Skopię Ci Dupę Frajerze
-Jak ty możesz nie lubić Romana?- pytam oburzona.
Przed chwilą skończyliśmy oglądać drugą część Szybkich i wściekłych, bo po zobaczeniu pierwszej uznaliśmy, że musimy zobaczyć kolejną. Ten film jest tak wciągający, że nie można się od niego oderwać.
Chyba się uzależniłam.
-Normalnie- odpowiada- Dominic jest fajniejszy.
Zakładam ręce na piersi i patrzę na niego jak na idiotę. Kto normalny nie lubi Romana i jego stylu bycia?
-Wszyscy są zajebiści- oznajmiam i zjadam kawałek czekolady- Jak byłam mała, chciałam żyć tak jak oni.
To prawda. Gdy byłam młodsza i razem z tatą oglądałam ten film, wyobrażałam sobie siebie za ileś lat. Też chciałam ścigać się, robić napady na ciężarówki i po prostu nie nudzić się.
-A nie żyjesz?- pyta Nick.
Ma rację.
Żyję tak jak bohaterowie filmu. Ścigam się, chodzę na walki, mam dojebane fury i na pewno się nie nudzę. Jedyne czego nie robię to napady, ale jakoś nie odczuwam przez to nudy. Rozrywki dostarczają mi inne rzeczy.
-Żyję- odpowiadam z uśmiechem- I cieszy mnie to, a teraz przebieraj się w sportowy strój.
-Co?- patrzy na mnie zdezorientowany- Po co?
Wzdycham i zabieram się za tłumaczenie mu tego.
-Nie będę uczyć cię obsługi bronią, ale nauczę cię samoobrony- zaczynam- W naszym świecie każdy potrafi strzelać, bić się i bronić. Ty też musisz się tego nauczyć.
-Czyli idziemy na trening?- dopytuje.
-Tak Nickolson, więc ruszaj dupę. Za piętnaście minut widzimy się tutaj- oznajmiam i kieruję się do mojej sypialni.
-A gdzie mogę się przebrać?- zadaje pytanie.
O kurwa.
Nie przemyślałam, że w moim mieszkaniu jest tylko jedno łóżko.
Moje łóżko.
No i gdzie ja niby mam go przenocować?
Przecież nie będę spała z tym idiotą.
Japierdole.
-Wejdź na razie do łazienki- odpowiadam i pokazuje ręką na drzwi prowadzące do pomieszczenia- Potem pomyśle gdzie będziesz spał.
-Dobra- kiwa głową i podchodzi do swojej walizki.
Ja w tym czasie udaję się do mojego pokoju i przebieram w strój treningowy. Zakładam krótkie, luźne spodenki dresowe i czarną przewiewną bluzkę. Włosy spinam w wysokiego kucyka, a na nogi zakładam białe buty sportowe.
Wychodzę z pomieszczenia akurat w momencie, gdy Nicolas wychodzi z łazienki. On też ma krótkie, sportowe szorty i zwyczajną, zieloną bluzkę. Wygląda dobrze, ale ja już nigdy nie polecę na jego wygląd. Ten jeden raz w zupełności wystarczył mi, żeby przekonać się o bólu i smutku, który za sobą niesie.
-Chodź Wilson -wołam i idę w stronę prowizorycznej siłowni- Skopię ci dupę frajerze.
-Zobaczymy- odpowiada i rusza za mną.
Wchodzimy do pokoju i pierwsze co robię to otwieram okno. Z doświadczenia wiem, że lepiej się ćwiczy na zewnątrz, ale tutaj mogę jedynie pomarzyć. Nie mam tylu ochroniarzy na miejscu, a żeby móc w pełni poświęcić się treningowi muszę mieć pewność, że jestem bezpieczna. Na dworze jedynie biegam i gram w koszykówkę.
Włączam jeszcze głośnik i podłączam do niego radio. Przy muzyce też ćwiczy się lepiej, daje ona siłę i energię. Zazwyczaj ćwiczę do piosenek Taylor albo Lany, ale wątpię, żeby Nicolas je lubił. Nie jestem na tyle chamska, aby dać mu porządny wycisk przy nielubianej muzyce.
-No to zaczynamy od rozgrzewki- mówiąc to zaczynam podskakiwać w miejscu.
Szybko wykonuję moją rozgrzewkę, którą mam taką samą od kilku lat. Najpierw podskakuje w miejscu i robię skłony, potem rozciągam górną partię ciała i dolną, a na końcu skaczę na skakance i robię kilka pajacyków.
W pełni gotowa do normalnego treningu patrzę na Nicka, który też już kończy. Czekam na niego jeszcze chwilę, a w tym czasie rozgrzewam nadgarstki i kostki. Nie trwa to długo, bo po chwili chłopak podnosi się i staje naprzeciwko mnie.
-No to co teraz trenerko?- pyta z rozbawieniem .
-Brzuszki Wilson- oznajmiam i siadam na ziemi, zajmując odpowiednią pozycję- Pięćdziesiąt.
-Aż tyle?- mówi niedowierzając, ale też siada.
-Nie bądź pizda- odpowiadam.
-Nie jestem.
-To nie marudź- patrzę na niego i wykonuję już piętnaste powtórzenie.
Burczy coś pod nosem, ale posłusznie zaczyna wykonywać moje polecenie. Ćwiczy powoli przez co w rezultacie ja kończę swoją serię, a on jest dopiero w połowie. Nie mam zamiaru czekać na tego obiboka, dlatego zaczynam robić pompki.
