LXXXIX

-A wie Pani, że Changkyun od dobrych czterech lat nie przesłuchał dobrowolnie żadnej mojej piosenki? - Zagadnął Kihyun, który strategicznie zajął miejsce obok swojej teściowej.

Pani Im zmarszczyła brwi w wyrazie czystego niezadowolenia. Zapewne w głębokim poważaniu miała to czego słucha jej jedyny syn. Mogła natomiast uczepić się jego braku szacunku do jej własnej pracy! Ona przecież też pisała te piosenki... W zasadzie pisała je w całości, a głos Kihyuna jedynie był ich dopełnieniem.

-Nie słuchasz moich piosenek? - Spojrzała na niego poważnie. - To trochę kiepsko z twojej strony... SYNU.

-Nie lubię kpop'u - stwierdził ponuro, ukradkiem zerkając na zegarek, który bezlitośnie nakazywał zamknąć mu kawiarnię półgodziny temu. A jego goście nadal siedzieli i chyba nie zamierzali wyjść. -Mam prawo czegoś nie lubić.

-Ale mógłbyś przynajmniej próbować zrozumieć czym tak ekscytują się fanki twojego chłoptasia.

-Nazwała mnie twoim chłoptasiem - uśmiechnął się dziko.

-Nie pozwalaj sobie farbowane czupiradło - zganiła go. - Nie zapomniałam ile przez ciebie dzisiaj przeszłam i ile pewnie będę musiała przejść w najbliższym czasie.

-Ta muzyka codziennie leci mi przez radio w tym miejscu. Naprawdę nie chcę marnować czasu na słuchaniu jej w czasie wolnym - przewrócił oczami. - A tak swoją drogą... Kto opiekuje się Eunbin? Chyba nie zostawiłaś jej samej, prawda...? - Zapytał z dziwnym przestrachem, w myślach układając różne tragiczne wersje wydarzeń.

-Chory jesteś? - Warknęła. - Poprosiłam waszą ciotkę, żeby się nią zajęła, kiedy mnie nie będzie w domu. Nie musisz się o nic martwić - westchnęła, rozglądając się za zakazem palenia, bo głód nikotynowy potrzebował nakarmienia, a jej naprawdę nie chciało się wyprowadzać go na spacer za kawiarniane drwi, które i tak pozostawały zamknięte.

-Dlaczego nie poprosiłaś mnie? - Zapytał z wyraźną pretensją w głosie. - Skoro Kihyuna i tak nie będzie dzisiaj w domu, to dlaczego ja nie mogłem się nią zająć? Jestem jej bratem - burknął.

-Właśnie - stwierdziła ostro. - Jesteś jej bratem. A ja jako dobra matka, chcę żeby moja córeczka nie przedawkowała cukru i spała więcej niż trzy godziny tej nocy. Człowieki w jej wieku powinny spać znacznie dłużej, a nie bawić się ze starszymi braćmi w księżniczki i smoki, piratów czy oglądać kreskówek do późna, zajadając dziecięce smutki tonami lodów i napojów gazowanych.

Changkyun nie odezwał się słowem. Doskonale wiedział ile prawdy jest w tych słowach. Zapewne właśnie to robiliby razem z Eunbin. Potajemnie nie mógł się doczekać, aż będzie mógł napić się z nią pierwszego kieliszka. Będzie jednocześnie przerażony i dumny z tego powodu.

-Zamknął się - szepnął Kihyun.

-Bo mam rację - prychnęła, pakując między wargi kolejnego papierosa.

Changkyun zaciągnął kilka razy powietrze nosem, gdy powoli zaczął docierać do niego zapach papierosowego dymu. Niezbyt chętnie musiał wrócić z krainy marzeń, w której prowadził swoją dorosłą siostrę do ołtarza. Zgromił swoją matkę wzrokiem. Tym samym, pod którym zwykle łamał się Kihyun i Hyejin. Pani Im jednak wyglądała na całkowicie niewzruszoną.

-Chyba sobie żartujesz... - Warknął. - Tutaj nie można palić.

-Przykro mi - wzruszyła ramionami, bezczelnie chuchając dymem prosto w twarz swojego syna. - Nigdzie nie zauważyłam zakazu palenia, więc sobie pozwoliłam.

-TO KAWIARNIA!

-Tak właściwie... - Kihyun nieoczekiwanie postanowił wetknąć swój kij w mrowisko. - Zawsze słucham o Eunbin, ale nigdy nie miałem okazji jej poznać... - Stwierdził nieco zawstydzony. - Byłaby jakaś możliwość...

-Nie! - Przerwał mu natychmiast. - Nawet nie ma takiej opcji - warknął. - Nie mogę...

Kihyun w tamtym momencie wyglądał na naprawdę zranionego. Ze wszystkich sił starał się to ukryć, ale na jego nieszczęście znajdował się wśród osób, które znały go na tyle dobrze, by doskonale go rozczytać.

Pani Im popatrzyła po twarzach swoich gejuszków z nieukrywaną dezaprobatą. Czasami naprawdę nie rozumiała, dlaczego utrudniali sobie najłatwiejsze sprawy. Jako matka naprawdę nie miała problemu, by Kihyun przylazł i zajął się trochę małą. Przynajmniej miałaby te piętnaście minut spokoju przed tym, jak idol zacząłby błagać o litość w przerwie między kolejną herbatką u księżniczki.

