10.
Przepraszam, za moją długą nieobecność, była ona spowodowana osobistymi problemami. Teraz powoli wracam do formy i przychodzę do was z krótszym niż zwykle rozdziałem, ale chyba ważne, że jest XD. Liczę na wasze gwiazdki i komentarze, oraz liczę na wyrozumiałość w oczekiwaniach na rozdziały. Mogę się one też nie ukazywać takie długie jak wcześniej, ale mam nadzieję, że będę znajdywać coraz to więcej czasu na pisanie książek, bo mam sporo planów na różne powiadania.
_________________
Kolejny dzień w szkole zapowiadał się fantastycznie. Na parkingu czekał na mnie Benjamin z uśmiechem na twarzy, co w szkole było rzadkim widokiem z wyjątkiem lekcji W-F. Wyszłam z mojej "limuzyny", mówiąc kierowcy szybkie "Do Zobaczenia". Dość powolnym krokiem szłam w stronę chłopaka z przygryzioną dolną wargą z zawstydzenia. Dokładnie przeskanowałam wygląd chłopaka, wyglądał inaczej, znaczy... jego ubrania wyglądały na bardziej zadbane, a włosy były ułożone, nie miał już bluzy z kapturem tylko czarny sweterek, spod którego wychodziła biała koszula z kołnierzem, a idealne skórzane buty było widać już z daleka. Szczerze mówiąc byłam zdziwiona taką wersją Benjamin'a Witt'a. Muszę przyznać, że chłopak wyglądał o wiele lepiej ode mnie, moje trapery są już zniszczone, a spodnie strasznie wyblakłe. W końcu stanęłam na przeciwko Benjamin'a.
-Cześć Ben- uśmiechnęłam się lekko i podniosłam głowę do góry, aby spojrzeć na twarz chłopaka, na którego ustach gościł taki sam uśmiech.
-Witaj Lucie Neumann- przysunął się o kroczek i dał mi małego całusa w sam środek ust- Czy zechce pani wejść ze mną do szkoły?- zapytał podając mi dłoń i lekko się kłaniając, tak jak to proszono do tańca na balach w filmach.
-Oczywiście- podałam mu swoją dłoń z uśmiechem na twarzy i pomaszerowaliśmy do szkoły całkowicie roześmiani i w sumie nie wiem dokładnie z jakiego powodu: sytuacji? czy moje ciekawskich spojrzeń w naszą stronę?
Czułam się sobą w towarzystwie chłopaka, nie tą dziewczyną, która kryje się po kontach w poszukiwaniu cienia, nie tą, która wszystkiego się boi. Stanęliśmy pod klasą, gdzie miałam obecnie lekcję języka angielskiego, chłopak w tym czasie miał te same zajęcia z innym nauczycielem. Nie chciałam, aby mnie opuszczał, nie teraz, nie na tych zajęciach. Angielski jest łączony z innymi klasami... a ja mam takiego pecha, że na te zajęcia uczęszcza też Lida.
Po pierwszym dzwonku pożegnałam się z chłopakiem i starałam stać się jak najbardziej niewidoczna dla świata.
-Woho... widzę, że dziewczynka znalazłam sobie chłopaka- usłyszałam szept dokładnie przy moim uchu, dobrze wiedziałam, że głos ten należy do Lidy- Szkoda, że ćpuna i niedoszłego samobójce- poczułam jak dziewczyna delikatnie przygryzła płatek mojego ucha. Zacisnęłam oczy, nie wiedziałam o co jej chodzi, znaczy dokładnie wiedziałam co się działo z Benjamin'em, ale jej zachowanie względem mnie... co to miało znaczyć?- Dobrze Ci radzę... odczep się od Benjamin'a, nie patrz na niego, ani się do niego nie odzywaj. Jeśli złamiesz te zasady... może czekać się surowa kara- W tym momencie dziewczyna złapała mnie za nadgarstek i wbiła w niego swoje długie szpony- Mam nadzieję, że się zrozumiałyśmy- puściła mnie i już nie czułam przy sobie jej obecności. Nie wiedziałam co robić, jej żądania były bolesne. Złapałam za swój nadgarstek widząc małe kropelki krwi. Dlaczego tak bardzo zależy jej na tym, abym nie odzywała się do Ben'a? Może coś ich łączy? Nie... to niemożliwe, przecież Benjamin wie o moich problemach w szkole, wie o moich oprawcach. To wszystko jest jakoś dziwnie podejrzane.
