Rozdział 23
Lauren's POV
Prowadziłam Camilę za rękę przedzierając się przez tłum, a zatrzymałyśmy się dopiero przy samych barierkach niedaleko sceny, skąd był najlepszy widok.
Rozejrzałam się dookoła, gdzie było mnóstwo ludzi. Większość szukało swoich miejsc, niektórzy tańczyli do muzyki grającej w tle, ale większa część rozmawiała.
Spojrzałam na Camilę, a ona rzuciła się na mnie.
- Dziękuje - powiedziała mi do ucha, a ja uścisnęłam ją mocno.
- Dla Ciebie wszystko, Camz - odpowiedziałam.
Przez kilka chwil wciąż trwałyśmy w uścisku. Przerwałyśmy go, gdy nagle zrobiło się ciemno, a widownia wrzała.
Lampy przy scenie zaczęły oświetlać instrumenty zespołu. Po jakimś czasie, zgasły, a gdy ponownie się zapaliły, cały zespół był już przed nami. Widownia szalała.
Znana nam bardzo dobrze melodia z "The Sound" zaczęła wypełniać całą salę. Wykrzykiwałam cały tekst piosenki razem z Camilą, która widocznie bardzo dobrze się bawiła.
Kilka chwil później Matty zaczął przedstawiać zespół z wciąż grająca muzyką w tle. Po zakończeniu "The Sound" usłyszałyśmy intro do mojej ulubionej piosenki "Robbers". Wykrzykiwałam głośno jej tekst i poruszałam się delikatnie w rytm muzyki.
Po godzinie koncertu zorientowałam się, że dziewczyny nie ma obok. Odwróciłam się dostrzegając, że usiadła na swoim miejscu i zaczęła robić zdjęcia mi oraz chłopakom.
Uśmiechała się do mnie, co sprawiało we mnie miłe uczucie. Po chwili dołączyłam do niej.
- Zmęczona? - zapytała mnie.
- Troszkę - przyznałam kładąc głowę na jej ramieniu.
- Ja zmęczyłam się już po "Girls" - zaśmiała się - Jestem zaskoczona, że wytrzymałaś tak długo.
- Dobrze się bawiłam, ale stopy strasznie mnie bolą przez ciagle skakanie - odpowiedziałam obejmując ją ramieniem wokół talii.
"Mamy dla Was ostatnią piosenkę. Śpiewajcie, jeśli znacie!" krzyknął Matt i sięgnął po kolejną już butelkę alkoholu, która stała przy perkusji.
Dźwięki "Somebody Else" rozeszły się po hali. Razem z Camilą wymieniłyśmy spojrzenia.
- To moja ulubiona piosenka - uśmiechnęłam się odsuwając się od dziewczyny
- Wiem. Moja też! - krzyknęła wstając z miejsca.
- Każda piosenka jest Twoją ulubioną, Camz - zaśmiałam się dołączając do niej
- Wiem!
Razem zaczęłyśmy śpiewać i skakać do piosenki.
"Get someone you love? Get someone you need? Fuck that get money!" krzyczała trzymając mnie za rękę skacząc w tym samym rytmie co ja.
Piosenka dochodziła do końca, a Matty podziękował słowami:
"Dziękuje! Byliście niesamowici!"
Patrzyłam jak schodzą ze sceny, a widownia zaczęła kierować się do wyjścia. Odwróciłam się w stronę Camili, a ona ponownie już dzisiaj rzuciła się na mnie, przez co prawie straciłam równowagę.
- Dziękuje, Lauren! Nie wiem jak Ci się odwdzięczę - pocałowała mnie w policzek.
Poczułam miłe ukłucie w brzuchu, gdy dziewczyna przytuliła mnie po raz kolejny, a potem pocałowała. Cieszę się, że spodobało jej się to, co dla niej przygotowałam.
Podążałyśmy ku wyjścia za tłumem.
- Camila! Oni robią sobie zdjęcia z fanami! O tam! - pokazałam na tłum przy wyjściu, gdzie stała kolejka.
Spojrzałam na dziewczynę, która stała z opuszczoną szczęką w szoku, na co zaśmiałam się.
- Camz? - zapytałam, a ona ocknęła się i zaczęła biec w kierunku kolejki.
Roześmiałam się i stanęłam obok niej. Kolejka przemieszczała się sprawnie, więc długo nie czekałyśmy.
- Oni są prawdziwi... - szepnęła podchodząc do zespołu, a ja znowu się zaśmiałam.
