XVI
-Co mam myśleć o moim chłopaku, który leży w łóżku z moją przyjaciółką? Wstydu nie macie? - Zapytał wciskając się pomiędzy nich, by choć przez chwilę móc mieć możliwość przytulenia się do Changkyuna.
Chłopak skomentował to jedynie sennym jęknięciem i bliżej nieokreślonym ruchem ręki, kiedy ta należąca do Kihyuna, znalazła się na jego talii.
Kończąc wczorajszą zabawę, zgodnie postanowili, że nie będzie lepszego miejsca na sen niż sypialnia. Faktycznie, nie było to zbyt odkrywcze, ale po otworzeniu tylu butelek, właśnie tam mieścił się szczyt ich inteligencji na dany moment. Skończyli więc w łóżku chłopaków, przytuleni do siebie jak małe dzieci.
Kihyun pewnie byłby zaskoczony takim obrazkiem, gdyby widział go po raz pierwszy. Ale takie coś potrafiło się zdarzać dość często. Zazwyczaj gdzieś w tych okolicach urządzał młodszemu pogawędkę na temat alkoholu i jego skłonności do spożywania go w obecności Hyejin.
-Długo jeszcze będziecie leżeć? - Chuchnął Im'owi w szyję.
-Długo jeszcze będziemy leżeć, Hyejin? - Mruknął.
-Długo jeszcze... cholera, nie mam kogo zapytać - zapadła chwila ciszy. - Roztocza, długo jeszcze będziemy leżeć? - zapytała.
Wszyscy cicho się zaśmiali.
Ostatecznie Ki postawił na swoim. Łapiąc swojego chłopaka za stopę, ściągnął go z łóżka, wbrew wszystkim tym gorącym sprzeciwom, jakie wydobywały się wówczas z jego ust. Kyun poddał się samoistnie dopiero pod drzwiami do sypialni, gdzie też wstał i grzecznie podreptał do kuchni, asekuracyjnie trzymany za rękę przez Yoo, który chyba obawiał się, że jego zdobycz postawi wrócić do łóżka.
A co z Hyejin? W zasadzie to mogła tam gnić do wieczora, nie interesowało go to zbyt.
-Dlaczego jesteś w domu? - Zapytał, napawając się zapachem kawy, którą postawił przed nim ten drugi.
-Bo tu mieszkam? - Zaśmiał się. - Jeżeli chciałeś z nią pobyć trochę sam na sam, to wystarczyło mi napisać sms'a i byłoby po sprawie.
-Ty i tak nie odpisujesz na moje sms'y, więc co za różnica - westchnął cierpiętniczo, słodząc już po raz trzeci swoją kawę. Przy czwartej próbie zareagował Ki.
-Odpisuje ci kiedy mogę... - Zapewnił, chłonąc widok swojego skacowanego chłopaka.
Myślenie Changkyuna zdecydowanie nie było na najwyższym poziomie dzisiejszego dnia. Przez całe śniadanie sprawiał wrażenie, jakby nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, że tak właściwie Kihyun cały ten czas siedział naprzeciwko niego, rzucając co jakiś czas nowym tematem.
Zresztą, w tym samym stanie była Hyejin, która w swojej wczorajszej koszulce i bieliźnie wyłoniła się z ich sypialni, bez słowa przysiadając się do stolika, by porwać osamotnioną kanapkę i dopić łyk kawy Changkyuna.
-Mogę zostać u was na obiad? Nie chce mi się wracać do mojego mieszkania.
-Nie możesz - odpowiedział stanowczo Kihyun, podsuwając talerz ze swoją nietkniętą kanapką, która niemalże natychmiast została porwana.
-On ma racje - przeczesał swoje włosy. - Pewnie niedługo wychodzi, a mnie popołudniu nie będzie w domu.
Yoo momentalnie zmarszczył brwi.
-A gdzie ty wychodzisz? - Złapał za dłoń Kyuna leżącą okazyjnie na stole.
-Do pracy - rzucił.
-Ty pracujesz?! - Wyglądał na porządnie zszokowanego. - Od kiedy? Gdzie? Dlaczego?
Changkyun właśnie w tamtym momencie zdał sobie sprawę z tego jaką gafę przez przypadek popełnił. Momentalnie wszystkie symptomy wczorajszej zabawy odeszły w zapomnienie, ale to wcale nie przeszkadzało, by było go stać jedynie na głupi uśmiech.
