie mogłem nawet drgnąć, co zresztą w tej chwili i tak nic by mi nie pomogło.

Nie znosiłm tego uczucia. Uczucia paraliżującego strachu. Kiedy nie wiesz co cię czeka, ale masz świadomość, że cokolwiek to będzie, źle na tym wyjdziesz. I mimo to nic nie możesz z tym zrobić.

Jedyne na co mogłem się zdobyć to mocne zaciśnięcie powiek i powstrzymanie drgającej wargi. Nic więcej mi już nie pozostało.

W tej chwili dobiegł do mnie głos jednego z tamtych chłopaków. O ile się nie mylę, należał on do tego o imieniu Shikamaru.

- Co tutaj robicie?- w jego głosie dosłyszalne było zaskoczenie, co stanowiło odmianę po zwykłym spokoju i opanowaniu.

Nie sądziłem, że otrzyma on odpowiedź, ale jednak przeliczyłem się.

- Mamy rozkaz sprowadzenia go i przesłuchania. Ty wykonałeś już swoje zadanie.- głos ten mimo iż był przytłumiony przez maskę, nie napawał zaufaniem.

Jednak bardziej niż jego ton, zainteresowały mnie słowa. Zadanie? Niby jakie? Miał mnie tu sprowadzić czy dowiedzieć o mnie jak najwięcej? Nic z tego nie rozumiałem. Dlatego podniosłem wzrok na bruneta i posłałem mu spojrzenie pełne zawodu i smutku. A pomyśleć, że jeszcze przed chwilą cieszyłem się z jego przybycia...

A jednak moje przeczucie i tym razem nie zawiodło. Jak mam im niby zaufać, kiedy ciągle ze mną pogrywają? Na to pytanie niestety nie poznałem jeszcze odpowiedzi.

Ostatnim co jeszcze rzuciło mi się w oczy było niedowierzanie i... pewna złość Shikamaru, jednak nim zdążyłem się nad tym głębiej zastanowić, poczułem ogarniającą mnie ciemność.

I kto się spodziewał takiego przebiegu wydarzeń? Raczej mało kto.
I jestem naprawdę ciekawa waszych opinii co do fabuły. Co sądzicie o Shikamaru? Czy rzeczywiście współpracował z ANBU? A może to jednak trochę inaczej?

Byłoby mi bardzo miło, gdybyście zostawili jakąś swoją opinię czy teorię.

A teraz pa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top