2.

Próbowałam skupić cała swoją energię na tym co się dzieje na wykładzie ale nie potrafiłam, bo wszystkie sceny i słowa wypowiedziane przez pewnego chłopaka przewijały mi się w głowie tak często, że czułam jak zaczyna robić mi się nie dobrze. Nie zanotowałam nic na żadnych zajęciach dzisiaj, a egzaminy zbliżają się wielkimi krokami więc będę musiała wykorzystać kogoś z moich znajomych do wspólnej nauki lub co najmniej pożyczenia notatek. Nie chciałam oblać żadnego testu, to nie w moim stylu.
-Tai, jedziemy na zakupy po zajęciach. Tylko dziewczyny, wchodzisz w to? - Jessica szepnęła do mnie, kiedy pani Crolley odwróciła się w ekranu.
-Wow, umiecie się oderwać od swoich chłopaków, niemożliwe. - przewróciłam oczami.
Dziewczyna oburzona usiadła prosto i skrzyżowała ręce, chyba naprawdę ją to uraziło.
-Ja się nie czepiałam, jak ruchaliście się z Michaelem gdzie popadnie, więc jak sobie chcesz.
Jęknęłam. Znowu wspomnienie z imprezy, zostałabym zabita i pokrojona na kawałki gdyby Jess dowiedziała się, że po raz kolejny przespałam się z chłopakiem, którego obrażam przy każdej możliwej okazji. Moja przyjaciółka przynajmniej dwa razy w tygodniu od dobrych paru lat musi znosić moje gadanie o Cliffordzie i raczej nie zdarzało się, żebym mówiła o nim dobrze. Podobnie Ashton, którego obarczałam tymi wiadomościami o wiele częściej niż blondynkę.
-Dobra, pójdę z wami. Przydadzą mi się nowe ciuchy.
Dziewczyna pisnęła i szeroko sie uśmiechnęła, co zwróciło uwagę profesorki, która spojrzała się na nas wściekle.
Kiedy zajęcia się skończyły zebrałam swoje rzeczy i skierowałam sie w stronę wyjścia, gdzie czekały na mnie przyjaciółki.
-Tai! - usłyszałam znajomy głos. Przez głowę znowu przeleciało mi wspomnienie nocy imprezy u Calum'a. "Kocham Cię jak cholera."
Obróciłam się i zobaczyłam Michaela biegnącego w moją stronę. Moje serce mocniej zabiło, a ja zaczęłam się stresować, bo uświadomiłam sobie, że nie widzieliśmy się od...od incydentu na imprezie.
-Co robisz po zajęciach? - zapytał ledwo łapiąc oddech.
-Przebiegłeś maraton czy jak? - przewrócił oczami.- Jade z Jess i Ann na zakupy.
-Oh, w takim razie co robisz wieczorem? - oparł się o ścianę.
Wzruszyłam ramionami.
-Nie wiem. Clifford o co ci chodzi? Muszę iść, pośpiesz się.
-Chciałem się spotkać, porozmawiać jak za dawnych czasów.
Prychnęłam. Palant. Jak to miał w zwyczaju, kiedy zdarzyło się coś co było dla niego niewygodne po prostu o tym nie rozmawiał, natomiast ja tym razem nie miałam zamiaru mu odpuszczać tej sytuacji, niech zachowa się jak dorosły.
-No cóż, nie dzisiaj.
Poczułam rękę na moich ramionach.
-Hej Tai, skarbie, miałabyś dzisiaj czas? - Hood zapytał, gdy uniosłam głowę, aby na niego spojrzeć.
-Jest dzisiaj zajęta.- usłyszałam Mike'a. Spojrzałam na niego. No to patrz.
-Nie, właściwie mogłabym gdzieś wyjść.-uśmiechnęłam się sztucznie w stronę Michaela. Widziałam jak napina swoją szczękę.
-Świetnie! Będę o ósmej, możesz nie ubierać bielizny, nie będzie nam potrzebna. - powiedział nieco ciszej.- A ty Cliffo, rozluźnij się, bo jakiś spięty ostatnio jesteś.
Chłopak spojrzał na mnie złym wzrokiem, w taki sposób, że aż poczułam się jak pięciolatka, która coś przeskrobała. Chciałam dać mu nauczkę, nie wiedziałam, że będzie z tego powodu taki zły.
-Co ty odpierdalasz! - krzyknął od razu po tym jak Calum odszedł.- Dajesz się pieprzyć Hood'owi, a ze mną nawet nie chcesz porozmawiać?
Czułam jak z każdym jego słowem jestem coraz bardziej wściekła.
-Jakiś problem? Jakoś Ci to nie przeszkadzało, kiedy to Ty mnie pieprzyłeś - uniosłam brwi.
Prychnął.