W końcu przyszedł nauczyciel, wszyscy weszliśmy do klasy. Jak zawsze zaczyna się od listy obecności, która nigdy nie była dla mnie interesująca, nigdy jej nie słuchałam, zwykle wtedy przeglądałam internet na telefonie, ale dzisiaj akurat zapomniałam wziąć go z domu. Już widzę te wiadomości od Luke'a "Lucie? wszystko okey? Coś się stało?" Przewróciłam oczami i powiedziałam "Obecna", kiedy tylko nauczyciel wyczytał moje nazwisko. Rozpakowałam się i kiedy sięgałam po piórnik moje serce przyspieszyło bicia, kiedy usłyszałam coś, czego nigdy w życiu nie chciałabym usłyszeć.
-Witt?- zapytał nauczyciel.
-Obecna- usłyszałam głos Lidy.
Natychmiast się wyprostowałam i spojrzałam w stronę dziewczyny. W tym samym czasie dziewczyna ułożyła z palców pistolet, wycelowała we nie i udała, że właśnie oddaje strzał.
To muszą być jakieś cholerne żarty!
Na lekcji byłam nieobecna, nie wiem kiedy ona nawet minęła, wiem jedynie, że szybko się spakowałam i wybiegłam z klasy. Na korytarzu spotkałam uśmiechniętego Benjamin'a Witt'a, który szedł w moją stronę.
-Lucieeee...- przeciągnął, ale kiedy zobaczył moją rozgniewaną minę szybko jego uśmiech zniknął, szukał na mojej twarzy jakiegoś wytłumaczenia, ale niczego nie znalazł.
-Dlaczego nie powiedziałeś, że Lida jest twoją siostrą?!- krzyknęłam, że aż parę osób się na nas spojrzało. Zobaczyłam w oczach Benjamin'a przerażenie, szybko zaczął rozglądać się dookoła, a raczej panicznie, jakby się czegoś bał. Moja mina złagodniała, nie wiedziałam co się dzieje- Ben?- Chłopakowi zaczęły trząść się dłonie, a jego wzrok był wszędzie tyko nie na mnie, zaczął kręcić głową na boki. Nie wiedziałam co się dzieje. Szybko złapałam go za dłoń i zaprowadziłam do kantorka woźnego. Zamknęłam za nami drzwi i włączyłam światło- Spokojnie... Jesteś bezpieczny, Benjamin- powiedziałam i złapałam go za głowę. Chłopak w końcu spojrzał mi w oczy, po czym upadł na kolana i mocno przytulił mnie w pasie.
-Przepraszam... tak bardzo Cię przepraszam... wstydziłem się, Lida...- czułam, to jak bardzo ciężka to dla niego rozmowa. Z jednej strony czułam się winna jego stanu, a z drugiej jak najszybciej chciałam wyjaśnień.
-Ben.... proszę spójrz na mnie- poprosiłam, co chłopak powoli zrobił- Wyjaśnisz mi wszystko u mnie, dobrze? Wszystko na spokojnie- złapałam go za dłonie dając mu znak, że ma wstać.
-Dobrze... po szkole u Ciebie...- powiedział.
-Wsiądziesz do mojego samochodu i od razu pojedziemy do mnie- wyjaśniłam, po czym dało się słyszeć kolejny dzwonek- Musimy iść na lekcję- powiedziałam. Puściłam dłonie chłopaka i wyszłam z kantorka, kiedy upewniłam się, ze Benjamin też to zrobił udałam się pod klasę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top