Rozdział 10

Po chwili namysłu jego oczy rozszerzyły się pod wpływem olśnienia.

- Jonathan... - wymamrotał do siebie.

Potrząsnął głową, próbując wrócić do trzeźwości umysłu. Być może coś mu się przewidziało. Do tego wiele osób miało w końcu tatuaże na nadgarstkach.

Z dziwnym smutkiem uświadomił sobie, że nie pamięta, jak do końca wyglądała pszczoła na nadgarstku Jonathana. Istniała możliwość różnicy w detalach.

Zamknął usta, które wcześniej otworzyły się pod wpływem zaskoczenia.  W końcu, na pewno istniało tysiące ludzi, którzy posiadali podobny tatuaż a mimo to...

Przygryzł wargi i wykonał zrzut ekranu. Tak na wszelki wypadek, na przyszłość, aby się przyjrzeć...

Mężczyzna zawsze uznawał swoją intuicję za dobrą. Teraz również podpowiadała mu ona, że to, co zobaczył... Nie jest jedynie zbiegiem okoliczności. Chcąc nie chcąc, zaczął zastanawiać się, czy kiedykolwiek widział jakieś zachowanie Jonnego, zdradzające zamiłowanie do age play. Przeanalizował w głowie jego reakcje i pozornie nic nieznaczące gesty.

Jonathan był niebywale nerwowy. Już wcześniej zastanawiało go, czemu reaguje aż tak agresywnie. Sądził, że zależy mu na awansie, jednak gdy pojawiła się taka możliwość...

Lucas pomyślał o artykule, który miał niedawno przyjemność czytać. Wyjaśniano w nim, jak to narcyzm bierze się z bardzo niskiego poczucia własnej wartości. Ludzie stosują zachowania zupełnie przeciwne do tych, które byłyby naturalne, by bronić swojego wykreowanego wizerunku. Czy byłoby możliwe, że i Jonathan kąsał ze strachu...? Lucas pogrążył się w myślach, stukając paznokciami w obudowę telefonu.

Z drugiej strony... Czy czegoś sobie nie wmawiał? Jako ktoś interesujący się światem ABDL od wielu lat widział już pewne ludzkie reakcje, które, mimo iż były bardzo mu podobne do tych znanych dla jego świata, tak naprawdę nie miały z nimi nic wspólnego. Mózg sam sobie dopowiadał i tłumaczył różne rzeczy.

Może i tym razem również tak było...?

Uznał, że jedynym sposobem na dowiedzenie się prawdy, będzie sprawdzenie tatuażu.

Skrupulatnie zaplanował kolejne kroki, jakie musi przedsięwziąć, by odsłonić nadgarstek współpracownika, bez wzbudzania podejrzeń. Jedyne co mu zostało to wyczekanie następnego dnia.

A to wcale nie było takie łatwe, jak mu się wydawało. Myśli nieustannie krążyły mu wokół Jonathana i tego czy faktycznie on również ma związek z tak dobrze znanym mu światem, w którym on sam spędził tyle lat. Czy naprawdę było to możliwe? A może jedynie dopowiadał sobie prawdy?

Zgasił światło, jeszcze głębiej pogrążając się w ciemności i myślach. Choć sen objął go ramionami, nie był spokojny. Po jego głowie krążyły kolejne myśli,  pojawiając się pod postacią snów. Jakże przyjemnych snów.

***

Następnego rana wstał znacznie wcześniej, niż miewał w zwyczaju. Być może to z powodu, że nie mógł się wręcz doczekać przekroczenia progu biura? Tak śpieszno mu było do miejsca, z którego jeszcze wczoraj chciał urwać się, jak najszybciej. Że też rzeczy tak szybko potrafiły się zmieniać.

Nie tracił więcej czasu na rozmyślania. Ciepłe i pożywne śniadanie napełniło jego brzuch, dając siły na przeżycie dnia. Pominął picie porannej kawy, nie potrzebując już więcej energii. Do samochodu wsiadł z wielkim uśmiechem na ustach.  W budynku znalazł się już po kilkunastu minutach, jako pierwszy tym razem zajmując miejsce przy biurku. By powstrzymać natłok myśli, pogrążył się w dokumentach, co rusz dopisując i skreślając dane słowo.  Nie szło mu najlepiej. Nie, kiedy jego myśli były tylko wokół...

- No proszę, jesteś wcześniej, nie wierzę — usłyszał za sobą głos należący do Jonathana, który zajął miejsce obok, ciężko opadając na krzesło.

Wyciągnął się na siedzeniu, wchodzący nogami w przestrzeni Lucasa. Posłał mu przy tym wyzywające spojrzenie — Myślisz, że więcej pracując, narobisz inteligencję?

- Inteligencje być może i nie, ale wiedzę na pewno — wzruszył ramionami — A ty już nawet nie próbujesz...? - uśmiechnął się kpiąco.

