Rozdział 25
No Hej wszystkim, oto rozdział, w którym pomogła mi Guerrirer (praktycznie to ona go napisała i mi bardzo pomogła a ja sprawdziłam, poprawilam, dodałam też od siebie i oceniłam na 5!) Dzięki za pomoc!!
Pov Bella
Hobo patrzył się na mnie, a ja na niego. Byłam przerażona, a do tego drogi wyznaczone przez łzy jeszcze nie wyschły.
Chłopak to zauważył i powiedział:
-Widzę, że to nienajlepszy moment, na takie rozmowy, więc lepiej wyjdę…- Powiedział, a mnie stać było tylko na pokiwanie głową, by wiedział, że popieram jego decyzję.
Wyszedł nie patrząc się na mnie. Bardzo dobrze. Leżałam na łóżku rozmyślając: „co by było gdyby?”
Mam już tego dość… Ja… Ja już nie chce... Chce to wszystko zakończyć… Nie mogę dłużej tak żyć… Nie… Ja już nie mogę w ogóle żyć! Nie chcę być jak oni! Nie chcę zabijać! Nie chce niszczyć ludziom życia… Ja tak bardzo chce wrócić do mojego starego życia, gdzie głównym problemem byłoby to, czy moi rodzice zaakceptują mojego nowego chłopaka lub w co się ubrać do szkoły…
-Czas to zakończyć.- powiedziałam drżącym głosem do siebie, podnosząc się z łóżka.
Pamiętnik Belli
Wtorek 12.12. 2017
Pamiętniku. Dłużej już nie wytrzymam życia w tym miejscu. Zrobię to. Nie popierałam tego, kiedy miałam normalne życie, ale teraz już rozumiem osoby, które chciały to zrobić, robiły to i robiąc to zginęły. Najprawdopodobniej to był mój ostatni wpis…
---
Pisałam ze łzami w oczach. Spojrzałam na zegar. Wybiła północ...
„Gdzie mogą być żyletki? Gdzie mogą być żyletki?!”- Myślałam chodząc po pokoju. „Cokolwiek ostrego! Proszę!”
Po godzinnym obchodzie po pokoju, doszło do mnie, że jedynie jak mogę zdobyć coś ostrego, to wybicie okna lub lustra. Szybko jednak zrezygnowałam z tych pomysłów, ponieważ nie chciałam robić żadnego dźwięku.
Doszło do mnie, że będę zmuszona wyjść z pokoju i dostać się do kuchni, zwinąć nóż i wrócić tutaj.
Przyłożyłam ucho do drzwi, nie miałam ochoty na spotkanie się z kimkolwiek.
Chciałam tylko mieć coś ostrego. Coś czym mogłabym to wszystko zakończyć...
Nie słyszałam nikogo, więc delikatnie otworzyłam drzwi.
W całym domu było już ciemno.
Zeszłam na dół. Schody skrzypiały, co mnie nieco przestraszyło, że zaraz ktoś tu przyjdzie.
Przeszłam do kuchni. Delikatnie otworzyłam jedną z szuflad i złapałam za nóż. Szybko schowałam go w kieszeni bluzy, która miałam na sobie.
Nagle usłyszałam kroki.
„Co robić?! Co robić?! Co robić?! Co robić?! Co robić?!!” Myślałam gorączkowo, po czym moje mięśnie zaczęły ze mną nie współpracować. Stałam jak wtyta, patrząc na drzwi kuchenne przez które za sekundę ktoś wejdzie.
Wtem zobaczyłam, jak do kuchni wchodzi Jeff. Zmroziło mnie i czułam jak strach paraliżuje moje nogi.
- Bella? -Jeff wyraźnie był zaskoczony.
-Widzę, że postanowiłaś urządzić sobie spacerek po rezydencji... - dodał z uśmiechem
-T-Tak, ale nie martw się, już wracam do siebie…- Odpowiedziałam, po czym bardzo szybko wbiegłam po schodach.
"Wleciałam jak strzała" do swojego pokoju i zakluczyłam drzwi. Zjechałam po nich plecami i oparłam głowę o kolana.
Wyjęłam nóż z kieszeni bluzy, po czym położyłam go na szafce nocnej. Zaczęłam bić się z myślami.
Może jest jakieś inne wyjście? Może powinnam wszystkich lepiej poznać? Może… NIE! To psychopaci! Wiele osób już straciło przez nich życie! Nie chce być jak oni! Do tego nie mogę uciec, bo jesteśmy w jakimś walonym lesie! Nawet gdybym uciekła i dobiegła do jakiś ludzi, wzięli by mnie za potwora! Nie mam jak schować... tych moich czarnych oczu i czerwonych łez… Plus uszy elfa… Nie ma innego wyjścia… Albo zacznę zabijać, albo ja zostanę zabita… Wybiorę mniejsze zło i zakończę to tu i teraz.
Podniosłam się z łóżka i z trudem przepchnęłam szafę, tak, by zasłaniała drzwi.
Uśmiechnęłam się smutno, a następni wzięłam nóż do ręki i zrobiłam nacięcia na żyłach.
Krew zaczęła z nich wypływać. Położyłam się na łóżku. Ból był silny, a ja z każdą chwilą czułam się coraz słabsza.
Nagke usłyszałam pukanie do drzwi, ale je zignorowałam. Nie chciałam nikogo widzieć... pragnęłam odejść w samotności...
Wspominałam moje wszystkie momenty z życia. Od najmłodszych lat, aż do teraz. Kiedy już zamykałam oczy wydusiłam:
- Moja śmierć uratuje osoby, które musiałabym zabić…- Po tym tylko ciemność…
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top