-Kochanie - zaczęła spokojnie, postanawiając się wtrącić. - Przecież ja nie mam nic przeciwko. A dobrze by było...

-Tutaj nie chodzi o to - zareagował naprawdę szybko, co jedynie świadczyło o jego daleko idących przemyśleniach na ten temat. - Pamiętasz jak Eunbin przeżywała to kiedy... - Zamilkł czując, jak gardło się ściska się na samą myśl o wypowiedzeniu znienawidzonego imienia.

-Pamiętam - stwierdziła ostro. - Ale masz zamiar ukrywać przed nią to, że masz kolejnego „przyjaciela"? Kiedy masz zamiar powiedzieć jej prawdę o swojej orientacji? Może jest mała, ale zrozumiałby twój pociąg do siusiaków. Ja zrozumiałam.

-Nie chcę przedstawiać Eunbin żadnych więcej przyjaciół i siusiaków - zacisnął dłonie. - Wtedy popełniłem największy błąd, jaki mogłem zrobić. Nie chcę tego powtarzać.

-Pilbeom nie był idealnym wyborem, ale przecież...

-NIE WYMAWIAJ JEGO IMIENIA! - Krzyknął roztrzęsiony. Zupełnie, jakby jego matka zrealizowała jakąś straszną groźbę, która nad nimi wisiała.

Zapadła cisza. Nawet popiół opadający bezwiednie na wypolerowany blat stolika nie był w stanie sprawić, by zebrani znaleźli sobie wystarczające pokłady woli, by ruszyć konwersację do przodu. Wszystkie spojrzenia utkwione były w Changkyunie. On natomiast pogrążył się w przeszłości, na nowo rozpamiętując to czego tak bardzo nie chciał rozpamiętywać. Na nowo ożyło w nim cierpienie, strach i ból.

-Zaraz wrócę - szepnął roztrzęsionym głosem, zostawiając swoich rozmówców w całkowitej ciszy.

Pani Im przymknęła spokojnie oczy. Z zewnątrz nie wyglądała na specjalnie poruszoną. Jedynie poszminkowane usta mocniej zaciskające się na filtrze zdradzały jak bardzo krwawi jej serce w tym momencie. Kihyun znał tą historię... Miał znać w niej tylko to co powinien znać... Ale nawet to wystarczyło, by doskonale rozumiał co się stało.

-Pójdę do niego - szepnął, cicho wstając i powolnym krokiem zmierzając na zaplecze, za którego drzwiami zniknął Changkyun.

-To ja zapalę - stwierdziła beznamiętnie, drżącymi dłońmi sięgając po paczkę.

Zastał go skulonego pod pracowniczymi szafkami. Milczał.

Powolnym krokiem prawie niesłyszalnie pokonał dzielącą ich odległość. Nie miał planu jak go pocieszyć, wyciągnąć z najgorszych wspomnień. Można by było się spodziewać czegoś innego po czterech latach związku... Ale naprawdę nie miał pojęcia. Kolejne obietnice miłości i obecności nie spełniały już swojego zadania, wypowiedziane o sto razy za dużo.

Nie byli dziećmi, żeby wierzyć w bajki.

Ostrożnie uklęknął przed nim. Przez chwilę obserwował jego dłonie, w których przed światem skrył swoją twarz. Był jak małe dziecko, które myślało, że w ten sposób ucieknie przed złym światem. Na twarzy Kihyuna pojawił się smutny uśmiech, i choć tak bardzo chciał przygładzić jego włosy - nie zrobił tego.

W kompletnym milczeniu wykonał ukłon. Pochylając się, ułożył czoło z całą ufnością i posłuszeństwem na stopach Im'a.  Po czterech latach związku mógł zaoferować mu ten jedyny, ostateczny gest oddania. Zbędne były jakiekolwiek słowa, które starałby się wyjaśnić, to co właśnie zaszło.

Liczył się delikatny dotyk Changkyuna, który dłonie ułożył na potylicy swojego wybawiciela. Kogoś kto pozornie niepozornym gestem, rozdarł ciemność i wyciągnął do niego rękę.

To była ich definicja miłości, którą doskonale rozumieli.

~~~

Witajcie

*Odkrył muzykę z musiclau "Dear Evan Hansen"*

Czasami najgorsze są demony przeszłości

Niż te czekające na nas w teraźniejszości

A nawet przyszłości

Kiedy ostatnio wspominałem o byłym chłopaku Changkyuna?

60 rozdziałów temu?

Wtedy pokazałem Wam zaledwie skrawek tamtej historii

Która nigdy nie powinna być rozdrapywana i wspominana

Ale została

Jak widzicie

Nie tylko Kihyun ma powody do strachu

Bo gdzieś wewnątrz

Changkyun jest zraniony jeszcze bardziej

Wow

Ale depresyjnie się zrobiło, co? >.>

Cóż...

Na razie się z nimi żegnamy!

Następny rozdział zabierze nas do YunCoffów!

^ ^

Dziękuję za Waszą dzisiejszą obecność!

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał!

Do napisania!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top