Rozdział 5
Był strasznie zmęczony.
Tak bardzo, że nie był nawet pewien czy zdoła wpisać poprawne hasło do własnego bloga a tym bardziej, czy da radę nagrać jakikolwiek film z kategorii Age play'u. Gdyby nie to, że obiecał swoim czytelnikom, iż takowy się pojawi, teraz smacznie by już spał w swoim łóżku wraz z pieskiem.
Oj, jak bardzo tego teraz pragnął.
Ziewając, sięgnął po nowy smoczek, podesłany mu przez widza. Był to jeden z nowocześniejszych modeli, zbudowany, tak by nie zmieniać pozycji zębów, nawet przy długim noszeniu.
Rozłożył swoje stanowisko do nagrywania. Światła z początku pozbawiły go wzroku, jednak po pewnym czasie przywykł do jaskrawości. Nakierował telefon na ekran, po czym stanął za statywem, upewniając się, że w obiektywie widać jedynie jego dłonie oraz produkt. Nie chciał ujawniać swojej pełnej tożsamości. Nie ze względu na wstyd z powodu swoich zainteresowań a ze zwykłego bezpieczeństwa i komfortu. Teraz nie był na to jeszcze gotowy. Wszystkie zdjęcia, jakie publikował, zwłaszcza te przedstawiające jego ciało w najróżniejszych... Czasem niezwykle też skąpych strojach nie pokazywały jego twarzy. Używał też modulatora głosu, by upewnić się, że nikt nie pozna jego sekretu. Pracując w usługach, niestety prezentacja w internecie również była ważna.
Z westchnieniem włączył kamerę, zręcznymi palcami prezentując smoczek.
Niezwykle rozluźniała go tego rodzaju prezentacja. Rozmowa o czymś, co go interesowało i mimo różnorakich opinii była również i hobby. Nie tylko stylem życia.
Rozluźnił się, po ciężkim dniu, montując kolejny film. Jednak najlepsze przyszło dopiero po wrzuceniu go do sieci.
Umościł się na posłaniu, przyciągając do siebie psiaka. Z takim samym entuzjazmem oczekiwał na komentarze. Mimo iż robił to już od wielu lat, czytanie opinie innych ludzi, zawsze było to dla niego pokrzepiające.
Oczywiście nie zawsze znajdował miłych i życzliwych czytelników. Wiele razy zdarzało mu się doświadczać przykrych słów lub też wyzwisk pod swoim adresem. Słowo "pedofil" czy "zboczeniec" powtarzało się wiele razy. W końcu większość, zwłaszcza tych niemających żadnego pojęcia na temat ABDL osób, wciąż uważało to za zboczenie i pociąg seksualny do dzieci. Obecnie jednak tego rodzaju komentarze bardziej go rozśmieszały, niż faktycznie sprawiały przykrość. Do tego jednak też musiał dojrzeć.
Teraz za każdym razem, gdy czytał niepoparte niczym przykre słowa w jego stronę, kulturalnie i miło wyjaśniał, jak sprawy wyglądają realnie. Nie zapominał również o dużej ilości serc na końcu zdania. Wiedział, że niczym bardziej nie zirytuje potencjalnego hejtera jak cierpliwością i życzliwością.
Czasem być może aż zbyt dużą ilością życzliwości.
Zaśmiał się pod nosem, dopisując trzy uśmiechnięte buźki na końcu odpowiedzi na komentarz. Teoretycznie powinien zachowywać się dojrzalej, jednak nie był w stanie się pohamować. W pracy nie mógł tak poszaleć. Zwłaszcza teraz, gdy ten denerwujący Lucas chodził za nim krok w krok. Musiał wykazać się szczególną kompetencją, ale tutaj? Nie... Tutaj to było niepotrzebne. Nie musiał być ani kompetentny, ani odpowiedzialny. Nie musiał grać perfekcyjnego.
Przytulił do piersi pluszową zabawkę słonia, przeglądając bezwiednie internet. Zaczął się zastanawiać czy to już, aby nie pora by założyć konto na portalu randkowym.
Proste rozwiązanie, obecnie jakże powszechnie praktykowane. Zawsze jednak coś odwodziło go od tego pomysłu. Może świadomość jak wiele osób jest tam oszukiwanych? Od razu w głowie pojawiały mu się historie napisane przez swoich widzów i czytelników z klimatu na temat tego, jak okrutnie zostali czasami potraktowani. Wolał nie ryzykować dzielenia tego losu. Samotność nie była aż tak przytłaczająca, szczególnie gdy miał obok siebie przyjaciół i wiernego psa.