-Ze świetnej dziewczyny, stałaś się dziwką. Spałaś chyba ze wszystkimi tutaj obecnymi! - rozłożył ręce.
-A ty kurwa jesteś święty? Zanim przyszłam do liceum spałeś ze WSZYSTKIMI dziewczynami! Odpierdol się.
-Dziwka.
-Kutas.
Zamknęłam szafkę i wyszłam ze szkoły, ta cała sytuacja mnie przerosła, czułam jak łzy napływają mi do oczu. Napisałam SMS do Jess, ze źle się poczułam i wracam do domu. Nie mogłam w takim stanie iść z nimi gdziekolwiek, nie miałam ochoty na tłumaczenie się z całej sytuacji, a wiedziałam, że zadały by mi milion pytań. Moje kłótnie z Michaelem zawsze były ostre ale nigdy nie nazwał mnie w ten sposób, nawet nie myślałam, że potrafi powiedzieć takie słowa w moja stronę. Jaka ja byłam głupia wierząc gdzieś w środku, że to co powiedział po alkoholu było prawdą. Wsiadłam do auta, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Nie mogłam uwierzyć, że nazwał mnie dziwką.

Od powrotu do domu siedziałam na kanapie oglądając przypadkowe kreskówki, które po kolei leciały na dziecięcych kanałach. Nie miałam najmniejszej ochoty widzieć się z Calumem ale jestem przekonana, że nawet gdybym odwołała to i tak, by tutaj przyszedł. Wstałam, aby nalać sobie zimnej wody, bo o tej porze roku było już naprawdę źle z pogoda. Miałam usiąść na kanapie ale w tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Tylko ja i Michael mieszkaliśmy w domu ze swoimi rodzicami jeśli chodzi o naszą paczkę, jakoś nie spieszyło mi się brać na siebie odpowiedzialności jakim było mieszkanie, poza tym nie przeszkadzało im to, że tutaj jestem, bo ich większość czasu tu nie było. Pomagałam trochę u ojca w firmie, łapałam dorywcze pracę i zajmowałam się domem, to im w zupełności wystarczało. Z resztą zawsze chcieli, żebym skupiła się na nauce. Michael natomiast był po prostu leniwy, nie chciało mu się pracować, dostawał pieniądze od rodziców i nie robił nic poza tym. Na studia poszedł ze względu na chłopaków, którzy dosłownie go do tego zmusili. Otworzyłam drzwi i ku mojemu zaskoczeniu zamiast mulata o ciemnych włosach, ujrzałam blada cerę z różowymi włosami.
-Co Ty tu...
-Nie powinienem nazywać Cię dziwka okej? Nie wiem dlaczego to powiedziałem ale przepraszam, po prostu, kurwa czemu Hood? Przeżyłbym nawet Lukea czy Ashtona ale on? - z każdym wypowiedzianym słowem brzmiał coraz bardziej piskliwie.
Uniosłam brwi.
-Nie ma go tu, pewnie pomylił domy i pieprzy jakąś moją sąsiadkę. Poza tym...Luke i Ashton? - zaśmiałam się.
Chłopak wypuścił powietrze, jakby zszedł z niego największy ciężar świata, po czym wszedł do środka i usiadł na kanapie.
Jasne rozgość się.
-Nie chce jej, brakuje mi Cię Tai. Cholernie za tobą tęsknie.- powiedział patrząc na telewizor.
Moje serce podskoczyło do góry na to co właśnie usłyszałam, niemożliwe, że Michael Clifford okazuje mi uczucia na trzeźwo. Słyszałam już różne wersje przekazywania mi swoich uczuć przez chłopaka ale nigdy nie był dosłowny. Jego najczęstszym sposobem było mówienie mi niestosownych komplementów, potem na pewno był seks, a od czasu do czasu usłyszałam coś miłego i naprawdę znaczącego. Czasami tez kupił mi jakiegoś kwiatka czy coś słodkiego, albo fast fooda, lubiliśmy razem jeździć na niezdrowe jedzenie.
-Uderzyłeś się w głowę czy jak? Nie wiem czy pamiętasz ale u Calum...- przerwał mi dzwonek do drzwi.
Naprawdę nie spodziewałam się tutaj Caluma, a teraz wyjdzie niezręczna sytuacja, już wystarczy, że zamierzałam mu powiedzie co mówił do mnie po pijaku. Po raz kolejny dzisiejszego dnia otworzyłam drzwi i zobaczyłam opalonego blondyna. Co do kurwy?
-Dzień Dobry, jestem Ryan, wprowadziliśmy się na przeciwko z rodzicami i mam przedstawiać się sąsiadom i roznosić ciastka także, proszę. - powiedział patrząc się w ziemie.
-Cześć, jestem Tai.
Chłopak podniósł głowę i na jego twarzy momentalnie zagościł uśmiech.
