XCIV
-Nadal wymiotuje? - Szepnął cicho rzucając krótkie spojrzenie w kierunku przysiadającej do stolika Hyejin. Pocierając dłonie, starał się pozbyć głupiego uczucia odrętwienia będącego wynikiem stresu.
-Tak - przymknęła na moment oczy. Potrzebowała chwili na zebranie własnych myśli. - Zaniosłam mu coś ciepłego do picia, tak jak prosiłeś.
-Mówił coś...?
-Nic konkretnego. Przez chwilę chciałam go wypytać, ale to raczej nie byłby odpowiedni moment.
-Widziałem go denerwującego i stresującego się naprawdę wieloma rzeczami - sięgnął pamięcią do jej najgłębszych odmętów, by przywołać każdą z tamtych chwil. - Ale pierwszy raz widzę, żeby wysiadł mu żołądek.
-Wasz ekspres robi dobrą kawę - niespodziewanie odezwał się Coff, u którego boku przed kilkoma chwilami zasiadła powracająca idolka. - Mój nie robi takiej dobrej - zmarszczył brwi zaglądając w głąb kubka.
Oboje spojrzeli na niego groźnie.
Sprawy potoczyły się dość szybko. Nie minął nawet kwadrans od telefonu Moona, a Hyejin stała już u ich drzwi. Nie potrzebowała specjalnego zaproszenia czy konsultacji. Widziała media społecznościowe i od razu postanowiła przyjechać.
„Nie wiem czy będę mogła wam jakoś pomóc, ale chcę być z wami" - Powiedziała.
Od samego początku starała się jakoś logicznie wytłumaczyć cały ten kryzys. To właśnie do niej należał pomysł wyłączenia wszystkich urządzeń, które mają jakiekolwiek połączenie z internetem i mogą dzwonić. W ten sposób skutecznie opierali się pokusie sprawdzania nowych aktualizacji.
A te pojawiały się i pojawiały.
Coff pojawił się prawie godzinę po swojej przyjaciółce. Z miejsca wprowadził zaznajomiony ze swoją osoba chaos. Od niego dowiedzieli się jak obecnie wygląda sytuacja w świecie zewnętrznym. Pojawiały się kolejne niepublikowane zdjęcia, które zgłaszane były przez fanów Kihyuna. Nikt ich o to nie prosił. Zdając sobie sprawę, że Changkyun ostatecznie może być kimś ważnym dla ich gwiazdy, fandom postanowił działać interkontynentalnie i jak najszybciej wspólnymi siłami pozbywać się obrzydliwych zdjęć.
Niestety zawsze znajdowali się ludzie, którzy je powielali lub rzucali dodatkowe kłody pod nogi. Nawet w tym zachwalanym wcześniej fandomie pojawiły się głowy mówiące i potępiające Changkyuna, którego przecież nikt nie znał... O którym nic nie wiedzieli. Po prostu po zobaczonych zdjęciach uznali go za dziwkę, która łatwo może zrujnować budowany z trudem wizerunek.
Różnica między Hyejin, a Coffem była dość widoczna w takich chwilach jak ta. Kobieta za wszelką cenę starała się ulżyć, doradzić i pomóc. On natomiast przeszkadzał, rzucał złośliwościami i lekceważył całą sytuację. I pił kawę... Czwartą w ciągu półtorej godziny.
-Powinienem napisać list i poprosić...
-Zwariowałeś? - Rzucił się Moon, jednocześnie wyglądając na niebywale rozbawionego kolejnym głupim pomysłem. - Znaczy możesz, proszę bardzo - podniósł ręce. - Ale wtedy ostatecznie przyznasz przed całym światem, że coś między wami jest. Jesteś na to gotowy? - Spojrzał na niego poważnie. - Gotowy zrujnować wszystko na co tak pracowałeś? Na razie to są wszystko plotki. Ty i wytwórnia słowem nie wypowiedzieliście się na ten temat. Nawet, kiedy bohatersko uratowałeś obrzygańca podczas swojego występu.
-Trudno jest mi przyznać - chwilową ciszę przerwał głos Hyejin. - Ale Joonho ma rację. Jeżeli zareagujesz, to wciągniesz Changkyuna w grę, której nie zrozumie. Jestem dłużej w tej branży i uwierz mi... Nie chcesz tego.
-Więc mam nic nie robić? - Oburzył się.
Coff odchylił się na krześle i rzucił beztrosko:
-Zdradzę ci pewien sekret, słodziaku - puścił oczko w jego stronę. - Tak wygląda życie idola ze skandalami. Musi milczeć i jeżeli trzeba, to przeprosić. A kiedy jadą po kimś dla ciebie ważnym...