Wcale się nie bał tego, że Kihyun będzie zły czy coś. Praktycznie nigdy nie rozmawiali o tym, by Kyun w ogóle mógł wrócić do jakiejkolwiek pracy. Przy zarobkach jednego z nich, spokojnie mogli utrzymać mieszkanie, zapewniać sobie markowe ubrania, których Changkyun i tak przeważnie nie nosił, a także pozwolić sobie na daleki wyjazd, ba! I jeszcze mieli z czego żyć.
Zapewne nie wszyscy idole mogli sobie na to pozwolić. Kiedyś słyszał jak Yoo wspominał o grupach mieszkających w klaustrofobicznych dormach z jedną łazienką i łóżkami piętrowymi. Wspominał też coś o niewolniczych kontraktach i spłacie jakiegoś długu, który zaciągali trainee szkoląc się w danej wytwórni.
Brzmiało to naprawdę strasznie.
W każdym razie, Kihyun z pewnością nie miał powodu, by być złym.
-Wyleciało mi z głowy - westchnął. - Kiedy miałem ci niby o tym powiedzieć, skoro cały czas...
-Znowu do tego wracasz? - Warknął, wytrącony z równowagi. - Przecież kilka chwil temu odpowiedziałem ci, że odpisuje ci kiedy tylko mogę... Możemy już zapomnieć o tym argumencie? Wiem, że jest twoim ulubionym.
-Ale Hyejin masz czas odpisywać...
-Chłopaki... proszę was, nie dzisiaj i nie z samego rana, okej? - Burknęła, wywołana dziewczyna.
-Będę pracował w kawiarni - burknął, tym samym dając za wygraną.
Kihyun podczas wypowiadania tych słów akurat brał łyk swojej ostygłej kawy. Słysząc o kawiarni, zakrztusił się, prawie wypluwając to, co miał w ustach.
-Chyba nie... - Wolał nie kończyć tej myśli.
-Właśnie tak - przytaknął. - Znowu pracuje w Idol Caffe, masz z tym jakiś problem? - Rzucił mu twarde spojrzenie.
Yoo zacisnął dłonie na swoich kolanach, tak żeby nikt nie mógł tego zobaczyć. Oczywiście, że miał z tym problem!
-Nie - uśmiechnął się lekko. - Cieszę się, że wyjdziesz do ludzi, odżyjesz trochę...
Starał się wyglądać na szczerego, ale Changkyun już zbyt dobrze znał te gierki, by móc oszukać się jak dziecko. Doskonale widział na jego twarzy, jak bardzo nie odpowiadała mu na nowinka. Każda inna kawiarnia byłaby lepsza, ale nie Idol Caffe, dlaczego? Kojarzyła mu się ona bardzo źle. Fakt, poznali się tam i spędzili ze sobą noc... Ale to był zaledwie urywek historii związanej z tamtym miejscem.
-I nie masz z tym problemu? - Specjalnie chciał dołożyć swojemu chłopakowi. - Wiesz, będę tam praktycznie codziennie i...
-Mnie też nie ma całe dnie, wiec... - Wzruszył ramionami. - A o której dzisiaj wracasz?
-Dwudziesta pierwsza - uśmiechnął się wrednie.
-Bajecznie - zmarszczył gniewnie brwi.
-Chłopaki... - Odezwała się Hyejin. - Ale wy wiecie, że ja tu jestem? Nie możecie udawać przede mną dobrego małżeństwa, co? Byłoby naprawdę miło, gdybym kiedyś przyszłą do was w odwiedziny i nie była świadkiem kolejnej kłótni.
-To trzeba było nie przychodzić - burknął Kihyun.
-Ktoś musi zajmować się twoim chłopakiem, skoro ty nie masz dla niego czasu - odgryzła się. - Tylko poczekaj, aż ktoś zacznie się koło niego kręcić i dopiero wtedy będzie płacz...
-Nie dawaj mu powodów do zazdrości - poprosił Kyun, ujmując swoją przyjaciółkę za dłoń. - Kihyun wie, że go bardzo kocham, prawda? - Zwrócił się do chłopaka siedzącego naprzeciwko.
-I ja też cię bardzo kocham - posłał mu buziaczka. - Ale jeżeli mnie zdradzisz to wyrwę temu fagasowi, a ciebie wsadzę do klatki, żebyś na zawsze był mój.
-Matko... - Jęknęła Hyejin.
~~~
Witajcie
Prawda, że są uroczy?
Wyciągając się za stopy z łóżka
Albo
Kłócąc się już z samego rana
Doprawdy
Słodziaczki :D
Dziękuję za Waszą dzisiejszą obecność!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał!
Do napisania!
ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top