XVIII

Wpadł na zaplecze, niemalże trzaskając za sobą drzwiami. Robił praktycznie wszystko, by na czas odebrać telefon, który rozdzwonił się, gdy tylko zaczął rozmowę z tamtymi dziewczętami. Szybko jednak je opuścił widząc imię Kihyuna na swoim ekranie.

Fakt, że dzwonił jeszcze bardziej wywracał mu żołądek. Gdyby to była zwykła plotka, zapewne nawet nie chciałoby mu się napisać głupiej wiadomości, a co dopiero kontaktować się osobiście.

-Jestem - szepnął do słuchawki, rozglądając się po pomieszczeniu w celu zlokalizowania możliwego podsłuchiwacza.

-Cześć, skarbie - zmarszczył brwi, słysząc znajomy kobiecy głos.

-Hyejin? Dlaczego odbierasz telefon Kihyuna? - Zapytał zdenerwowany.

-Poszedł się myć - stwierdziła prosto. Wszystko wskazywała na to, że się przemieszcza.

-Nadal jesteś u nas w domu...?- Zapytał ostrożnie.

-Tak jakoś wyszło, wiesz? Chyba narobiliśmy sporo szumu tym wczorajszym zdjęciem - Mruknęła, a Changkyun mógł przysiąc, że słyszy jak jego prywatno-wspólna lodówka otwiera się, coś brzęczy, a potem zamyka.

-Zdjęciem...? - Chwilę mu zajęło zorientowanie się o co konkretnie chodzi. - Tym co wybieraliśmy wczoraj? A co było z nim nie tak?

-Może nie zauważyłeś... - Ucięła biorąc łyk jakiegoś napoju. Szybko przeleciał w myślach po wszystkich płynach jakie trzymali w domu. To musiało być mleko. - Ale twój chłopak jest naprawdę popularny i ma wiele popieprzonych fanek – prychnęła. - Więc jak tylko zobaczyły podobieństwo w meblach, to podniosły dramę, że ja i twój chłopak jesteśmy razem - wcale nie wydawała się tym przejmować. - Oczywiście fakt nieobecności Kihyuna wcale nam nie pomaga, bo jakieś głupie szmacisko ubzdurało sobie, że muszę mieć kod do waszych drzwi, skoro nikogo ze mną nie mogło być w tym czasie, nie? Kihyunek przecież mieszka samiutki, biedaczek, rucha pewnie też sam, gotuje sam, sprząta sam...

-Zrozumiałem... - Mruknął.

-Wiesz, ja lubię wasz dom - kontynuowała nagle. - Ale wrabianie mnie, że niby w nim mieszkam, to już lekka przesada...

-Dużo pojawiło się negatywnych komentarzy na twoim profilu...? - Zapytał, przeczuwając skąd wziął się taki, a nie inny ton u kobiety.

-Dużo? Te harpie chcą mnie rozszarpać - warknęła. - Ki powiedział, żebym poczekała u was, bo ktoś może się czaić przed budynkiem.

-To brzmi sensownie... A Kihyun? Co o tym wszystkim myśli?

-Na początku się zmartwił, bo wie jak zawsze przeżywasz te wszystkie skandale - Im mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. - Ale potem zaczął się śmiać i zlał całą sprawę. Jeszcze dzisiaj będzie u Starej, żeby wszystko wyjaśnić.

-Myślisz, że odpuszczą, jeżeli wytwórnia wyda oficjalne oświadczenie?

-Część pewnie tak. Ale wiesz jak to bywa, nie? Te wszystkie shipperki, to już do końca życia będą nas prześladować. Już nawet powstał jeden hasztag, od którego mam ciarki na całym ciele. Zaraz ci go znajdę, poczekaj... - Nastała chwila ciszy. - KiJin, paskudztwo - wydała z siebie odgłosy mające imitować wymioty.

-Ulżyło mi, że to nie jest nic poważnego - odetchnął. - Ale teraz boje się o ciebie...

-Wiesz, ja tego nie rozumiem - zaczęła z nową mocą. - Bo już nie raz wstawiałam zdjęcia z twoim fagasem, nie? Czasami nawet z wizyt w waszym gniazdu. Wtedy jakoś nikt nie miał żadnych pretensji, a teraz? Wszystkim nagle zaczęło się coś wydawać i nie przemówisz im... Kihyun powinien wziąć, zrobić live i przelecieć cię na wizji, żeby fani zrozumieli...

-To dość ekstremalne rozwiązanie.

-Lubię ekstremalne rozwiązania.

Pokręcił lekko głową. Nie mógł już dłużej się ukrywać i rozmawiać. Już się bał ile przez ten czas się wydarzyło na Sali podczas jego nieobecności. Konfrontacja ze zniecierpliwionymi klientami była zdecydowanie tym czego teraz potrzebował.

