Wszystko kiedyś się zmienia......
Jest godzina 7:30. W łóżku coś się poruszyło. Odwróciłam się na drugą stronę i wyciągnęłam rękę by sięgnąć leżący na końcu komodzie telefon. Zerknęłam na niego pół przytomna.
-7:30. ...-położyłam głowę na poduszce. -Zaraz...-spojrzałam jeszcze raz - cholera!
Zerwałam się z łóżka jak poparzona i zaczęłam się ubierać z prędkością światła. Wyleciałam z pokoju jeszcze podciągając na siebie spodnie i o mało bym nie zaliczyła upadku.
Weszłam do kuchni, sięgnęłam upieczonego to sta i sprintem pobiegłam do szkoły.
Rozbrzmiał dzwonek.
-Ehh. ..-dyszałam ciężko - w samą porę -zaczęłam się rozglądać dookoła, korytarze były puste - przynajmniej nie będę musiała się przeciskac przez ten tłum.
Ruszyłam w stronę schodów.
A właśnie zapomniałam się przedstawić..... Nazywam się Aya. Aya Fukuda mam 1,46 wzrostu i 16 lat. Interesuje się rysowaniem. Moim największym marzeniem to zostanie mangaką. Chodzę do Trzyletniej szkoły średniej wyższego stopnia w Japonii.Nie mam zbyt dużo przyjaciół, w sumie....od zawsze byłam sama.
Przez chwilę trwałam w zamyśleniu kiedy nagle na kogoś wpadłam. W ostatniej chwili złapałam się barierki, kiedy przede mną rozbrzmiał zdenerwowany głos.
- Zamiast chodzić z głową w chmurach, karzełku radziłbym ci bardziej uważać - spojrzał na mnie tymi swoimi czerwonymi oczami i nim zdążyłam sie odezwac, ruszył w stronę wyjścia. Obejrzałam się na niego. Była to nasza pierwsza rozmowa od w sumie.......roku, kiedy przyszedł do tej szkoły.Przeważnie widywałam go w towarzystwie jakiś dziewczyn i chłopaków, u większości dziewczyn był senpaiem, który przeważnie nie zauważał ich i jedynie co potrafiły to do niego wzdychać.. Tsss.....standard.
Lekcja odbywała się na drugim piętrze.......i tak w sumie jestem już spóźniona, więc nie ma co się przejmować... Bardziej zastanawiałam się nad dzisiejszą przeprowadzka niż na to, że nauczycielka będzie mi przez pół lekcji wspominać, że to już któryś raz i mam budzik....
Od zawsze sama......
Miałam przenieś się do pobliskiego pensjonatu , gdzie uczniowie, którzy mieszkali bardzo daleko, mogli w nim zamieszkać, by nie przejmować się podwózka...... Ja idę tam, ze względu na to, że nie mam rodziców.......
Wchodziłam do sali. Nauczycielka i wszyscy uczniowie spojrzeli na mnie. Emily.....
Emily to moja jedyna osoba do, której się odzywam , właśnie przed chwilą podniosła jakąś karteczkę z napisem "ochroniłam twój tyłek........wisisz mi colę "
- Masz coś na swoją obronę - zapytała nauczycielka
Widzę, że ten dzień zapowiada się bardzo ciekawie....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top