16~ Skrzyżowane spojrzenia
- Heeeej - uśmiechnęłam się po raz kolejny tego tygodnia, z dnia na dzien Mike wyglądał coraz lepiej.
- Czesc Śliczna.. Stęskniłem się- uradował się Michael całując mnie w policzek
- Wyglądasz naprawdę świetnie- zapewniłam
Michael puścił mi oczko, a ja zarumieniona zaczęłam wyciagać zakupy.
- Zjemy owoce?- zapytalam
Mike pokiwał głową i wziął ode mnie gruszkę.
- A Ty jak się czujesz ?- zapytał z troską
Rzeczywiście czułam się źle, w sumie z dnia na dzień byłam mniej zestresowana ale wciąż strasznie blada i niewyspana.
- Wszystko w jak najlepszym porządku, nawet nie wiesz jak się cieszę że czujesz się lepiej - zmieniłam odrobinę temat
- Wyglądasz na przemęczoną- wyszeptał Mike kompletnie nie zwracając uwagi na moją odpowiedź o nim
- Nieee... - Michael mi przerwał gdy próbowałam się tłumaczyc
- Naprawdę gwiazdko.. Wyglądasz słabo.. Znaczy, zawsze wyglądasz pięknie, ale jesteś taka... Nieswoja- kręcił głową Mike
- Zmęczona- zakończyłam jednym słowem, literując sobie w myśli wyraz "g.w.i.a.z.d.k.o"
- Jak uważasz..- westchnął Michael
Nastąpiła niezręczna cisza
- Um.. To kiedy wychodzisz ?- spytałam zmieszana
- Nie mam pojęcia.. Chciałbym z powrotem pooglądac z Toba telewizję, potańczyć, poprzytulać z fanami... Ale.. Naprawde to zależy od lekarzy- Michael miał smutną minę
- Rozumiem.. Pójdę porozmawiac z ordynatorem dobrze? Może on coś podpowie...- uśmiechnęlam się, gdy Mike odwzajemnił uśmiech, wyparowałam z sali z dudniącym sercem.
*
- Pan Jackson będzie mógł opuścić szpital za jakieś trzy, cztery dni - starszy mężczyzna w okularach posłał mi serdeczny uśmiech zza biurka.
Radość rozrywała mnie od środka, szybko podziękowałam i ruszyłam z powrotem do Michaela podzielić się z nim wspaniałą nowiną.
*
- Wyjdziesz stąd za jakieś trzy dni! - wrzasnęłam jak wariatka siadając z impetem na brzegu łóżka Michaela
- Naprawdę? To świetnie!- ucieszył się Mike.
Byłam przeszczęśliwa, nie wiem jak to wszystko się potoczyło, ale nasze twarze wyrażające radość były niebezpiecznie blisko siebie.
W jego oczach biegały iskierki i czulam jego gorący oddech.
W ostatniej chwili otrząsnęlam się
Co Ty do cholery robisz?!
Zapytalam siebie w myśli
Szybko wstałam i udając że wszystko w porządku posłałam Michaelowi standardowy uśmiech.
- Pójdę juz..pa- wyjąkałam
Mike sztucznie się uśmiechnął patrząc w podłogę.
Ups?
#
Czemu go nie pocałowała? >_<
XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top