LII

Nie należało z tej sytuacji wyciągać żadnych pochopnych wniosków. Początkowo mógł być oszołomiony swoim małym odkryciem, ale ostatecznie dochodził do bardzo prostego wniosku - Yunseok miał prawo spać, z kim chciał, całować się, z kim chciał i wiązać się, z kim chciał. Żadna z tych rzeczy nie była drogą zamkniętą.

A obietnica? Ona nic nie znaczyła. Od początku była jedynie pustymi słowami, które miały działać na wyobraźnię. W dzisiejszych czasach obietnice są warte tyle, co piasek na pustyni. Ludzie składają je, by w następny dzień o nich zapomnieć.

-Cholera, jak zimno - warknął pod nosem, gdy upłynęła kolejna minuta na bezsensownym czekaniu. Autobus mający się zjawić pięć minut temu widocznie miał inne plany.

Przecież nie będzie psuł komuś wieczoru, prawda? Zaraz po tym, gdy zorientował się, co się dzieje, Yunseok jeszcze raz ponowił swoją prośbę. Oczywistym było, że od razu została ona odrzucona, a Changkyun z miłym uśmiechem wycofał się do tyłu.

Odwiedzanie ludzi o trzeciej w nocy nie było jednak najlepszym z pomysłów.

-Pan Im? - Nieznajomy głos wyrwał go z zamyślenia i zachęcił do uniesienia wzroku na auto zatrzymane przy przystanku.

Przez uchyloną szybę widział twarz, która w pierwszej chwili wydawała mu się całkowicie nieznajoma, więc po głowie Changkyuna nie tylko zaczęły krążyć wszystkie scenariusze z horrorów, jakie kiedykolwiek obejrzał, ale również klarowało się jedno proste pytanie: „Skąd on zna moje nazwisko?".

-Znamy się...? - Zapytał ostrożnie chłopaka pośpiesznie wysiadającego z samochodu.

-No tak...? - Zatrzymał się tuż przed Changkyunem. - Spotkaliśmy się jakiś czas temu w wytwórni, pamiętasz?

Chwilę mu zajęło przywołanie całej sytuacji.

-Och... Jesteś tym chłopakiem, który zaprowadził mnie do studia nagraniowego. Co za zbieg okoliczności, że spotykam cię znowu, kiedy akurat o trzeciej w nocy siedzę sam na przystanku, a ze wszystkich ludzi w Korei, to właśnie ty się zatrzymałeś. To chyba musi być jakieś przeznaczenie... - Nie było go stać choćby na krztę entuzjazmu.

-Dobrze... - Stwierdził sceptycznie, orientując się powoli, że jego rozmówca nie jest zbyt trzeźwy. - Wracam akurat z treningu, więc...

-O trzeciej w nocy? - Przerwał mu. - Kto normalny trenuje do tej godziny?

-Tancerze, którym w ostatniej chwili zmienia się układ, bo poprzedni okazał się zbyt wyzywający - zaśmiał się. - Ale jesteśmy przyzwyczajeni - wzruszył ramionami. - Lepiej powiedz mi co tutaj robisz?

-Może się zdziwisz  - urwał na chwilę, by dać sobie czas na pociągnięcie nosem, co dało pretekst, by jego rozmówca wyjął z kieszeni kurtki chusteczki, które wyciągnął do niego w przyjaznym geście. Oczywiście Changkyun nawet nie śmiał odmówić. - Ale czekam na autobus.

-Autobus? - Pokiwał głową ze zrozumieniem. - A kiedy ma przyjechać? Może powinienem poczekać z tobą? - Zaproponował.

-Powinien być... Pewnie jakieś siedem minut temu - stwierdził rozbawiony.

Chłopak wychylił się na chwilę, by sprawdzić czy pojazd akurat nie nadjeżdża. Dookoła jednak nie było widać żadnej żywej duszy.

-Nie sądzę, żeby przyjechał - stwierdził sceptycznie. - Pewnie się zepsuł, a następny przyjedzie za godzinę.

-W takim razie to będzie naprawdę długa noc - westchnął.

Tancerz odwrócił się w kierunku swojego samochodu, zabawnie zagryzając przy tym wargę. Ostatecznie warknął pod nosem kilka słów, które zdecydowanie nie mogły pochodzić z koreańskiego.

-To może podwiozę cię do domu? - Uśmiechnął się zmęczony. - I tak mam po drodze, a ty przynajmniej nie będziesz musiał stać tutaj kolejnej godziny czekając na zapalenie płuc i morderców-amatorów.

Changkyun zmrużył oczy podejrzliwie.

-Nie wsiadam do samochodów nieznajomych facetów, wybacz.

-Tak myślałem, że będziesz robił problemy - westchnął. - Twoja mama mnie dobrze zna, ty w jakimś sensie też mnie poznałeś, więc nie każ mi tutaj marznąć razem z tobą, co? - Uśmiechnął się sztucznie. Zdecydowanie miał dość tego wieczoru. - Po twoim stanie zgaduję, że tak samo jak ja, chętnie poszedłbyś już spać, co?

Musiał jeszcze raz przemyśleć złożoną propozycją ze względu na ujawnienie nowych faktów w sprawie.

