6~Annie are You okay?

Rano obudził mnie wyjątkowo dzwonek mojego telefonu.
Przeciągnęłam się ociężale i z zaspanym glosem odebrałam

- Halo! Jak dawno nie gadałyśmy! - usłyszałam po drugiej stronie

- Annie?!! O Boze to Ty?!- zawołałam uradowana.

- Niee.. Bogiem nie jestem- parsknęła dziewczyna ze smiechem

- Jak zwykle.. cala Ty.. wszystko bierzesz dosłownie - roześmiałam się.

Po długiej rozmowie z przyjaciółką postanowiłam zejść na śniadanie.

*

- Dzień dobry, co tak późno?- przywitał mnie Mike

- Zagadałam się z przyjaciółką- uśmiechnęłam się szeroko, w odpowiedzi Mike skinął głową
*

- Michael... a moze.. moglabym zaprosic tutaj Annie.. tą moją przyjaciółkę?- spytałam z nadzieją w głosie, gdy skończyłam jeśc.

- No pewnie, nawet nie musiałaś pytać- odpowiedzial Michael z szerokim usmiechem

- Dziękuje! Jesteś kochany!!!- zawołałam i rzucilam mu się dosłownie na szyję.
Czułam ogromną radość

Upsss

- Przepraszam poniosło mnie- zawstydziłam się i odsunęłam od Mike'a

- Przestan... ciagle się tłumaczysz!- wybuchnął śmiechem Michael i przysunął się do mnie

Po chwili poczułam jego ciepłe usta na swoim zarumienionym policzku.
Byłam zdziwiona a zarazem kompletnie zaczarowana.

Odsunął się z powrotem i wrócił z uśmiechem do jedzenia.
Delikatnie się uśmiechnęłam i szybkim krokiem wyszłam z jadalni.

No tak, przecież dla niego to był tylko przyjacielski całus.

Pomyślałam i wybrałam numer do przyjaciółki by ją zaprosić na spotkanie.

*
Podczas gdy nakładałam na siebie ciasne jeansy i niebieską bluzkę, Mike czekał pod drzwiami , był chyba bardziej przejęty tym spotkaniem niż ja.
Nerwowo szukałam grzebienia do włosów, szybkim krokiem wpadłam do pokoju Michaela i jak sie okazało, to właśnie u niego znalazłam moją zgubę -fioletowy grzebień.
Ciekawe...
Wychodząc oczywiście musiałam coś zepsuć lub rozwalić.
Niechcąco potknęłam nogą o mały, bialy śmietnik, zawartosc wysypała sie pod moje nogi.
Byłam kompletnie zdezorientowana gdy wśród śmieci znalazłam małą karteczkę z numerem tej dziewczyny do której miał zadzwonić Mike.

Szybko pozbierałam wszystko do śmietnika i wyparowałam z pokoju.
Czułam że rozpierało mnie szczęście od środka, wiedziałam przecież że Michael do niej nie zadzwoni..

A co jak zapisał numer w komórce a kartkę wyrzucił?!
Podpowiadał mi głos z mojej głowy

- Uhh... Tak mogło być- westchnęłam zrezygnowana patrząc w lustro na ścianie.
Przeczesałam kilka kosmyków moich włosów aż usłyszałam że na dole jest Ann.
Zbiegłam szybko, kamerdyner przyglądał się temu wszystkiemu z uśmiechem
Wysoka, czarnowłosa dziewczyna weszła do środka.
Jej zielone oczy wyrażały radość.
Rzuciłyśmy się na siebie chichotając, najwyraźniej ona też za mną tęskniła.
Po naprawdę długim przywitaniu ruszyłymy do salonu gdzie czekał Michael.
Przywitali się, Mike pocałował jej dłoń a ona uśmiechnęła się i usiadła obok mnie.
Michael siadł blisko nas, na wygodnym fotelu.

- Jak masz na imię?- zapytał uśmiechnięty Mike..
Cholera on przecież to wiedział, tylko chciał jakoś zacząć rozmowę.

- Annie - odpowiedziała dziewczyna

- Annie are You okay?- zapytał Mike

- Tak- umiechnęła się moja przyjaciółka

- Are You okay, Annie?

- .....

- So, Annie are You okay?- powtarzał Michael, a na twarzy mojej przyjaciółki zaczęło malować się rozbawienie mimo że nic nie odpowiadała.

- Mike przestań!- pacnęłam go w ramię na co on wybuchł śmiechem a Ann i ja zaraz po nim.
*

Miło spędziliśmy czas, Ann pojechała a Mike poszedł pod prysznic.
Czułam się okropnie, cały czas ta dwójka rozmawiała ze sobą jak gdyby znali się od dawna.
Michael miał cały czas ogniki w oczach gdy na nią patrzył, a ona rumieniła się.
To nie to co myślisz..
Powtarzałam sobie zapadając powoli w sen.

##

Mam nadzieje że fani MJ skumali o co chodzi z tym "Annie are you okay"
XDD prawda xDDD

Komentujcie
Gwiazdeczki <3
Bajo xd

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: