#6
*Layla*
''Pamiętaj zostały dwa tygodnie. Wszystko do ślubu już prawie gotowe. Przyjdź przymierzyć suknie./ Tata''
Nie mogłam spać już kolejną noc, a czułam się jak w jakimś koszmarze. Dwa tygodnie. 14 dni... Nawet w jego wiadomościach czuć pustką emocjonalną. Jakby nie pisał do człowieka, a maszyny. Tyle poświęciłam, żeby tutaj być. Przez te wszystkie lata robiłam wszystko co chciał. Wszystko. Jednak nigdy nie usłyszałam od niego ''Jestem dumny''.
-Yuri...- wyszeptał Wenz przez sen.
Ciebie też będę musiała zostawić, nie wspominając jak bardzo będziesz zraniony... Pogłaskałam go lekko po policzku.
-Czemu nie śpisz?- chłopak lekko otworzył oczy, łapiąc moją dłoń w swoją.
-Nie mogłam zasnąć.- przynajmniej z tym nie mam zamiaru kłamać.
-Zaraz coś poradzimy.- chłopak podniósł się do pozycji siedzącej.
Złapał mnie delikatnie w pasie i podsunął do siebie. Oparłam dłonie o jego nagą klatkę piersiową.
-Saranghae.- Wenz pocałował mnie w czoło, po czym oparł się o mnie. Po chwili znowu głęboko spał.
Boże jaka ja jestem egoistyczna. Mianhe...
*Leo*
-Może nie żyją?
-HAN SANGHYUK! NAWET NIE WAŻ SIĘ TAK MÓWIĆ!- lider wpadł w szał, po słowach maknae.
-Uspokój się, pójdę zobaczyć.- chociaż sam nie wątpiłem w tą teorię.
Jimi siedziała u niego już od dobrej godziny w totalnej ciszy. Zapukałem lekko do drzwi, jednak nikt nie odpowiadał. Postanowiłem wejść do środka.
W pomieszczeniu było całkowicie ciemno, musiałem dopiero choć trochę podnieść rolety do góry. Wtedy zauważyłem tą dwójkę śpiącą w łóżku. To byłby naprawdę słodki widok, gdyby nie teoria maknae, której się obawiałem. Nie żebym w nich nie wierzył... Podszedłem do łóżka i szturchnąłem wpierw dziewczynę, która obróciła się na drugi bok. Przynajmniej mieli ubrania, a no i żyją... Udało mi się dobudzić Wonshika. Gdy tylko zobaczył śpiącą obok dziewczynę, pojawił się na jego ponurej twarzy uśmiech.
-Irohna.- pogłaskał lekko dziewczynę po policzku.
-Która godzina?- powiedziała zaspana.
-Osiemnasta się zbliża.- na tą informację wystrzeliła szybciej niż struś pędziwiatr.
-MATKO PRZECIEŻ JA MIAŁAM SPOTKANIE!- odsunąłem się, żeby nie torować jej drogi.
Na co dzień wyglądała poważnie, więc widząc ją zaspaną i nieogarniętą było naprawdę śmieszne. Dziewczyna zabrała bluzę z podłogi i już miała wyjść, gdy wróciła się i pocałowała chłopaka w usta. No w końcu do tego doszło!
-Dobranoc!- wykrzyczała, wybiegając.
Popatrzyłem na chłopaka, który był mocno zarumieniony. Już miałem coś powiedzieć, gdy mnie wyprzedził.
-Chodź do salonu.- minął mnie.
A myślałem, że będzie kazał mi wyjść... A tu proszę.
-Nie sądziłem, że kobieta wystarczy.- zaśmiał się Hongbin, widząc Wonshika.
Usiadłem obok Hyuka, gdzie siedziałem wcześniej. Zauważyłem brak Kena, więc mogło być już nawet po 18...
-NO W KOŃCU ŻEŚ WYSZEDŁ!- lider zaczął pluć jadem. – WIESZ JAK SIĘ MARTWIŁEM?! MATKO JAK TY SCHUDŁEŚ! MUSISZ..
-To się już nie powtórzy, mianhe.- Ravi uśmiechnął się słabo, przerywając monolog Hakyeona.- Mianhe.
-No ja myślę.- Hakyeon przytulił go.
Przyłączyliśmy się do nich, mimo że zazwyczaj tego nie robimy.
-To.. Co na kolację?- no i powrócił normalny Wonshik...
*Jimi*
-Spóźniłaś się.- Dongbin patrzył na mnie spode łba.
