9.

Pokój chłopaka był skromny, nieduży, dało się tu czuć przebijający się przez ściany dym papierosowy jak i przypalone jedzenie. Okna były brudne i przepuszczały zimno do pomieszczenia, gdzie obecnie siedziałam. Sprężyny z materaca chłopaka wbijały mi się w pośladki, już dawno powinien być wymieniony na inny. Przy suficie było widać zacieki i pleśń, był on również popękany. W pokoju było tylko łóżko i dwie szafy... to wszystko, nie było biurka przy którym chłopak mógłby się uczyć czy odrabiać lekcje. Postanowiłam trochę pomóc Ben'owi w sprzątaniu i zaczęłam zbierać z podłogi brudne koszulki i spodnie. Ułożyłam wszystko na jedną kupkę obok szafy. Obróciłam się chcąc znowu usiąść na łóżku, ale zobaczyłam jeszcze jedną koszulkę na ziemi, z lekkim uśmiechem i westchnięciem nachyliłam się i podniosłam bluzkę. Uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy, kiedy pod materiałem dostrzegłam dwie strzykawki, torebeczkę białego proszku, palnik, przypaloną łyżkę i cztery skręty. Zagryzłam dolną wargę aby tylko się nie rozpłakać, wiem, że chłopak nie rzuci tego tak z dnia na dzień, to tak nie działa. Mimo mojej próby powstrzymania łez, kilka z nich spływało właśnie po moich policzkach. 

-Zrobiłem herbatę, nie wiem czy lubisz owocową...- powiedział Benjamin, kiedy wszedł do pokoju, stałam do niego tyłem, ale pewnie zauważył na co patrze i co trzymam w dłoni. Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze z płaczliwym odgłosem. po chwili poczułam jak Benjamin przytula mnie od tyłu mocno przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej- Ciii... nie miałaś tego widzieć- szepnął, szybko obróciłam się twarzą w jego stroną i objęłam go rękoma- Nie uda mi się tego tak szybko rzucić... daj mi czas Lucie- odsunął mnie lekko od siebie i spojrzał mi w oczy- Uwierz mi... było tego więcej... staram się Lucie- powiedział i zacisnął oczy, położył swoją dłoń na moim policzku i wytarł spływającą po nim łzę. 

-Jestem tego świadoma, że nie będzie łatwo, ale pomogę Ci z tego wyjść. Muszę chociaż spróbować, nie chcę byś brał to świństwo- przejechałam dłońmi pod oczami, aby wytrzeć niechciane kropelki- Widzę, ze się starasz... nie widać już tak bardzo twoich zaczerwienionych oczu... Benjamin... ja nie mogę Cię stracić, nie teraz, nie kiedy wszystko zaczęło nabierać barw. Potrzebuję cię, jesteś jedyną osobą tutaj, która mnie wspiera, która jest ze mną... ja już.. ja... ja już nie umiem funkcjonować bez Ciebie- zaczęłam panicznie mówić, kiwając głową na boki i zaczynając znowu płakać- Ben nie możesz w tym trwać, nie możesz...- nie dokończyłam, bo chłopak mocno złapał mnie dłońmi za policzki i skierował moją twarz do swojej, po czym przycisnął swoje usta do moich, poruszył nimi raz zasysając lekko moją dolną warg e, po czym oddalił się na kilka centymetrów i otworzył oczy. 

-Nigdzie się nie wybieram... zawalczę ten nałóg, wierzę, że mi się uda, musi się udać... dla Ciebie- powiedział, a na moje policzki wpłynął rumieniec- Nigdy nie uwierzę w siebie tak jak ty we mnie wierzysz, ale chcę spróbować rzucić to uzależnienie, ja... muszę to zrobić, dla siebie i dla ciebie. Lucie... nie zamierzam poddać się tak łatwo- powiedział i wierzyłam w każde jego słowo, wiedziałam w głębi serca, że mówi prawdę. Serce zabiło mi szybciej, oddech stał się szybszy- Lucie... musiałem Cię pocałować... wyglądasz tak ślicznie kiedy płaczesz, chociaż nie chcę widzieć jak płaczesz, zawsze wyglądasz ślicznie, ale... teraz odważyłem się to zrobić, boję się tego, że właśnie wszystko zepsułem, naszą relację. Proszę powiedz coś... nie milcz tak- Benjamin zabrał dłonie z moich policzków- Przepraszam- powiedział cicho. 

