XI

Nie przesiedział w kawiarni całego dnia. Opuścił ją po uzgodnieniu warunków jego pracy dorywczej. Jutrzejszego ranka miał stawić się z samego rana, by odbyć swoją zmianę.

Szczerze? Nigdy by nie pomyślał, że wstanie wcześnie rano, przedzieranie się przez miasto, by kolejne x godzin spędzić za kontuarem, ucieszy go tak bardzo. Perspektywa spędzania czasu z zupełnie nowymi, obcymi ludźmi niezwykle go podniecała. Ostatnimi czasy zaszył się w domu, powoli dziczejąc.

Musiał się gdzieś wyrwać.

-Kihyun oppa jest taki przystojny - usłyszał, stojąc przy przejściu dla pieszych.

-Będziesz oglądała dzisiejszą galę? - Zawtórowała jej koleżanka. - Tak mi ulżyło, kiedy Kihyun oppa bezpiecznie wylądował w Hong Kongu.

-Ach... - Mruknął, ruszając przed siebie. - Więc jest dzisiaj na gali...

W zasadzie, czego się spodziewał? Że Kihyun poinformuje go o tym, że wylatuje? Zapewne w odpowiedzi usłyszałby beztroskie „Przecież tak samo było rok, dwa i trzy lata temu. Nie możesz w końcu zapamiętać, że gale są co roku?" I na tym skończyłaby się ich rozmowa.

Czasami zastanawiał się jak ci wszyscy wierni fani są zaślepieni miłością, by nie móc dostrzec tego jak Ki zachowuje się naprawdę. Być może jego wiecznie uśmiechnięcia twarz, czarujący głos i niesamowita szarmancja spełniają swoją rolę. Ale na litość! To zwykła iluzja.

Kihyun cztery lata temu debiutował w pięcioosobowej grupie, która rozpadła się po zaledwie dwóch latach promocji. Dlaczego? Oficjalnego powodu nie podano, a fani całą winę zrzucili na członków, którzy odeszli z wytwórni. Ci będący nieco bliżej, nieomamieni szczenięcym wzrokiem Yoo, doskonale znali prawdziwy powód rozpadu. Reszta członków miała po dziurki w nosie jego zachowania, chamskich odzywek i bycia faworyzowanym.

Dobrze zrobili odchodząc. Tylko Changkyun został z tym szybko rosnącym potworem u boku.

Tego dnia sam poszedł do kina, sam wypił schłodzony napój, sam wrócił do domu, by tam samemu zjeść kolacje przygotowaną z przyzwyczajenia dla dwojga.

Nie miał zamiaru oglądać transmisji gali. Czas leciał, ale on nadal nie był fanem tego typu muzyki. Znowu widziałby uśmiechniętą twarz swojego chłopaka, który zapewne myślałby w tamtym momencie o wszystkich innych osobach, tylko nie o nim.

Chyba się już przyzwyczaił do bycia niewymienianym w podziękowaniach.

Godzinę później przyszedł sms.


Yoo:

Wygrałem! Jestem najlepszy!


Nie potrafił się nawet ucieszyć z tej wiadomości. W pełni zdawał sobie sprawę, że kolejna nagroda jedynie podpompuje, i tak już rozdmuchane, ego Kihyuna.


Im:

Gratuluję.


***

Nawet nie usłyszał, kiedy w środku nocy ktoś otworzył drzwi od ich mieszkania, z łatwością znajdując drogę do sypialni. Pod tą samą osobą chwilę później ugiął się materac, kiedy zawisła ona nad spokojnie śpiącym Imem.

-Spieprzaj z tymi zimnymi łapami, Kihyun - warknął, nie decydując się otworzyć oczy, czy chociażby odwrócić głowy. Chciał spać.

-Skąd wiedziałeś, że to ja? - Usłyszał w odpowiedzi cichy głos.

-Bo mój kochanek wyszedł dwie godziny temu - mruknął, poprawiając kołdrę, którą z jego ramienia zsunął Yoo.

-Bezwstydnik... - burknął. - Wygrałem, wiesz?

-Pisałeś mi o tym...- westchnął.

-No wiem... Ale chciałem ci się jeszcze raz pochwalić, żebyś pamiętał jakiego zdolnego chłopaka masz.

-Czytam o tym prawie codziennie w internecie, wystarczy mi...

Kihyun wcale nie zamierzał dać za wygraną i ponownie zsunął materiał z ramienia chłopaka, by złożyć na jego nagiej skórze lekki pocałunek. Spotkało się to z jękiem niezadowolenia ze strony młodszego, który już po dziurki w nosie miał takie zaczepki.

Poderwał się do siadu, przeczesując włosy.

-Czego?

