Milczenie
~*~
Często najmądrzejszą odpowiedzią jest milczenie.
~*~
Przez miasto szliśmy w ciszy, bo jakby inaczej z głuchą osobą. Starałem się cały czas uśmiechać, aby zrobić dobre wrażenie, jednak ona nawet się na mnie nie spojrzała. Patrzyła cały czas przed siebie. Coś jest ze mną nie tak? Nagle zbrzydłem? Zazwyczaj dziewczyny nie mogą spuścić ze mnie wzroku.
- Oto twój nowy dom! - powiedziałem najbardziej entuzjastycznie jak tylko mogłem. Chociaż dziewczyna i tak tego nie słyszała, więc było to trochę bez sensu.
- Kogo nam dziś przyprowadziłeś? - spytał Tony - Mam nadzieję, że to jedna z tych modelek!
- No to się zawiedziesz... Kochani, przedstawiam wam Tessę - wskazałem teatralnym ruchem na kobietę.
Nastała cisza. Chyba myśleli, że nowo przybyła się odezwie.
- Widzę, że jesteś nieśmiała - Tony uśmiechnął się zalotnie.
Podszedł do dziewczyny i już chciał ją objąć, gdy Tessa wykręciła mu rękę do tyłu, wbiła łokieć między łopatki i powaliła kopniakiem na ziemię, po czym go zablokowała. Nie to żebym nie lubił Starka, ale nie mogłem się doczekać aż ktoś tak zrobi.
- Już ją lubię... - na twarzy Romanoff namalował się zabójczy uśmiech.
- Ja też... - wydusił Tony.
- Tess zostaw go... - położyłem rękę na jej ramieniu.
Dziewczyna zareagowała natychmiast szybkim chwytem przygotowującym do przerzutu. Na szczęście się powstrzymała, uwolniła Starka i ustała tam gdzie była przed atakiem. Zachowywała się jak maszyna. Czyżby była zaginioną siostrą Barnesa? A może nieudanym Zimowym Żołnierzem? Tak czy siak: była dobra.
- Chodź pokażę ci pokój - powiedziałem zapominając, że ona nie słyszy.
Zrobiłem więc ruch rękę nakłaniający ją do pójścia za mną. Zaprowadziłem ją do pokoju, który dawaliśmy każdej dołączającej się do nas dziewczynie. Właśnie: czemu to nigdy nie jest chłopak?
- Tam masz łazienkę... - Znowu?! Skleroza mnie dopada czy co?! Będę się musiał nauczyć migowego...
Uśmiechnąłem się promiennie i wyszedłem bez słowa. Po pierwsze: i tak by mnie nie usłyszała, a po drugie: jest dorosłą kobietą i chyba umie o siebie zadbać. Chyba...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top