Na moje usta wślizgnął się mały uśmieszek, zrobiłam kroczek do przodu, stanęłam na palcach i zarzucając swoje ręce na barki chłopaka połączyłam nasze usta w krótkim pocałunku. Po chwili znowu stanęłam na całych stopach z czołem chłopaka przy moim. 

-Niczego nie zepsułeś, właśnie zdałam sobie sprawę, że tego własnie potrzebowałam... potrzebowałam Ciebie w moim życiu. Dzięki tobie moje życie nabrało barw, jesteś dla mnie bardzo ważny Benjamin, nie nigdy nie waż się myśleć inaczej- powiedziałam czując na policzkach wysychające łzy. Zobaczyłam szeroki uśmiech na ustach chłopaka, co było dla mnie wielkim sukcesem. 

-Co ty ze mną robisz Lucie Neumann...?- powiedział z westchnięciem. 

Zaśmiałam się głośno i odsunęłam się od chłopaka zabierając szklankę z herbatą z szerokiej ramy łóżka, usiadłam na materacu i wzięłam parę łyków opierając się o ścianę. Chłopak usiadł obok mnie zarzucając swoją rękę na moje ramiona i przytulając mnie do siebie. 

-Cieszę się, że pojawiłaś się w moim życiu, jesteś moim światłem- powiedział, a mi zrobiło się ciepło w serduszku. Pocałował mnie w skroń. 

Siedziałam u Benjamin'a jeszcze dobrą godzinę, po czym musiałam już iść, aby zdążyć na ostatni autobus. Chłopak odprowadził mnie aż pod sam przystanek, gdzie wcześniej wysiadłam. Delikatnie pocałował mnie na pożegnanie po czym wsiadłam do autobusu. Usiadłam z przodu zaraz przy kierowcy, wyciągnęłam telefon z kieszeni. 

PenguinBoy: Buziak?! Czy ja właśnie dostałem buziaka?!

PenguinBoy: Matko! Świat oszalał!

PenguinBoy: Lucie?

PenguinBoy: Lucie! 

PenguinBoy: Odpisz mi proszę...

PenguinBoy: Lu... martwię się..

PenguinBoy: Wszystko dobrze?

PenguinBoy: Proszę... 

PenguinBoy: Nawet nie wiesz jak mi teraz serce wali...

PenguinBoy: Lucie proszę... wyślij chociaż kropkę...

PenguinBoy: Napisałam coś źle? 

PenguinBoy: Przepraszam jeśli Cię jakoś uraziłem... 

Widząc ten multum wiadomości miałam ochotę zapaść się pod ziemię.. zapomniałam o Luke'u.

LuCat: Jejku.. Luke... Przepraszam, byłam u Benjamin'a... zapomniałam Ci odpisać, a telefon miałam wyciszony... Przepraszam

PenguinBoy: Uff... najważniejsze, że nic Ci nie jest. Strasznie się o Ciebie martwiłem

PenguinBoy: Myślałem, że coś złego się stało

LuCat: Wszystko jest dobrze, a nawet wyśmienicie

PenguinBoy: To bardzo mnie cieszy! A kto to jest Benjamin? 

Szczerze nie wiedziałam co mu odpisać.. jesteśmy parą? przyjaciółmi? Nie wiem...

LuCat: Przyjaciel... 

PenguinBoy: Oh.. to fajnie, że masz kogoś komu możesz ufać 

PenguinBoy: Ja mam trzech idiotów

LuCat: Nie przesadzaj... nie mogą być aż tacy źle XD

PenguinBoy: Calum właśnie gwałci Michaela na łóżku, a Ash to wszystko nagrywa i wrzuca na Twitter'a... 

LuCat: ... wycofuje swoje wcześniejsze słowa... ale... w sumie...

PenguinBoy: Nawet nie próbuj 

LuCat: Nie próbuje <3 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top