13.

Właśnie skończyłam pisać drugi w tym dniu egzamin maturalny. Poprawiłam sukienkę i ruszyłam w stronę klasy w której byłam zmuszona zostawić swoje rzeczy. Starałam się iść na palcach, aby nie stukać obcasami i nie przeszkadzać innym piszącym egzamin. Odetchnęłam kiedy zobaczyłam drzwi od obecnej szatni. Chwyciłam klamkę i weszłam do środka. Znieruchomiałam kiedy zauważyłam, że przy mojej torebce i dżinsowej kurtce siedzi Benjamin ze spuszczoną głową, dowodem osobisty i dwoma długopisami w dłoni. Szybko się wyprostowałam i idąc już normalnie podeszłam do swoich rzeczy. Dopiero wtedy Ben zwrócił na mnie uwagę i natychmiastowo wstał. 

-Cześć Lucie- powiedział posyłając mi ledwo widoczny uśmiech. 

-Cześć- odpowiedziałam zakładając kurtkę. 

-Przepraszam, że nie odpisywałem, znalazłem pracę- uśmiechnął się szeroko- niby to nic wielkiego, ale jednak. To tartak na obrzeżach miasta. Do tego miałem problemy w domu z ojcem... znaczy opanował się jak dowiedział się, że znowu mam pracę. Miałem tez wizytę w sądzie wczoraj... mama naprawdę się o nas stara, wytoczyła sprawę o pełne prawa do mojego brata, ja już jestem pełnoletni, więc jak tylko mój brat odejdzie od naszego ojca to ja pójdę z nim. W sumie tylko on mnie tam trzymał, a teraz... wszystko może wyjść w końcu na prostą. Dziękuję Lucie... bez ciebie bym nawet pracy nie znalazł- westchnął i pochylił się nade mną, aby mnie pocałować, ale delikatnie się odsunęłam, na co chłopak zareagował zmarszczeniem brwi- Coś się stało?

-Czy coś się stało? Nie odzywasz się przez kilka dni, pojawiasz się później i myślisz, że wszystko będzie okey? Mogłeś chociaż napisać jednego głupiego SMS'a, że nie będziesz w stanie się ze mną spotkać czy chociaż opisać sytuację, zrozumiałabym. Teraz to ja nie wiem co mam myśleć... potraktowałeś mnie tak jakbym nie istniała, jakbym nie miała uczuć, czy ty wiesz jak się martwiłam? Cholernie mocno...- spojrzałam obojętnym wzrokiem na chłopaka, a ten spuścił głowę- Przepraszam Benjamin... ale przerwijmy nasz związek, weszliśmy w niego za szybko nawet za bardzo się nie znając i dobrze wiesz, że mówię prawdę- westchnęłam i przytuliłam chłopaka- Bądź moim przyjacielem, zawsze możesz na mnie liczyć- uśmiechnęłam się, a chłopak spojrzał na mnie tylko smutnym wzrokiem. 

-Rozumiem- westchnął- nie chcę byś mnie zostawiała... wiesz... bardzo mi na tobie zależy Lucie- objął mnie i mocno przycisnął do piersi. 

Zamrugałam parę razy... czy ja uważałam tak samo? Na pewno Ben był dla mnie ważny, był ze mną kiedy czułam się źle, ale też parę razy opuszczał bez słowa. Odsunęłam się od niego i posłałam my lekki uśmiech. Wzięłam torebkę z krzesła i ruszyłam w stronę drzwi.

-Do Zobaczenia Ben- powiedziałam i wyszłam z klasy. 

Z torebki wyciągnęłam telefon i wysłałam krótką wiadomość do Luke'a.

LuCat: Wydaje mi się, że zdałam oba egzaminy, podstawę i rozszerzenie z języka międzynarodowego, znaczy rozszerzenie to na pewno. Benjamin mnie przeprosił i wyjaśnił dlaczego się do mnie nie odzywał... 

Schowałam telefon, dobrze wiedziałam, że szybko nie otrzymam odpowiedzi, chłopak miał teraz próby przed jednym z koncertów. Wyszłam ze szkoły i udałam się na przystanek autobusowy, wsiadłam w odpowiedni pojazd komunikacji miejskiej i usiadłam blisko kierowcy, jak miałam w zwyczaju. 

