Część 2
Więc, nasi bohaterowie weszli do starego warsztatu, Joey Drew Studios.
-Hmm, a więc to jest to słynne Sillyvision -powiedziała Marta.
-Tak. To tu rodzą się pomysły -odparł Troy.
-Dobra, nie traćmy czasu -powiedziała nerwowo Linda. -Zróbmy to jak najszybciej
Więc weszli. Drzwi były otwarte, więc nie trzeba było dużo, by je otworzyć.
Już korytarz wejściowy tworzył przerażającą atmosfere. Większość desek była okryta czymś czarnym.
-To atrament -stwierdziła Linda. -Przecież jesteśmy w wytwórni kreskówek
-Jak tu okropnie -powiedziała przerażona Marta. -I okropnie
-Pomyślcie, że to dopiero korytarz -rzekł Troy.
-Więc co musi być dalej?
-Chodźmy więc i się przekonajmy -odpowiedziała niewzruszona Linda.
Nasi bohaterowie poszli dalej. Po drodze spotkali...
Był to duży wilk leżący na stole operacyjnym. W miejscu oczu miał krzyżyki. Miał także widoczne żebra, bo klatka piersiowa (która nie miała w sobie wnętrzności) cała była rozerwana.
-To wilk, tyle że... atramentowy? -zapytała Marta.
-Hello, co było na deskach? -odpowiedział pytaniem Troy.
-Zamknijcie się, idziemy dalej! -krzykneła Linda.
Po chwili coś znowu przykuło ich uwagę. Były to drzwi, nad którymi wisiała wielka tablica z napisem "Schron". Nie pozostawało nic, niż je otworzyć.
Po otwarciu drzwi cała trójka była okropnie zdziwiona. Stały tam dwie postacie. Jedna była okropnie podobna do wilka ze stołu, jednakże ten miał oczy (na dodatek śmiertelnie poważne), mechaniczną ręke i całą klatkę piersiową.
Druga postać była kobietą. Miała małe rogi, była ubrana w krótką spódnicę, oraz miała u pasa miecz.
-Kim jesteście? -zapytała kobieta.
-Jestem Linda. Córka Henrego Steina. To jest Troy, mój chłopak, a to jest...
-Zaraz, jesteś córką TEGO Henrego Steina? Producenta "Bendy show"?
-Tak -odparła Linda. -Mogę dokończyć?
-Oczywiście.
-Tak więc, to jest Marta, siostra Troya -dokończyła wreszcie Linda.
-Rozumiem. Ja jestem Allison. A to jest Tom. Nie jest zbyt rozmówny (zresztą dowiecie się, jak przeczytacie)
-Więc, co tu robicie? -zapytał Troy.
-Jak to CO? Próbujemy przeżyć -odparła Allison. (Uff, jak to dobrze, że już mogę pisać to imię)
-O, a co tu się stało? -spytała Marta.
-Ehh, opowiem wam później. Na razie prześpijcie się, a ja z Tomem coś przedyskutujemy -oznajmiła Allison.
-Zaraz, skąd mamy wiedzieć, że jesteście po naszej stronie? -spytała Linda.
-A no tak, coś ci dam - mówiąc to, Allison wyjeła z szuflady jakąś kartkę.
Czy Linda zaufa Allison? Co się z nimi stanie? Czy Linda w końcu znajdzie ojca?
Ciąg dalszy nastąpi...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top