-Mianhe, mianhe, mianhe.- musiałam być w strasznym stanie.
Od wyjścia z domu VIXX nie zdążyłam nic ze sobą zrobić. Nawet nie pomyślałam o tym, żeby choć trochę włosy poprawić, więc zaczęłam to teraz robić.
-Mam nadzieję, że się wyspałaś.- prychnął.
Nie dziwię mu się, że jest zły. Musiał czekać na mnie co najmniej z godzinę.
-To nie tak...- czułam się jak dziecko przyłapane na podkradaniu słodyczy.
-Dobra, to teraz nie jest aż tak ważne.- postawił na biurku stos papierów.- Muszę mieć to do godziny uzupełnione, powodzenia.
Aish... Podeszłam wziąć papiery. Tymczasem Dongbin założył swoją kurtkę i zamierzał wyjść, gdy przystanął w pół kroku.
-Sprawdziłem kiedy kończą im się umowy.- serce stanęło mi na sekundę. Bałam się, że może potrwać to nawet z trzy lata, a do tej pory nic nie mogliśmy zrobić.- Zostały im dwa tygodnie.
-KAMSAHAMNIDA!- rzuciłam się na Dongbina z radości.
Szczęście mi dzisiaj sprzyjało bardziej niż dotychczas.
-Mamy niewiele czasu, powodzenia.- po czym zostawił mnie samą ze stosem papierów.
*Akki*
-Gdzie idziesz?- zaskoczyłem Laylę od tyłu.
Dziewczyna przestraszyła i upuściła telefon.
-Akki!- schyliłem się po jej telefon, niechcący czytając jej wiadomość.
-OO! Kto się żeni?!- ale super, może też nas zabierze?
Dziewczyna zaczęła bawić się nerwowo włosami. Znowu coś mi nie pasowało.
-Yy.. ten... moja kuzynka.- nie byłem co do tego przekonany.
-A gdzie odbędzie się ślub? Możemy też iść?- zalewałem ją mnóstwem pytań, ale ta mnie zbyła.
-Śpieszę się, Akkiś do później.- pośpiesznie opuściła nasz dorm.
Coś się działo nie tak i nie miałem zamiaru zostawić tego. Nie tym razem. Do dormu wszedł Jiyan.
-Annyeong Hyung!- przeszedł obok mnie bez odpowiedzi.- Jadę do Jimi, może pojedziesz ze mną?
-Anio.- zbył mnie i schował się w swoim pokoju.
Co ich dzisiaj wszystkich ugryzło?
*Jimi*
I ostatnia. Wyrobiłam się w 45 minut. No i kto mówi, że nie można? Rozsiadłam się wygodniej w fotelu. Mój telefon zawibrował.
Nieznany numer: Zdążyłaś? // Wonshik
Czyżby ukradł numer od Leo? Zmieniłam jego nazwę w telefonie.
Ja: Anio.. Ale upiekło mi się trochę ^^
Po chwili przyszedł kolejny SMS.
Wonshik Oppa: To dobrze^^ Co powiesz na kolację? 😏
Ja: Ale jutro, bo dzisiaj jestem zajęta Oppa .-.
Wonshik Oppa: Przyjadę po Ciebie 💕
Do pomieszczenia wszedł JiJi z Akkim. Odpisałam szybko na wiadomość.
Ja: Dobrze, do jutra 💕
-Od kiedy uśmiechasz się do telefonu?- zdziwił się JiJi.
Poczułam wibrację telefonu, ale włożyłam go już do torebki.
-Od dzisiaj, a co?- przegryzłam wargę.
-POGODZILIŚCIE SIĘ?!?!- wykrzyczał uradowany Akki. JiJi trochę jakby zbladł.
-Nawet więcej.- musiałam zrobić się cała czerwona.
-Jesteś z Ravim?- JiJi patrzył na mnie jak na kosmitę, zamiast się cieszyć. Uśmiechł od razu mi zbladł.
-Co?- usłyszałam za plecami.
Przestraszona odwróciłam się do drzwi. Stał w nich Ryu i był równie blady jak maknae.
-Zamknij drzwi.- odetchnęłam z ulgą, że to tylko on.
-To super, nie?!- Akki cieszył się chyba nawet bardziej ode mnie.
-NIE!- Jiji wyszedł i trzasnął drzwiami.
Miałam tylko jedno w głowię. Dlaczego ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dla tych co czytają to 1 kwietnia i zrozumieli- Prima aprilis <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top