Rozdział 51

Lauren's POV

*5 dni później*

Ostatnie dni tak jak zalecił lekarz, spędziłam w domu na odpoczynku. Camila do tego czasu odwiedzała mnie regularnie i pomagała w niektórych obowiązkach. Przyjaciółki kontaktowały się ze mną telefonicznie, a mama odwiedziła mnie wczoraj.

Zaczęłam odpowiadać na połączenia Clary, które wcześniej zawsze odrzucałam. Nie chciałam sprawiać jej przykrości, bo bardzo się zmieniła. Doszłam do wniosku, że musimy naprawić swoje relacje, które zepsuły się ze śmiercią mojego ojca. Mama odstawiła alkohol i stara się robić wszystko, by mnie nie stracić, a więc ja także powinnam odstawić dumę na bok. To moja mama i kocham ją, mimo tego co się ostatnio między nami wydarzyło.

Dzisiaj, w poniedziałkowy poranek, wstałam wcześniej i zaczęłam szykować się do szkoły. Ból żeber był wyczuwalny przy gwałtownych ruchach, ale to żaden problem, bym mogła normalnie funkcjonować na lekcjach. Miałam dość siedzenia w domu i budzenia się o późnej porze dnia.

W sprawie pobicia, Lucy, Austin i Brittany prawdopodobnie zostaną wydaleni ze szkoły, ale nie jest to pewne. Wiem, że napewno sprawą pobicia i prześladowania zajmuję się policja i nie pójdzie im to płazem. Camila z początku obawiała się, że za uderzenie, które wymierzyła Lucy w nos z jego złamaniem, zostanie ukarana, ale policja uznała ten incydent, jako działanie w celu obrony.
Teraz ważne jest to, że prześladowcy nie zjawiają się w szkole, a Camila wreszcie czuje się tam bezpiecznie. Mam nadzieję, że już tak zostanie.

Po ciepłym prysznicu, wysuszyłam włosy i zaczęłam nakładać delikatny makijaż. Gdy tylko skończyłam, wypiłam kawę jedząc do niej tosta, a potem zabrałam potrzebne rzeczy i wyszłam z domu.
Wsiadłam za kierownice swojego samochodu, którym nie jeździłam od ponad tygodnia i ruszyłam do szkoły.

Na miejscu było zupełnie inaczej niż zwykle. Nie słyszałam żadnych szeptów, czy obraźliwych słów na temat mojej osoby, jedynie co niektórzy bardzo zwracali na mnie uwagę. Było to denerwujące, ale starałam się nie zwracać na to uwagi.

- Lauren! - usłyszałam za sobą, na co odwróciłam się - Hej - przywitał się Shawn, idąc prędko w moim kierunku.

- Hej - uśmiechnęłam się do niego.

- Co u Ciebie? Wiem, co się stało - skrzywił się, patrząc na moje jeszcze widoczne sińce na twarzy - Lepiej się czujesz?

- Tak, już zdecydowanie lepiej - odpowiedziałam mu szczerze - Muszę Ci podziękować, bo zrobiłeś bardzo dużo dla mnie i dla Camili.

- Nie musisz - powiedział, potrząsając głową - Zrobiłem to, bo wiedziałem, że robią wam krzywdę, a to chore.

- Chyba dużo musiała kosztować Cię utrata przyjaciół - dodałam i zaczęliśmy iść ramię w ramię w stronę budynku szkolnego.

- Nie - odpowiedział krótko, po czym zastanowił się - Nie chce przyjaźnić się z kim, kto nie traktuje innych z szacunkiem.

Uśmiechnęłam się do niego, a on chwilę później to odwzajemnił.

Od zawsze wiedziałam, że nie pasuje do pozostałej trójki, która zdecydowanie różniła się od niego. Chłopak był dobry i z chęcią pomagał innym. Jestem mu wdzięczna za to, co dla nas zrobił, mimo że żadna z nas nie prosiła go o to.

- Dziękuje, Shawn - powiedziałam w końcu, gdy przystanęliśmy przy szafkach w korytarzu.

- Nie ma sprawy, Lauren - uśmiechnął się ciepło - Cieszę się, że mogłem pomóc.