-Powiesz Kihyunowi, żeby zadzwonił do mnie, kiedy tylko wyjdzie od Starej? - Zapytał, powoli zmierzając w kierunku drzwi.

-Pewnie i tak by to zrobił, ale pewnie, co mi szkodzi? - Mruknęła. - Rozłączam się, wracaj do roboty, mróweczko - cmoknęła w słuchawkę, kilka sekund potem kończąc połączenie.

Wychodząc ze swojej kryjówki, zastanawiał się ile razy jeszcze usłyszy o tym wyimaginowanym skandalu. Byli w Idol Caffe, miejscy, do którego przychodzili ludzie przeważnie lubujący się w kpop'ie. A czy było jakieś lepsze miejsce na poznanie najnowszych plotek, jeżeli nie właśnie taka kawiarnia? Już teraz wiedział skąd takie obłożenie dzisiejszego dnia. Patrząc po grupach obsadzonych przy stolikach, wiedział, że rozmawiają oni o JEGO Kihyunie, co chwilę wymyślając na jego temat nowe plotki.

A on? Nie mógł kompletnie nic z tym zrobić. Mógł jedynie stać za kontuarem i z uśmiechem obsługiwać tych ludzi, chociaż w rzeczywistości wolałby im napluć nie tylko do kawy, ale na twarz również.

Dzisiejszy dzień zapowiadał się naprawdę ciężko.

***

Sam nie wiedział jakim cudem pokonał drogę od kawiarni do mieszkania w tak krótkim czasie. Chciał po prostu jak najszybciej znaleźć się w znajomych czterech ścianach i widocznie przewrotny los postanowił się nad nim ułaskawić, podstawiając właściwe autobusy, czy rozluźniając korki w miejscach, w których miały one skłonność bywać.

Przed budynkiem z daleka dostrzegł już kilkunastu ludzi - reporterów i fanów, którzy dzielnie wyczekiwali na jakiś gorący smaczek. Na całe szczęście ochrona tego miejsca nigdy nie pozwalała na niepokojenie swoich lokatorów. To był niewątpliwy plus.

W każdej takiej innej sytuacji skierowałby się do bocznego wejścia, z którego zgodne na korzystanie dostał już dawno, dawno temu. Dzisiaj jednak naprawdę miał to w głębokim poważaniu. Z jakąś dziwną łatwością przedarł się przez ludzi blokujących mu drogę, a następnie przez ochroniarzy, który ustąpili, kojarząc jego twarz.

-To na pewno tutaj? - Usłyszał zbliżając się do swoich drzwi.

Sam nie wiedział, dlaczego ale natychmiast schował się za rogiem, by nie zostać dostrzeżonym. Wyjrzał jedynie na chwilę, by zobaczyć niewielką grupkę czterech dziewczyn, które koczowały naprzeciwko jego mieszkania. „Cholera, przecież tu mieszkasz, dlaczego się chowasz?"- Warknął w myślach, ruszając w wcześniej wyznaczonym kierunku.

Początkowo dziewczyny go centralnie zlały. Ale sytuacja się diametralnie zmieniła, gdy postanowił otworzyć wrota ich marzeń. Tym razem zrobił to kluczem, a nie jak zawsze -kodem. Szczerze powiedziawszy, bał się, że mogą go podejrzeć, a potem buszować po pustym mieszkaniu.

-Przepraszam... - Usłyszał za sobą. - Pan tu mieszka? - Dziewczyna, do której się odwrócił, wskazała palcem na wciąż zamknięte drzwi.

-Nie, tylko otwieram drzwi - rzucił sarkastycznie. - A wy co? Zgubiłyście się?

-Nie! Czekamy na Kihyuna-oppę - rzuciła jedna z dziewczyn, będąc natychmiast skarcona przez swoją znajomą.

-Kihyun? - Udawał głupiego. - Znacie się z nim?

-Tak - odezwała się dziewczyna, z którą rozmawiał od początku. - Wie Pan może gdzie on mieszka? Powiedziano nam, że to jest to mieszkanie - starała się grać niewinną.

-W tym...? - Spojrzał na złotą tabliczkę z numerem. - Nie wydaje mi się.

-A mogłybyśmy się... rozejrzeć?

-Tego już za wiele - warknął. - Macie chociaż trochę oleju w głowach? Nie wiem jakim cudem tutaj weszłyście, ale jeżeli nie znikniecie za pięć minut wezwę ochronę - wszedł do środka, trzaskając im drzwiami przed nosem.

~~~

Witajcie

Dzisiaj nie będzie notki, bo naprawdę się śpieszę ^ ^

Ale wiedzcie, że serdecznie Wam dziękuje za dzisiejszą obecność!

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał

Do napisania!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top