Kiedy byłam już w domu od razu ruszyłam pod prysznic, a później przebrałam się w luźniejsze ubrania. Usiadłam na łóżku przy kubku wcześniej zrobionej ciepłej herbaty. Wyjęłam arkusze egzaminacyjne z matematyki z paru ostatnich lat i zaczęłam rozwiązywać zadania. Nie szło mi źle... przez to, że nie miałam przez większość swojego życia znajomych skupiłam się bardziej na nauce, co jak widać ma w sumie dobre skutki, ale często zastanawiam się jakby to było jakbym była popularna i lubiana w szkole. Rozwiązałam dwa arkusze i postanowiłam zejść do kuchni coś zjeść. 

Schodząc po schodach minęła mnie jedna ze sprzątaczek, która mówiła coś o tym, że zostawiła pocztę w kuchni. Będąc już w pomieszczeniu do którego zmierzałam wstawiłam wodę na kolejną herbatę, wyjęłam jakieś warzywka i chleb. Zrobiłam sobie parę kanapek i w międzyczasie zalałam swoją miętową herbatkę. Usiadłam przy blacie i wzięłam do ręki wcześniej wspomnianą przez sprzątaczkę pocztę. 

Rachunki... 

Pocztówka od taty ze Francji, gdzie obecnie jest

Jakieś ulotki

List z Australii dla mnie...

Zmrużyłam oczy i otworzyłam list. W środku był bilet na koncert 5SOS i wyjściówka za kulisy. A no tak.. jak mogłam o tym zapomnieć. Od razu wzięłam telefon do ręki.

LuCat: Przyszła wejściówka i bilet, dziękuję pingwinku!

Zjadłam kanapki i wypiłam herbatę, pozmywałam po sobie i razem z całą pocztą udałam się do swojego pokoju, rachunki popłaciłam ze swojego konta, na które rodzice co miesiąc wpłacali pieniądze. Pocztówkę od taty przyczepiłam do tablicy korkowej co miałam w zwyczaju. List od Luke'a włożyłam do szuflady, a po przejrzeniu ulotek wyrzuciłam je do kosza, bo nie było w nich nic co by mnie zainteresowało. 

PenguinBoy:  Cieszę się, że jesteś tak pozytywnej myśli co do egzaminów! Dobrze, że już doszedł w końcu, jeszcze trochę i zobaczę mojego kotka (tak btw to skąd się wziął ten kot... masz kota?) Benjamin... co zrobiłaś, w sensie co mu odpowiedziałaś?

LuCat: Nie mam kota, ale lubię kotki. Zerwałam z nim, ale nadal jesteśmy przyjaciółmi, za szybko pospieszyliśmy się ze związkiem, ale źle mi się zrobiło kiedy zobaczyłam jego zawiedziony wzrok, ten smutek w jego oczach... czułam się wtedy jak jakiś przestępca

PenguinBoy: Lucie, nie zrobiłaś nic złego, nie powinnaś się tak czuć. Wszystko się ułoży :) 

LuCat: Mam taką nadzieję, ale teraz po przemyśleniu tego wszystkiego to chyba dobrze zrobiłam... chociaż nadal mam lekki mętlik w głowie

PenguinBoy: Dobrze zrobiłaś... nie byłaś pewna swoich uczyć do niego... widziałem to w każdej wiadomości od ciebie, nie kochałaś go... po prostu zauroczyłaś się, to normalne Lucie. Dobrze zrobiłaś, dla niego i dla siebie. Przepraszam, ale właśnie idę zagrać koncert

LuCat: Daj niezły pokaz!

Napisałam i odłożyłam telefon. Za oknem już było pochmurnie, ale postanowiłam rozwiązać jeszcze jeden arkusz przed jutrzejszym egzaminem z matematyki. Po czym wyprasowałam sobie koszulę i spodnie na jutro, wyczyściłam buty. Zmęczona całym tym dniem wylądowałam twarzą w poduszce.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top