Rozdział 3

- Byłeś dziś bardzo niegrzecznym chłopcem! — powiedział surowym głosem jasnowłosy, co rusz uderzając dłonią w pośladki leżącego na swoich kolanach mężczyzny, który pochlipywał pod nosem. - Nie powinieneś zachowywać się w ten sposób...! — dodał z przyganą.

- Ale ja chcę cukierki! - krzyknął karany, ubrany w body jednorożca. Jego włosy, widocznie zaczesane na żel, teraz przybrały formę nieładu.

- Na cukierki jest czas po obiedzie. Jeśli tatuś mówi, że nie ich nie jesz, to oznacza, że ich nie jesz...! - ostatnie słowa podkreślił dwoma mocnymi uderzeniami.

Mężczyzna szarpnął ciałem, machając nogami w powietrzu. Płakał rzewnie w odpowiedzi na bolące pośladki — Tatusiu! Boli!

- I bardzo dobrze, boli, bo jesteś niegrzecznym chłopcem — skinął głową, nie zaprzestając ani na chwilę.

Powietrze przecinał dźwięk głośnych klapsów i jęki. Ból był wyzwalający, jednak możliwość bycia w głowie znów niewinnym, niemyślącym dzieckiem ofiarowywała mu jeszcze więcej spokoju — Tatusiu! Za dużo! Już nie!

- Gdy tatuś uzna, że już wystarczy, to przestanie. Ty bądź cicho i zastanów się, dlaczego dostajesz karę — powiedział spokojnym głosem, jakby siła wkładana w uderzenia ani trochę go nie zmęczyła.

Dolna warga mężczyzny drgała przy każdym uderzeniu. Pośladki promieniowały znośnym bólem, jednak w headspace jego percepcja odczuć zmieniała się. Mężczyzna uderzył zwiniętą w pięść dłonią o materac.

- Będę już grzeczny tatusiu!

- To samo mówiłeś poprzednio — przypomniał ten z niechęcią.

- Staram się tatusiu, ale to trudne — przeciągnął ostatnią literę, miotając się chaotycznie.

Jasnowłosy mężczyzna w końcu westchnął i zaprzestał uderzeń, kładąc dłoń na odzianych jedynie w body pośladkach.

- Proszę więc, abyś starał się bardziej — powiedział znacznie łagodniej.

- Tak, tatusiu. Obiecuję — zapewnił z zadziwiającą werwą. - Będę naj naj najgrzeczniejszym chłopcem!

- Ale jeśli znów sięgniesz po słodycze mimo zakazu, przed obiadem dostaniesz dużo mocniejsze lanie i to już nie dłonią, czy się rozumiemy, mały? - w jego głosie wyczuć można było groźbę.

- Mhm — mężczyzna podniósł się, kiwając głową. Pudrowa piżama z odpinaną klapą na pośladkach była w kompletnym nieładzie. Kolorem przypominała teraz jego zapłakane policzki — Przytulisz mnie?

- No chodź — ten wyciągnął dłonie i posadził chłopaka na swoich udach — Już, kara się skończyła.

- Tatuś już nie jest zły? - upewnił się, kuląc plecy. Był nieco wyższy od drugiego mężczyzny, przez co, chcąc wtulić się w jego ramiona, musiał zastosować nieco gimnastyki.

- Nie, nie jestem zły, bo obiecałeś, że będziesz już grzecznym posłusznym chłopcem, a to dla mnie bardzo ważne.

Ciało tatusia było ciepłe i przyjemne. Pozwalało mu rozluźnić się w pełni i zapomnieć o wszelkich trudach.

- Już? Uspokoiłeś się? - zapytał, odsuwając od siebie jasnowłosego i przecierając kciukiem jego policzek z łez.

- Tak... dziękuję — odetchnął mężczyzna, ukradkiem zerkając na zegarek. - Mamy jeszcze piętnaście minut. Możemy się potulić w tym czasie, Tatusiu?

- Jasne — ten uśmiechnął się i zmierzwił jego włosy — Wiesz, że i tak musi minąć co najmniej dwadzieścia minut od twojego wyjścia z przestrzeni, zanim gdzieś cię puszczę, prawda Max?

- Tak, Papo — mruknął jasnowłosy — Chciałbym jeszcze chwile pobyć w przestrzeni, jeśli ci to odpowiada — upewnił się, cały czas pozostając w uścisku.

- Mamy dużo czasu — powiedział, zaczynając gładzić go po plecach w uspokajającym, kojącym geście.

Pościel otaczająca ich była miękka, pachnąca i ciepła. Max rozpływał się w przyjemnym uczuciu emocjonalnego rozluźnienia.

Nawet piętnaście minut spędzone w bezpiecznych ramionach wydawały się wiecznością. Po ich końcu mężczyzna odetchnął z ulgą.

- Hmm? - ten uniósł na niego spojrzenie — Jak się czujesz? - zmierzył go badawczym spojrzeniem.

- Miękko mi — odparł jedynie — I czuję się jak po dobrze przespanej nocy — podniósł się z uścisku, przeciągając.