-Gdzie moje maniery. - wystawił rękę. - Nie wiedziałem, że będę miał taka piękna sąsiadkę. - zarumienił się. - Jutro robię imprezę ze znajomymi zaczynamy około dwudziestej pierwszej, możesz przyprowadzić znajomych jeśli są tak atrakcyjni jak Ty. - powiedział i puścił oczko.
-Wpadnę na pewno. - uśmiechnęłam się.
-Do zobaczenia. - odszedł.
Zamknęłam drzwi i stanęłam chwile w miejscu, to była jedna z najbardziej randomowych rzeczy, która zdarzyła mi się w życiu. Weszłam do salonu gdzie zostawiłam Michaela ale zatrzymałam się kiedy usłyszałam jego rozmowę przez telefon.
-Będę za 15 min. - powiedział Mike do telefonu.
-Z kim rozmawiasz? - zapytałam.
Clifford w pośpiechu odłożył telefon i odwrócił się do mnie.
-Z mama. - skłamał.
Dlaczego on zawsze musi to robić? Dlaczego w momencie kiedy stara się coś naprawić nie umie dotrzymać żadnego słowa?
-Jesteś kompletnym idiota, przychodzisz tu i mówisz mi, że za mną tęsknisz, a potem umawiasz się z kimś przez telefon. Pewnie z tą szmatą. Zejdź mi z oczu Michael, naprawdę nie chce cię widzieć.
Chłopak chciał do mnie podejść ale odwróciłam się napięcie i zaczęłam iść po schodach na górę.
-Jesteś kurewsko niezdecydowana Steel. Nie będę czekał na Ciebie wieczność, aż skończysz kręcić z lamusami.
Stanęłam w miejscu.
-Jedynym lamusem z którym kręciłam, byłeś ty. Wyjdź! - krzyknęłam.
Chłopak trzasnął drzwiami, a ja usiadłam w dokładnym miejscu gdzie stałam. W życiu go nie zrozumiem.

Jeden dzień później już gotowa stwierdziłam, że przejdę się do sklepu po jakiś alkohol. Nie idzie się na parapetówkę bez alkoholu prawda?
Weszłam do sklepu, wzięłam wódkę i  zaczęłam iść w stronę domu. Wyjęłam telefon, aby napisać do Anastasi na którą będą, bo wiedziałam, że jadą wszyscy razem, dziewczyna odpisała za około trzydzieści minut więc schowałam telefon i zapukałam do domu Ryana. Nie opłacało mi się wracać do domu skoro było chwile przed ustaloną godziną.
Po chwili drzwi otworzyły sie i zobaczyłam uśmiechniętego blondyna, który był bez koszulki oraz cały mokry.
-Hej Tai. Fajnie ze jesteś, zaraz wszyscy bedą się schodzić. Wejdź!
Poszłam w kierunku kuchni skąd wyjście prowadziło na ogród, podobnie jak u mnie. Odwróciłam się w stronę chłopaka.
-Mam dla ciebie prezent na lepsze mieszkanie w tej pięknej okolicy. - podałam mu butelkę z alkoholem.
Wczorajszy dzień spędziłam w łóżku użalając się nad sobą i całą sytuacja miłosną w moim życiu, dlatego stwierdziłam, że dziś będę się bawić, nawet jeśli to miało oznaczać przespanie się z młodszym chłopakiem. Chyba sama sobie robię na złość moim zachowaniem, bo wydaje mi się, że Mike i tak by się nie przejął. O Caluma się wkurza, bo to jego kolega.
Położyłam dłonie na jego nagim torsie, nachyliłam się więc nasze usta dzieliły milimetry. Ryan zamknął oczy przygotowując się do pocałunku, a ja uśmiechnęłam się po czym powiedziałam:
-Miłej imprezy.
Odsunęłam się i wyszłam na taras, a moim oczom ukazał się wielki basen, w którym było kilka chłopaków i dziewczyn.
Przede mną ukazała się szklanka z drinkiem, więc podziękowałam mojemu sąsiadowi i wzięłam ją od niego.
-Hej wszyscy! - chłopak krzyknął. - Poznajcie moją nową sąsiadkę, to jest Tai. - wskazał na mnie ręką.
Chłopaki jak na zawołanie odwrócili się, a niektórzy otworzyli szerzej oczy więc do nich pomachałam.
-Dawaj do nas Tai, mamy bardzo ciepła wodę! - któryś z chłopaków krzyknął.
Uśmiechnęłam się i uniosłam szklankę z drinkiem, po czym wypiłam go na raz. Zamierzam się dzisiaj dobrze bawić i nic mi tego nie zepsuje. Pozbyłam się butów szortów i koszulki, po czym wskoczyłam na bombę do basenu, a wynurzając się zarzuciłam włosy do tyłu. Reszta wypuściła krótkie "Uuu" i jestem pewna, że wszyscy dokładnie mnie obserwowali, a mnie to ani trochę nie przeszkadzało, ponieważ uwielbiałam być w centrum uwagi.
