Rozdział 18

Lucas usiadł na wysokim krześle po krótkiej chwili.

- Nachosy zaraz nam przyniosą — uśmiechnął się i postawił kufel obok mężczyzny — Wziąłem z sosem serowym i salsą. Nie wiem, jaki lubisz więc...

- Dziękuję — skinął głową, upijając łyk gorzkiego napoju. Odchrząknął, chcąc ukryć grymas niesmaku, który pojawił się na jego twarzy — Jak minął ci dzisiejszy dzień?

- Dziś akurat miałem wolne, choć przeważnie w soboty odbywam sesje — wzruszył ramionami — Choć to też zależy.

- Sesje... te, na których zarabiasz? - dopytał mężczyzna, odwracając wzrok — Jeśli oczywiście mogę spytać...

- Tak, to taki mój... Drugi dochód — uśmiechnął się — I przyznam ci szczerze, że dużo lepszy niż nasza praca nad projektami.

- Dlatego tak ci nie zależało na podwyżce... - Jonatan pokiwał głową, uświadamiając sobie nową prawdę — Ja chyba też muszę sobie znaleźć nowy dochód. Może założę OnlyFans?

- Cóż... Przyznaję, że ze swoim wyglądem zarobiłbyś z pewnością wiele, jednak... Uważam, że aby poczynić takie kroki trzeba tego chcieć i przy okazji czerpać pieniężne korzyści, a nie zmuszać się do tego, z powodu sytuacji finansowej. Zwłaszcza teraz gdy oboje jesteśmy liderami... Twoja wypłata będzie większa.

Jonathan skinął głową, uśmiechają się pierwszy raz od dawna. Myśl o awansie napełniała go morzem radości — Na to wygląda. Nadal ciężko mi w to uwierzyć. Pod koniec myślałem, że to ty dostaniesz tę fuchę.

- Czemu? Ja byłem pewien że jeśli ktoś z nas miałby być wybranym, byłbyś to ty — powiedział z pewnością w głosie.

- Czy ja wiem? - odetchnął, rozkładając się na tyle, w jakim stopniu pozwolił mu barowy stołek — W pracy niewiele nas różni. Jesteśmy tak samo sumienni. Tak samo dobrze radzimy sobie z prowadzeniem zespołu... jeśli mieliby wybierać, wybieraliby po drobnostkach. Czyli zapewne charakterze. A ty jesteś słodki i puchaty jak owieczka.

Lucas uniósł brew i dotknął dłonią klatki piersiowej — Ja?

- Nie. Mówię o całkowicie innym Lukasie, który też dostał ze mną awans — mężczyzna ostentacyjnie wywrócił oczami.

- Cóż — mężczyzna zaśmiał się cicho — Nie wiem, ilu takich poznałeś. Mam nadzieję, że ja jestem najprzystojniejszy — wyszczerzył się — I dziękuję, że tak uważasz...

- Skąd pomysł, że jesteś przystojny? - spiorunował go wzrokiem. Jego usta wyginały się jednak w rozbawionym uśmiechu.

- A nie wiem... Może już to gdzieś kiedyś słyszałem...? - zwiesił głos.

- Nie mam pojęcia, kto mógłby tak okrutnie cię okłamać — Jonathan popełnił błąd złączenia ich spojrzeń. Zastygł, wpatrując się w hipnotyzujące tęczówki — Oh...

- Może ty? - przekrzywił głowę. — W głowie — dodał znacząco, nie spuszczając z niego wzroku — Mam rację?

Mężczyzna nie odpowiedział przez zawstydzająco długi czas. Wpatrywał się w śliczne oczy z zachwytem. Nigdy nie przyjrzał się twarzy Lucasa dokładniej — No może. Masz ładne oczy.

- Dziękuję — uśmiechnął się ciepło — To miłe słyszeć z twoich ust słowa, które nie są ironią — przyznał szczerze.

- Tylko się nie przyzwyczajaj. Twoi klienci napewno mówią ci wystarczająco komplementów ‐ wymamrotał, zasłaniając się kubkiem z piwem.

- Raczej są to... Innego rodzaju komplementy, jeśli już — powiedział, przekrzywiając głowę — Często też nie są świadomi tego co mówią.

Jonathan wzruszył ramionami, wpatrując się w słomkowożółtą ciecz — Ale zapewne mówią prawdę.

- Jeśli prawdą jest to, że moje palce fajnie się żuje...

- Próbowałeś? Nie dowiesz się, póki sam się nie przekonasz — Jony posłał mu uśmiech — Myślę, że powinieneś, zamiast posądzać swoich klientów o mówienie nieprawdy.

- Nie zarzucam im mówienia nieprawdy. - zaśmiał się — Ale przyznam, ich komplementów nikt nie przebije.

Mężczyzna w odpowiedzi, prychnął ostentacyjnie. Zakrył uśmiech kolejnym łykiem. Tym razem nie dał rady powstrzymać skrzywienia.

- Nie smakuje ci? - zapytał Lucas, któremu tego rodzaju gest nie umknął uwadze.

- Nie mają tu najlepszego piwa — wybrnął mężczyzna, krzywiąc się tym razem specjalnie — Jakby ktoś nasikał do kubka.

- Mogę? - zapytał, sięgając po kufel.

- Jeśli chcesz. Jednak sądziłem, że nie przepadasz za piwem — przypominał, przyglądając się Lucasowi upijającemu łyk napoju.