-Zignorować - zgodziła się dziewczyna. - To prawda - przytaknęła krótko. - Najlepszym co możesz zrobić w tej sytuacji to milczeć. Każda twoja reakcja będzie dodatkowym paliwem do ich nienawiści. Najlepszą reakcją dla idola jest jej brak.
-To miłe, kiedy ktoś przyznaje mi rację - powrócił do normalnej pozycji, sięgając po telefon odłożony na stół. On jako jedyny nie został wyłączony.
-Nie mogę siedzieć z założonymi rękoma i patrzeć na to wszystko w spokoju - w przypływie złości uderzył pięścią w stół. Filiżanki na nim ustawione podskoczyły nieznacznie.
-Nie musisz - ujęła czuje jego dłoń. - Ale musisz zrozumieć, że twoja rola nie polega na walczeniu ze światem zewnętrznym. Jak każdy idol, masz swój własny. Tutaj... - Wskazała na całą okazałość apartamentu. - Twój świat też wymiotuje w łazience martwiąc się publikacją tych zdjęć, zniszczeniem twojej reputacji i... Tobą. Że widząc je odsuniesz się zniesmaczony.
Coff ukradkiem przeniósł wzrok na Hyejin, w milczeniu przysłuchując się każdemu jej słowu.
-Ale ty tego nie zrobisz, nie odsuniesz się - uśmiechnęła się lekko. - Ponieważ na tym polega cały ten myk z miłością. Kiedy w jednej chwili świat wydaje się być za ciężki, pozwalasz, żeby ktoś pomógł ci go dźwigać. Miłość to nie tylko seks. To wsparcie, bliskość, zaufanie i ciepło.
-Nie wiem czy będę umiał mu pomóc - przyznał cicho. - Nawet nie wiem od czego powinienem zacząć. Ta sprawa jest... inna.
-Po prostu bądź obok - była pewna swoich snów. - Bądź sobą i bądź obok. Możesz mi wierzyć, że to będzie wystarczające. Nawet, jeśli miałbyś po prostu siedzieć obok niego.
-Przepraszam, że przerywam to całe pieprzenie - wtrącił się. - Ale czy tylko mi się wydaje, że to wcale nie był przypadek? Znaczy... Pojawiło się pięć różnych zdjęć o podobnej tematyce. Pięć - spojrzał po wszystkich poważnie. Kilka sekund dłużej poświęcił na przyjrzenie się twarzy Kihyuna. - Zwykle w takich sytuacjach pojawia się tylko jedno zdjęcie odmieniane i powielane na wszystkie sposoby. Potem, po kilku dniach znajduje się kolejne... Ale pięć? Tak w ciągu jednego dnia?
-W sumie... Wcześniej się nad tym nie zastanawiałam, ale naprawdę coś tutaj nie gra - zastanowiła się. - Wygląda jakby ktoś robił to z premedytacją i to do tego nieumiejętnie.
Mogli się jedynie zastanawiać nad możliwym motywem takich działań. Póki nie mieli przy sobie Changkyuna, nie mogli w żaden sposób obrać kierunku, który być może doprowadziłby ich do źródła tego wszystkiego. Jedno było pewne. Zdjęcia były stare i ktoś musiał naprawdę porządnie się napracować, żeby dotrzeć do nich.
-Teraz moja kolej - odetchnął.
Kihyun i Hyejin spojrzeli z niepokojem na Moona.
-Przecież go nie zjem - prychnął urażony. - Tutaj i tak wam się nie przydam, więc posiedzę trochę z nim.
-Joonho... - Zaczął Yoo. - Nie pogorsz tylko sprawy, dobrze? Wiem, że nie lubisz mojego chłopaka z jakichś powodów, ale... Naprawdę mamy dzisiaj tragiczny dzień...
-Nie masz do mnie zaufania, co? - Zmrużył oczy wstając powoli od stołu. Telefon wylądował bezpiecznie w jednej z jego kieszeni.
-Za grosz - kącik jego ust drgnął lekko do góry.
-Nie zrobię mu krzywdy - powtórzył. - Możecie sobie dalej gadać o miłości i innych rzeczach, o których nie mam pojęcia - pomachał im na pożegnanie.
~~~
Witajcie
A przynajmniej Ci, którzy przeżyli poprzedni rozdział
*Nerwowy śmiech*
Tak.
Sytuacja nam się powoli rozkręca
I pewnie wyniknie z tego niezła afera
Ale nie nadymam się, jakby miała być z tego grecka tragedia
Co to to nie, misiaki
Dobra
Skończyłem
Z tymi nawiązaniami
XD
Coff to taki wspierający przyjaciel, prawda?
Ale ja bym go do Changkyuna nie posyłał >.>
Dobrze!
Dziękuję za Waszą dzisiejszą obecność!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał!
Do napisania!
ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top