-Gramy w piłkę!
Przewróciłam oczami. Typowi chłopcy. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Ryan jest w basenie i płynie w moją stronę, aby podnieść mnie, żebym mogła opleść go nogami w pasie.
-Ja jestem z Tai! - krzyknął chłopak.
Kiedy już wszyscy się powybierali zaczęliśmy grać, a ku mojemu zdziwieniu bardzo dobrze mi się z nimi rozmawiało. Na oko wszyscy byli w moim wieku lub młodsi o pare lat. Skończyło się wygraną dla mojej drużyny (oczywiście) i wszystko układało się świetnie dopóki nie usłyszałam gwizdania.
-Tai, aż tylu na raz?!
Odwróciłam się i zobaczyłam moich przyjaciół idących w stronę basenu. Spojrzałam na Michaela, który wyglądał świetnie ale jego mina chciała ewidentnie zabić wszystkich dookoła. Wyszłam z basenu i podeszłam do dziewczyn.
-Jak tam? - zapytała Jess, poruszając sugestywnie brwiami.
-Hej wszyscy! To są moi przyjaciele! Jess, Anastasia, Ashton, Luke i...Michael!-pokazałam na nich, chłopaki pomachali i wrócili do gry.
-Hej Tai! Napijesz się czegoś słońce? - Ryan patrzył na mnie.
Spojrzałam na Mike'a, a on tylko prychnął.
A więc dobrze.
Podeszłam do chłopaka, aby wziąć od niego drinka i stanęłam na palcach, żeby dać mu soczystego buziaka w policzek, dokładnie tak, żeby Mike widział, po czym wróciłam z powrotem do przyjaciółek.

Po trzech godzinach od rozpoczęcia imprezy wszyscy nadal się świetnie bawią, a ja, jak sie okazuje na każdej imprezie, siedze w kuchni pijąc sama.
-Taiiiiiii, jest impreza! Baw się!
Westchnęłam. Nie miałam ochoty na rozmowę i namowy pijanego chłopaka na „bawienie się dobrze", kiedy moja głowa była gdzie indziej. Mój plan, aby dzisiaj niczym się nie przejmować runął w momencie kiedy Michael zaczął interesować się jakąś koleżanką Ryana i totalnie olał, że praktycznie każdy chłopak mnie tutaj podrywa.
-Ryan jest okej, bawię się fantastycznie. - odpowiedziałam wysilając się na lekki uśmiech.
Blondyn stanął pomiędzy moimi nogami i nachylił się w moją stronę.
-Właśnie widzę. - wyszeptał.
Przybliżył się i wpił się w moje usta, bez większego namysłu oddałam pocałunek i poczułam smak wódki wymieszanej z papierosami. Obrzydliwy posmak, chociaż prawdodpobnie smakowałam tak samo.
Po kilku minutach odsunęłam głowę i powiedziałam, że idę się przewietrzyć. Wyszłam na zewnątrz, stanęłam przed domem i wyciągnęłam papierosa odpalając go szybko. Wzięłam wielki wdech, kiedy zobaczyłam jak Michael stoi niedaleko mnie i dosłownie pożera twarz jakiejś dziewczyny.
Nie interesuje mnie to.
Wcale.
Kurwa.
Skończyłam palić i od razu wyciągnęłam kolejnego papierosa, dosłownie czułam, że nie mogę na to patrzeć, bo było mi niedobrze. Po kilku minutach dziewczyna odeszła i powiedziała, że idzie do toalety,
a chłopak zaczął rozglądać się dookoła, aż jego wzrok nie stanął na mnie. Zaczął iść w moją stronę, a ja stałam nieruchomo i nie przestawałam palić.
-Moge jednego?
Spojrzałam na niego, po czym wyciągnęłam paczkę ze stanika i otworzyłam ją wystawiając w jego stronę. Dałam mu zapalniczkę, a on odpalił papierosa.
Staliśmy obok siebie paląc, nic nie mówiąc jednak ta cisza nie była niekomfortowa jak można byłoby przypuszczać, a ja nie słyszałam nic oprócz naszych oddechów oraz świerszczy. Zapomniałam na chwile jaka sytuacja jest pomiędzy nami. Jednak Mike musiał przerwać moją chwilę spokoju.
-Dobry jest?
Spojrzałam na niego z zaskoczeniem.
-Kto?
-Ten chłopak, Rider?
-Ryan.- dobrze wiedział jak miał na imię, bo widziałam jak wcześniej z nim rozmawiał.
Zaśmiał się. Znowu cisza.
Zgasiłam papierosa i już miałam iść ale zostałam przyciśnięta do ściany.