Przybliżyłam się do chłopaka, a potem przytuliłam go przyjacielsko - Dziękuje, jeszcze raz.

Shawn odwzajemnił mój uścisk, a chwilę później odsunął się i przywitał z kimś za moimi plecami.

- Hej, Shawn - usłyszałam głos Camili, na co odwróciłam się z uśmiechem - Cześć, kochanie - dodała, całując mnie delikatnie w policzek.

Objęłam ją w talii i przysunęłam do swojego boku, gdy posłała mi swój zazdrosny wzrok - Dziękowałam Shawnowi za to, co dla nad zrobił - wytłumaczyłam, a ona uśmiechnęła się do niego szeroko.

- Obydwie jesteśmy mu bardzo wdzięczne - powiedziała, uśmiechając się do chłopaka.

- Naprawdę, nie musicie mi dziękować - powiedział, a ktoś w tym czasie go zawołał. Chłopak machnął ręka do swojego kolegi, a potem zwrócił się do nas ponownie - Ja już pójdę. Miłego dnia.

Obydwie pożegnałyśmy się z chłopakiem, a chwilę później Camila przyglądała mi się podejrzliwie.

- Co jest? - zapytałam, obserwując ją - Chyba nie powiesz, że jesteś zazdrosna - zaśmiałam się, a ona prychnęła i uderzyła mnie w ramie.

- O Shawna? Oczywiście, że nie... - odpowiedziała uniesionym głosem kłamcy.

- Zazdrośnik - powiedziałam pod nosem na tyle głośno, by ukochana to usłyszała.

- Nie wierzysz mi? - zapytała, unosząc brwi i przybliżając się do mnie tak, że plecami oparłam się o własną szafkę.

Uśmiechnęłam się do niej, gdy dystans między nami był bardzo mały. Czułam jej oddech na swoich ustach i przenikliwy wzrok, który wpatrzony był w moje oczy. Nie zważając uwagi na innych uczniów, przybliżyłam się do dziewczyny i pocałowałam ją w usta. Raz, a potem drugi.

- Nie jest wam wstyd! - zawołał znajomy głos, na co niechętnie odsunęłyśmy się od siebie - Takie rzeczy po szkole.

- Dinah, daj im spokój - odezwała się Normani, patrząc na nas swoim uroczym wzrokiem.

- Jak się czujesz, Lauren? - zapytała Ally, podchodząc, by mocno przytulić mnie na przywitanie.

- Dużo lepiej - odpowiedziałam, odwzajemniając uścisk - A wy jak się macie?

- Świetnie - odezwała się Hansen, a potem także uściskała mnie - Pomyślałam, że może wyjdziemy, gdzieś wieczorem?

- No nie wiem - wtrąciła się Camila, patrząc na mnie - Lauren nie powinna się przemęczać, bo wciąż...

- Myślę, że to dobry pomysł - wypaliłam, zgadzając się na propozycję - Ostatnio nie spędzałyśmy ze sobą dużo czasu...

Camila wymieniła ze mną spojrzenia. Zapewne myślała, że będę chciała odpocząć po całym dniu w szkole, zwłaszcza teraz, gdy wciąż jestem obolała, ale mam dość siedzenia przed telewizorem, a poza tym nie czuję już dużego dyskomfortu.

- Jesteś pewna? - zapytała opiekuńczo - Powinnaś dużo odpoczywać.

- Odpoczywałam już wystarczająco długo - powiedziałam uspokajając ją - Czuję się bardzo dobrze.

Na moje słowa Camila tylko przytaknęła, a reszta przyjaciółek ucieszyła się z tej wiadomości. Przez kolejne dziesięć minut rozmawiałyśmy na mniej ważne tematy, a gdy tylko zadzwonił dzwonek, udałyśmy się do swoich klas.
Zajęcia minęły mi spokojnie i dość szybko. Bez Lucy, Austina i Brittany wreszcie potrafiłam funkcjonować bez obaw, że skrzywdzą dziewczynę, na której bardzo mi zależy. Od dawna nie czułam się tak dobrze w tym miejscu i wiem, że Camila czuje się jeszcze lepiej z tego powodu. Jej zmartwienia nagle zniknęły i wszystko rozwiązało się w dobrym kierunku.