- Dobrze, że zdecydowałeś się dziś na sesję. Definitywnie była ci potrzebna — ostrożnie pomógł mu wstać ze swoich kolan — I jak...?

- Lepiej niż przed sesją — uśmiechnął się wypoczęty — Popełniłem błąd, omijając poprzednią. Okazuje się, że spotkanie biznesowe nie było warte zachwiania rutyny.

- Zdecydowanie — uśmiechnął się lekko.

- No i dziękuję, że udało ci się mnie wcisnąć akurat dzisiaj. Trochę mi głupio, że tak w ostatniej chwili...

- Daj spokój Max — Ciemnowłosy machnął dłonią — Niemal od roku przychodzisz regularnie, odłożenie kilku spraw na później nie było dla mnie problemem.

- Odnośnie tego... Przejrzałem twoją listę proponowanych darów i pomyślałem, że chciałbym coś ci dziś ofiarować — sięgnął do torby leżącej u podnóża.

- Oh, naprawdę czytałeś tę listę? Podałem ją w głównej mierze dla zabawy! - machnął dłonią, ale zaciekawiony podążył wzrokiem za dłońmi mężczyzny.

Wargi Maxa rozszerzyły się, ukazując równy szereg białych zębów. - Wiesz przecież, jak poważnie podchodzę do rozpieszczania cię. Prawie tak samo, jak ty do dbania o mnie — wyjął z torby zawiniątko, wręczając je.

- Dziękuję ci a... co to? - zapytał, przekrzywiając głowę, uważnie przyglądając się przedmiotowi.

Rozdarł papier, ukazując zgrabne kartonowe pudełko w kolorze ciepłych malin. - Max... - podniósł na niego wzrok zaszokowany.

- Zauważyłem reklamę w sklepie internetowym. I zapamiętałem, że chce pan Nintendo. Mam nadzieję, że będzie służyć.

- To... - odchrząknął znacząco — Zaskoczyłeś mnie — przyznał szczerze, z szerokim uśmiechem.

- Niedługo minie rok, od kiedy korzystam z twoich usług — melancholijnie westchnął mężczyzna — Stąd też prezent. By okazać moją wdzięczność za pomoc — zazwyczaj smutne, szare oczy Maxa, lśniły radośnie.

- Niecały rok, nie jestem aż takim profesjonalistą. W końcu kiedyś nie zajmowałem się jedynie ABDL a innymi dziedzinami ze spektrum BDSM rownież.

- Dlatego dajesz najlepsze klapsy — przytaknął Max — Na początku naprawdę nie wychodziło ci bycie tatusiem, ale wiedziałem, że masz to we krwi — poklepał go po ramieniu ze śmiechem.

- Nie za mocno cię dziś oklepałem? - zapytał ten, przekręcając głowę.

Mężczyzna, nadal opatulony w wygodną piżamę, pokręcił głową — Na spokojnie. Potrzebowałem silniejszego bodźca, by wybić się z melancholii.

- Wiem o tym, jednak zawsze wolę się upewnić, nawet gdy ktoś ma całkiem niezły próg bólu jak ty — rzekł z uznaniem.

- Opowiadałem ci, czemu jest tak wysoki? - zapytał, a po otrzymaniu zaprzeczenia Pana, kontynuował — Starsza siostra zwykła lać mnie patykami. To była taka jej zabawa. Ja byłem uczniem a ona moim mentorem.

- I co? Też poszła w BDSM? - uniósł brew.

- Nie, z tego, co mi wiadomo to nie - zaprzeczył, wyglądając za okno — Ma męża i raczej wygląda na waniliową, ale kto ich tam wie!

- Wiele par i ludzi na takowych wygląda, ale bynajmniej prawda jest inna — zaśmiał się cicho i odetchnął — Dziękuję za prezent i oczywiście nie musimy się za dziś rozliczać.

Max zaprzeczył, unosząc się na poduszkach — Prezent to prezent. I tak zasłużyłeś na zapłatę. Sesja była przecudna tak jak zawsze.

- To mi wystarczy, nie dałeś mi czekolady a bardzo... Wartościowy i kosztowny prezent. Nie mógłbym żądać od ciebie jeszcze pieniędzy.

- Nie przesadzaj. Wiesz przecież, że jeśli byś sobie zażyczył, zapłaciłbym ci nawet podwójnie. Sprawia mi radość obsypywanie cię pieniędzmi — przyznał — Do tego na cóż innego miałbym je wydawać?

- Na pewno na onesie, które nie ma zepsutego zamka — powiedział wymownie — Inaczej będziesz chodził w tym do pracy.

- Mówiłem przecież, że je kupię! Tyle że cały czas zapominam — przeczesał kosmyki swoich włosów, zażenowany sytuacją.

- No tak, czterdziestka za pasem to już i z pamięcią są problemy. - ten kpiąco wydął wargi — Dobra idź się umyj i przebierz. Przypominam, że z tego, co mówiłeś, jutro od rana masz pracę.

- Dobrze mamo — wywrócił oczami mężczyzna, wychodząc z pomieszczenia.