-Nie odpowiedziałaś.- powiedział szybko.
Oblizałam usta.
-W jakim znaczeniu masz na myśli czy jest dobry? Dobry w czym? - zapytałam.
Michael dokładnie mi się przyjrzał jakby sprawdzał czy już jestem zła, celowo próbował mnie zdenerwować.
-Jestem pewien, że pieprzyliście się już jakieś trzy razy. - uśmiechnął się głupio.
Czułam jak się we mnie gotuje. Co chce zyskać takim zachowaniem?
Odepchnęłam go, a Mike był bardzo zdezorientowany moim ruchem.
-Zapomniałam, że Michael Clifford jest święty i wcale się nie pieprzy z nikim na lewo i prawo. Mam cię dość! I ty niby mnie kochasz? Wsadź sobie w dupę to kocham Cię. Nic ono dla mnie nie znaczy. Powiedziałam ci to wczoraj i naprawdę miałam to na myśli, mianowicie nie odzywaj się do mnie już nigdy. - odwróciłam się i już chciałam wejść do domu ale Mike zabrał głos.
-Kocham Cię? - krzyknął zaskoczony.
-TAK MICHAEL, POWIEDZIAŁEŚ MI TO NA IMPREZIE U HOODA, PO TYM JAK MNIE PIEPRZYŁEŚ IDIOTO! - do moich oczu napłynęły łzy. To było za dużo, tyle emocji przez ostatnie dni, nie dałam rady nie płakać, a tak bardzo chciałam mu pokazać, że mnie to nie obchodzi.
Chłopak był bardzo zdezorientowany i nie wiedział jak ma się zachować po moim monologu, widziałam, że z trudem stara się znaleźć odpowiednie słowa na jego wyznanie, którego oczywiście nie pamięta. Jednak mądre myślenie jak wyjść z sytuacji nie jest jego mocną stroną.
-Jakbyś dała mi odpowiedź czy chcesz ze mną być, w minutę wszyscy, by wiedzieli że jestem tylko twój. Tylko, że ty nie możesz się określić! Bo tobie to pasuje jak wszyscy za toba latają, a w szczególności. - pokazał na siebie. - A ja co? Mam czekać aż łaskawie się zastanowisz? - stał i patrzył na mnie przez krótka chwilę, kiedy zastanawiałam się co powiedzieć. Skoro ma mnie za wariatkę to tak będę się zachowywać.
-Dobrze, w takim razie jesteśmy razem od tej pory.
Spojrzał na mnie sceptycznie, a ja podeszłam do niego bliżej.
-Co się tak patrzysz Clifford? Masz dziewczynę! Teraz możesz zlać te wszystkie panny i możemy powiedzieć wszystkim.
-Jesteś pojebana. - chłopak zaśmiał się gorzko i mijając mnie wszedł do środka.
Pokręciłam głową, mam dość tej imprezy, wracam. Na szczęście impreza była naprzeciwko mojego domu więc przeszłam tylko na druga stronę ulicy. Przekręciłam zamek wzdychając głośno. Oparłam głowę o ścianę i jedyne co miałam w głowie to:

"Jakbyś dała mi odpowiedz czy chcesz ze mna byc, w jedna minutę wszyscy by wiedzieli że jestem tylko twój."

Minęły dwa tygodnie od rozmowy na imprezie z Michaelem i od tego, że rzekomo ustaliłam, iż jesteśmy razem. Jednak nikt go nie widział przez ten czas, chłopaki nie mieli pojęcia co się z nim dzieje, co było dziwne, nie było go też na uczelni. Wszyscy mnie pytają czy coś się wtedy wydarzyło ale ja unikam tego tematu, udaje, że tej rozmowy nie było, bo fakt mojej kompromitacji przed tym chłopakiem sięgnął zenitu tamtej nocy. Słyszałam plotki, że był widziany ze swoją „byłą dziewczyną", co było dla mnie bolesne ale próbowałam sobie z tym poradzić najlepiej jak umiem i nie pokazywać mojego złego humoru moim przyjaciołom. Nie dało się jednak za dużo ukryć przed Ashtonem, z którym rozmawiałam jakiś czas temu i bardzo wymijająco opowiedziałam jakiś fragment zdarzenia. Z tego co się dowiedziałam to chłopak pisał do Anastasi pare dni po imprezie ale ani ja ani Ash nie znamy szczegółów. Dzisiaj z dziewczynami stwierdziłyśmy, że nie będziemy kolejnego piątkowego wieczoru siedzieć w domu więc idziemy się trochę zabawić.
-To co? Widzimy się o 20 pod domem Tai, bądź gotowa. - Jessica popatrzyła na mnie i puściła mi oczko.