Jonathan zaczerwienił się, przeciągając palcami po włosach — Ja nie muszę. Jestem wystarczająco inteligentny bez tego.

- Nie wątpię w to — mruknął — Przeczytałeś to, co ci wysyłałem? Nie dostałem odpowiedzi... - zwiesił głos.

- Nie? - zmarszczył brwi, wyjmując telefon z kieszeni. Zaczął szukać w ekran w skupieniu — Hm... internet musiał zawieść. - powiedział, patrząc na zapisaną wersję roboczą odpowiedzi.

- Nic się nie stało, liczy się, że przeczytałeś. Zgadzasz się? - przekrzywił głowę, uważnie przyglądając się zwinnym palcom, które z wprawionym tempem przesuwały się po klawiaturze. Niestety przez długie rękawy koszuli nie dostrzegł tatuażu.

- Oh, czyli się nie gniewasz? - odparł sztucznie słodkim głosem, patrząc na niego spod przymkniętych powiek.

- Nie, każdemu się może zdarzyć. Na pewno byłeś zajęty... - wzruszył ramionami.

Jonathan wywrócił oczami, przyjmując bardziej oficjalną pozycję — Bierzmy się, więc do pracy. Choć ja w przeciwieństwie do ciebie mam życie poza nią, to jednak musimy się przyłożyć.

- Domyślam się, że imprezujesz albo spotykasz z dziewczyną — powiedział i przyjrzał mu się badawczym wzrokiem.

- Wyglądam na kogoś, kto imprezuje i jak to ładnie ująłeś "spotyka się" z dziewczynami? - wykonał w powietrzu cudzysłów palcami, unosząc przy tym brwi. Zadbał, aby jego głos zawierał kpiącą nutę, jednak był szczerze ciekawy.

- Jesteś atrakcyjny, na pewno masz powodzenie — powiedział szczerze.

Nie żartował ani nie kłamał.

No, może jedynie, z tym że uroda młodego mężczyzny bardziej pasowała na takiego, którym bardziej interesują się homoseksualni mężczyźni niż kobiety, ale kto wie...

Jonathan spodziewając się raczej kpiącego komentarza, zmieszał się widocznie. Niechciany rumieniec wpełzł na jego policzki. Chcąc zakryć zakłopotanie, uniósł dłonie, pocierając policzki. Rękawy jego koszuli obniżyły się nieco.

- Lubisz pszczoły? - zapytał z zaciekawieniem, ignorując jego słowa i przelotnie zerknął na tatuaż, którego fragment ujawnił się spod rękawa.

- Co? - odparł głupio, podążając za wzrokiem mężczyzny na swój nadgarstek — AK... tak. To miłe stworzenia. Wyznaję podobne założenia jak one — głos Jonathana zmiękczył się wyraźnie. Podwinął rękaw koszuli, by samemu przyjrzeć się dokładniej tatuażowi.

Lucas również nie musząc tego ukrywać, zaczął mu się przyglądać.

Tak... Zdecydowanie ten tatuaż był niezwykle podobny do tego widzianego na filmie wczoraj, lecz czy ten sam? Co do tego nie miał pewności.

- Jakie to założenia? Nie znam się zbyt na pszczołach — przyznał.

- Są pracowite, lojalne swojej królowej, silnie polegające na hierarchii. Do tego uznają samce za potrzebne jedynie do kopulacji — prychnął, rozbawiony własnym żartem.

- To poniekąd prawda — uśmiechnął się — Są władczyniami, które mają parobków w postaci samców.

- Mhm... i wszystkim rządzi jedna, silna matka — odetchnął, przeciągając palcem po swoim nadgarstku.

Zamyślił się.

- Jak to matka — mruknął — Podoba mi się, jest naprawdę ładny — dodał, cały czas przyglądając się kawałku wytatuowanej skóry.

Próbował zapamiętać każdy detal. Nie miał pojęcia, na co mogłaby mu się przydać wiedza na temat fetyszy współpracownika. Nie mógł jednak powstrzymać ciekawości. Chciał wiedzieć dla samej wiedzy... i być może by czuć się nieco mniej samotnym.

- Wiadomo. Bo mój — odparł Jonahnan. Tym razem jego głos był już spokojniejszy, bardziej czuły niż nieprzyjemny.

Lucas skinął na to jedynie głową i wrócił do pracy.

Może za jakiś czas, gdy stosunki między nimi nieco się ocieplą, będzie w stanie poruszyć temat swoich zainteresowań? Może... Jeśli to właśnie Jonathan jest właścicielem bloga, również się przed nim otworzy? A może... Zdarzy się coś więcej?

Na razie mógł o tym jedynie myśleć.

___________________________
A wy jak sądzicie? Zdarzy się coś więcej?

140 gwiazdek i wlatuje następny rozdział a za jakiś czas... Nowe opowiadanie z postacią która kiedyś już gdzieś się pojawiła w naszych historiach. Możecie zgadywać kto to❤️💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top