- Cześć, jak Wam się podobał koncert? - zapytał Matt, gdy nas przytulał.
- Był świetny - odpowiedziałam czerwieniąc się lekko.
- Więc chcecie zrobić sobie zdjęcie? - uśmiechnął się.
- Jasne, ale mógłbyś zrobić także tym? - zapytałam fotografa, a z torby wyjęłam aparat polaroid.
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się, a ja przysunęłam Camilę bliżej mnie.
Mężczyzna zrobił dwa zdjęcia moim telefonem oraz aparatem.
...
Na to wspomnienie uśmiechnęłam się do siebie. Pamietam jak Camila podczas spotkania z chłopakami była zahipnotyzowana ich urokiem i nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa. Była urocza.
Patrzyłam na zdjęcie z koncertu, które wręczyłam Camili później po spotkaniu z zespołem. Zalazłam je w Camili swetrze, w którym miała wypadek. Dziewczyna musiała podrzeć je przed wypadkiem, ponieważ było w dwóch równych częściach, a podarcie dzieliło nas od siebie.
Westchnęłam cicho ze smutku, który mnie ogarnął. Wciąż nie potrafię wybaczyć sobie tego, co zrobiłam.
- Lauren? - zawołała Dinah wytrącając mnie z przemyśleń - Camila majaczy. Chyba się budzi - powiedziała.
Na te słowa wstałam i natychmiast skierowałam się do jej pokoju.
W środku rodzice Camili już nerwowo czuwali nad nią. Wszyscy czekaliśmy na to, aż się obudzi i w myślach modliliśmy się, by wszystko było dobrze po zabiegu, który przeszła dzień temu.
Razem z Dinah podeszłyśmy bliżej.
Camila cicho jęknęła przystawiając lewą rękę do swojej skroni.
- Camila? - Sinuhe odezwała się - Jak się czujesz?
Dziewczyna przesunęła rękę na pościel i zaczęła nią błądzić jakby czegoś szukała. Gdy natrafiła na rękę swojej matki, mocno ją uścisnęła.
- Co się stało? - zapytała zachrypłym głosem.
- Przeszłaś operacje usunięcia krwiaka. Wydaje się, że wszystko poszło dobrze - powiedział lekarz spoglądając na ekrany monitorujące.
Camila jęknęła w odpowiedzi.
- Pozwól, że Cię zbadam - kontynuował wyjmując z kiszonki przy piersi małą lampkę - Wiem, że jesteś zmęczona, ale otwórz oczy - poprosił.
Brunetka posłuchała go i powoli zaczęła otwierać oczy. Lekarz odrazu przyświecił lampką jej źrenice.
Zobaczyłam, że Camili mocno przyspieszył oddech. Rozglądała się nerwowo wokół, a jej oczy wykonywały szybkie ruchy.
- Camila? - podeszłam bliżej.
- Karla, co się dzieje? - zapytał zaniepokojony lekarz.
Camila cała się trzęsła błądząc swoją ręką po twarzy. Wszyscy nie wiedzieliśmy, co się dzieje.
- Ja... ja... - jąkała się - Ja... ja nie widzę, mamo - zapłakała.
Stanęłam w szoku. Razem z Dinah wymieniłyśmy spojrzenia i spojrzałyśmy na brunetkę. Cała się trzęsła, a z jej oczu ciekły łzy. Jej klatka piersiowa poruszała się w bardzo szybkim tempie. Nie wiedziała, co się dzieje. Była przestraszona i zdezorientowana, podobnie jak my.
- Karla, co dokładnie widzisz? - zapytał doktor.
- Ciemność. Ciemną otchłań... - odpowiedziała pomiędzy oddechami.
- Spokojnie... Skup się. Może dostrzegasz jakieś kształty?
- Mamo, ja nie widzę - zaszlochała - Gdzie jesteś? - uniosła rękę.
- Tutaj kochanie - złączyła z nią swoją dłoń - Doktorze, co się dzieje?
- Musimy przeprowadzić badania. Krwiak uciskał nerw wzrokowy i po jego usunięciu mogło dojść do powikłań - tłumaczył spokojnie.
- Więc, co teraz? - zapytałam.
- Zawiadomię okulistę i przeprowadzimy szereg ważnych badań - odpowiedział - Proszę być dobrej myśli.
Jak zwykle. Nie potrafię tak już. Jak mam być dobrej myśli, gdy widzę, że wszystko idzie źle? Camila wciąż cierpi i w tej chwili nikt nie potrafi jej pomóc.