Spojrzałam na Anastasie, która uśmiechnęła się do mnie i pomachała, po czym odeszła razem z blondynka. Poświęciłam zdecydowanie więcej czasu mojej przyjaciółce przez ostatnie dwa tygodnie i wychodziło nam to na dobre, bo dogadywałyśmy się jak nigdy. Nawet zgodziłam się iść z nią na zakupy i oczywiście przeprosiłam za bycie okropna przyjaciółka przez ostatni czas.
-Hej kochanie, co robisz dzisiaj? - dobrze znany mi głos zadźwięczał obok mojego ucha.
Odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka.
-Daj spokój Calum, nigdy nie uda ci się mnie zaliczyć, buziak. - powiedziałam śmiejąc się.
-No przestań! Jestem chyba jedyny z naszej starej ekipy!- krzyknął za mną również rozbawionym tonem.
Ale mi nie było do śmiechu, bo stanęłam jak wryta i nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Wzięłam głęboki wdech ale nie wytrzymałam więc obróciłam się i wycelowałam moją dłonią prosto w policzek chłopaka. Dwie osoby, które znają mnie nie od dziś w przeciągu dwóch tygodni nazywają mnie dziwka? Świetnie.
-Co jest kurwa, Tai nie o to mi chodziło!
Kiedy doszło do mnie to co zrobiłam, otworzyłam oczy szerzej, wycofałam się i szybko pobiegłam do auta. Emocje zdecydowanie przejmują mi zdrowe myślenie. Uderzyłam Caluma za głupi żart. Przez tą całą sytuacje z Cliffordem nie umiem nawet olać tak błahej sprawy. Wróciłam do domu i poszłam prosto do łóżka, jedyne czego chce to sen.

Dochodziła siódma, a ja nawet nie byłam gotowa. Nie mogę przestać myśleć o dzisiejszej sytuacji i do tego wszystkiego dochodzi Mike. Od pięciu lat ten chłopak miesza mi w głowie, tyle czasu obydwoje nie umiemy określić swoich uczuć do siebie. Sama nawet nie jestem pewna co do niego czuje. Zawsze mi na nim zależało ale nie wiem czy wychodzi to poza przyjaźń z korzyściami. Jego słowa, które ostatnio wypowiadał wcale mi nie pomagały, a wręcz przeciwnie, byłam przyzwyczajona do tego, że Michael mówi mi różne rzeczy po alkoholu ale tez nigdy nie powiedział mi, że mnie kocha. Pokręciłam głową, bo nie mogłam uwierzyć jaka naiwna jestem wierząc choć w małym procencie, że to co mówi może być prawdziwe. Sytuacja z Chloé bardzo jasno pokazała mi jak tak naprawdę traktuje mnie Michael. Odkąd powiedzieliśmy sobie, że będziemy czerpać wzajemnie korzyści z naszej przyjaźni nie spałam z nikim innym, jasne podobali mi się inni faceci, nawet z paroma byłam na randce ale nie mogłam przemóc się, aby pójść dalej niż pocałunek. Zawsze wracałam do niego, po każdej randce lądowałam w jego pokoju i nie mogłam zrozumieć dlaczego. Do pewnego momentu miałam wrażenie, że on zachowuje się tak samo, bo nie ważne z kim był i co robił, wieczorem siedział ze mną. Spojrzałam na barek pełen rożnych alkoholi, rodzice mają tyle tego, że raczej się nie zdenerwują. Napisałam szybko przyjaciółkom, że średnio się czuje po dzisiejszym dniu i nie wyjdę nawet z łóżka, a co dopiero na imprezę. Jess jak zwykle zaczela swoje kazanie ale rzuciłam telefon gdzieś daleko i podeszłam do barku, aby wyciągnąć najzwyklejszą wódke. Poszłam do kuchni i wyjęłam szklankę oraz sok, postawiłam wszystko obok butelki alkoholu, a ja sama usiadłam na kanapie.
Nie wiem ile minęło od momentu wypicia pierwszego łyka ale na tą chwile nie ma pół butelki, a ja ledwo widzę na oczy. Wzięłam telefon do ręki i włączyłam go, jednak nie mam pojęcia czemu go wyłączyłam, pamiętam tylko, że ktoś do mnie dzwonił. Kiedy się załączył, dostałam milion powiadomień i sms, wszyscy pytali co się ze mną dzieje. Przeglądałam wszystko po kolei i nagle coś przykuło moją uwagę.

Snapchat:
Clifoo💀

Przełknęlam ślinę i otworzyłam snapa. Był na nim z śliczną blondynką która całowała jego policzek. Poczułam jakby ktoś walnął pięścią w moje serce, przyjrzałam się zdjęciu i po dłuższym czasie zobaczyłam w tle Jess i Ane. Uniosłam brwi do góry, jadę tam.