Po powrocie do domu, wzięłam odświeżający prysznic, a potem szybko przyszykowałam się na wyjście z przyjaciółkami. Po godzinie 15, Dinah przyjechała po mnie swoim samochodem, by potem ruszyć do restauracji "U Charliego", gdzie reszta przyjaciółek już na nas czekała.
Po smacznym obiedzie wybrałyśmy się do kina, a potem na wieczorny spacer po plaży.

- Lucy i całą resztę wydalono ze szkoły! - krzyknęła Dinah, która patrzyła w ekran telefonu, podczas gdy pozostałe przyjaciółki oblewały się wodą nawzajem.

- Co? - zapytałam, niedowierzając w jej słowa - Skąd wiesz?

- Ktoś napisał tak na szkolnej grupie - wyjaśniła szybko, na co uśmiechnęłam się szeroko, patrząc na Camilę, która siedziała obok mnie na piasku.

- Miałam taką cichą nadzieję, że nie zjawiają się z tego powodu w szkole - ucieszyła się brunetka, ściskając mocniej nasze złączone dłonie.

- Wiesz, co to oznacza? - zapytałam ją, a ona uśmiechnęła się kiwając głową - Wreszcie będziesz czuła się bezpiecznie.

- Nie zawsze się bałam - wyznała szczerze, spuszczając wzrok na nasze dłonie - Czułam się bezpiecznie i spokojnie wtedy i tylko wtedy, gdy byłaś obok mnie. Wiedziałam, że przy Tobie nie stanie mi się żadna krzywda.

- Mylisz się... - westchnęłam, przypominając sobie ostatnie wydarzenia - Nie potrafiłam obronić Cię ostatnim razem, kiedy Austin dobierał się do Ciebie, a ja byłam okładana przez Lucy i Britanny.

- To była moja wina... Sprowokowałam ich, bo nie potrafiłam opanować nerwów, gdy zobaczyłam, że zostałaś uderzona - tłumaczyła, obserwując każdy centymetr mojej twarzy - Na moim miejscu postąpiłabyś tak samo.

- To prawda - zgodziłam się - Ale może po prostu, wyrzućmy tamten wieczór z pamięci, co? - położyłam dłoń na jej policzku.

- Mhm... - jęknęła cicho, po czym przywarła swoimi ciepłymi wargami do moich.

Przez godzinę siedziałyśmy w tym samym miejscu, obserwując gwiazdy pojawiające się na niebie, od czasu do czasu skradając sobie pojedyncze pocałunki. Przyjaciółki spacerowały wzdłuż brzegu, śmiały się i po prostu dobrze spędzały czas, zagadując i nas, które byłyśmy zajęte sobą nawzajem.

Gdy było już dość późno i zapadł mrok, zdecydowaliśmy się wrócić do domu. Najchętniej wszystkie zostałybyśmy tutaj jeszcze dłużej, ale jutro czeka nas szkoła i wczesna pobudka z rana.

- Widzimy się jutro? - zapytała Dinah, odwracając się do tylu po zaparkowaniu obok mojego mieszkania.

- Napewno - powiedziałam, po czym otworzyłam drzwi, by zaraz wysiąść z samochodu.

- Umm... pójdę z Tobą - odezwała się Camila, na co popatrzyłam na nią pytająco -  Chciałam jeszcze pogadać - dodała, obserwując mnie.

Przytaknęłam głową bez zastanowienia, a Normani siedząca obok Hansen, zaśmiała się głośno.

- Mam nadzieje, że będziecie grzeczne - skomentowała Ally śmiejąc się.
Przewróciłam oczami i wyszłam z samochodu, a zaraz za mną Camila, która później puściła oczko do dziewczyn.

- Życzę upojnej nocy - krzyknęła czarnoskóra, uchylając swoją szybę.
Potem wszystkie odjechały.

Nie chciałam tego komentować, więc po prostu udałam się w stronę klatki schodowej. W ciszy dotarłyśmy na właściwe piętro i weszłyśmy do mojego mieszkania.