Yoo wyglądał na naprawdę wykończonego. Występ przed tyloma ludźmi zapewne poprzedzony intensywnymi próbami, wielogodzinne siedzenie na oczach kamer, powrotny lot do Korei i ostatecznie dotarcie do mieszkania. To musiało być wymagające.

-Czego? - Zaśmiał się. - Nie widziałeś swojego chłopaka tyle godzin i mówisz mu „czego"? Chciałem się tylko trochę poprzytulać...

-Idź przytulać się z kimś innym... Z Hyejin albo z tym tancerzem, któremu ostatnio zwymiotowałeś na krocze.

-O co ci znowu chodzi? - Zapytał zmęczony. - Dlaczego zawsze jak się widzimy, to masz do mnie problem, co? Nie możesz się w końcu ogarnąć?

-Ja mam się ogarnąć? A co ja niby takiego robię poza tym, że chce mieć swojego chłopaka w domu, a nie na ekranie telewizora?

-Pewnie! Najlepiej będzie jak odejdę z branży muzycznej, zawiodę fanów, pozbawię nas jedynego źródła dochodu, bo Pan Im zachciało się lenić na kanapie i oglądać durne seriale.

-Wiesz co? Spieprzaj, nie chce cię dzisiaj widzieć - warknął.

-Chciałem ci przypomnieć, że to moje mieszkanie, więc jeżeli już to ty spieprzaj - uśmiechnął się wrednie.

To zdecydowanie było o jeden most za daleko w dzisiejszej kłótni. Changkyun nie widząc żadnego innego wyjścia, pośpiesznie wstał z łóżka, wyjął z szafy swoją walizkę, do której wpakował część swoich ubrań. Wszystko to pod czujnym wzorkiem Kihyuna obserwującego każdy ruch swojego narzeczonego.

Zareagował dopiero, gdy Chang w przedpokoju zaczął zakładać buty.

-Gdzie idziesz? - Zapytał, łapiąc go za nadgarstek. - Jest środek nocy, nie wygłupiaj się. Wróćmy razem do łóżka i zapomnijmy o tej sprawie.

-Ty możesz sobie wracać do sypialni. Ja wychodzę - z lekkim uśmiechem, strącił jego dłoń. - Wrócę jutro po resztę rzeczy. Miłej zabawy w TWOIM mieszkaniu.

-Ale musisz się tak drzeć? Chcesz żeby sąsiedzi cię usłyszeli? - Burknął. - Niepotrzebnie robisz sensacje, wiesz?

-A może właśnie bym chciał, żeby usłyszeli, wiesz? Przynajmniej nie musiałbym udawać singla, przynajmniej mógłbym pochwalić się znajomym tym jakiego przystojnego i cudownego chłopaka mam...Ale nie! Jesteś gwiazdą, więc nawet głupiej malinki nie mogę ci zrobić.

Kihyun przymknął na chwilę oczy. Już nie raz przerabiali ten temat, więc najzwyczajniej w świecie zaczął on go po prostu nudzić.

-Musimy o tym rozmawiać teraz? Jest środek nocy...

-Nie musimy już o niczym rozmawiać...

-Poważnie?- Jęknął. - Zachowujesz się jak te rozwydrzone fanki, z którymi muszę się codziennie użerać. Wyobrażałem sobie inaczej powrót do domu, wiesz? Liczyłem na to, że mój facet uciszy się, gdy mnie zobaczy. Chciałem spędzić z tobą wspaniałą noc, skoro już specjalnie wróciłem do Korei.

-A wróciłeś dla mnie czy z jakiegoś innego powodu?- Zapytał zimno.

Kihyun milczał przez chwilę.

-Dla ciebie... - Mruknął.

-A mam napisać do Hyejin?

-Dobra! Jutro z samego rana mam nagrywki, zadowolony?

-Widzisz? Pamiętałeś o mnie bo jesteś napalony, a nie dlatego, że tęskniłeś.

-Nie rób ze mnie tego złego...

-Nie robię - prychnął. - Przecież wszyscy naokoło wiedzą, że to ja jestem tutaj ten najgorszy, prawda? W końcu cię ograniczam i nie daje ci się rozwijać.

Wychodząc, trzasnął drzwiami.

-Cholera! - Krzyknął Kihyun, kopiąc w buty poustawiane w równym rządku.

~~~

Witajcie

Z takich ciekawostek przyrodniczych

Jestem chory

Więc przynajmniej Wy dbajcie o siebie

Skoro dla mnie już za późno

A co do rozdziału

Kto tu jest w końcu ten zły?

Kihyun, który nie ma czasu, a potem chce się przytulać

Czy

Changkyun, który siedzi sam w domu, ale nie chce się przytulać

?

Uh, uh, uh

Dziękuję za Waszą dzisiejszą obecność

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał

Do napisania!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top