11~Domek

Byłam w swoim domu, Mike nalegał bym zamieszkała u niego na wiele dłużej jako jego przyjaciółka na co się zgodziłam, ale umówilismy się że najpierw zrobie u siebie mały remont, moja siostra zamieszka w moim domu a ja u Mike'a.

Michael z niechęcią puścił mnie do domu ale nie miał wyboru..

Rozmawialiśmy codziennie, czasem wpadał do mnie.
Przecież to tylko dwa tygodnie..

Ostatniego dnia remontu miała przyjechać moja siostra - Clara
Czekalam na nią przed bramą z telefonem w dłoni.

Połaczenie od : Michael :*

- Halo?- odebrałam podekscytowana

-Dzisiaj do mnie wracasz !- usłyszałam jego melodyjny glos

- Tak, owszem wiem Mike- zachichotałam słysząc jego radość

- Przygotuje kolację! I to sam! Musze brac sie do roboty, bo jak cos spale to nie zdąże wywietrzyć smrodu do twojego przyjazdu - zachichotał

- Poradzisz sobie! - zapewniłam

- Dziekuje.. Pa!- zawołał i rozłączyl sie.

*
Gdy Clara przyjechała byla bardzo szczesliwa, nie chcialam jej zostawiac ale na samą myśl o kolacji z Michaelem czulam radosc i niecierpliwiłam sie.
*
- Jeszcze soku?- zapytał uprzejmie Mike

- Nie, dziekuje... A ten deser sam robiles?- wskazałam na talerz z ciastem czekoladowym.

- Pani Hannah mi pomagała- uśmiechnął sie w strone kucharki Mike

- Nieprawda! On tylko rozpuścil czekolade! - zawołała starsza kobieta rozbawiona

- Oj cicho!- zawstydzil sie Mike i ukrył twarz w dłoniach.

Rozsmieszyło mnie to i z chichotem nałożyłam przysmak na talerzyk.
Najadając sie samym wzrokiem..

* Pare dni potem*

Siedziałam w małej kawiarni na koncu miasta, nikt nie zwracał na mnie uwagi gdy popijałam kawę.

W pewnym momencie zauwazylam jak do lokalu wchodzi Nancy, szczęka doslownie mi opadła.
Miała wysokie czarne szpilki, skórzaną torebkę, długi krwistoczerwony płaszcz i spodnie z poblyskującego materiału.
Z dużą ilością makijażu na twarzy, niestety wyglądała bardzo dobrze.

Nie sądziłam że mnie tu znajdzie, tylko Mike wiedzial że tu ide..

Zaraz.
Ale ... Nie on by tego nie zrobil

Moje przemyślenia przerwała Nancy, z szerokim usmiechem dosiadła sie do mnie bez pytania.

- Hej- powiedziała przeslodzonym głosem- milo cie widziec

Skrzywilam się

- Mi również... Milo cie widziec Nancy.. Coś chcesz?- zapytałam najmilej jak umiałam

- Spieprzaj od Michaela.. Niedługo ja tam zamieszkam wiec pakuj manatki- wystrzeliła nagle jak z procy dziewczyna pokazując dziwne gesty swoimi dłońmi z czerwonymi pazurami.

- Chyba Ci słabo.. Przyjaźnie sie z Michaelem i szkoda mi go aby zmarnowal sobie życie z tobą- parsknęłam

- Ale zamieszkam z nim, czy chcesz czy nie- zapewniała Nancy z uśmiechem, byłam zła i wstalam od stolika, ona również

- Niby czemu?!- zapytałam wściekła patrząc jej w oczy

- Bo skoro bedziemy mieli dziecko, powinnam mieszkac z przyszlym meżem- wysyczała z nienawiścią Nancy

Zaraz, co?!

- Nie wierze Ci!- parsknęłam znowu

- Uwierz.. - szepnela Nancy i wyjela pewną rzecz z torebki

Test ciążowy...

Pozytywny

O cholera, musial byc podrobiony, falszywy...

- Kłamiesz ! Wredna, podła..- brakło mi słów, kłóciłam sie z myslami, to było niemożliwe, nieprawdopodobne... Nie..
Jakiś żart.

###
Wybaczcie nieobecnosc ktorej nie planowalam :c

Oceniajcie
:-*

Kolejny za 7 gwiazdek <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: