.:14:. Camille

Szukamy Veroniki już kolejny dzień. Uciekła dwa dni temu, a my jej szukamy już trzeci. Gdzie ona mogła pójść? Szukaliśmy jej wszędzie! Wszędzie!!! W lesie południowym, północnym, w gaju spotkań Rady Starszych Kopytnych, przy Pięści Zeusa, gejzerach, w stajniach Pegazów, na arenie, strzelnicy, polu truskawek, ściance wspinaczkowej, w Wielkim Domu, teatrze, zbrojowni, kuźni, pawilonie jadalnym, stawie kajakowym, na Wzgórzu Herosów i plaży. Nawet na wzgórzach wschodnich!* Chejron nawet pozwolił szukać poza obozem!

Odwiedziła nas dzisiaj Hestia. Gdy ją mijałam, patrzyła na mnie ze współczuciem, czego kompletnie nie rozumiałam.

Aktualnie chodzę od ściany do ściany w domku Hermesa, a Chris Rodriquez stara się mnie uspokoić.

- Przestań już się tak kręcić. Głowa mnie zaczyna boleć - powiedział i przejechał otwartą dłonią po twarzy. Westchnęłam i wyszłam z domku.

Skierowałam się do ognia Hestii. Bogini siedziała przy nim z zamkniętymi oczami i wystawionymi rękoma w stronę płomieni.

- Witaj, pani - ukłoniłam się i usiadłam metr od niej. Ona otworzyła jedno oko, spojrzała na mnie i znowu je zamknęła.

- Po co przyszłaś, Camille? - zapytała łagodnie, a mi z niewiadomego powodu ten głos przypomniał Veronicę.

- Chciałam się zapytać... czy może jest szansa, że widziała pani gdzieś Veronicę? - zapytałam nerwowo, a bogini ogniska otworzyła oczy i odwróciła głowę w moją stronę.

- Niestety nie. - odpowiedziała i wróciła wzrokiem do ogniska. Pokiwałam głową.

- Dziękuję, do widzenia, pani - pożegnałam się i ruszyłam w stronę lasu, szukać ponownie Veroniki.

----------------------------------------

*


Słów: 229

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top