Wstałam, poszłam poprawić makijaż, ubrałam najkrótsza i najseksowniejsza sukienkę jaką miałam, a do tego szpilki.
Zamówiłam taksówkę i po chwili byłam w drodze do klubu. Podjechałam pod budynek i poczułam jak mój telefon wibruje, pokazało się zdjęcie Ashtona więc odebrałam.
-Halo? - krzyknęłam.
-Halo! Co się z toba dzieje próbowałem się dodzwonić od dwóch godzin, wszystko okej? Słyszałem, że przyłożyłaś Calumowi. - powiedział chłopak.
-Nazwał mnie dziwką. No nie do końca ale to co mówił to sugerowało, nie wytrzymałam. - przyłożyłam drugą rękę do ucha, aby słyszeć go wyraźniej.
-Tai, co się dzieje? Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko. Tak właściwie to powiedz gdzie jesteś, bo ledwo cię słyszę. -W klubie, przyjechałam do Jess i Anastasi. - wybełkotałam, nadal byłam pijana. - Mike tez tu jest, przyjechałam mu powiedzieć co o nim sądzę.
-Anastasia jest w klubie z Jessica? Mówiła mi, że musi siedzieć z bratem. Co się tu dzieje? Wyślij mi pinezkę, przyjadę po was.  - powiedział.
Nawet nie odpowiedziałam chłopakowi tylko rozłączyłam się i faktycznie wysłałam mu lokalizacje. Ashton zawsze miał na mnie dobry wpływ i potrafił trzymać nade mną mocna rękę kiedy zdecydowanie ponosiły mnie emocje. Weszłam do klubu szybkim krokiem, bo o tej godzinie nie było już kolejki i zaczęłam szukać wzrokiem Michaela. Nigdzie nie widziałam różowych włosów więc poszłam do baru. Zamówiłam sobie drinka i nadal rozglądałam się za chłopakiem i jego towarzyszką. Wygarnę mu wszystko.
-TAI TY KŁAMCZUCHO! ŹLE SIĘ CZUJESZ TAK?
Usłyszałam za sobą piskliwy głos.
Odwróciłam sie i ujrzałam Jessice, która była ubrana w krótki top i jeansowe spodnie. Wygladała bardzo dobrze, jak zwykle. To była jedna z najbardziej atrakcyjnych osób jakie kiedykolwiek poznałam. Podeszłam do niej, zapominając o moim drinku.
-Gdzie jest Ana? - zapytałam.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Czemu tu jesteś? Słyszałam, że przywaliłaś Hoodowi.
Westchnęłam i machnęłam ręka. Nie będę tłumaczyć kolejnej osobie mojego absurdalnego zachowania. Jessica była moja najlepsza przyjaciółka, pomimo tego, że była moim przeciwieństwem zawsze czułyśmy się dobrze w swoim towarzystwie, potem poznałyśmy Ane i nasza przyjaźń trochę podzieliła się na trzy. Anastasie uwielbiam ale to nie jest tak ze dałabym się za nią zabić tak jak za Jess.
-Pomóż mi jej poszukać. - powiedziała dziewczyna.
Kiwnęłam głowa i złapałam ją za rękę abyśmy się nie zgubiły w tym tłumie.
Wykorzystując okazje mogłam się rozejrzeć za chłopakiem, nadal byłam pijana i wkurzona oraz miałam na sobie szpilki, a to nigdy nie było dobrym połączeniem więc co jakies pięć sekund prawie leżałam na parkiecie. Przeciskając się przez tłumy młodych osób, szukałyśmy przyjaciółki, aż w końcu powiedziałam Jessice, żebyśmy poszły na dwór to może tam na spokojnie zastanowimy się co dalej. Wyszłyśmy z budynku, wyjęłam papierosa i go odpaliłam, po czym poinformowałam ją, że Ashton tutaj po nas przyjedzie.
-Jess, chodź jeszcze koło budynku, może gdzieś tam jest. - machnęłam ręka w stronę miejsca o którym wspomniałam.
Było juz bardzo ciemno więc ledwo cokolwiek widziałyśmy. Kiedy skręciłyśmy za budynek pojawiły się dwie postacie prawdopodobnie całujące się, Jessica złapała mnie za rękę.
-Tai, chodźmy stąd. Anastasi i tak tu nie ma, a chyba komuś przeszkadzamy. - dziewczyna szepnęła.
-ANASTASIA! - krzyknęłam.
Blondynka podskoczyła obok mnie, a dwójka ludzi przed nami jak poparzeni odsunęli sie od siebie i spojrzeli w naszą stronę.
-Co jest kurwa... - powiedziała Jessica.
-O mój boże. - Ana zakryła ręka usta.
-Ty masz chłopaka do kurwy, a zdradzasz go z...z nie wiem kim! - dziewczyna krzyknęła.
-Prosze dziewczyny, nie mówcie nic Ashtonowi!