Mimo to coraz bardziej pragnął stałego związku. Najlepiej opartego na dynamice ABDL. Kogoś kto nieco się już na tym zna i nie zareaguje szokiem tak jak jego poprzedni partner, który nigdy przedtem nie słyszał nawet o zwykłym BDSM. Usłyszenie więc słów swojego partnera mówiących o jego zainteresowaniu, fetyszu i stylu życia było niezwykle ciężkie do udźwignięcia, ostatecznie kończąc się jego rozpadem.
Jonathan nawet szczególnie go nie winił. Wiedział, że popełnił błąd, mówiąc mu o tym dopiero po dłuższym czasie trwania ich związku, a nie na jego początku. Utrzymanie dobrej, zdrowej relacji osoby w klimacie z zupełnie waniliową, przeważnie kończyło się niepowodzeniem. A on był tego dowodem. Dlatego też teraz szukał potencjalnego partnera lub partnerki będącej już wtajemniczoną w cały ten szalony, niezrozumiały dla wielu świat.
Nie zaczynał jednak konwersacji słowami "Chcesz być moim tatusiem?". Nie był toksycznym uległym, postrzegającym Dominatów jak przedmioty do zaspokajania się nimi. Pilnował mimo to by zawsze, jeśli jakaś relacja okaże się dla niego interesująca, podkreślić to, kim jest. Stawiał na szczerość. Wystarczająco swojego życia spędził na ukrywaniu. W pracy nadal musiał zachowywać się jak dojrzały, dorosły mężczyzna.
Nie wymuszał na swoich znajomych tego, by się nim opiekowali, jednak pragnął móc przy nich chodzić z pluszową zabawką, czy w chwilach stresu wkładać smoczek do ust. Czy prosił o tak wiele, chcąc, by w relacjach akceptowane były jego potrzeby?
Nie szkodził w końcu nikomu...
Odetchnął i skupił się na obrabianiu i przycinaniu filmu, dodając różne efekty, by wyglądał lepiej. Uważnie sprawdzał też, czy nigdzie nie widać jest go za dużo. Po upewnieniu się, że jest w porządku, kliknął przycisk "publikuj" i opadł plecami na łóżko.
Jego uśmiech poszerzył się na dźwięk słyszanych powiadomień, jakie zaczęły się pojawiać już po chwili od wrzucenia filmiku.
***
Lucas jeszcze raz rozejrzał się po mieszkaniu, sprawdzając, czy porządek w nim panujący jest wystarczający. Dziś umówił się na sesję z nowym klientem, który nigdy wcześniej nie miał praktycznych doświadczeń w świecie ABDL i tak jak większość, skupiał się na czytaniu opowiadań w tej tematyce czy oglądaniu filmów. Nie wiedział jednak, jak to wszystko wygląda w rzeczywistości i to on miał mu to pokazać. I właśnie to wprawiało go w prawdziwy stres.
Oczywiście upewnił się, że klient przeczytał regulamin i zna wszystkie jego zasady, oraz rytuały, jednak zawsze nowi klienci wywoływali w nim stres. Nawet ci, który bawili się już klimatycznie, a co dopiero kompletne świeżaki. Przy nich tak samo, jak ekscytacja była największa, tak samo był też lęk.
Musiał pozostawać zawsze całkowicie skupiony, nie ufając, że nowy uległy użyje, chociażby hasła bezpieczeństwa. Niestety notorycznie zdarzało się, że nowe w klimacie osoby bały się używać swoich słów i komunikować potrzeb. Dlatego też początkowe sesje nie trwały dłużej niż trzy godziny i zawsze były spokojne. Przeprowadzone w komfortowej atmosferze bez wprowadzania ich w głębszą przestrzeń. Zazwyczaj nawet krótkotrwałe wprowadzenie nie wchodziło w grę ze względu na trudność z zaufaniem i zrelaksowaniem. A to było przecież najważniejsze. W pierwszych etapach największym zwycięstwem było więc to, że uległy dał radę zrelaksować się na tyle by zacząć czuć jakikolwiek spokój.
Do tego i tym razem zamierzał dążyć Lucas. Upewnił się, że wszystko jest gotowe, tak by uległemu było, jak najbardziej komfortowo.
Słysząc dzwonek do drzwi, od razu odetchnął głęboko i poszedł je otworzyć. Od razu po uchyleniu drzwi, zobaczył niewiele młodszego od siebie chłopaka. Miał jasne, zdecydowanie tlenione blond włosy i wystraszone niepewne spojrzenie.
- Em... Czy to tutaj...? Trafiłem do...