-Niech będzie - z wielkim trudem podniósł się z miejsca. - Dzisiaj i tak już nic gorszego nie może mnie spotkać - powolnym krokiem ruszył w stronę samochodu, wymijając swojego szofera i siadając na miejscu pasażera.

Przez dłuższą chwilę jechali w ciszy. Nawet podanie adresu stało się całkowicie zbędne, ponieważ chłopak doskonale wiedział, w którym kierunku powinien się skierować. Siedząc tuż obok niego mógł przyjrzeć mu się nieco dokładniej i odświeżyć swoją pamięć. Nie miał pewności, czy to przez alkohol czy tak było naprawdę, ale potrafił w tej jego przeciętności odnaleźć coś atrakcyjnego. Nagle odkrył, że jego wystające kości policzkowe nadają mu pewnego niespodziewanego uroku, a twarz w kształcie litery „V" spełniająca mokre sny koreańskiego kanonu piękna jedynie dodawała mu kolejnych kilku dodatkowych punktów... No i te dołeczki pojawiające się z każdym lekkim uśmiechem. Wisienkę na torcie stanowiły jednak niebieskie oczy, których wcześniej nie dostrzegł. Nie miał pewności, czy wtedy były schowane za soczewkami czy same nimi są.

Mógł być przeciętny, ale ta przeciętność była naprawdę atrakcyjna. Nie był to typ urody, który onieśmielał i sprawiał z automatu, że mniej urodziwe osoby nabawiały się kolejnych kompleksów. Zdecydowanie nie należał do świata porcelanowych laleczek, z którego wywodził się Kihyun czy Coff.

-Im Changkyun - odezwał się po chwili.

-Wiem - przytaknął w pełni skupiając się na prowadzeniu.

-Bardziej liczyłem na to, że ty się w końcu przedstawisz - westchnął opierając głowę o zimną szybę.

-Ah... No tak - uśmiechnął się zawstydzony. - Nazywam się Popov Jinsang* - przedstawił się szybko.

-Popo?** - Powtórzył. - W sensie, że buziak? - Uśmiechnął się rozbawiony.

-To jest bardzo stary żart - zmarszczył brwi. - Nie „popo", tylko Popov - wyjaśnił kładąc ostry nacisk na ostatnią literę swojego nazwiska. - A Jinsang jak prawda i dobroć. To właśnie znaczenie mojego imienia - wolał również wyjaśnić tę kwestię, by uniknąć pomyłek.

-Nie brzmi to zbyt koreańsko - zaczął podejrzliwie. - Popov - powtórzył, by sprawdzić jak nazwisko nowego znajomego będzie brzmiało w jego ustach. - W sumie zabawne - Popov.

-Mój tata jest Rosjaninem. Stąd właśnie to nazwisko.

-I rysy twarzy - dopowiedział.

Jinsang spojrzał na niego kątem oka, przyklejając na twarz delikatny uśmiech.

-Zgadza się - przytaknął. - W zasadzie to spędziłem połowę mojego życia w Rosji. Nawet nie wiesz jak trudno było mi przestać być Nikolaiem, zdobywcą ludu, Popovem, a stanie się Popovem Jinsangiem.

-A znaczenie mojego imienia znasz? - zapytał. - Changkyun - przypomniał szybko.

-Nie musisz mi przypominać - zaśmiał się. - To chyba znaczy mniej-więcej „ustanawiający równość". Ale nie jestem pewien - wyglądał na nieco speszonego.

-W każdym razie, to się nie sprawdza - westchnął wraz z ulatującym z niego entuzjazmem. - A powiesz coś po rosyjsku? - Zaciekawił się momentalnie.

-Byłoby naprawdę miło, gdybyś nie zachowywał się jak wszyscy Koreańczycy, którzy dowiadują się  o moim pochodzeniu - zaśmiał się głośno. - Coś w tym języku? - Zastanowił się szybko. - To może... Ty ochen krasivyy.

-Nie brzmiało to jakbyś mnie wyzywał - skrzywił się lekko. - Co to tak właściwie znaczyło?

-Nie powiedziałem, że ci to przetłumaczę - uśmiechnął się chytrze, zatrzymując pojazd. - Jesteśmy na miejscu.

~~~

Nikolai/Jinsang Popov*- Wszelka zbieżność jest przypadkowa

Popo**- A tak właściwie "ppoppo" (뽀뽀) po koreańsku znaczy właśnie pocałunek

Witajcie

Piszę tę notkę na szybko

Bo trochę za późno się zorientowałem, że muszę rozdział wstawić

Więc będziecie musieli mi wybaczyć tę parę minut spóźnienia

Jeżeli kochacie

TO MUSICIE WYBACZYĆ

yhh~

A więc, co?

Popov?

Lubię upychać po kątach nowe postacie

Nie musicie mi o tym mówić :P

Przyjmijcie proszę ciepło naszego tancerzyka

Bo inaczej nie sprawie Wam szczęśliwego zakończenia

(Brawo ałtorze, znowu grozisz czytelnikom)

Dobrze!

Czas mnie goni, więc się zamknę ^ ^"

Dziękuję za Waszą dzisiejszą obecność!

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał!

Do napisania!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top