Nie wiedziałam co mam myśleć, przerzucałam wzrok z jednej na drugą ale dopiero gdy spojrzałam na chłopaka to moje nogi się ugięły.
-Z Michael'em. - powiedziałam.
Dziewczyny popatrzyły na mnie, a chłopak się odwrócił.
-Nie wierzę. - blondynka szepnęła.- Z jego kurwa najlepszym przyjacielem? Masz tupet dziewczyno. Tai chodź. - powiedziała i pociągnęła mnie za sobą. Byłam w kompletnym szoku, nie potrafiłam połączyć jak mogło do tego dojść i jakim cudem ta dwójka mogła się ze sobą połączyć. Jakim cudem Anastasia mogła zdradzić Ashtona?
-Ashton. - powiedziałam cicho. - Jess, on tu zaraz będzie.
Dziewczyna zatrzymała się i widziałam zmartwienie na jej twarzy kiedy zobaczyła, że łzy spływają po mojej twarzy. Przyciągnęła mnie do siebie, po czym zaczęła głaskać moje plecy.
-Powiemy mu. Ja mu powiem, wiem, że to będzie dla ciebie to będzie ciężkie. - moja przyjaciółka odsunęła się ode mnie i spojrzała na chłopaka idącego w nasza stronę.
-Cześć, gdzie jest Ana? - podszedł bliżej. - Taissa co się stało? - spojrzał na mnie przerażony i podniósł moją głowę do góry.
Miałam dość udawania, że wszystko jest w porządku, robiłam to przez ostatnie pięć lat. Miałam przy sobie dwójkę osób, które uważałam za najważniejsze więc po prostu rozpłakałam się i przytuliłam się do chłopaka, a ten objął mnie zdziwiony.
-Ash...nie wiem jak ci to powiedzieć. Znalazłyśmy Anastasie jak noo...całowała się z Michaelem. - Jess powiedziała jąkając się. To chyba było dla wszystkich trudne zważając na to, że byliśmy przyjaciółmi.
Irwin spojrzał na mnie i znowu na Jessice, po czym zaczął się śmiać. Wiem, że uwierzył jej na słowo, bo nigdy nie mieliśmy powodów, aby się okłamywać między sobą ale chyba nie chciał tego przyjąć do wiadomości. Odsunęłam się od niego i kiwnęłam głową na znak, że to prawda.
-Ash! - usłyszeliśmy za sobą głos współwinnej całej tej sytuacji. - Kochanie co tu robisz?
Prychnęłam, jak ona może tak kłamać?
-Co ty tutaj robisz? Miałaś siedzieć w domu czyż nie? - zapytał wściekłym tonem. - A przyjechałaś tu, żeby pieprzyć się z moim przyjacielem?
Dziewczyna otworzyła buzie zaskoczona, chyba nie sądziła, że będziemy ją kryć.
-Ash nie...ja nie... - nie mogła znaleźć odpowiednich słów. - One kłamią, coś im się przywidziało!
Irwin zaśmiał się gorzko i spojrzał na mnie. Prawdopodobnie wyglądałam jak siedem nieszczęść, chociaż czułam, że przez tą całą sytuacje wytrzeźwiałam w sekundę.
-Myślisz, że moje przyjaciółki okłamały by mnie w takiej sprawie? Czy ja dla ciebie jestem jakimś idiotą? - krzyknął. - Gdzie on jest? Zabije go. - powiedział i ruszył do wejścia klubu, a ja szybko pobiegłam za nim i chwyciłam go za ramię, nie mogłam pozwolić, żeby bił się z Michaelem w klubie.
-Ash nie warto, jedźmy do domu. Proszę. - powiedziałam spokojnym tonem.
Zlustrował mnie wzrokiem, złapał moją rękę i podszedł do Jess, aby ją również objąć ramieniem. Rzucił wzrokiem na byłą już partnerkę.
-Nie odzywaj się do mnie, brzydzę się tobą.
Wszyscy wsiedliśmy do auta, ja usiadłam na miejscu pasażera ale od razu odwróciłam głowę w stronę szyby, nadal nie mogłam uwierzyć w to co się stało, Michael zniszczył doszczętnie to co mogło postawić między nami. Do tego sprawnie zakończył przyjaźń z Ashtonem. Poczułam jak ktoś głaska mnie po kolanie więc odwróciłam głowę.
-Spoko, damy radę. - rzucił lekki uśmiech.
-Ash, martwisz się o mnie? To ciebie zdradziła dziewczyna.
Wzruszył ramionami.
-Zawsze będę martwić się o ciebie bardziej niż o siebie. - powiedział cicho.
Uśmiechnęłam się lekko, bo wiedziałam co ma na na myśli. Ja tez zawsze będę martwić się bardziej o Michaela niż o siebie samą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top