8
Konie konie koniki maluśkie! Lamolamorożce!
-Jeff?
-lamolamorożce lamolamorożce.
Znajduję się w pokoju i widzę na przeciwko... Jeffa tańczącego w stroju, króliczka! Co to jest. Pomocy! Help!
-heeeeelp!- To był tylko koszmar. Ciekawe gdzie Daniel. A no tak na randce teraz będę się zanudzał. Wiem co zrobię! Opuściłem komputer i wyciągnąłem z kieszeni swój telefon.
-Wystarczy tylko pobrać. To potrwa najwyżej pare minut.
Pół godziny później
Czekam już pół godziny! Nareszcie się pobrało. Uruchamiam aplikację. Jakaś muzyczka i napis zaloguj się. Oczywiście przez gmaila. Jakiś dziadzio do mnie gada. Pff. Pomijamy. Wybieramy płeć chłopak. Teraz jak ma wyglądać. Jeszcze czego. Wchodzę do telefonu i po minucie z niego wychodze. No teraz wygląda jak ja. Zielony strój, blond włosy. Wyszłem z tego domu. Naszczęście nikogo nie było. Okey znów dziadzio. Mam wybrać... Albo Charmander albo Bulbosaur lub... Nie tego niechce. Charmander! Stuknołem Charmandera i już po chwili mogłem go złapać. Uruchomiłem AR. Super... Charmander w śmietniku. Rzuciłem pokebala i trafiłem w sam środek. Gotcha tak! Mam charmandera! Okey znów dziadzio pomijamy i możemy łapać pokemony. Chodzę nieprzestając gapić się w ekran. I co widzę? Evee! Uwielbiam Evee! Chcę evee! Stukam pokemona. I widzę go ukrytego w krzaku. Podkręcam pokeballa i nim rzucam. Mam! Teraz tylko wystarczy zhakować mój telefon. Mam 40.000 cukierków Evee! Teraz zmienimy mu nazwę na Sparky i ewolujemy Evee. I mam! Jolteon od teraz jest mój. Kolejne hajowanie i... Mam przed sobą mewtoo. Mam legendarnego pokemona. Chcę dalej grać lecz... Co jest... Serwery są nieosiągalne! Eh... Koniec już w to nie gram!
-Ben? Co ty tu robisz? - Daniel. Przecież w parku jestem.
-Cześć. Ja em... Łapałem pokemony.
-Serio ty też? Świat schodzi na pokemony.
-Nieprzesadzaj. Poprostu wracajmy ok?
-okey. - Dom Daniela jest jakiś kilometr z tąd. Więc chwile nam to zajmie. Muszę go spytać.
-Daniel jak randka?
-Świetnie. Udała się.
- To dobrze.- niemając już o czym mówić ubrałem słuchawki i puściłem losową muzykę.
- Ben.
- Co?
- Kto to jest i czemu stoi pod moim domu?- odwróciłem się by ujrzeć osobę na którą wskazuje Daniel. Czy to... Nie, nie, nie, nie! Czemu tutaj. Przedemną był człowiek z K.A.C.
-słuchaj weź mój telefon. Wejdę do niego a ty udasz się z nim i zemną do domu okey?
-okey.- Bez wahania wskoczyłem mój smartfon. Daniel jak na zawołanie ruszył do domu.
- Dzień dobry.
- Witam. Czy to pan Daniel? Chłopak Seleny?
- T-tak. O co chodzi?
- Selena zostawiła u pana swój plecak.
- Ale byłem dzisiaj z nią i nic o tym niemówiła.
- Pewnie zapomniała. Może mi pan go przynieść?
- Em tak zaraz przyjdę.-Słyszałem tylko rozmowe ponieważ telefon jest w koszyku i nic nie widzę. Chyba wchodzimy po schodach.- Dobra Ben możesz wyjść.
Wyrzucił telefon na łóżko dzięki czemu mogłem bezpiecznie wyjść.
-Nareszcie! Idź zanieś mu plecek. Ciekawe czemu plecak.
-Zaraz wrócę... - poszedł zanieść plecak. Wyjrzałem za okno przez które było widać tego faceta. Chyba wziął plecak i sobie poszedł.- Jestem.
- I co?
- I nic. Idę do łazienki. Zaraz a ty czemu nie idziesz zrobić wiesz czego.
- Slender znalazł u jakiegoś naukowca tabletki które jakimś cudem pochłania to wszystko.
-Aha okey.
Wiem, że dawno nie było rozdziałów ale niemiałem jak go napisać.
Do następnego 💎
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top