Usiadłam na fotelu w rogu i obserwowałam całą sytuacje. Camila płakała, a jej mama próbowała ją uspokoić. Lekarz przysłał pielęgniarkę, która podała jej leki uspokajające i dopiero po tym, dziewczyna przysnęła.
Ja też byłam zmęczona. Postanowiłam wrócić do domu i postarać się przespać noc. Nie potrafiłam zmrużyć oka od momentu, gdy zdarzył się wypadek Camili, a do szkoły też nie chodziłam.
Nie byłam w stanie.
*następnego dnia*
Obudziłam się dość wcześnie, ale przynajmniej trochę odpoczęłam. Może i nie przespałam całej nocy, ale kilka godzin snu dobrze mi zrobiło.
Sięgnęłam po telefon na szafce i spojrzałam na jego ekran. Była 5:47.
Wstałam i ubrałam się, a potem odłączyłam telefon od zasilania i zeszłam na dół.
- Dzień dobry - usłyszałam mamę z salonu.
- Dzień dobry - odpowiedziałam zaskoczona.
Rzadko witała mnie w taki sposób.
Podeszłam do blatu w kuchni i z szafki na górze wyjęłam dwie kromki chleba tostowego, po czym włożyłam je do tostera. Gdy były gotowe, położyłam je na talerzu i posmarowałam masłem orzechowym. Przesiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
- Co z Camilą? - zapytała, na co tylko westchnęłam głośno - Aż tak źle?
- Jest... lepiej, ale wczoraj nastąpiły komplikacje po zabiegu i... straciła wzrok - odpowiedziałam łamiącym się głosem.
- Naprawdę? - zapytała podchodząc do mnie - Tak mi przykro...
Nie wiedziałam, co zrobić, gdy własna mama mnie przytuliła. Nie okazywała takich uczuć do mnie od bardzo dawna i teraz czułam się z tym dziwnie.
- Widzę, że Ci na niej bardzo zależy - powiedziała siadając obok, gdy przerwała uścisk.
- Bardzo - podkreśliłam, a ona kiwnęła głową.
- Będzie dobrze. Najważniejsze jest to, że Camila żyje.
Miała racje. To było w tej chwili najważniejsze, ale miałam nadzieję, że lekarze postarają się o to, by przywrócić jej wzrok jak najszybciej.
Dokończyłam śniadanie i porozmawiałam jeszcze chwilę z mamą. Wypytywała o różne szczegóły związane z Camilą i pocieszała mnie. Nie miała mi za złe, że w tym tygodniu ani razu nie stawiłam się w szkole.
Była bardzo miła i wreszcie poczułam, że mam mamę, której tak bardzo potrzebowałam. Ciekawe na jak długo...
*godzinę później*
Po przyjeździe do szpitala, odrazu skierowałam się do pokoju, w którym leżała Camila. Sinuhe siedziała obok łóżka dziewczyny i trzymała ją za rękę. Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam bliżej. Dziewczyna już nie spała.
- Kto wszedł? - zapytała brunetka, a jej mama spojrzała na mnie.
Nie wiedziałam, co zrobić. Bałam się, że dziewczyna znowu nie będzie chciała mnie widzieć.
- Umm... Cześć - przywitałam się przełykając ciężko ślinę.
- Lauren? - zapytała poważniejąc.
Tak jak myślałam... Nie chciała mnie tutaj.
Postanowiłam, że zrobię wszystko, by przy niej być.
- Nie - odpowiedziałam chrząkając delikatnie, na co Sinuhe spojrzała na mnie pytająco - Tutaj Michele.
_______________________________
Heloł x
Co wy na to? Nie ma Lauren, jest Michele 😎
Podoba się rozdział?
Nie spodziewaliście się, że Camila straci wzrok, prawda?
Lubię robić dramy 💕 ale za to mnie kochacie
Btw. Dziękuje za wszystkie miłe słowa, które kierujecie do mnie w wiadomościach prywatnych. Cieszę się, że do mnie piszecie ❤️
Również dziękuje za gwiazdki i komentarze pod rozdziałami, które bardzo motywują.
(Następny rozdział postaram się dodać jak najszybciej, bo będę miała trochę czasu wolnego 👌)
#BecauseOfYouPL na Twitterze.
Dobrej nocy i miło spędzonej niedzieli x
Kocham was ❤️
Twitter: @demzfeat5h
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top