Uwielbiał te ich małe sesje z Lucasem.

- Tato, jak już! - zawołał za nim, po czym po zamknięciu się drzwi łazienki sięgnął po kubek chłodnej już herbaty.

Mimo zmęczenia czuł ogromny przypływ energii. Zawsze tak było, odkąd zaczął przeprowadzać sesje z klientami. Chociaż... To określenie zdecydowanie nie było odpowiednie, bo niemal ze wszystkimi osobami z jakimi przeprowadzał jakiekolwiek sesje, niezwykle się zżywał, nawet gdy nie widział ich już nigdy potem.

To było naprawdę wspaniałe uczucie.

Max opuścił łazienkę przebrany już w dobrze dopasowany garnitur. W zgrabnej skórzanej torbie niósł spakowaną piżamę i swój smoczek. Nieuchwytne dla oczu przechodnia.

- No, teraz to widać, że prezes — uśmiechnął się Lucas, z uznaniem kiwając za głowę — Choć w bodach ci znacznie bardziej do twarzy.

- Wiem, wiem. Jestem przeuroczy, ale teraz muszę wzbudzać strach! - wyciągnął przed siebie dłoń, zaciskając ją w pięść.

- Wśród przedszkolaków? - uśmiechnął się jednym kącikiem ust, po czym skinął głową — Jesteś niebywale straszny.

- Gdybyś pracował u mnie, to umarłbyś, ze strachu — wywrócił oczami, choć na jego policzki wkradł się rumieniec

- Oj, i tak już umieram w swojej pracy, podziękuje za następną — zaśmiał się pod nosem. - Gorzej być raczej nie może.

- Coś się dzieje? - zapytał Max.

Opadł na łóżko obok mężczyzny, odpoczywając. I tak musiał poczekać jeszcze dziesięć minut, zanim opuści dom mężczyzny.

- Takie tam — machnął dłonią, odprężając złe myśli — Można powiedzieć, że czuję się trochę jak gdy chodziłem do szkoły. Podstawowej - dodał wymownie - Podobny poziom rywalizacji — zaśmiał się cicho.

- Jeśli jest ci to potrzebne, mogę pociągnąć parę sznurków. Być może uda mi się pomóc — zaproponował.

- Daj spokój, traktuje to, jak dziecięcą zabawę. - powiedział, po czym odetchnął — Taki rodzaj rywalizacji zawsze niezwykle mnie rozśmieszał.

Max skinął głową, również rozbawiony - Czasem dorosłe życie przypomina życie dzieci. Tylko pozbawione szczęścia.

- Ja tam na szczęście nie narzekam. Mając blisko siebie takich przystojniaków jak wy, nie można być nieszczęśliwym.

Naprawdę uważał niektórych swoich klientów za pięknych. Max był typowym szarym lisem, czas przyprószył już siwizną jego włosy, a zmarszczki odznaczały się na twarzy, jednak nadal pozostawał przystojny.

- Czas na mnie — powiedział w końcu i odetchnął, po czym skinął mu głową.

Lucas uśmiechnął się ciepło i uczynił to samo, po czym zamknął za nim drzwi i odetchnął głęboko.

Mimo lekkiego zmęczenia czuł się dobrze. Nie spodziewał się również dzisiaj nowych klientów. Czasami po pracy odbywał nawet po trzy sesje dziennie. Dziś jednak widział się tylko ze swoim stałym gościem Maxem. Praca z nim była naprawdę przyjemna. Był w klimacie od niemal dwudziestu lat i dobrze znał siebie i swoje granice. Zajmował się age playem jeszcze, gdy on sam był w kołysce.

Choć... Zapewne oni obaj byli w niej w tym samym czasie.

Sesje z niedoświadczonymi ludźmi, dopiero poznającymi siebie często przyprawiały ich o wiele stresu. Głównie z powodu potrzeby tak dużej otwartości i odsłonięcia. Pokazania siebie i swoich najgłębszych pragnień. Zawsze było to trudne i zajmowało dużo czasu. Dlatego należało zaczynać powoli. Bardzo powoli by nikogo nie przytłoczyć ani przestraszyć. Nie każdy czuł się w końcu dobrze w dziecięcym stroju przed obcym mężczyzną. Dla Lucasa nie było jednak nic bardziej satysfakcjonującego niż widok po paru miesiącach ludzi, którzy w pełni wchodzą w przestrzeń mimo obaw na początku. Czuł wtedy prawdziwą dumę.

Po dokładnym posprzątaniu mieszkania udał się do swojego pokoju i usiadł przed biurkiem.

Tak... Trzeba było wrócić na ziemię i zająć się obowiązkami.

Otworzył klapę laptopa, zatapiając się w przygotowanych wcześniej notatkach.


____________________________

Teraz natomiast poznajcie trochę Lucasa i to czym on się zajmuje. Kto by chciał przyjść do niego na taką sesje Hm?

Ps. Poruszane w tym rozdziale praktyki to wejście w headspace o którym przeczytanie w rozdziale Ageplay - w naszym podręczniku do BDSM oraz Spanking, który też tak znajdziecie 💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top