- Więc... - zaczęłam, zdejmując buty i kurtkę - O czym chciałaś pogadać?

- To był tylko pretekst - odpowiedziała pewnie - Po prostu nie chciałam wracać do domu. Chciałam być z Tobą.

Popatrzyłam na nią, a ona uśmiechała się do mnie, wpatrując w oczy - Dobrze, że zostałaś.

- Tak? - zapytała, przybliżając się do mnie, a gdy była już dość blisko, złapałam za róg jej koszulki i przyciągnęłam do swojego ciała.

Mruknęłam pod nosem, a potem złączyłam nasze usta, czując jak dziewczyna uśmiecha się w między czasie. Jej dłonie powędrowały do moich ramion, by potem pchnąć mnie na ścianę, od której zimno czułam już przez bluzkę. Delikatnie zaczęła całować mnie od ust w stronę ucha, a potem zjechała do szyi, sprawiając ciarki na całym moim ciele.

- Camz... - jęknęłam, gdy przegryzła czuły punkt na mojej szyi.

- Shhh...

Wróciła do moich ust, a potem złapała za dłoń i kierowała nas w stronę mojej sypialni. By nie sprawić mi bólu, który wciąż czułam w pasie, delikatnie posadziła mnie na łóżku, a potem okrakiem usiadła na moich udach.
Złączyłam nasze usta ponownie, a chwilę potem, zaczęłam całować obojczyki, do których miałam dobry dostęp. Czułam cieżko ruszającą się klatkę piersiową dziewczyny i słyszałam szybkie bicie jej serca. Objęłam jej twarz dłońmi i pocałowałam ją namiętnie, uwalniając wszystkie swoje emocje.
Camila pogłębiała pocałunek z każdą sekundą, a w między czasie zdjęła moją bluzkę i właśnie zaczynała odpinać mój biustonosz. Gdy zauważyłam, że ma problem, sięgnęłam do tylu i pomogłam jej się go pozbyć. Zagrymasiła w uśmiechu, po czym ułożyła mnie na plecach, by ściągnąć moje dżinsy. Gdy tylko jej się to udało, zaczęła przypatrywać się mojej opasce uciskającej i usztywniającej żebra.

Przegryzła wargę, gładząc moje sińce na skórze, które ciągły się aż do uda.
Dotknęłam jej dłoni i wtedy wróciła wzorkiem do mojej twarzy. Schyliła się i zaczęła składać delikatne pocałunki na moich ustach. Ja w tym czasie, pozbyłam się jej górnej garderoby, a potem ukochana sama ściągnęła dół.

- Jesteś taka śliczna - szepnęłam podziwiając jej ciało, dłonią błądząc przy tym od klatki piersiowej aż do materiału jej różowych majtek.

Ukochana nieruchomo czekała na mój ruch. Chciała tego tak samo jak ja, a skoro zdobyłam jej pozwolenie, nie pozostało mi nic innego a ściągnąć ostatnią część bielizny. Chwile później obydwie byłyśmy już zupełnie nagie.

- Kocham Cię - szepnęła do mojego ucha, całując mnie wokół szyi.

- Też Cię kocham, skarbie - wyznałam pomiędzy oddechami.

...

____________________________

Przepraszam za taką przerwę. Schrzaniłam i postanawiam poprawę...

Chce szybko skończyć te ostatnie rozdziały, bo zaraz nastąpi koniec. (Jeszcze nie wiem kiedy to będzie, może dwa, trzy rozdziały do końca... nie mam pojęcia ...)
Nie jestem zadowolona z rozdziału, ani wgl... ostatnich rozdziałów.
W szkole mam narazie ciężko, więc tylko tak mogę się usprawiedliwić.

Mam nadzieje, że ktoś to jeszcze czyta i jeśli to robisz, dziękuje za wszystkie twoje gwiazdki pod rozdziałami i komentarze, które naprawdę bardzo motywują.

Obiecuje wstawić kolejny rozdział pod koniec tygodnia... już napewno xd

Miłego niedzielnego popołudnia.

Kocham was x

tt: @demzfeat5h
Snapchat: nataliaw99

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top