- Witaj. Lucas Rose, sesje klimatyczne ze spektrum świata ABDL i BDSM — powiedział ten z życzliwym uśmiechem i zachęcił go dłonią.
Kącik jego ust uniósł się, gdy stojący przed nim chłopak zadławił się własną śliną.
- Przepraszam. Nie spodziewałem się, takich słów. Tak odrazu — wyznał, niepewnie wsuwając się do pomieszczenia — Znaczy, wiem, że tym się pan zajmuje, ale nie sądziłem, że będzie pan o tym mówił. Znaczy... Nie ma nic złego w mówieniu, tylko że tak teraz... - zaczął gubić się we własnych słowach.
- Hej... - ten spojrzał mu w oczy, od razu dostrzegając ich jasną zieleń — Spokojnie... Wszystko jest okey, uspokój się.
Dwa jasne szmaragdy, wypełniał teraz strach. Jasnowłosy nie wytrzymał spojrzenia, zbyt długo, odwracając wzrok. Rozejrzał się po pomieszczeniu.
Był zaskoczony, że jego mieszkanie wygląda... Jak najzwyczajniejsze w świecie mieszkanie, a nie specjalnie wynajęte studio z linami i czerwonymi ledami.
Uśmiechnął się na samą myśl, wiedząc, że mimo iż go zaskoczy, nie powinien rozczarować.
- Tak... tak, przepraszam. Już się uspokajam. To mój pierwszy raz, nie wiem za bardzo co mam robić — przyznał, drapiąc się po karku, z niezręcznym uśmiechem.
- Po prostu oddychaj i powiedz, jaką lubisz herbatę — powiedział, zamykając za sobą drzwi.
Celowo nie zrobił tego na zamek, by chłopak w razie wpadnięcia w panikę mógł swobodnie wyjść. Zawsze starał się nie dopuszczać do takiej sytuacji, ale wiedział, że drzwi zamknięte jedynie na klamkę dodawały więcej pewności, że ten nie chce go uprowadzić, zgwałcić czy zrobić innej krzywdy.
- Czarną. Bez cukru, czy czegokolwiek. Pisałem w mailu o cukrzycy typu 1? Chyba pisałem. - odpowiedział sam sobie, patrząc na ruchy mężczyzny — Ale tak! Wracając do herbaty... Przyzwyczaiłem się już do picia zwykłej czarnej. Nawet ją polubiłem, jeśli nie jest za mocna, za mocna robi się za gorzka.
- Dobrze, czarna bez cukru. Mam jeszcze malinową, jeśli byś chciał, dość wielu moich klientów ją lubi — powiedział zachęcająco — Usiądź na kanapie w salonie, lub chodź ze mną w razie, gdybyś bał się, że idę po piłę mechaniczną lub inny morderczy przedmiot.
- A idzie pan po co? - zapytał, drepcząc za nim. Nie rozważał nawet siedzenia w salonie. Był zbyt pełen energii i perspektywa siedzenia bez zajęcia nawet chwilę, wydawała się torturą.
- Idę zrobić herbatę — zaśmiał się z rozbawieniem Lucas — Usiądź tutaj — wskazał na niewielki taboret stojący w kuchni przy wyspie kuchennej.
Taboret, który... W czasie sesji mógł służyć do wielu innych rzeczy.
- Może powinienem pomóc? W końcu to pan jest Masterem... ale jeszcze chyba nie zaczęliśmy sesji. Czy zaczęliśmy? To już jest sesja? - wyprostował się na krześle, rozglądając jak surykatka.
- Nie, spokojnie. To jeszcze nie sesja, bardziej rozluźnienie cię i uspokojenie przed jej rozpoczęciem. Zaznaczyłeś w ankiecie, że jesteś zupełnie nowy w klimacie, nie masz doświadczenia i pierwszą sesję chciałbyś wprowadzającą. Dlatego też nigdzie się nie spieszymy — wyjaśnił, sięgając po kubek.
- Dziękuję, chyba teraz spieszenie się niezbyt by mi wyszło — zauważył mało inteligentnie.
Cały pokój zdawał się pulsować w jego oczach. Serce biło szybko, mimo braku ruchu ciała. Stresował się. Mężczyzna, u którego zamówił sesję, wydawał się miłym człowiekiem, jednak cały czas lęk przed nowym wygrywał z jego sercu z ekscytacją.
___________________________
Mniej więcej wiecie już na czym polega zainteresowanie Lucasa i Jonego. Ciekawe w jaki sposób się to połączy...
Jakieś pomysły?
Ps. 110 gwiazdek i postaramy się w miarę szybko wrzucić wam rozdział 🍂💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top