- Nie przepadam, a patrząc na ciebie, również wyglądasz na kogoś, kto niespecjalnie je lubi — upił łyk i choć się nie skrzywił, widać było, iż nie smakuje mu pity napój. - Nie. To nie dla mnie.

- Może i nie uwielbiam go jakoś bardzo — przyznał Jony z niechcianym rumieńcem na twarzy.

- Możemy wypić razem Cole, tylko przyniosę drugą słomkę. Trochę jak w Zakochanym Kundlu, tylko że tam jedli spaghetti. Nie wiem, czy wiesz, o czym mówię... Nie wszyscy oglądają bajki i...

- Ja je lubię i oglądam! - dodał szybko, po czym odchrząknął — Zamówię sobie coś innego. Pewnie chwilę tu posiedzimy. Chyba że planujesz iść po dziesięciu minutach spotkania?

- Nie, ani trochę, bardziej się bałem, że ty to zrobisz — przyznał — Dziś nie mam nic do roboty.

Jonathan uśmiechnął się kpiąco. Zignorował słowa mężczyzny, zamawiając dla siebie sok pomarańczowy, z ulgą odsuwając piwo.

- Lucas... czy nie zauważyłeś już, że jeśli się czegoś podejmuje, to robię to dobrze? Aktualnie podjąłem się rozmowy z tobą.

- Zauważyłem — przyznał i oparł brodę na dłoniach, po czym uśmiechnął się — Uroczo wyglądasz, pijąc sok. Dużo bardziej ci on pasuje niż piwo.

- Czy to miły sposób na powiedzenie, że wyglądam jak pizda? - zapytał Jony, unosząc brwi

- Nie, absolutnie. - pokręcił głową — Wyglądasz naturalniej i nie krzywisz się przy każdym łyku — uśmiechnął się — Poza tym... Od kiedy picie czegoś innego niż piwo, jest wyznacznikiem bycia pizdą?

- W barach zazwyczaj pije się piwo. Albo wódkę. Rzadko spotyka się kogoś, kto pije soczek — odchrząknął, chcąc ukryć zażenowanie.

- Częściej niż ci się wydaje. - powiedział, po czym upił łyk coli — No, ale jesteśmy tu, żeby się bliżej poznać nie? Opowiedz mi coś o sobie. Kiedy zacząłeś się interesować ABDL?

- A gdzie się podziały mniej intymne pytania? Jakie jest moje ulubione zwierzę? Co lubię jeść? - mężczyzna pokręcił głową z niedowierzaniem — Od razu do celu, tak bez gry wstępnej?

- No niech ci będzie... - wywrócił teatralnie oczami — Opowiedz mi o sobie. Tak... Całkowicie. Wszystkie najtajniejsze i najmroczniejsze tajemnice — dodał, zniżając nieco ton.

- Nie zwykłem opowiadać o ciałach w mojej piwnicy na pierwszej randce — wypalił rozbawiony. Dopiero po chwili pokrył się rumieńcem, gdy dotarło do niego, co powiedział.

- Nie? No dawaj, nie zdradzę cię. Potem opowiem ci o swojej kolekcji ludzkich kończyn pod łóżkiem. Też jest ciekawa — mrugnął do niego porozumiewawczo Lucas.

- Hm... pomyślmy. Szczerze to nie jestem za ciekawy? Większość czasu spędzam w pracy, a poza nią zajmując się blogiem albo moim psem. Żadnych hobby, skoków ze spadochronem... - zaczął mówić. Wbił wzrok w swoje dłonie.

- No tak, bo ja skaczę na spadochronie codziennie na zmianę ze skokiem na bungie — mężczyzna wzniósł oczy ku niebu.

Jonathan znów się zarumienił.

- Szczerze... Wyglądasz na takiego. Kogoś, kto lubi wyzwania i ryzyko i spędza czas aktywnie, robiąc jakieś... super rzeczy. - podrapał się po tyle głowy.

Lucas spojrzał na niego z politowaniem i niedowierzaniem.

- Chcesz wiedzieć co robię po pracy gdy nie zajmuję się sesjami?

- Podejrzewam, że tak czy inaczej mi powiesz? Ale tak. Chyba chcę — przytaknął, patrząc na Lucasa z oczekiwaniem.

- Obecnie to haftuję diamentowo obrazek kota na tle kwiatków. Ekstremalne nie?

Jonathan ledwo powstrzymał wybuch śmiechu — Wręcz... śmiertelnie. Że się nie boisz takiego ryzyka.

- Też się sobie dziwię — również się zaśmiał i pokręcił głową — No, to teraz słucham o twoich ekstremalnie niebezpiecznych pasjach.

- Gram w szachy... to taki sport ekstremalny. Nie wiem, czy słyszałeś? Jest mało znany.

- Coś tam kiedyś. Dawno temu — skinął głową — A tak serio, też je lubię, choć mistrzem nie jestem.

Mężczyzna posłał swojemu towarzyszowi rozbawione spojrzenie. Utrzymał je przez chwilę, rozkoszując się przepływającym przez niego ciepłem.


_________________________

A więc wchodzą nieco pikantniejsze rozmowy. I przy okazji dowiecie się coś niecoś o samych chłopakach.

Jak tam? Ferie czy już po feriach?
Dacie radę 200 gwiazdek? ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top