-Też pięćdziesiąt?- pyta, a ja przytakuję głową.
Chłopak zaczyna swoją serię i o dziwo idzie mu ona sprawniej niż poprzednia. Chyba lubi to ćwiczenie.
-Lubisz pompki?- pytam, dalej ćwicząc.
-Nawet- odpowiada- A ty?
-Ja tak średnio- odpowiadam- Wolę brzuszki i przysiady.
-Ja za to ich nie cierpię- oznajmia.
-Przykro mi, ale będą na każdym treningu, bo musimy pracować nad wszystkimi mięśniami- wypuszczam powietrze i siadam.
-Szkoda- sapie zmęczony.
-Przyniosę nam wodę- mówię i idę do kuchni.
Otwieram półkę i wyciągam z niej dwie butelki wody. Wracam do pomieszczenia i podaje jeden napój chłopakowi. Przyjmuje picie z wdzięcznością i od razu upija dwa duże łyki, zresztą tak samo jak ja. Po chwili przerwy odkładam butelkę na ziemię i odzywam się do Wilsona.
-No Nickolson wstawaj- mówię- Teraz przysiady.
Zaczynamy wykonywać ćwiczenia, a Nicolas zaczyna mówić.
-Co ty masz z tą ksywką?- prycha rozbawiony.
-Jest zajebista.
-Nikt nigdy tak na mnie nie mówił- oznajmia.
-Wow Sherlocku- udaję zaskoczenie, a później dodaje- Logiczne, że nikt tak nie mówił, bo ja ją wymyśliłam.
-Sarkazm cię nie opuszcza- mówi i uśmiecha się.
-Zawsze i wszędzie razem jak osioł i Shrek- odwzajemniam uśmiech.
-Nic się nie zmieniłaś.
-Ty też nie- odpowiadam - A teraz Nickolson bierz co chcesz. Wspólny trening się kończy i mamy czas na wybrane ćwiczenia.
- Na serio?
-Nie kurwa na niby- prycham, a potem poważnie dodaje- Tam masz sprzęty.
Rozchodzimy się w swoje strony i każdy zaczyna robić coś innego. Ja biorę hantle i przyszykowuję się do podnoszenia ich. Nie są jakieś bardzo ciężkie, więc mogę się chwilę zrelaksować. Nie pozwalam sobie jednak zbyt długo na przyjemność i podchodzę do worka treningowego. Teraz czas na sparing.
Zaczynam boksować i staram się używać każdej z metod jakiej się do tej pory nauczyłam. Trochę ich jest, dlatego przy worku spędzam około pół godziny. Cała zmęczona i spocona zaczynam pić wodę. Nick dalej ćwiczy, ale też widać po nim, że jest zmęczony.
-Skończ sobie serię i chodź na jogę- oznajmiam- Zajebiste odprężenie po cardio.
-Skoro mówisz, że będzie relaks to idę- odpowiada i podchodzi do mnie z matami, które poprosiłam, żeby wziął- Czuję, że jutro będą kurewskie zakwasy.
Wzdrygam się na samą myśl o okropnym bólu mięśni. Kiedyś po treningu z chłopakami miałam takie zakwasy, że ryczałam dwa dni, a dopiero trzeciego mogłam pomyśleć o wstaniu z łóżka. Szybko jednak zapominam o tamtej sytuacji i rozkładam maty. Pokazuję Nicolasowi jak ma się rozciągać i jak oddychać. Wykonuję moje polecenia i widzę, że stopniowo się rozluźnia.
-Dobra koniec na dziś- oznajmiam i zwijam piankę.
-Faktycznie jest w chuj odprężająca ta joga- mówi i też zwija swoją matę.
-A nie mówiłam- uśmiecham się zwycięsko i patrzę na zegar wiszący na ścianie nad biurkiem- Dwie godziny trenowaliśmy.
-Długo- odpowiada i patrzy na mnie.
-No nawet-mówię- Co ty na to, żebyśmy obejrzeli bajkę z Mattem i Scottem jak się wykąpiemy?
-Jestem za.
-To zadzwoń do nich, numery masz zapisane na blacie w kuchni.
-A ty co będziesz robić?
-Ja pójdę się wymyć Nickolson, a ty ogarniesz żarcie i tamtych głąbów- oznajmiam i idę do sypialni.
Zabieram z niej świeże ubrania i zamykam się w łazience. Biorę szybki prysznic, myję włosy, zęby i twarz, a na koniec psikam się moją ulubioną mgiełką. Czysta i pachnąca wchodzę do salonu gdzie widzę włączony telewizor, a na nim początek Odlotu. Na stoliku leży popcorn, czekolada, chipsy i różne napoje. Moi przyjaciele zajmują kanapę i robią mi miejsce między nimi. Wilson natomiast wchodzi przebrany i z mokrymi włosami przez drzwi frontowe. Patrzę na niego zdezorientowana, ale słyszę wyjaśnienia od Scotta.
-Mył się u nas- mówi.
-Lucas już jest?- zmieniam temat siadając.
-Będzie jutro z rana- wzdycha chłopak.
Nicolas zajmuje miejsce na fotelu i odpala bajkę
Zapowiada się przyjemny wieczór.
Nawet jeśli z tym gnojkiem.
Hej!
Jeśli podoba wam się opowieść, to zachęcam do promowania mojej książki na tt i oznaczanie mnie pod takimi filmikami. Rozważę nawet patronaty (nie płacę za promowanie, ani patronaty)
Mój tt: Stokrotka_222_11
A ta w ogóle podoba wam się książka?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top